112

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Moja siostra właśnie wprowadziła się do nas na stałe. Zastanawiałem się, czy nie żałowałem tej decyzji. Mieszkała tutaj od dwóch dni. Rozumiałem, że przemeblowała swój pokój, ale co jej przeszkadzał mój salon? Do tej pory wszystko jej pasowało. Jak tak dalej pójdzie, to za tydzień postanowi zrobić remont całego domu od podstaw. Chłopcy za to byli zadowoleni, bo mogli robić bałagan pod pretekstem pomagania ciotce.

– Zrób jej coś. - Wtuliłem twarz w szyję Rachel. – Wywróci nasz dom do góry nogami.

– Sam tego chciałeś. - Zaśmiała się.

– Chciałem, tylko żeby tu zamieszkała. - Pocałowałem ją. – Nie da się bez całego tego bałaganu?

Oczywiście wiedziałem, że się nie dało. April bez bałaganu to nie April.

– Paul, musimy jutro jechać do meblowego! - Entuzjastycznie krzyknęła mi do ucha. – Najlepiej z samego rana, więc weźcie sobie wolne.

Ogłuchnę, ogłuchnę i zwariuję przez nią.

– Po co ci ja? - Zdziwiła się Rachel.

Doskonale. Nie musiałem jechać z nią sam. Jak dobrze. Moja narzeczona o wiele lepiej poradzi sobie z okiełznaniem tej rozpieszczonej nastolatki, bo tak właśnie się zachowywała. Jak nastolatka, a przecież była już dorosłą kobietą. I pomyśleć, że ktoś taki, jak ona mógł brać udział w wyborach. Więcej takich i rządzący przez nich wybrani, doprowadzą nasz kraj do ruiny.

– Przecież to też twój salon. - Uśmiechnęła się. – Wybierzemy coś razem.

To miłe, że nie zapomniała, kto tutaj mieszkał. Od samego początku chciałem, żeby nasz dom był urządzony tak, jak chciała tego Rachel. Miała czuć się tutaj swobodnie. Nie jak u Matta. Ten dom był naprawdę jej.

Do powrotu chłopców ze szkoły salon był urządzony.

– Czemu kanapa jest tam, gdzie był telewizor? – spytał Ant zaraz po wejściu do domu.

Nawet dziecko zauważyło, że coś tutaj nie pasowało. Było dobrze.

– Bo ciotka April tak wymyśliła. - Wzruszyłem ramionami. – Jej zapytaj.

– April, czy w naszym pokoju też zrobisz przemeblowanie? - Podszedł do niej Luc.

– A chcesz? - Uśmiechnęła się.

Jeszcze tego brakowało. Przecież pokój chłopców wyglądał dobrze. Mieliśmy się przeprowadzić, więc lepiej, żeby zajęła się nowym domem, a nie zmianą tutaj.

– Jeszcze chwila, a będzie chciała przemeblować naszą sypialnię – wyszeptałem do Rachel.

– Ale nie pozwolimy jej, prawda? - Spojrzała na mnie.

Oczywiście, że nie. Moja sypialnia wyglądała idealnie. Rachel ją umeblowała według własnego uznania i nie zamierzałem tam nic zmieniać. Do sypialni nikt poza nami nie miał wstępu, a już na pewno nie moja siostra.

– Nie pozwolimy. - Przytuliłem ją. – April, w nowym domu Rachel umebluje sypialnię.

– Pomogę jej. - Uśmiechnęła się.

– Nie.

Chciałem, żeby chociaż to jedno miejsce było urządzone, jak wymarzy sobie moja narzeczona. Będzie mogła postawić tam, co będzie chciała. Wybierze każdy mebel, jaki tam stanie i w którym miejscu. Resztę mogła zaplanować z moją siostrą i maluchami. Ten dom to moje marzenie od dawna. Zawsze chciałem, żeby był idealny i żeby powstał w momencie, gdy zechcę zamieszkać tam ze swoją rodziną. Dom dla nas.

Do wieczora mój salon, kuchnia i przedpokój zmieniły się nie do poznania. Chłopcy byli zachwyceni, że mogli pomóc April w całym tym bałaganie. A kto musiał nosić wszystkie meble? Oczywiście ja. Musiałem przyznać, że wyglądało to nawet ładnie. Oczywiście nie powiedziałem tego siostrze.

– Jutro przemalujemy ściany w salonie na szaro.

Chyba żartowała. Salon miał być pogodnym miejscem z mnóstwem zieleni, niebieskiego i fioletowego. Do tej pory fioletowy wydawał mi się pasować idealnie do tego miejsca.

– Szaro? - Spojrzałem na nią, marszcząc brwi. – Co złego jest w błękicie?

Wyobrażałem sobie już niebieskie ściany tego pomieszczenia.

– Znudził mi się. - Zaśmiała się. – Chyba że wolisz biel szpitali? Czy żółć?

Nie. Nienawidziłem tego koloru. Do tego biel nie była dobra, gdy miało się dwójkę małych dzieci, które dotykały ścian za każdym razem, gdy koło nich przechodziły.

– Żółć też jest szpitalna – westchnąłem.

Czy w ogóle miałem jakiś wybór? Nie. Musiałem się dostosować do wyboru siostry, we własnym domu.

– Więc będziesz miał skandynawski szary albo beż. Możesz wybrać.

Mogłem ją również, stąd wygnać. Kupić jej jakieś małe mieszkanko w kamienicy. Takie, jak miała do tej pory. Myślę, że nie miałaby z tym problemu.

– Chcemy beż – wtrąciła Rachel. – I jakieś szare kwiaty?

– Świetny pomysł! – pisnęła. – Zaraz poszukam czegoś w Internecie.

Pobiegła na górę po laptopa. Dzięki mojej narzeczonej mieliśmy kilka godzin spokoju. Nieźle to wymyśliła. Nawet nie wpadłbym na to, żeby pozbyć się April w taki sposób.

– Jesteś wspaniała. - Pocałowałem ją.

– Nie zrobiłam tego, żeby ją przegonić. - Zaśmiała się. – Chciałbym takie kolory w salonie.

– Dobrze. To twój salon. - Znowu ją pocałowałem.

– Czy my też mamy iść na górę? - Usłyszałem głos Lucasa.

Rachel odsunęła się ode mnie i stanęła przed synem.

– Nie. - Uśmiechnęła się. – Teraz obejrzymy bajkę, którą chcieliście pokazać mi wczoraj.

Tak, obejrzyjmy bajkę. Chciałem spędzić ten czas z nimi, ale miałem jeszcze kilka spraw do skończenia. Zajmie mi to co najmniej godzinę, a później będziemy mogli do wieczora oglądać bajki. Nie miałem ochoty nigdzie dziś wychodzić.

– Zejdę do was niedługo. - Uśmiechnąłem się. – I pogramy.

– Dobra, ale przegrasz. - Zaśmiał się Ant.

Jasne. Nie tym razem. Akurat ostatnio dałem im wygrać. Nie mogli zawsze wygrywać.

Podpisałem dokumenty, które zabrałem wczoraj z wydawnictwa. Przejrzałem umowy, które przygotowała Annie. Wszystko na szczęście się zgadzało. Dobrze wiedzieć, że pod moją nieobecność w pracy wydawnictwo działało bez zarzutów, dzięki ludziom, którzy przykładali się do swojej roboty. Robili to nie tylko dla mnie, ale i dla siebie. Dopóki były zyski, oni mieli stałe wynagrodzenie. Nie musieli się bać każdego miesiąca, że braknie im na spłaty kredytów.

Gdy zszedłem do salonu, była już tam siostra. Nie, nie miałem ochoty znowu gadać o przemeblowaniach.

– April, co z moim domem? - Usiadłem obok Rachel.

– Miałeś z nami zagrać! - Ant wdrapał mi się na kolana.

– Zagram. - Zaśmiałem się. – Muszę się na was odegrać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro