7

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Mój kochany Akaashi. Byłeś taki piękny. Podziwiałem twoją buzię, zaraz po przebudzeniu. Leżałeś tuż obok. Objąłeś moją dłoń, przyciskając ją do swojej klatki piersiowej i dalej spałeś. Właściwie w tej pozycji spędziliśmy całą noc. Ja cieszyłem się, że jesteś obok, a ty najwidoczniej potrzebowałeś podczas snu czegoś do przytulania. Nie narzekałem, że padło akurat na moją dłoń, właściwie przedramię też, ale przecież mogłem dać ci całego siebie, zamiast jednej części. Wyglądałeś tak niewinnie i słodko, że nie chciałem, abyś się budził, ale właśnie w tym momencie potrzebowałem usłyszeć twój głos. Bo go też uwielbiałem.

- Akaashi... - powiedziałem cicho, uśmiechając się do ciebie. Pogładziłem palcami twój policzek, ciesząc się dotykiem twojej porcelanowej skóry.

Od razu otworzyłeś oczy. Byłeś zadowolony na tyle, że zaraz po tym znów je zamknąłeś, tym razem lekko się uśmiechając. Mocniej ścisnąłeś swoimi rączkami moją rękę. Wyglądałeś na szczęśliwego, chyba faktycznie tak było, bo nie wyglądałeś, jakbyś miał zamiar ją puścić, ale zrobiłeś to. Jedną z twoich dłoni powędrowała w moją stronę, twoje piękne oczy znów się otworzyły, a ja z każdą sekundą uśmiechałem się coraz bardziej. Dotknąłeś mojego torsu bardzo niepewnie i nieśmiało, jakbyś nie mógł uwierzyć w tę relację, jaka była obecnie między nami. Ja też nie mogłem w to uwierzyć, to było zbyt cudowne, aby mogło być prawdziwe.

- Jesteś głodny? - zapytałeś cicho i spojrzałeś mi w oczy, dalej mnie dotykając. Właściwie twoje paluszki zrobiły się bardzo śmiałe i teraz wędrowały po moim ramieniu. Oj, Akaashi, żebyś tylko wiedział, jak bardzo mnie to kręciło, szczególnie kiedy leżeliśmy w łóżku i nasza relacja była, jaka była, najważniejsze, że zmierzała w dobrą stronę.

- Trochę... Ale tylko trochę. - uśmiechnąłem się szerzej i mimowolnie zbliżyłem się do ciebie jeszcze troszkę, bo potrzebowałem, jak najwięcej ciebie, twojej obecności i dotyku. Chciałem korzystać z tej chwili całym sobą, bo nigdy nie czułem się tak wspaniale, jak teraz z tobą. Nigdy nie było mi tak przyjemnie, kiedy ktoś mnie dotykał, jak teraz gdy po prostu trzymałeś moją dłoń. To było jak spełnienie marzeń i Akaashi, moja krucha istotko, coraz bardziej byłem przekonany, że jesteś dla mnie ważniejszy, niż ktokolwiek inny, jednym słowem najważniejszy.

- A na co masz ochotę? - zapytałeś, ale cóż... To było oczywiste, jednak nie powiedziałem do końca prawdy, tylko jej pół, bo nie chciałem ciebie wystraszyć.

Przecież nikt nie wiedział, że lubię połączenie szynki i musztardy, a kiedy Kuroo się o tym dowiedział, trzymał się ode mnie z dala na co najmniej dwa metry. Wiem, to dziwne połączenie i chyba, a raczej na pewno nie chciałem sprawdzać, jak zareagujesz na moje upodobania.

Ale na ciebie też miałem ochotę, a raczej twoje słodkie usteczka, które kusiły mnie już dobre kilka godzin. Odkąd przyszedłem do twojego domu, przez noc, kiedy patrzyłem, jak słodko śpisz, aż do teraz, kiedy beztrosko leżeliśmy w twoim łóżku i wciąż.

- Może być coś z szynką... Albo z musztardą. - zrobiłem dziubek, mówiąc trochę wymijająco i ciągle patrzyłem na twoje wargi, bo to właśnie je najchętniej bym je skosztował.

- Kanapki i... frankfurterki? - zapytałeś, ale myślami byłeś gdzie indziej. Twoja dłoń powoli zsunęła się na moją pierś. Ciągle mnie dotykałeś i nie chciałem, abyś przestawał, bo to było jedne z najlepszych uczuć na całej ziemii, jakiegokolwiek było mi dane doznać.

- Zjem cokolwiek mi dasz, Akaashi.

- Tak? - spojrzałeś mi na chwilę w oczy, potem w dół i zagryzłeś wargę. To było tak słodkie i gorące jednocześnie, że miałem ochotę wziąć cię w tym łóżku, tu i teraz. Byłeś zbyt prowokujący, a nawet o tym nie wiedziałeś, mój kochany Akaashi. Może nie celowo, ale cholernie mnie nakręcałeś i bałem się, że przestanę się kontrolować i to w bardzo niedalekiej przyszłości, a nasza relacja dojrzeje zdecydowanie za szybko i nie odpowiednio. Należał ci się szacunek, czułość, troska i wszystko, co najlepsze, nie moje podniecenie względem ciebie. W zasadzie to też, ale nie od razu. Nie chciałem cię skrzywdzić, przecież byłeś taki delikatny, a ja cóż... Byłem najlepszy w krzywdzeniu ciebie.

- Tak... - nie mogłem się powstrzymać i pogładziłem twoje ciemne włosy, odgarniając je do tyłu. Były takie miękkie, Akaashi. Pasowały do twoich pięknych oczu.

Przez ciebie zamieniałem się w romantyka, Akaashi, ale cóż... Byłeś dla mnie idealny pod każdym względem. Nie widziałem celu ukrywania tego przed sobą, tobą, czy kimkolwiek innym. Chciałem się tobą chwalić, mimo że nie mogłem, bo jeszcze nie byłeś mój.

Lekko zadrżałeś, nie miałem pojęcia dlaczego, ale wystraszyłem się, że zrobiłem coś źle. Jednak ty powoli przysunąłeś się do mnie, w słodko-figlarny sposób spojrzałeś w moje oczy i znów przygryzłeś dolną wargę.

- Bokuto... - powiedziałeś cicho i puściłeś moją rękę ze swoich objęć, co przyprawiło mnie o białą gorączkę, bo naprawdę wystraszyłem się, że robię coś źle, ale twoje słowa szybko mnie uspokoiły. - Przytul mnie... - niemalże szepnąłeś ten słodki rozkaz i cóż... Rozkaz to rozkaz, nie miałem zamiaru się sprzeciwiać, tym bardziej, że ten rozkaz bardzo mi odpowiadał.

Uśmiechnąłem się szeroko do ciebie. W końcu pierwszy raz zarządałeś ode mnie takiej rzeczy. Twoje policzki stały się rumiane, kiedy chwilę zwlekałem, ale tylko chwilę. Pospieszyłem się i objąłem cię w talii mocno do siebie przyciągając. Położyłem brodę na czubku twojej głowy i westchnąłem z rozkoszy, bo to był zdecydowanie najlepszy poranek w moim życiu i wiedziałem, że każdy następny spędzony z tobą będzie jeszcze lepszy od swojego poprzednika. Schowałeś twarz w moim torsie i westchnąłeś, podobnie jak ja. Rozluźniłeś się, a już po chwili twój oddech był bardzo spokojny.

- To takie przyjemne, Bokuto... - wyznałeś, jeżdżąc dłonią po moim boku i biodrze.

- W przyszłości będzie nam znacznie przyjemniej, Akaashi. Zadbam o to, aby było ci ze mną jak w niebie.

- Trochę... Trochę boję się tego nieba, Bokuto.

- Dlaczego?

- W końcu... Jesteś dla mnie pierwszym... Nigdy nie było nikogo wcześniej. - wyznałeś, a mi serce zabiło szybciej.

Sama myśl o tym, że miałbym skraść twój pierwszy pocałunek, dotykać cię, kochać się z tobą, jako ten pierwszy przyprawiała mnie o motylki w brzuchu. Uśmiechnąłem się szeroko sam do siebie, bo bardzo chciałem to robić. Chciałem cieszyć się tobą, twoją niewinnością, wstydem, jako pierwszy, mój kochany Akaashi. Pragnąłem robić z tobat te wszystkie brudne rzeczy w czysty sposób. Byłeś dla mnie wszystkim, zapewne od zawsze, jednak dopiero teraz to sobie uświadomiłem i kompletnie straciłem dla ciebie głowę.

Serce. Moje serce było twoje, mój piękny Akaashi.

- Nauczę cię wszystkiego z czasem.

- Chciałbym mieć niektóre rzeczy za sobą. To zawstydzające, że nie mam doświadczenia, nawet tak podstawowego. Nie potrafiłem nikomu zaufać, ale w końcu pojawiłeś się ty i teraz... Czuję się bardziej otwarty. - mówiłeś, a twoje słowa łaskotały moją skórę na szyi.

Delektowałem się tym, byłeś taki słodki, a każdy twój oddech był moim oddechem, bo gdybyś przestał oddychać, to ja też już nigdy nie wziąłbym nawet najmniejszego oddechu, aby nie istnieć bez ciebie nawet przez sekundę.

Byłem zbyt romantyczny, wcześniej zbyt puszczalski, zastanawiałem się, jak zachowywałbym się idealnie wyważony, bo chciałem być idealny dla ciebie i byłem gotowy się zmienić.

- Nie musisz się przy mnie bać. Wiesz, że nie zrobię niczego bez twojej zgody, a te wszystkie rzeczy, którymi się martwisz... Przychodzą naturalnie. - schowałem nos w twoich włosach, a moje usta zbyt kusiło, aby pocałować.

- Dobrze to wiedzieć... - mruknąłeś cichutko, mało przekonująco i z nutką strachu.

- Obiecuję ci, że... Kiedy nadejdzie chwila, aby zrobić krok dalej, będziesz wiedział co zrobić. I jak zrobić... Całowanie jest proste.

- B-bokuto... Skończmy już ten temat. - powiedziałeś zawstydzony, na co tylko zacząłem się śmiać. - Skoro tak mówisz to ci wierzę i... I po prostu skończmy ten temat!

----

Hejoo! <333

Znów mogę pisać! :333

Mam nadzieję, że nie spartaczyłam tego rozdziału...

Jeżeli tak, to wynagrodzę następnym UwU

Do nexta!

Flo

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro