One-shot

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Promienie słoneczne padające na moją twarz skutecznie uniemożliwiały mi ponowne zaśnięcie. Westchnąłem i podniosłem się do siadu otwierając oczy. Ziewnąłem przeciągle, po czym spuściłem nogi z łóżka wkładając stopy w czerwone kapcie. Wstałem przeciągając się i w żółwim tempie skierowałem się w kierunku drzwi. Wychodząc na korytarz poczułem kuszący zapach kawy dobiegający z kuchni. Skierowałem się w tamtą stronę chcąc jak najszybciej napić się ciepłego napoju. Wszedłem do pomieszczenia i uśmiechnąłem się widząc mojego chłopaka. Stał w samych bokserkach opierając się biodrem o blat i popijając powód dla którego tu przyszedłem.

- Dzień dobry, Lance - znów ziewnąłem.

Chłopak odwrócił się w moją stronę i uśmiechnął.

- Dzień dobry, Keith. Chcesz kawy?

- Po to tu przyszedłem.

Usiadłem na blacie patrząc jak Lance krząta się po kuchni. Z każdym ruchem jego mięśnie pleców napinały się, co było rajem dla moich oczu. Błądziłem wzrokiem po jego ciele, patrząc z satysfakcją na znikające już malinki.

- Proszę - chłopak podał mi kubek z gorącą kawą.

- Dzięki - wziąłem od niego naczynie, od razu zatapiając usta w ciemnej cieczy.

Mruknąłem zadowolony. Uwielbiałem pić kawę o poranku, szczególnie tą robioną przez Lance'a. Nie wiem jak on to robi, ale za każdym razem wychodzi mu co raz lepsza.

- Smakuje? - spytał chłopak stając pomiędzy moimi nogami i kładąc swoje dłonie na moich biodrach, przez co przeszedł mnie przyjemny dreszcz.

- Jak zawsze - uśmiechnąłem się w jego kierunku biorąc kolejny łyk napoju.

Trwaliśmy tak w ciszy do czasu, aż nie skończyła mi się zawartość kubka. Chciałem zejść z blatu i włożyć naczynie do zlewu, ale mój chłopak był szybszy i wyciągnął mi je z ręki. Położył go przy kuchence odwracając się z powrotem w moją stronę.

- Mamy na dzisiaj jakieś plany?

- Hm... Raczej nie.

Lance uśmiechnął się uwodzicielsko w moją stronę przybliżając się do mnie jeszcze bardziej.

- To może zrobimy powtórkę z zeszłej nocy, co?

Poruszył brwiami uśmiechając się jeszcze szerzej.

- Z chęcią, ale tym razem to ja jestem na górze.

Zeskoczyłem z blatu popychając Lance'a na szafki i łącząc nasze wargi w pocałunku. Zaskoczony otworzył usta z czego skorzystałem i wślizgnąłem się językiem do środka. Błądziłem po jego podniebieniu i policzkach. Gdy znudziła mi się ta czynność otarłem się językiem o ten należący do mojego chłopaka zachęcając go do zabawy. Lance nie stawiał najmniejszego oporu, wręcz przeciwnie. Oplótł swoje ręce wokół mojej szyi i zaczął bawić się moimi włosami na karku. Mruknąłem zadowolony błądząc dłońmi po całym jego ciele. W pewnym momencie zabrakło nam tchu, więc niechętnie oderwałem się od Lance'a. Jego policzki były całe zarumienione, a po brodzie ciekła stróżka śliny. Wyglądał tak cholernie podniecająco. Zszedłem z pocałunkami na jego szyję zostawiając kilka nowych, czerwonych śladów. Chłopak jęknął i przechylił głowę dając mi większy dostęp do jego czułego miejsca. Skorzystałem z zaproszenia i zacząłem błądzić językiem po jego jabłku Adama. Zassałem się na obojczyku tworząc kolejną malinkę. Przejechałem dłonią po włosach Lance'a zjeżdżając nią po jego klatce piersiowej zahaczając o sutki, wywołując tym kolejny jęk wydobywający się z czerwonych, kuszących ust. Już miałem zamiar włożyć rękę w jego bokserki, ale powstrzymał mnie łapiąc moją dłoń. Spojrzałem na niego pytająco będąc podnieconym do granic możliwości.

- M-może przejdziemy do sypialni? Nie żebym narzekał, ale kant szafki wbija mi się w plecy i zdecydowanie nie jest to przyjemne - zmarszczył zabawnie brwi, a ja nie mogąc się powstrzymać parsknąłem śmiechem.

- No co? - spojrzał na mnie oburzony nadymając policzki. Czasami zachowywał się jak dziecko.

Złapałem go za dłoń i pociągnąłem w stronę naszej sypialni. Gdy znaleźliśmy się w środku pomieszczenia od razu popchnąłem go na łóżko. Rozszerzyłem jego nogi usadawiając się pomiędzy nimi. Pochyliłem się nad Lancem i pocałowałem go tym razem delikatniej. Nie odrywając się od jego ust ściągnąłem jego bokserki. Zacząłem masować jego podbrzusze oraz uda specjalnie omijając najwrażliwsze miejsce. Chłopak odsunął się ode mnie, aby zdjąć moją koszulkę i bokserki. Rzucił ubrania na podłogę z powrotem przyciągając mnie do pocałunku. Krążyłem dłonią wokół jego sutka po chwili zaczynając go masować i ściskać. Nie minęło dużo czasu kiedy zastąpiłem rękę ustami. Lizałem, ssałem i podgryzałem wywołując u Lance'a jęki rozkoszy. Powoli zacząłem schodzić niżej zostawiając po drodze mokre pocałunki. Gdy doszedłem do jego penisa przejechałem językiem po całej jego długości na końcu zasysając główkę. Chłopak jęknął gardłowo wplątując swoje palce w moje włosy. Wziąłem całe przyrodzenie do ust zaczynając wolno poruszać głową. Z każdą chwilą przyspieszałem, a palce Lance'a co raz mocniej zaciskały się na moich włosach. Jego oddech stał się nierówny, a z lekko nabrzmiałych ust wydobywały się kuszące jęki.

- Ke-keith... Ja... Zaraz...

Przestałem się poruszać i wyciągnąłem jego penisa z ust. Podniosłem się całując go krótko podsuwając pod jego wargi trzy palce. Chłopak wziął je do ust zaczynając dokładnie oblizywać, a czasami podgryzać. Było to tak cholernie pociągające, że mógłbym dojść od samego patrzenia.

- Wystarczy - wyjąłem palce zastępując je swoimi ustami. Wsunąłem w Lance'a jeden z nich, po chwili zaczynając nim poruszać. Oderwałem się od jego warg unosząc się na jednej ręce. Dodałem drugi palec zaczynając szybciej nimi poruszać. Patrzyłem na twarz mojego chłopaka szukając nawet najmniejszej oznaki bólu. Zamiast tego, Lance miał półprzymknięte oczy i usta lekko rozchylone, z których wydobywał się urywany oddech i jęki przyjemności. Gdy dodałem trzeci palec trafiłem w jego prostatę sprawiając, że chłopak wygiął się w łuk mocno ściskając w palcach pościel. Poruszałem nimi przez chwilę, ale sam byłem już na skraju wytrzymałości. Zamieniłem palce no mojego członka wchodząc powoli w Lance'a. Z jego ust wyrwał się długi jęk.

- W porządku? - zapytałem patrząc w niebieskie oczy ukochanego.

- Tak, jest dobrze... Bardzo dobrze.

Chłopak zaczął poruszać biodrami chcąc, abym zrobił to samo. Spełniłem jego prośbę i po chwili wbijałem się w niego co raz szybciej. Oboje wydawaliśmy z siebie głośne dźwięki rozkoszy. Lance drapał mnie po plecach pokazując jak bardzo jest mu dobrze. Wysunąłem się z niego, a chłopak jęknął zawiedziony.

- Odwróć się - powiedziałem głosem nieznoszącym sprzeciwu. Wykonał moje polecenie wypinając swój kuszący tyłek w moją stronę i patrząc na mnie błagalnie przez ramię. Wbiłem się w niego ostro jedną dłoń kładąc na jego biodrze, a drugą wplątując w kasztanowe włosy. Z każdym pchnięciem wchodziłem co raz głębiej sprawiając, że Lance'a przechodziły dreszcze przyjemności. Przyciągnąłem go do siebie tak, że oparł się plecami o moją klatkę piersiową. Przesunąłem rękę z jego biodra na drgającego penisa powoli go masując. Obróciłem jego głowę tak, abym mógł go pocałować i wpiłem się zachłannie w jego wargi przyspieszając ruchy biodrami. Z każdym pchnięciem zbliżaliśmy się do spełnienia. Jęknął głośno przygryzając moją dolną wargę i doszedł brudząc moją rękę. Wykonałem w nim jeszcze kilka ruchów i sam osiągnąłem spełnienie rozlewając się we wnętrzu chłopaka. Oboje opadliśmy na łóżko ciężko dysząc. Wysunąłem się z Lance'a kładąc się obok niego. Miał przymknięte oczy, a włosy w totalnym nieładzie. Jego policzki były całe czerwone tak jak i pewnie moje.

- Kocham cię, Keith - chłopak przysunął się bliżej, obejmując mnie w talii i kładąc głowę na mojej klatce piersiowej. Spojrzał na mnie z dołu i posłał mi uśmiech oraz spojrzenie pełne miłości.

- Też cię kocham, Lance - odwzajemniłem uśmiech i obejmując miłość mojego życia przykryłem nas kołdrą. Po chwili chłopak zasnął, a słysząc jego miarowy oddech sam zrobiłem się znużony i oddałem się w objęcia Morfeusza.

********

Cześć wszystkim! Jest to moje pierwsze opowiadanie, które publikuję, więc proszę o wyrozumiałość. Mam nadzieję, że chociaż trochę się wam spodobało.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro