55. - ostatni.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

CASSIE





Nie spodziewałam się, że Holden w końcu wyzna mi prawdę. Podejrzewałam, że wypadek mamy bardzo go zmienił. Jednak nie wiedziałam, że cały czas ją odwiedzał. Nie rozumiałam, czemu mi o tym nie powiedział wcześniej. Przecież to bardzo ważne. Wtedy na pewno byłabym dla niego wsparciem, a nie obwiniała go o zdrady. Było mi wstyd. Zdradziłam go, bo myślałam, że od dawna spotykał się z innymi dziewczynami, że mnie oszukiwał.

Bardzo się stresowałam przed wizytą w szpitalu. Przeciągałam wyjście z mieszkania, czym denerwowałam swojego chłopaka, mimo że nic nie mówił. Czekał cierpliwie. Wiedziałam, że mama Holdena była w kiepskim stanie, ale nie, że było z nią aż tak źle, że rodzina musiała podjąć decyzję o odłączeniu jej od aparatur podtrzymujących życie. Nie wyobrażałam sobie ich bólu, mimo że sama straciłam rodziców. Jednak w moim przypadku było inaczej. Od razu musiałam pogodzić się ze stratą. Nie patrzyłam na ich cierpienie każdego dnia. Miałam nadzieję, że zmarli od razu, nie czując bólu. Nie wyobrażałam sobie, co przeżywali, gdy zbliżał się koniec ani co myśleli. Czy wiedzieli, że umrą? Zastanawiali się, co stanie się ze mną? Często zadawałam sobie te pytania.

– Wygląda lepiej niż kiedyś. - Holden uśmiechnął się blado, zanim weszliśmy do sali.

Wiedziałam, że było mu ciężko. Zapewne wolałbym, gdybym odmówiła przyjścia tutaj. Może powinnam się wycofać. Chłopak przez lata był przy mamie i liczył, że w końcu wybudzą ją ze śpiączki. Czekał na to każdego dnia. Przykro mi, że tak się nie stało. Wspomniał, że jego ojciec opłacił każde leczenie, które mogło pomóc kobiecie. Żałowałam, że nie miałam okazji jej poznać. Na pewno była świetną matką. Holden nigdy nie powiedział na nią złego słowa. Mogłaby być z niego dumna. Popełniał błędy, ale zaopiekował się mną, gdy zostałam sama. Nie zostawił mnie, gdy zaszłam w ciążę ani gdy straciłam dziecko. Był dla mnie ogromnym wsparciem. Chciałabym mu o wynagrodzić.

– Zaczekaj. - Złapałam go mocno za rękę. – Nie wiem, czy mnie polubi – plotłam głupoty.

Przecież kobieta była w śpiączce. Żadne z nas nie miało pewności, czy słyszała, co mówiliśmy. Jednak to nie przeszkadzało Holdenowi, żeby z nią rozmawiać. Byłam pewna, że opowiadał mamie o wszystkim, a to znaczyło, że mówił też o nas. Dziwnie się z tym czułam. Nie zachowałam się najlepiej, ale wcześniej nie wiedziałam, gdzie znikał Holden. Nawet nie podejrzewałam, że jeździł do kliniki. Szkoda, że wcześniej nic o tym nie wspomniał. Uniknęlibyśmy wielu rozczarowań. Nasze życie wyglądałoby teraz inaczej i na pewno nie zostawiłabym go dla Jamiego. Żałowałam wielu decyzji i tego, że nie mogliśmy cofnąć czasu.

– Pokocha cię, Cass. - Pocałował mnie w czoło.

– Przepraszam.

Zastanawiałam się, czy naprawdę chciał, żeby weszła do sali. Mogłam zostać. Wystarczyło, tylko żeby mi to powiedział. Na pewno potrzebował pobyć sam z mamą. Mimo ostatnich lat, gdy kobieta leżała w śpiące, Holden nie pogodził się jej stratą. Bałam się, jak to na niego wpłynie. Po śmierci rodziców długo nie mogłam się pozbierać. Zamknęłam się w domu. Tak było najłatwiej. Nie chciałam nikomu opowiadać o swoim bólu. Poza Jamiem i Holdenem nie miałam nikogo. Wtedy chłopcy zajęli się mną. Szkoda, że wydarzyło się zbyt wiele rzeczy, żebyśmy nadal mogli się przyjaźnić. Uważałam, że mój chłopak potrzebował wsparcia. Sama mogłam nie dać rady mu pomóc.

– Daj już spokój.

W sali było cicho. Tylko dźwięk aparatur zakłócał ten spokój. Mama Holdena wyglądała jakby spała. Zaczynałam rozumieć, czemu chłopakowi tak trudno było pogodzić się z jej odejściem. Nie wiedziałam, jak postąpiłabym na jego miejscu. Najgorsze, że akurat on musiał podjąć decyzję. Ciekawe czy jego tata już pogodził się ze stratą żony. Chociaż wątpiłam w jego intencje. Znienawidziłam faceta po tym, jak dowiedziałam się od Holdena, co zrobił. Przykro mi, że chłopak musiał żyć ze świadomością, że własny ojciec go nie chciał, że skrzywdził jego mamę. Nie wyobrażałam sobie nawet, jak Holden czuł się przez ostatnie lata w towarzystwie ojca.

– Cześć, mamo – odezwał się, podchodząc do niej bliżej. – Chciałem ci przedstawić Cassie. Moją przyszłą narzeczoną. Mam nadzieję, że zgodzi się nią zostać. - Uśmiechnął się lekko, zerkając na mnie. – Zależy mi na niej.

Tego się nie spodziewałam. Po pierwsze Holden nadal traktował mamę, jakby żyła i cały czas uczestniczyła w jego życiu. Tak jakby była świadoma tego, co działo się wokół niej. Może lekarze mu to wmówili. Po drugie nie byłam przygotowana, że kiedyś mi się oświadczy. Nigdy o tym nie rozmawialiśmy. Jedynie o dzieciach, których w najbliższym czasie nie chciałam mieć. Po tym, jak poroniłam, zwątpiłam, czy kiedykolwiek jeszcze chciałam zostać matką. Niczego mi nie brakowało. Holden wystarczał mi do szczęścia. Poza tym bałam się, że nie dałabym rady wychować małego człowieka. Bałam się tego, gdy byłam w ciąży.

– Powiedz coś.

Zatkało mnie. Nie wiedziałam, jak się zachować. Stałam na środku sali, gapiąc się w kobietę przede mną, jak wariatka. Powinnam się przywitać, tyle że ciężko było mi się przełamać, żeby coś powiedzieć. Holden uważnie mnie obserwował. Pewnie zastanawiał się, czy nie ucieknę. Nie zrobiłabym mu tego. Wiedziałam, ile znaczyło dla niego przyprowadzenie mnie tutaj. Potrzebowałam chwili.

– Dzień dobry – odezwałam się niepewnie. – Miło mi Panią poznać. Pani syn jest dla mnie dobry.

Na pewno dowiedziałaby się wiele więcej, gdybym tylko miała pewność, że mnie słyszała. Holden mimo kilku błędów naprawdę był dobrym chłopakiem. Dbał o mnie każdego dnia. Sprawiał, że czułam się szczęśliwa, mimo że wątpiłam, że to jeszcze możliwe. Poza tym ostatnio obiecał nawet, że skończy szkołę. Ucieszyło mnie to. Wcale nie musiałam go namawiać. Zastanawiałam się tylko, czy po śmierci mamy nie zrezygnuje z tego pomysłu. Zasłużył na coś o wiele lepszego niż praca fizyczna w firmie budowlanej. Mógł być biznesmenem, mógł otworzyć własną firmę. Na pewno kiedyś marzył o dobrej pracy i lepszych zarobach. Nie musiał harować za grosze.

– Widzisz, mamo. - Spojrzał na nią. – Kocham tę dziewczynę. Wcześniej nie potrafiłem jej docenić, ale dała mi szansę, żebym wszystko naprawił. Nie spieprzę tego, jak ojciec. Zrobię wszystko, żeby Cassie była ze mną szczęśliwa. - Wtulił się w nią.

Miałam ochotę się rozpłakać. Współczułam Holdenowi z całego serca. Bardzo chciałabym mu pomóc. Obawiałam się, że nie byłam w stanie. Takiego bólu nie czułam po śmierci rodziców. Może, dlatego że nie miałam z nimi zbyt dobrego kontaktu. Cierpiałam, bo mi ich brakowało i kochałam ich, ale nie rozmawiałam z nimi o swoich problemach, nie zwierzałam im się.

Holden rozmawiał z mamą, a ja siedziałam, wpatrując się w nich. Nie byłam w stanie się odezwać. Bałam się, że im przeszkodzę. Co jakiś czas ze słów chłopaka wyłapywałam swoje imię. Nie wierzyłam, że doczekam się pierścionka zaręczynowego. Kiedyś wiele razy wyobrażałam sobie własny ślub i idealne życie i boku Holdena. To było, zanim wszystko się posypało. Nie wierzyłam już w idealny związek. Czemu akurat my mielibyśmy być wyjątkiem?

Chłopak pożegnał się z mamą, obiecując, że będzie przy niej ostatniego dnia. Nie wiedziałam, jak to zniesie i czy dam radę być wtedy przy nim. Jeśli się rozkleję, Holden się załamie. Nie pomogę mu. Na korytarzu spotkaliśmy Pana Andersona. Syn nawet do niego nie podszedł. Nie rozumiałam, czemu. Nie znałam szczegółów z ich życia. Tylko tyle, że nie było go w życiu Holdena przed wypadkiem żony. Myślałam, że w takiej chwili będą się wspierać.

– Holden, zaczekaj. - Złapałam go za ramię. – Nie chcesz porozmawiać z tatą?

Nie śpieszyło mi się. Jeśli potrzebowali prywatności, poczekam w stołówce. Moja niechęć do Pana Andersona nie mogła sprawić, że chłopak nagle odetnie się od ojca. Zapewne mieli sobie wiele do powiedzenia. Poza tym za jakiś czas spotkają się u notariusza i podzielą majątkiem. To chyba najgorsza część po stracie najbliższej osoby. Nie chcesz tego, ale musisz dopełnić formalności. Pamiętam, że podczas odczytywania testamentu rodziców byłam zaskoczona, że wszystko spisali i tym, że mieli większe oszczędności, niż myślałam. Na szczęście w moim przypadku było łatwiej, bo byłam jedynym spadkobiercom.

– Nie. - Spojrzał na mnie. – Zgwałcił moją mamę. Nie chciał mnie, a później odszedł. Wykorzystałem go. W końcu odpracował to, co nam zrobił.

Nawet nie wyobrażałam, jak musiał się czuć, spotykając się z nim w szpitalu i mieszkając pod jednym dachem po wypadku mamy. Przecież musiał patrzeć na ojca każdego dnia. To okropne, co mężczyzna zrobił swojej żonie. Bolało mnie, że Holden usłyszał, że ojciec go nie chciał. Żadne dziecko nie powinno wiedzieć takich rzeczy. Nie dziwiło mnie już, czemu chłopak był niechętnie nastawiony do ojca.

– Przykro mi. - Przytuliłam go mocno.

To głupie. Nie wiedziałam, że mężczyzna, którego poznałam kilka lat temu, skrzywdził swoją żonę i to w taki sposób. Nieważne jak bardzo chciał naprawić swój błąd, Holden nigdy mu nie wybaczył. Musiało być mu trudno, liczyć na ojca przez cały czas, po tym, co zrobił. Nic nie był złagodzić świadomości, że było się niechcianym dzieckiem. Mężczyzna powinien żałować. Jego syn okazał się świetnym facetem. W porównaniu do niego od razu postanowił zaopiekować się mną i dzieckiem, gdy dowiedział się o ciąży, mimo że wcale tego od niego nie oczekiwałam. Był odpowiedzialny. Poza tym zaryzykował swój związek, żeby bywać w szpitalu przy mamie.

– Może kiedyś. - Oparł głowę na moim ramieniu. – Na razie nie chcę go znać. Odszedł razem z nią.

Nie sądziłam, żeby ból Holdena kiedyś zmalał. Zastanawiałam się, jakby się teraz czuł, gdy byśmy mieli dziecko. Zapewne udawałby silnego. Przy mnie nie musiał. Odebrałabym cały jego ból, gdybym tylko mogła. Uważałam, że spotkało go zbyt wiele złego. Zasłużył na lepsze życie. Może byłam naiwna, ale wierzyłam, że uda nam się jeszcze podnieść i razem coś osiągniemy. Obiecałam sobie, żeby bardziej skupiać się na chłopaku. Potrzebował teraz mojego wsparcia. Jedno z nas musiało być silne. Padło na mnie. Nie zawiodę Holdena. Nie po tym wszystkim, co dla mnie zrobił.

– Masz mnie. Mam nadzieję, że wystarczę. Chociaż teraz.

– Kocham cię, Cassie. - Pocałował mnie. – Chcę, żebyś została moją żoną. Nawet jeśli nie będziemy mieli dzieci, będziemy cholernie szczęśliwi. Razem. Postaram się.

Nie powiedziałam mu, że byłam w stanie urodzić dwójkę dzieci, jeśli to sprawi, że jego ból będzie mniejszy. Na pewno znajdę lepszy dzień na takie wyznanie.

– Kocham cię.

– Zostaniesz moją żoną? - Patrzył mi w oczy. – Mam pierścionek. Nie planowałem tego, ale nie chcę dłużej czekać. Czy twoje uczucia się jeszcze zmienią?

Nie. Już nic nie sprawi, że w niego zwątpię. Zrozumiałam, że Holdenowi ciężko było się odnaleźć w nowej sytuacji, a teraz będzie jeszcze ciężej. Chciałam być przy nim. Może jeszcze nic straconego i będę mogła dalej marzyć o idealnym życiu ze swoim facetem. Byłam gotowa nawet podjąć decyzję o dziecku już teraz. Cokolwiek, żeby sprawić mu odrobinę radości.

– Zostanę twoją żoną. - Zarzuciłam mu ręce na szyję. – Nie wyobrażam sobie już życia bez ciebie, a co do dzieci... - Przerwał mi.

– Nie dziś. - Pocałował mnie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro