55. Proszę, ni-nie rób mi krz-rzywdy

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Ashton

-Zabrali ją?!?-wydarł się, a wtedy drzwi się otworzyły...

Michael

Rozeszliśmy się ja poszedłem do Czwartych drzwi od schodów. Wszedłem do środka, na podłodze leżał chłopak, trudno było go nie usłyszeć darł się strasznie mocno a węzły prawie nie wytrzymywały jego wyrywania się.
Odrazu podbiegłem do niego rozwiązać go jak najszybciej, on odrazu się wyrwał... Wstał jak najszybciej i wycelował we mnie z pistoletu. Przestraszyłem się i odskoczyłem od niego wystawiając ręce do góry. Moje ciało całe się trzęsło, przymknąłem oczy i powiedziałem
- Proszę, ni-nie rób mi krz-rzywdy - powiedziałem mając dalej zamknięte oczy. Po jakimś czasie poczułem jak ktoś mnie przytula
-Ciii... nie zrobię ci krzywdy-otworzyłem oczy i zobaczyłem chłopaka który przed chwila wycelował we mnie bronią, tylko tym razem mnie przytulał. Wsłuchiwając się w jego miarowy oddech, mój oddech zaczął się uspokajać a moje ciało przestawało się trząść.
-Ciii...-powiedział ponownie tym razem kołysząc nasze ciała. Po jakimś czasie odsunęliśmy się od siebie a on spojrzał w moje oczy.
-Przepraszam za moja reakcje, nie rozpoznałem cię-powiedział a ja zacząłem się zastanawiać skąd go znam. Czy to jest ten znajomy Sky. Noach?...
————————————————————————————————————————————————————————————————————————
Słów: 225
Data napisania:15.04.2020r
Data opublikowania:15.04.2020r
Godz opublikowania:23:20
Nie chce wam nic podpowiadać, ale mam nadzieje ze nie rozwaliłam pierwszej sceny Michaela i Noacha? Ledwo wyrobiłam się z napisaniem rozdziału. Miłej nocy❤️❤️.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro