Pov. Czkawka
Cały tydzień spędziłem na tresowaniu smoka. Ten czas tak szybko zleciał ale nareszcie się udało. On mi pomaga, pokazuje mi jak obchodzić się ze smokami i dzięki temu cały czas wygrywam na szkoleniu. Ja mu pomagam bo dzięki mnie może latać! Zrobiłem dla niego siodło i sztuczny ogon. Jedyny minus jest taki że nie może latać beze mnie.
- Szczerbatek!? - no wiem, trochę nietypowe imię - dobre wieści mordko, jutro opuszczamy Berk
Smok tylko radośnie zawył i nagle uciekł do jaskini. Chyba ktoś tu idzie.
- Czkawka jesteś, nareszcie!
- Pyskacz?
- Twój ojciec przypłynął, chce zobaczyć tych jeźdźców
- Jakich jeźdźców?
- No tych..... A no tak, nie było cię wtedy w wiosce to nie wiesz. Tydzień temu na Berk przylecieli jeźdźcy smoków, zamknęliśmy ich w lochu
- Emm chcę ich zobaczyć...
Pyskacz zaprowadził mnie na arene. Wokół niej była cała wioska a na środku areny mój tata. Spojrzał na mnie z dosyć miłym wyrazem twarzy a potem kazał otworzyć klatkę. Wyciągnięto z niej dwa Smoki i ich zamaskowanych jeźdźców.
- Skąd jesteście? - spytał wódz Berk
- Z daleka, z wyspy na której mieszkamy, nazywamy to końcem świata
- Po co przylecieliście?
- Arj.... To znaczy.... Nasza Przyjaciółka powiedziała że mamy przekazać wiadomość wodzowi Berk, podobno jest z Panem jakoś spokrewniona
- Evir!
- No co?
- Nie miałeś tego mówić! W każdym razie jak nas nie wypuścicie to zaraz przylecą inni jeźdźcy i z Berk nic nie zostanie
- Jasne uważaj bo ci uwierzę
Mój tata chyba nie przyjął tego na poważnie. Ale faktycznie nagle zaczęło się coś dziać, usłyszeliśmy Smoki i chwilę potem byłem na Szczerbatku. Nie mam pojęcia skąd on się tu wziął ale zabrał mnie na skalę i wszystko obserwowałem z góry.
Pov. Arja
Chłopaków nie było już za długo. Musieliśmy szybko ich znaleźć. Nareszcie znaleźliśmy ich na arenie a obok niej na skale był chłopak na....... nocnej furii?!
- No dobra, Vector i Ajla - uwalniacie chłopaków, reszta ich osłania a ja muszę skoczyć w jedno miejsce, spotkamy się za pięć minut nad urwiskiem
- W pięć minut nie rozwalimy całej wioski!
- Słuszna uwaga Vector, ale na razie niszczymy tylko arenę, nie zdejmujcie masek
Jeźdźcy zaczęli walczyć z Wandalami a ja poleciałam do domu wodza czyli kiedyś mojego domu. Szukałam mojej skrzynki ale nie było jej pod łóżkiem. Zaczęłam szukać po całym pokoju i w końcu znalazłam ją na łóżku Czkawki. Wzięłam ją i poleciałam nad urwisko.
Wszyscy jeźdźcy rozmawiali z chłopakiem na nocnej furii.
- No dobrze kochani, wracamy do domu, emmm ty możesz lecieć z nami jak chcesz
- Dzięki
Lecieliśmy przez chwilę w ciszy. Było mi strasznie przykro że zaatakowałam własną wyspę, własną rodzinę... Po policzku spływały mi liczne łzy. Nie mogłam ich opanować.
- Co ty płaczesz? - spytała Aris
- Ja? Płaczę? Nie!
- Łzy ci lecą - powiedziała Iris
- Ehhh dajcie mi chwilę
Pov. Czkawka
Ta dziewczyna serio płakała ale jakoś nie chciała się przyznać, ale dlaczego? Po chwili jej biała smoczyca wystrzeliła plazmę i w nią wleciała. Nie było jej widać, nagle zniknęła!
- Gdzie ona jest?
- Ona jest..... Nie wiem no gdzieś obok nas, zaraz się pojawi - powiedział jeździec na....... To chyba Wooly howl z tego co wiedziałem w księdze smoków.
Następnego dnia rano byliśmy na wyspie. Była mniejsza od Berk ale nadal piękna. Na środku wyspy była Arena a obok niej zbrojownia. Niedaleko od siebie były domy razem z siedliskami dla smoków. Nawet mieli wybudowaną stajnie.
- Okej jesteśmy w domu, nareszcie - powiedziała dziewczyna na zębaczu
- Tak może się przedstawimy, to Iris i Star, Felix i Iiesar, Aris i Iskra, Evir i Raven, Vector i Inferno i Ajla i Piorun
- Ja jestem Czkawka, a to Szczerbatek, a ty to....
- A no tak, to jest Ice a ja to Arja, Arja Haddok
Dam dam dammmmmm
Mam mam że się wam podoba, wiem że trochę krótki ale nie mam jakoś weny.
Słów : 620
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro