Rozdział 6

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pov. Czkawka
Cały tydzień spędziłem na tresowaniu smoka. Ten czas tak szybko zleciał ale nareszcie się udało. On mi pomaga, pokazuje mi jak obchodzić się ze smokami i dzięki temu cały czas wygrywam na szkoleniu. Ja mu pomagam bo dzięki mnie może latać! Zrobiłem dla niego siodło i sztuczny ogon. Jedyny minus jest taki że nie może latać beze mnie.

- Szczerbatek!? - no wiem, trochę nietypowe imię - dobre wieści mordko, jutro opuszczamy Berk
Smok tylko radośnie zawył i nagle uciekł do jaskini. Chyba ktoś tu idzie.
- Czkawka jesteś, nareszcie!
- Pyskacz?
- Twój ojciec przypłynął, chce zobaczyć tych jeźdźców
- Jakich jeźdźców?
- No tych..... A no tak, nie było cię wtedy w wiosce to nie wiesz. Tydzień temu na Berk przylecieli jeźdźcy smoków, zamknęliśmy ich w lochu
- Emm chcę ich zobaczyć...

Pyskacz zaprowadził mnie na arene. Wokół niej była cała wioska a na środku areny mój tata. Spojrzał na mnie z dosyć miłym wyrazem twarzy a potem kazał otworzyć klatkę. Wyciągnięto z niej dwa Smoki i ich zamaskowanych jeźdźców.
- Skąd jesteście? - spytał wódz Berk
- Z daleka, z wyspy na której mieszkamy, nazywamy to końcem świata
- Po co przylecieliście?
- Arj.... To znaczy.... Nasza Przyjaciółka powiedziała że mamy przekazać wiadomość wodzowi Berk, podobno jest z Panem jakoś spokrewniona
- Evir!
- No co?
- Nie miałeś tego mówić! W każdym razie jak nas nie wypuścicie to zaraz przylecą inni jeźdźcy i z Berk nic nie zostanie
- Jasne uważaj bo ci uwierzę
Mój tata chyba nie przyjął tego na poważnie. Ale faktycznie nagle zaczęło się coś dziać, usłyszeliśmy Smoki i chwilę potem byłem na Szczerbatku. Nie mam pojęcia skąd on się tu wziął ale zabrał mnie na skalę i wszystko obserwowałem z góry.

Pov. Arja
Chłopaków nie było już za długo. Musieliśmy szybko ich znaleźć. Nareszcie znaleźliśmy ich na arenie a obok niej na skale był chłopak na....... nocnej furii?!
- No dobra, Vector i Ajla - uwalniacie chłopaków, reszta ich osłania a ja muszę skoczyć w jedno miejsce, spotkamy się za pięć minut nad urwiskiem
- W pięć minut nie rozwalimy całej wioski!
- Słuszna uwaga Vector, ale na razie niszczymy tylko arenę, nie zdejmujcie masek
Jeźdźcy zaczęli walczyć z Wandalami a ja poleciałam do domu wodza czyli kiedyś mojego domu. Szukałam mojej skrzynki ale nie było jej pod łóżkiem. Zaczęłam szukać po całym pokoju i w końcu znalazłam ją na łóżku Czkawki. Wzięłam ją i poleciałam nad urwisko.

Wszyscy jeźdźcy rozmawiali z chłopakiem na nocnej furii.
- No dobrze kochani, wracamy do domu, emmm ty możesz lecieć z nami jak chcesz
- Dzięki
Lecieliśmy przez chwilę w ciszy. Było mi strasznie przykro że zaatakowałam własną wyspę, własną rodzinę... Po policzku spływały mi liczne łzy. Nie mogłam ich opanować.
- Co ty płaczesz? - spytała Aris
- Ja? Płaczę? Nie!
- Łzy ci lecą - powiedziała Iris
- Ehhh dajcie mi chwilę

Pov. Czkawka
Ta dziewczyna serio płakała ale jakoś nie chciała się przyznać, ale dlaczego? Po chwili jej biała smoczyca wystrzeliła plazmę i w nią wleciała. Nie było jej widać, nagle zniknęła!
- Gdzie ona jest?
- Ona jest..... Nie wiem no gdzieś obok nas, zaraz się pojawi - powiedział jeździec na....... To chyba Wooly howl z tego co wiedziałem w księdze smoków.

Następnego dnia rano byliśmy na wyspie. Była mniejsza od Berk ale nadal piękna. Na środku wyspy była Arena a obok niej zbrojownia. Niedaleko od siebie były domy razem z siedliskami dla smoków. Nawet mieli wybudowaną stajnie.
- Okej jesteśmy w domu, nareszcie - powiedziała dziewczyna na zębaczu
- Tak może się przedstawimy, to Iris i Star, Felix i Iiesar, Aris i Iskra, Evir i Raven, Vector i Inferno i Ajla i Piorun
- Ja jestem Czkawka, a to Szczerbatek, a ty to....
- A no tak, to jest Ice a ja to Arja, Arja Haddok

Dam dam dammmmmm
Mam mam że się wam podoba, wiem że trochę krótki ale nie mam jakoś weny.

Słów : 620

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro