28.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

HOLDEN



Ciężko było pogodzić mi się z odejściem Cassie. Wyprowadziłem się z jej mieszkania tego samego dnia. Klucze zostawiłem dla niej u rodziców Jamiego. Państwo Nelson nawet nie wiedzieli, że ich syn był w związku. Zaskoczyłem ich, ale nie zamierzałem im niczego tłumaczyć. Nie miałem czasu myśleć o nich razem. Musiałem skupić się na pracy, bo inaczej bym zwariował. Nie mogłem cały czas myśleć o swojej byłej dziewczynie. Nie liczyłem już na to, że do mnie wróci. Wolała Jamiego, więc niech bawią się świetnie z dala ode mnie.
Chciałem zrobić Cassie na złość, dlatego zacząłem spotykać się z Lisą. Poznałem ją w klubie przez przypadek. Wcale nie miałem zamiaru jej podrywać. Sama do mnie zagadała, a później samo poszło. Nie miałem żadnych wyrzutów sumienia. Nie mogłem dłużej patrzeć, jak moja była dziewczyna obściskiwała się z Jamie, nie zwracając uwagi na mnie. Tak była we mnie zakochana, że szybko pocieszyła się w ramionach naszego przyjaciela. Pierdolony idiota! Wykorzystał moją słabość do zdobycia Cassie. Nie zamierzałem się jednak długo użalać nad sobą. Wróciłem do klubu i znalazłem sobie panienkę, której nie będę musiał niańczyć. Jej nie będzie przeszkadzać, że znikam. Starsze kobiety raczej nie kontrolowały swoich facetów. Może dlatego, że same nie przesiadywały całych dni w domu. Poświęcały się karierze i babskim wypadom na miasto. Gdyby Cassie miała jakieś koleżanki, pewnie nawet nie zauważyłaby, jak mało czasu spędzaliśmy razem. Gdy byliśmy przyjaciółmi, nawet nie nalegała na częstsze spotkania.
– Ale mi dobrze – odsapnęła Lisa, gdy z niej wyszedłem i opadłem plecami obok niej na łóżko.
– Tak – wysapałem.
Z żadną dziewczyną nie było mi tak dobrze, jak z Cassie. Może, dlatego że tylko ją kochałem, a seks nie był tylko zaspokojeniem swojej potrzeby seksualnej. Niestety teraz musiał mi wystarczyć jedynie dobry orgazm. Lisa potrafiła zadbać o mnie. Starała się? jak mogła, żebym był zadowolony. Oczywiście od razu zabrała się za obciąganie. Była doświadczona i wiedziała, że żadne facet tego nie odmówi.
– Wiesz, fajny z ciebie chłopak. - Spojrzała na mnie.
– Tylko fajny? - Uniosłem brew.

Liczyłem na jakiś lepszy komplement, bo starałem się, żeby była zadowolona. Bzykałem ją na kilka sposobów, dostała orgazm, więc zasłużyłem na lepszą pochwałę. Widocznie kobieta nie należała do osób, które potrafiły je prawić. Chociaż wcale nie potrzebowałem pochwał, byłoby miło, gdyby Lisa doceniła moje starania. Może pokażę jej, na co jeszcze było mnie stać i wtedy wysili się bardziej. Jednak nie powinienem zapominać, że zapewniła mi obciąganie. Nie w każdej relacji z kobietami mogłem na to liczyć.
– No, doskonale wiesz jak zaspokoić kobietę. - Uśmiechnęła się.
Na pewno. Chociaż Lisa była wymagająca. Na pewno jej dotychczasowi partnerzy nieźle ją przeszkolili. Wiedziałem, że miała wielu kochanków. Liczyłem na to, że z każdym się zabezpieczała. Oby prezerwatywy wystarczyły, bo nie chciałem się niczym zarazić ani nie zamierzałem za jakiś czas bawić z nią dziecka. Dzięki doświadczeniu List z innymi facetami mogłem liczyć na porządne obciąganie, o czym przekonałem się już na naszym pierwszym spotkaniu. Dziewczyna nie marnowała czasu, co mi się spodobało. Obawiałem się tylko, że za jakiś czas nie będziemy mieli o czym rozmawiać. Na razie niewiele wiedziałem na jej temat.
– Zdecydowanie.

Miałem sporo czasu, żeby się szkolić. Dotychczas żadna z moich partnerek nie narzekała na umiejętności, jakie posiadałem. Może dlatego, że moja pierwsza kobieta była ode mnie sporo starsza. Na początku uważałem, że było się czym chwalić, ale z czasem uważałem tę znajomość za pomyłkę. Starałem się nie pakować w znajomości z kobietami, które były ode mnie starsze o dziesięć lat. Chociaż to było trudne, bo wiele z nich zakłamywało swój wiek. W porównaniu do Jamiego nie uganiałem się za małolatami. Powinien uważać, bo bywały nieostrożne i szybciej mógłby wpakować go w dzieciaka. Przekonałem się wiele razy, że dziewczyny w moim wielu bardziej myślały o upiciu się niż o antykoncepcji. To przykre.
– I to jest super.
– Może pokażę ci jeszcze kilka sztuczek?
– Teraz?

Nic lepszego do roboty nie miałem i podejrzewałem, że ona też nie. Starałem się jak najmniej czasu spędzać w domu. Wolałem unikać rozmów z ojcem. Nie chciałem mówić mu, dlaczego rozstałem się z Cassie. Chociaż dobrze wiedział, że nie byliśmy już razem, bo musiałem wyprowadzić się z jej mieszkania. Dobrze, że miałem gdzie wrócić. Łatwo było mi unikać ojca. Na zmianę siedzieliśmy w szpitalu u matki, a czas wolny spędzałem w klubie.
– Teraz.

Zostałem u Lisy do rana. Na szczęście nie miałem żadnych obowiązków. W weekendy nie pracowałem. Do mamy jeździłem ostatnio tylko w niedziele, kiedy ojciec był w domu. Nie wiedziałem, czy mogłem liczyć jeszcze na to, że moja rodzicielka się obudzi. Zaczynałem w to wątpić, a lekarze nie dawali nam żadnych nadziei, chociaż żaden z nich jeszcze jej nie skreślił. Podejrzewałem, że to tylko dlatego, że była w prywatnej klinice. Inaczej już dawno musiałbym się pogodzić ze stratą mamy. Nie wiedziałem, ile jeszcze mieliśmy czasu, zanim będziemy musieli podjąć jakąkolwiek decyzję.

– Zostaniesz na dłużej?

– Nie.

Powinienem wrócić do siebie. Nie mogłem pozwolić, żeby dziewczyna się do mnie przyzwyczaiła. Nawet nie planowałem, żeby w przyszłości się do niej wprowadzić. Chyba pomyślę o kawalerce dla siebie. Dobrze było mi z dala od ojca. Nie to, żeby w jakiś sposób mnie kontrolował, ale panienki, które chciałbym sprowadzać do domu, mógłby chcieć poznać moją rodzinę, a to nie wchodziło w grę.

– Możesz zostać.

– Zostawmy to na takim etapie jak teraz. - Wstałem.

Jeśli nie opuszczę jej mieszkania teraz, wdam się w niepotrzebną gadkę. Nie chciałem jej zranić, ale chyba zapominała, że poznaliśmy się w klubie, do którego przyszła szukać faceta do dobrego bzykanka. Znalazła go, ale nie zostanie przy niej na stałe. Zdawała sobie z tego sprawę. Wychodząc ze mną z imprezy, nawet nie podejrzewała, że spotkamy się po raz kolejny. Miała szczęście, bo zazwyczaj nie dzwoniłem do lasek, które zaliczyłem.

– Nie chcesz związku?

– Nie. - Spojrzałem na nią. – Ty też nie powinnaś.

– Jasne.

Jeśli miała inne zamiary lepiej będzie, jeśli znajdzie sobie innego faceta. Ode mnie nie dostanie nic więcej poza seksem.

– Mam gdzie mieszkać.

Nie byłem zadowolony z powrotu do ojca, ale innego wyboru nie miałem. Chociaż w domu rodzinnym mogłem liczyć na dużo swobody. Jednak chciałem się usamodzielnić. Dlatego postanowiłem, że znajdę dla siebie mieszkanie. Stracę na to sporo gotówki, ale zawsze będę mógł je sprzedać. Nie przywiązywałem dużej wagi do rzeczy materialnych od wypadku mamy. Wtedy zrozumiałem, co było najważniejsze. Jednak to nie sprawiło, że chciałem odnowić kontakty z ojcem. Wystarczyło, że czasami z nim rozmawiałem.

– Nie to miałam na myśli. - Zaśmiała się.

– Wiem. - Pocałowałem ją. – Wrócę za kilka dni.

Przez cały tydzień będę skupiony na pracy i zbyt zmęczony, żeby zaspokoić jakąkolwiek dziewczynę. Wbrew temu, co niektórzy myśleli o facetach, nie myśleliśmy całe dnie o seksie, a już na pewno nie o tym, żeby pieprzyć się codziennie. Mieliśmy przecież jeszcze inne obowiązki. Seks nie był na pierwszym miejscu, chociaż nie odmawialiśmy sobie przyjemności, gdy nadążyła się okazja. Wtedy jakoś zmęczenie było mniejsze.

– Tylko na seks?

– Nie oczekuj nic więcej. - Spojrzałem na nią. – Nie chciałbym cię rozczarować.

Lepiej, jeśli nie będzie sobie robić nadziei na nic więcej. Nawet nie patrzyłem na nią w innych kryteriach. Miałam mnie zaspokoić i zrobiła to. Oby udało mi się wzbudzić zazdrość Cassie. Chciałem pokazać, że nie zamierzałem długo rozpaczać po naszym rozstaniu. Nie zasłużyła na to. Miałem nadzieję, że w najbliższym czasie nie natknę się na nią ani Jamiego, a już na pewno, że nie spotkam ich razem. Mogłem wtedy nie przejść obok nich obojętnie, a nie potrzebowałem afer.

– Dobrze wiedzieć od samego początku, na czym stoję. Czyli nie jesteśmy parą?

Nie wiedziałem, jak nazywać tę relację. Na pewno nie był to związek. Nie łączyło nas nic poza seksem. Na tym nie da się zbudować nic trwałego. Lepiej, żeby Lisa nie chwaliła się mną nikomu. Nie byłem typem, którego można przedstawić rodzicom albo znajomym. Raczej takim, którego powinno omijać się z daleka albo rzucić po pierwszym spotkaniu.

– Możemy być, bo nie zamierzam się tobą z nikim dzielić.

– Jasne.

Wolałbym, gdyby nie spotykała się z innymi facetami. Tylko związek do czegoś zobowiązywał. Nie wiedziałem już, czy dobrze robiłem, pakując się w to, ale Lisa była dziewczyną, z którą można było spędzić więcej czasu. Nie miałem jednak czasu na związki i wolałbym, żeby zrozumiała to od razu. Głównie przez to rozstałem się z Cassie, a właściwie to ona mnie zostawiła.

– Do zobaczenia.

– Daj znać, kiedy znajdziesz dla mnie czas.

Na pewno się do niej odezwę. Podejrzewałem, że dziewczyna miała sporo wolnego czasu. Nawet nie wiedziałem, czym się zajmowała. Raczej nie rozmawialiśmy. Może będziemy mieli okazję się lepiej poznać przy kolejnych spotkaniach. Nie wiedziałem, po co przedłużałem swoje wyjście z mieszkania Lisy. Już dawno powinienem wrócić do swojego domu.

– Wpisz mnie w grafik. - Zaśmiałem się.

– Uwzględnię twoje żądania.

Miałem nadzieję, że naprawdę była taka wyluzowana, a nie żartowała, żeby mnie zmylić. Musiałem mieć się na baczności. Nie chciałem, żeby omotała mnie kolejna kobieta. Nie uleczyłem się jeszcze z jednej. Lisa nie mogła uśpić mojej czujności. Pewnie okazałoby się, że wolała faceta, który poświęci jej więcej uwagi. Chociaż kobiety w jej wieku raczej wolały robić wszystko, żeby skupić się na swoim partnerze albo dać mu więcej swobody.

– Zadzwonię. - Pocałowałem ją w policzek. – Nie baw się zbyt dobrze beze mnie.

– Zaczekam. - Uśmiechnęła się.

Wydawało mi się, że będzie dobrze. Oby Lisa nie wpadła na pomysł, żeby do mnie wydzwaniać. Nie lubiłem gadać przez telefon ani pisać wiadomości. Miewałem dni, kiedy nie było ze mną w ogóle kontaktu. Zazwyczaj siedziałem wtedy u mamy. Lubiłem przebywać z nią w ciszy. Zwierzałem się ze swoich problemów. Swoje monologi mógłby traktować jak pewien rodzaj terapii.

– Znowu w domu? – odezwał się ojciec, gdy pojawiłem się w salonie.

Czyżby zaczęło przeszkadzać mu moje towarzystwo? Do tej pory wolał, żebym przebywał z nim pod jednym dachem.

– Nie powinieneś być w szpitalu?

Siedział tam, gdy ja nie mogłem. Przez miesiąc wymienialiśmy się, jeździłem do mamy, co drugi dzień. Jednak teraz będę musiał częściej zostawać w pracy. Potrzebowałem pieniędzy na swoje wydatki. Ojciec prawie wszystko wydawał na leczenie mamy. Nie chciałem, żeby jeszcze utrzymywał mnie. Byłem sobie w stanie poradzić bez jego pomocy.

– Dopiero wróciłem. - Przetarł twarz dłonią.

Wyglądał na zmęczonego, ale nigdy się na to nie skarżył. Może to okropne, jednak nie było mi go żal. Odpokutowywał.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro