39.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

HOLDEN





Nie mogłem dłużej okłamywać Lisy, więc postanowiłem z nią zerwać. Im szybciej, tym lepiej. Nie mogłem czekać aż sama się do mnie odezwie. To nie fair. Musiałem zająć się teraz Cassie i naszym dzieckiem. To był mój priorytet. Tacie wspomniałem, że przez jakiś czas nie będę odwiedzał mamy. Wierzyłem, że rodzicielka by to zrozumiała. Wyjaśnię jej to gdy się w końcu spotkamy. Może byłem wariatem, bo opowiadałem nieprzytomnej mamie o swoim życiu, ale naprawdę myślałem, że mnie słyszała. Obiecałem sobie, że Cassie nie zostanie sama, nawet jeśli nie była w stanie mi wybaczyć. Chociaż to ona popełniła większy błąd. Jednak nie zamierzałem się o to licytować. Czas dorosnąć i pogodzić się z tym, że nic nie było łatwe i wiele razy będę musiał iść na kompromisy.

– Co tym razem? - Uśmiechnęła się zadowolona na mój widok Lisa. – Gdzie pojedziemy? Do Malibu?

W ostatnim czasie kobieta fundowała nam zagraniczne wycieczki. Sam zabrałem ją na dwie. Uznała, że nie mogliśmy całymi dniami siedzieć w domu, mimo że widzieliśmy się tylko kilka wieczorów w tygodniu. Potrzebowaliśmy odpocząć. Miałem kilka dni urlopu, które postanowiłem wykorzystać. Podobało mi się przez jakiś czas. Nawet przez chwilę odniosłem wrażenie, że mogłem mieć normalne życie. Jednak nie na tyle, żeby zostać z Lisą. Kochałem inną dziewczynę i nie zamierzałem z niej zrezygnować. Nawet jeśli musiałem się nią opiekować, czego w poprzednich związkach nie lubiłem. Wolałem nie troszczyć się o nikogo.

– Nie tym razem. - Spojrzałem na nią. – W ogóle nigdzie nie pojedziemy. Na pewno nie razem.

Mogła wybrać się gdzieś sama albo znaleźć innego faceta. Na brak chętnych na pewno nie narzekała. Między nami koniec. Wcale nie żałowałem, że musieliśmy się rozstać. Nic do niej nie czułem. Po prostu nie chciałem być sam, a było mi z nią dobrze. Od samego początku chodziło mi tylko o seks. W którymś momencie po prostu chyba potrzebowałem towarzystwa, zamiast siedzieć samemu w mieszkaniu. Jednak to wcale nie znaczyło, że chciałem się ustatkować. Nie z nią.

– Co ty mówisz? - Zmarszczyła brwi. – Nie stać nas? Mam jeszcze sporo gotówki. Starczy.

Wcale w to nie wątpiłem. W porównaniu do mnie nie musiała się martwić o pieniądze. Pracowała w firmie ojca, którą kiedyś przejmie. Mogła brać urlop w każdej chwili. Jednak musiała zrozumieć, że wcale nie chodziło mi o nasze wyjazdy. Tak naprawdę to nie czułem się podczas nich zbyt komfortowo. No, chyba że siedzieliśmy w hotelowym pokoju i się bzykaliśmy. Wtedy wcale nie przeszkadzały mi luksusowe miejsca, które wybierała. Problem zaczynał się, gdy mijaliśmy jej znajomych. Pewnie myśleli, że byliśmy parą, a Lisa nie wyprowadzała ich z błędu.

– Nie, Lisa. - Pokręciłem głową. – Nie mogę z tobą być.

– Co?

– Zrywam z tobą.

Myślałem, że to będzie łatwiejsze. Miałem przyjść tutaj i powiedzieć, że nie możemy się dłużej spotykać. Liczyłem, że przyzna mi rację i że odejdę spokojnie. Spędziliśmy razem kilka dobrych chwil, ale to nie znaczyło, że z nią zostanę. Była odskocznią. Nie musiałem już każdego wieczoru szukać chętnej panienki na seks. Po prostu przychodziłem tutaj. Ona była zawsze chętna. Jednak zamierzałem wrócić do Cassie i ułożyć sobie z nią życie. Zależało mi na tym bardziej niż na czymkolwiek innym.

– Zrobiłam coś źle?

Nie. Była dobrą kochanką. Niestety, tylko kochanką. Nie szukałem w jej ramionach niczego więcej. Niewiele opowiadałem jej o swoim życiu. Raz po pijaku wyznałem jej tylko o moim rozstaniu z Cassie. Wylałem z siebie wszystko, czego żałowałem na drugi dzień. To nie było coś, co chciałem opowiadać obcym ludziom, a na pewno nie Lisie. Zapewne uznała, że moje wyznanie było jakimś przełomem w naszej znajomości. Była w błędzie. To niewiele między nami zmieniło. Musiałem liczyć na szczęście, że kobieta nikomu nie opowie o tym, co jej powiedziałem. Niby komu? Nie mieliśmy wspólnych znajomych, a kto z jej otoczenia chciałby słuchać o jakimś biednym chłopaku. Lisa powinna znaleźć sobie nowego faceta. Najlepiej takiego, który dużo skorzysta na luksusowych wycieczkach, które mu zafunduje. Na mnie nie robiły żadnego wrażenia. Nie potrzebowałem ich.

– Ty nie.

– Zdradziłeś mnie? – spytała swoim piskliwym głosem.

Tak, ale o tym nie wspomnę. Przecież i tak nie sprawdzi, czy powiedziałem prawdę. Chciałem rozejść się w zgodzie. Bez żadnej afery. Miałem zbyt wiele na głowie, żeby przejmować rozhisteryzowaną kobietą. Poza tym Lisa wcale nie myślała o ustatkowaniu się. Tak przynajmniej powtarzała mi za każdym razem. Wiedziałem, że to nieprawda. Po prostu chciała zatrzymać mnie przy sobie na dłużej. Udawałem, że jej wierzyłem. Teraz mogłem to wykorzystać na swoją korzyść, co oczywiście zamierzałem zrobić.

– Nie, ale, kocham inną kobietę.

Nie powiedziałem jej, że chodziło o Cassie i nie zamierzałem robić tego teraz. Obawiałem się, że chciałaby z nią porozmawiać, a to zniechęciłoby do mnie dziewczynę. Lepiej, jeśli się nie poznają. Musiałem chronić matkę swojego dziecka. Nie wybaczę sobie, jeśli straci je przeze mnie. Dziewczyna nie powinna się denerwować. Poza tym mieliśmy przed sobą ciężkie dni. Cassie nie miała zamiaru mi wybaczyć. Zdawałem sobie sprawę z tego, że zawiodłem ją wiele razy. Jednak zmienię się. Czas najwyższy, żeby mogła poznać prawdę o mojej mamie. Jednak nie potrafiłem znaleźć odpowiedniej chwili. Dziewczyna zapewne cały czas myślała k ciąży. Nie była gotowa, żeby zostać matką. Nie planowaliśmy tego. Jednak jednego mogła być pewna. Nie zostawię jej samej z dzieckiem. Wezmę za nie odpowiedzialność.

– Od kiedy?

– Od dawna.

W sumie nigdy nie przestałem kochać Cassie. Po prostu musiałem pogodzić się z tym, że wolała Jamiego ode mnie, ale nie potrafiłem się trzymać od niej z dala i ona też nie potrafiła. Właśnie dlatego była teraz w ciąży ze mną. To była moja szansa, żeby ją odzyskać. Nie chciałem tego spieprzyć. Tym razem nam się uda. Na pewno. Na razie jednak musiałem przekonać Cassie, że powinna ponownie mi zaufać.

– Jaja sobie ze mnie robisz? - spytała oburzona.

Wcale nie dziwiła mnie jej reakcja. Podejrzewałem, że będzie zła. To normalne. Żadna kobieta nie chciałaby usłyszeć, że facet, z którym się spotykała od dłuższego czasu, kochał inną. Jednak od początku doskonale wiedziała, że nie będę z nią w związku. Chociaż ostatnie tygodnie sprawiły, że oboje się do siebie przyzwyczailiśmy, ale nie na tyle, żebym chciał zrezygnować z Cassie. Nie zostawiłbym jej, gdyby nie zdradziła mnie z Jamiem. Byłem w stanie jej to wybaczyć, ale wybrała jego.

– Nie.

– Jesteś popieprzony.

Miała rację, ale to nic między nami nie zmieniało. Odejdę. Czas najwyższy, żeby każde z nas poszło w swoją stronę. Już dawno powinniśmy to zrobić. Miałem nadzieję, że Lisa nie zacznie utrudniać mi życia. Była dorosłą kobietą. Nie bawiła się w mszczenie. Taką miałem nadzieję, bo nie wiedziałem, jak poradzę sobie z nią i ciężarną Cassie, która była dla mnie najważniejsza. Musiałem zadbać o jej spokój.

– Może trochę. - Zaśmiałem się. – Ale to naprawdę koniec.

Cokolwiek zrobi, nie sprawi, że przy niej zostanę. Na pewno znajdzie sobie lepszego faceta. Poza tym wcale nie zamierzała się ustatkować. Tak twierdziła. Ja chciałem kiedyś założyć rodzinę tyle, że nie z Lisą. Nigdy nie brałem jej pod uwagę. Musiałem wrócić do Cassie i się nią zająć. Potrzebowała mnie. Nie miała rodziców, którzy by ją teraz wsparli. Na Jamiego nie mogła liczyć. Wolałbym, żeby się do niej nie zbliżał. Nie byłem w stanie wybaczyć mu tego, jak potraktował Cassie. Nawet jeśli go zdradziła, nie miał prawa jej wyzywać. Rozumiałem jego złość. Sam kiedyś czułem to samo, ale to go nie usprawiedliwiało. Dziewczyna zasługiwała na szacunek.

– Żebyś tylko nie myślał o powrocie. - Wstała. – Nie masz prawa tutaj przychodzić.

Wcale nie miałem takiego zamiaru. Chciałem, tylko żeby ona to zrozumiała. Obawiałem się, że wiedziała, gdzie mnie znaleźć. Mogłaby tym wkurzyć Cassie, która pewnie nie wiedziała, że z kimś się spotykałem. Na pewno nie byłaby zadowolona z odwiedzin Lisy, która powiedziałaby jej coś niemiłego. Lepiej, gdy te dwie panie się nie poznają.

– Zrozumiałem.

– Świetnie. Wiesz, gdzie są drzwi.

Nie dyskutowałem z nią. Miałem nadzieje, że za kilka dni nie zmieni zdania i nie zacznie do mnie wydzwaniać. Musiałem wrócić do Cassie. W tym momencie tylko ona się dla mnie liczyła. Uprzedziłem ojca, że w najbliższych dniach nie pojawię się u mamy. Wierzyłem, że zrozumie. Musiałem zająć się dziewczyną, której zrobiłem dziecko. Nie wiedziałem, jak o nią zadbać i czy będzie chciała mojej pomocy. Jednak nie zostawię jej samej. Cassie nie mogła teraz zostać sama. Nie da sobie rady. Wychowanie dziecka to odpowiedzialne zadanie, a ono potrzebowało obojgu rodziców. Nie chciałbym, żeby mój syn lub córka żył z myślą, że go nie chciałem.

Postanowiłem powiedzieć ojcu, że zamierzałem pomagać Cassie. Może za jakiś czas zamieszkamy razem. Nie rozmawiałem jeszcze o tym z dziewczyną, ale to wiele ułatwi. Na razie nikt nie powinien dowiedzieć się o jej ciąży. Chociaż Jamie pewnie powie rodzicom, że się puściła. Obiję mu gębę, gdy tylko się o tym dowiem. Miałem gdzieś co pomyślą sobie o tym Państwo Nelson.

– Myślałem, że nie jesteście razem.

– Nie jesteśmy.

Ciężko było stwierdzić, na jakim etapie była nasza relacja. Niewiele rozmawialiśmy, odkąd zabrałem ją z mieszkania Jamiego. Wróciła do siebie. Przyłaziłem tam codziennie. Sprawdzałem, czego potrzebowała. Jednak nie rozmawialiśmy. Nie o dziecku ani o nas.

– Nie jesteś za nią odpowiedzialny. - Patrzył na mnie.

– Nie wtrącaj się w to.

Nie miał prawa mówić mi nic o związkach. Sam nie był idealnym partnerem. Nigdy nie wybaczę mu tego, co zrobił mamie. Skrzywdził ją i odszedł. Wyparł się mnie. Dlatego niewiele znaczyło dla mnie, że wrócił. Zastanawiałem się, czy zrobiłby to, gdyby nie wypadek mamy.

– Chcę twojego dobra.

Gdyby tak było, bardziej zainteresowałby się moim losem, gdy byłem mały. Teraz jego słowa nie miały znaczenia. Lepiej, żeby skupił się na mojej mamie.

– Właśnie dlatego.

– Nie jestem twoim wrogiem.

Mógłbym wypomnieć mu wiele rzeczy, ale ważniejsza była dla mnie mama. Ktoś musiał poświęcić jej teraz czas. Poza tym ojciec miał kasę, która była potrzebna na jej leczenie.

– Zaopiekujesz się mamą? - Spojrzałem na niego.

– Cały czas to robię.

– To dobrze. Będę miał na razie mniej czasu.

– Nie musisz tam siedzieć cały czas. Powiadomią cię, gdy coś się zmieni.

Wiedziałem o tym, ale gadanie do mamy mi pomagało. Wmawiałem sobie, że słyszała, co do niej mówiłem. Chciałem, żeby była na bieżąco z tym, co działo się moim życiu, gdyby się wybudziła. Opowiedziałem jej wszystko o Cassie. Nawet o tym, jak zostawiła mnie dla Jamiego, bo nie byłem w stanie wyznać jej prawdy o rodzicielce. Chciałem, żeby mama była przygotowana na poznanie mojej dziewczyny.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro