47.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

HOLDEN





Zdecydowałem się odwiedzić Jamiego. Chociaż to głupota z mojej strony. Nie miałem na to ochoty. Musiałem z nim porozmawiać. Nie zachował się fair w stosunku do Cassie. Najlepiej obiłbym mu mordę. Jednak narobiłbym sobie tym kłopotu. Nie potrzebowałem tego. Poza tym nie mogłem zawieźć swojej dziewczyny. Z mojej przyjaźni z Jamiem już nic nie zostało. Nie zamierzałem nic naprawiać. Chciałem tylko sprawdzić, co u niego. Zobaczyć jak zareaguje, gdy powiem mu o stracie dziecka i wyjaśnić kilka rzeczy. Jednak podejrzewałem, że nawet nie przejmie się moją tragedią. Od pewnego czasu odnosiłem wrażenie, że przyjaciel ze mną rywalizował. Nie rozumiałem tego. Czego mi zazdrościł? Chyba rodziny. Z nas dwóch to on był lepszy pod wieloma względami.

– Czego chcesz?

Nie był zadowolony z mojej wizyty. Też nie skakałem z radości, ale nie mogliśmy tego tak zostawić. Musiał wiedzieć, że nie pozwolę mu się zbliżyć do Cassie. Chyba że zamierzał ją przeprosić. Jednak tego nie zrobi. Był na nią wściekły. Zdradziła go. Znowu wybrała mnie. Nie będę za to przepraszał, bo zależało mi, żeby ją odzyskać. Żałowałem tylko, że nie wybrałem innego sposobu, żeby przekonać ją, żeby do mnie wróciła.

– Porozmawiać.

– Nie mamy o czym.

Jasne. Mogłem wyjść. Jednak tego nie zrobiłem. Chciałem go wkurzyć. Nie zamierzałem pozwolić mu myśleć, że sobie odpuszczę tę rozmowę. Byliśmy dorosłymi ludźmi i powinniśmy załatwiać sprawy między sobą, jak należy, a nie uciekać. Chciałem dowiedzieć się, co tak naprawdę Jamie czuł do Cassie. Chociaż wątpiłem, że teraz powie mi prawdę. Nie przyjaźniliśmy się już, żeby musiał mi się zwierzać.

– Pamiętasz, jak prosiłeś mnie o to samo, gdy odebrałeś mi Cassie?

Wtedy uznałem, że wolę być jej przyjacielem niż odejść. Chociaż bolało mnie patrzenie na nią w ramionach Jamiego. Cieżko było mi się pogodzić ze stratą dziewczyny i tym, że wolała mojego przyjaciela. Przez chwilę nawet odpuściłem, ale nie przestałem o niej myśleć. Cały czas ją kochałem. Trochę głupio postąpiłem, gdy przyszedłem do Cassie i ją bzyknąłem. Powinniśmy porozmawiać, ale nie byłem w stanie dłużej trzymać się od niej z daleka. Poniosło mnie, gdy ją zobaczyłem.

– Zjeżdżaj – warknął.

– Jamie ona od zawsze była moja.

– No jasne, pierdolony egoisto.

Nie zamierzałem odpuścić, chociaż przyszedłem tutaj z innym zamiarem. Jamie był moim przyjacielem od małego. Wcześniej nie wyobrażałem sobie, że kiedyś każdy z nas pójdzie w inną stronę albo że poróżni nas dziewczyna. Poznałem go, jeszcze zanim w sąsiedztwie pojawiła się Cassie. Mimo że przyjaciel mnie skrzywdził, nie chciałem go stracić. Był dla mnie jak brat.

– Jamie wiedziałeś o tym. - Spojrzałem na niego.

-I co z tego?

– Kochałem ją od zawsze.

Nawet przez moment to się nie zmieniło. Owszem byłem zły, gdy odeszła do mojego przyjaciela i nie chciałem i ich znać. Jednak to szybko minęło. Zastanawiałem się, czemu dziewczyna wybrała akurat Jamiego. Przez większość czasu wydawała mi się, że chciała mnie zranić. Wiedziała, że to będzie dla mnie bolesne. Później doszedłem do wniosku, że Cassie musiała nadal coś do mnie czuć, a to sprawiło, że nie mogłem jej sobie odpuścić. Musiałem spróbować ją odzyskać.

– Nie rozumiesz, że ją kochałem?

Niemożliwe. Gdyby tak było, nie wyrzuciłby jej, gdy przyszła i powiedziała mu o ciąży. Jakoś by to zaakceptował. Chociaż mogłoby trudno, gdyby dowiedział się, że dziecko było moje. Wtedy nie pozwoliłbym mu spokojnie go wychowywać z Cassie. Nie pozbyliby się mnie ze swojego życia. Poza tym miałem wrażenie, że w tym przypadku wcale nie chodziło o miłość do Cassie.

– Tak ci się tylko wydawało, bo chciałeś mieć to, co ja albo cokolwiek, czego bym ci zazdrościł.

Prowadził jakąś chorą rywalizację. Zwłaszcza w klubach, gdzie podawaliśmy dziewczyny. Chciał mieć ich więcej, kiedy mnie w ogóle na tym nie zależało. Chodziło tylko o dobrą zabawę. Jemu jednak go nie wystarczało. Od zawsze miałem wrażenie, że Jamie mi czegoś zazdrościł. Nie potrafiłem tego zrozumieć. Miał obojgu rodziców, którzy go kochali i zapewnili dobre życie. Miał szczęśliwą rodzinę. Coś, czego ja nigdy nie miałem i nie będę miał. Jego brat mnie tego pozbawił! Wiele razy miałem ochotę my to wykrzyczeć. Powinien wiedzieć, że wcale nie byli idealni, a przede wszystkim powinien dowiedzieć się, gdzie naprawdę przebywał Chris.

– Naprawdę tak myślisz? - Zaśmiał się.

– Nie wiem. Próbuję zrozumieć twoje zachowanie.

Wcześniej nie było problemu, gdy wyrywaliśmy panienki w klubach. Może, dlatego że żaden z nas nie był wtedy zakochany. Jednak to wcale nie usprawiedliwiało zachowania mojego przyjaciela. Byłem przekonany, że nigdy nie odwaliłbym mu takiego świństwa i nie odebrał dziewczyny. Słusznie uważałem, że dobrze zrobiłem, nie mówiąc Jamiemu o stanie, w jakim naprawdę znajdowała się moja mama. Nie zrozumiałby tego. Pamiętałem, że niewiele pomógł mi w znalezieniu sprawcy jej wypadku. Przez chwilę odnosiłem wrażenie, że doskonale wiedział o tym, co zrobił brat i go krył. Jednak Jamie nie był aż tak dobrym kłamcą.

– Byłem twoim przyjacielem od zawsze, ale traktowałeś Cassie jak idiotkę. Nie wiesz, jak się czuła bez ciebie, bo niby skąd?

Miał rację. Nie zdawałem sobie sprawy z tego, co czuła dziewczyna podczas mojej nieobecności. Wolała rozmawiać na ten temat z przyjacielem niż ze mną. Jednak nie oszukiwałem jej. Nie jeździłem do żadnej innej panienki. Nie zdradziłbym Cassie. Żałowałem, że nie mogłem powiedzieć Jamiemu prawdy. Może poczułby się głupio. Ciekawe czy chociaż trochę by go ruszyło, gdyby dowiedział się, że moja mama umierała przez jego brata. Może powinien zobaczyć, w jakim stanie przebywała w szpitalu i w jakim stanie oglądałem ją przez ostatnie lata. Musiałem pogodzić się z tym, że nie wróci do zdrowia i za jakiś czas pożegnam się z nią na dobre.

– Daj mi naprawić ten błąd.

Chciałem ułożyć sobie życie z Cassie. Miałem szansę, żeby wszystko naprawić. Zależało mi na niej. Jamie nie powinien się wtrącać w nasz związek. Miałem nadzieję, że nie będzie utrudniał mi życia i nie spróbuje buntować dziewczyny przeciwko mnie. Wiedziałem, że był do tego zdolny, a ona znowu zwątpiłaby w moją miłość. Przy niej mogłem być sobą i w zapominać o swoich problemach.

– Nie obchodzi mnie to.

– Chcesz wszystko przekreślić?

Przychodząc tutaj, chciałem tylko powiedzieć Jamiemu, jak bardzo nie podobało mi się jego zachowanie i żeby trzymał się z dala od mojej dziewczyny. Nie skrzywdzi jej kolejny raz. Jednak uznałem, że może zwykła znajomość by nam nie zaszkodziła. Mogliśmy, chociaż spróbować. Nie wybaczę mu tego, co zrobił, ale mogłem z tym żyć. Miałem nadzieję, że Cassie nie będzie mi miała za złe, że pogodziłem się z Jamiem, o ile mi się to uda.

– Nie chcę was znać!

To bez sensu. Nie będę się prosić. Może za jakiś czas wszystko sobie przemyśli. Spokojnie opuściłem jego mieszkanie. Nie zamierzałem o nic prosić. Poza tym nie chciałem marnować czasu. Wziąłem wolne, żeby pojechać do mamy, chociaż na kilka godzin. Musiałem się z nią zobaczyć. Cassie czuła się dzisiaj lepiej, więc nie miałem wyrzutów sumienia, że zostanie przez jakiś sama. Zadzwonię do niej jak zawsze, żeby się nie martwiła. Popełniałem ten sam błąd, ale liczyłem na wyrozumiałość swojej dziewczyny. Kilka dni i wyznam jej wszystko.

Nie chciałem rozmawiać z lekarzem. Wiedziałem, co miał mi do powiedzenia. O wszystkim poinformował już ojca. Musiał zrozumieć, że potrzebowałem więcej czasu. Ojciec na pewno mu to wyjaśnił. Po śmierci mamy moje życie znowu wywróci się do góry nogami. Zostanę sam. Chyba tylko dlatego nie chciałem się jeszcze z nią żegnać. Jednak nie mogłem tego przeciągać.

Płakałem przez cały czas przy łóżku mamy. Nie byłem w stanie nic powiedzieć. Liczyłem na cholerny cud, który nie nadszedł. Przez lata powinno być łatwiej pogodzić się ze stratą. Myślałem, że ból po wypadku mamy zmalał. Jednak to nieprawda. Przedłużałem nie tylko jej agonię, ale też swoją. Czy po śmierci rodzicielki oboje poczujemy ulgę? Wątpiłem w to. Bałem się, że będę miał do siebie jeszcze większy żal niż do tej pory.

– Gdzie byłeś? - Dziewczyna spojrzała na mnie podejrzliwie.

Nie spodziewałem się, że Cassie będzie na mnie czekać. Nie byłem na to przygotowany. Nie miałem żadnej wymówki. Mogłem jednak powiedzieć jej o wizycie u przyjaciela. Podejrzewałem, że będzie na mnie zła za to, że do niego poszedłem, ale nie mogła mi tego zabronić. Któreś z nas musiało schować dumę do kieszeni i wykonać jakiś krok. Padło na mnie. Przynajmniej mieliśmy to już za sobą. Jamie w najbliższym czasie się do nas nie zbliży. Miałem tylko nadzieję, że za jakiś czas nie zacznie utrudniać nam życia.

– U Jamiego.

Nie miałem zamiaru tego przed nią ukrywać. Po co? Zapewne i tak dowie się, że do niego poszedłem. Może sam jej powie, żeby udowodnić, że nadal kłamałem i nie powinna mi ufać. Przynajmniej tym razem nie miałem nic na sumieniu. O reszcie nie wiedział. Poza tym wątpiłem, żeby Cassie chciała z nim rozmawiać. Skrzywdził ją. Liczyła na jego pomoc, a odtrącił ją w najgorszy sposób. Przekonała się, ile dla niego znaczyła.

– Po co?

– Chciałem z nim porozmawiać.

– To bez sensu. - Kręciłem głową.

Miała rację, ale przynajmniej się o tym przekonałem. Naprawdę chciałem wymazać Jamiego ze swojego życia, ale przyjaźniliśmy się tyle lat, że wcale nie było łatwo. To tak, jakbym próbował pozbyć się własnej rodziny. Traktowałem go jak brata. Nawet nie chciałem zastanawiać się, jakby wyglądało nasze życie, gdyby nie Cassie. On pewnie robił to dość często. Zapewne największe pretensje miał do niej. Jednak to nie ona zawiniła najbardziej, chociaż sam uważałem, że każdy z nas popełnił błąd.

– Był naszym przyjacielem. - Patrzyłem na nią.

– Masz do mnie żal o to, że zniszczyłam tę przyjaźń.

To wcale nie brzmiało jak pytanie. Wcześniej obwiniałem Cassie, ale to było w momencie, gdy dowiedziałem się, że zostawia mnie do Jamiego. Nie byłem w stanie poradzić sobie ze złością. Piłem. Po czasie dopiero dotarło do mnie, że dziewczyna naprawdę mogła czuć się zaniedbana. Potrzebowała więcej uczuć. Sam seks i zapewnienia miłości nie wystarczały. Nie miałem dla niej czasu, a Jamie poświęcał jej go znacznie więcej.

– Nie. Nie żałuję.

– Mam wrażenie, że tak.

Nie wiedziałem, jak jej wytłumaczyć, że się myliła. Jeśli miałem do wyboru ją, a Jamiego decyzja była prosta. Wolałem zostać z Cassie. Obym tylko źle na tym nie wyszedł. Bałem się, że mógłbym stracić ją kolejny raz. Oboje byliśmy zranieni, ale nie mogliśmy wiecznie żyć w strachu. Razem poradzimy sobie z przeciwnościami losu. Wiele mieliśmy już za sobą.

– Zaufaj mi. - Przytuliłem ją.

Tylko tego od niej chciałem, chociaż wiedziałem, że będzie trudno. Wcale nie byłem idealnym partnerem i zdawałem sobie sprawę z tego, że życie ze mną bywało trudne. Popracuję nad sobą. Postaram się być lepszym chłopakiem.

– Staram się.

– Bardzo dobrze. - Pocałowałem ją.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro