12.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Spędzałem z Cassie coraz więcej czasu. Chyba to sprawiło, że się do siebie zbliżyliśmy. Nie potrafiłem jej dłużej trzymać na dystans. Nie mogłem patrzeć, jak całymi dniami tęskniła za swoim chłopakiem. Wiedziałem, że nie powinienem, ale zacząłem czuć do niej coś więcej. Jednak to niewiele dało. Zakochałem się w niej i nie mogłem nic zrobić, gdy dała mi nadzieję. Pozwoliła się przelecieć, mimo że nadal była z Holdenem. Liczyłem, że ten związek wkrótce dobiegnie końca. Chciałem być z Cassie. Wierzyłem, że ze mną będzie jej lepiej. Miałem zapewnione miejsce w drużynie piłkarskiej. Będę dobrze zarabiał. Chociaż cały czas mogłem liczyć na pomoc finansową od rodziców. Na razie nie zamierzałem się nawet od nich wyprowadzić.

Wiedziałem, że Holden będzie wściekły, gdy dowie się, że odebrałem mu dziewczynę. Nie planowałem tego. Liczyłem, że chociaż spróbuje mnie zrozumieć. Jednak na jego miejscu bym się znienawidził. Chyba byłem zmuszony pogodzić się z tym, że zniszczyłem naszą przyjaźń. Warto było. Nigdy nie podejrzewałem się, że zdobię takie świństwo przyjacielowi, ale widocznie nie wiedziałem jeszcze, do czego byłem zdolny.

– Co ty wyprawiasz? – spytał wściekły. – Myślałem, że to cholerny żart. Taki z ciebie przyjaciel?!

Na pewno Cassie powiedziała mu o nas. Plotki raczej do niego nie dotarły. Nie spotykałem się z dziewczyną w miejscach, gdzie ktoś mógł nas zauważyć. Ukrywaliśmy się. Jednak kilka dni temu Cassie wspomniała mi, że miała zamiar poważnie porozmawiać z Holdenem. Byłem pewny, że z nim zerwie i powie, że odchodzi do mnie. Czekałem na jego odwiedziny, bo wiedziałem, że nie przyjmie tego spokojnie. Żaden facet nie był w stanie przyjąć wieści o zdradzie na spokojnie, a już na pewno nie wtedy, kiedy dziewczyna zostawiała go dla przyjaciela. To najgorszy rodzaj zdrady, a ja się go dopuściłem.

– Nie miałeś dla niej czasu, a teraz masz problem, że próbowałem jej to wyjaśnić? - Spojrzałem na niego zaskoczony.

Postąpiłem źle, ale nie byłem w stanie dłużej udawać, że ufałem Holdenowi. Nie, gdy sam zaczynałem podejrzewać go o zdradę. Miał wiele okazji, żeby zadbać o swój związek. Czasami nie rozumiałem swojego przyjaciela. Od niedawna nawet nie próbowałem. Robił, co chciał i w ogóle nie interesował się Cassie. Szkoda, że nie widział, w jakim stanie spędzała czas sama. Było mi jej szkoda. Miała tylko jego. Nie potrafiłem zapanować nad swoimi uczuciami względem niej. Nawet nie powstrzymywałem się ze względu na Holdena. I to był błąd, ale nie żałowałem.

– Akurat. - Zakpił. – Dlatego zerwała ze mną, żeby być z tobą.

Zrobiła to, bo poświęciłem jej więcej czasu. Bawiliśmy się dobrze w swoim towarzystwie. Cassie na początku miała opory, gdy próbowałem zaciągnąć ją do łóżka. Jednak nie protestowała zbyt długo. Widocznie już wtedy uznała, że jej związek nie miał sensu. Czułem się źle, że odebrałem dziewczynę przyjacielowi, ale nie na tyle, żeby z niej zrezygnować. Wierzyłem, że stworzymy coś poważnego, mimo że nie planowałem zakładać rodziny.

– Nie planowaliśmy tego. - Wzruszyłem ramionami.

Nie miałem nic na swoje usprawiedliwienie. Wcale nie zamierzałem się tłumaczyć. Stało się. Holden musiał się z tym pogodzić. Jednak nie powinien zapominać, że sam pchnął mnie w ramiona swojej dziewczyny. Chciał, żebym dotrzymał jej towarzystwa, gdy go nie było. Niemożliwe, że nie wziął pod uwagę, że to mnie do niej zbliży. Nie byłem maszyną bez uczuć.

– Jasne – burknął. – Zjeżdżaj stąd.

Naprawdę nie zamierzałem ukraść Holdenowi dziewczyny. Dopiero od pewnego czasu zacząłem patrzeć na nią jak na kobietę. Śliczną kobietę, którą była. Jeździłem do Cassie, gdy jej chłopak nie mógł, bo wolał robić coś innego. Nie wiedziałem, co mogło być ważniejsze od własnej dziewczyny. Inna dziewczyna? Tylko to przychodziło mi do głowy. Cassie bywała zazdrosna, a ja musiałem jej tłumaczyć, że Holden jej nie zdradzał. Chociaż nie miałem co do tego pewności. Obawiałem się, że z kimś się spotykał. Powinien najpierw wytłumaczyć to Cassie i z nią zerwać. Wtedy bez problemu mógłby robić, co chciał i nikomu nie musiałby się tłumaczyć. Tak byłoby lepiej.

– Mogłeś się bardziej skupić na niej niż bzykaniu innych.

Żadne z nas nie wiedziało, gdzie znikał. Może gdyby Holden chociaż raz powiedział, gdzie wychodził, nic by się nie wydarzyło. Sam nie miałem pewności, że nie zdradzał Cassie. Wolałem się tego nie dowiedzieć. Znienawidziłbym go. Było dobrze, jak wyrywaliśmy panienki w klubie, ale nie raniliśmy ich. Żadnej z nich nie robiliśmy nadziei na coś więcej.

– Co ty możesz, do cholery, wiedzieć?! - Stanął przede mną. – Dzieciak z idealnego domu.

Zabolały mnie jego słowa. Może gdyby nie to, że byłem adoptowany, miałbym idealne życie. Przecież u Nelsonów niczego mi nie brakowało. Holden chyba zapomniał, że moja matka zmarła krótko po moich narodzinach, a i tak nie byłaby w stanie się mną zająć po tym, jak mój ojciec zostawił ją z niczym. Tych ludzi znałem tylko z opowieści Nelsonów. Nigdy nie ukrywali prawdy o mojej prawdziwej rodzinie. Trochę tego żałowałem. Wolałbym nie wiedzieć, kim byli moi biologiczni rodzice. Może nawet nie zauważyłbym, że nie byłem podobny do Nelsonów.

– Chyba zapomniałeś, że wychowywałem się obok ciebie. Z rodzicami zastępczymi. Twój tato przynajmniej cię nie porzucił, a matka żyła.

Holden miał wiele szczęścia, że jego ojciec po wypadku żony chciał zająć się dzieckiem. Nie został sam ani nie musiał się tułać po obcych ludziach. Nie każda rodzina zastępcza była jak Nelsonowie. Opieka społeczna nie zapewniała dobrego domu. Nie była w stanie sprawdzić dokładnie ludzi, którym oddawała dzieci, a szkoda. Usłyszałem zbyt wiele okrutnych historii o domach dziecka i osobach, którym wydawało się, że gdy zostaną adoptowane, ułożą sobie życie.

– Wegetowała w szpitalu, odkąd skończyłem szesnaście lat, o tym zapomniałeś wspomnieć, dupku! Zjeżdżaj stąd! Co jeszcze chcesz mi zabrać? Mieszkanie?

Nie chciałem mu odebrać nic. Przyjaźniliśmy się. Sam pozwolił, żeby Cassie od niego odeszła. Co do rodziców... To nie moja wina, że jego matka leżała w szpitalu. Tylko samochód był mojego ojca. Ktoś ukradł go dzień wcześniej. Nelsonowie zgłosili sprawę na policję, ale nikt się tym nie zajął. Przynajmniej do chwili, gdy doszło do wypadku. Wtedy nagle wszystkich zaczęło interesować, jak auto zniknęło sprzed naszego domu i kiedy.

– Przemyśl to sobie.

Wiedziałem, że będzie mu trudno zaakceptować to, że związałem się z Cassie. Jednak za jakiś czas mu przejdzie. Może nadal będziemy się przyjaźnić, chociaż na razie na to nie liczyłem. Wiedziałem, że nie powinienem na nic nalegać. Tyle że szkoda mi było wielu lat naszej przyjaźni.

– Gdzie byłeś? - Dziewczyna spojrzała na mnie, gdy pojawiłem się w jej mieszkaniu.

Nie miałem zamiaru mówić jej prawdy. Była zła na Holdena. W ogóle o nim nie rozmawialiśmy. Unikała tego tematu. W sumie to może dobrze. Wolałem nie usłyszeć, jak mnie do niego porównywała albo że układało im się lepiej niż jej ze mną. Czasami o pewnych rzeczach było lepiej nie wiedzieć.

– Na treningu.

Prawdę, mówiąc, Cassie nie znała jeszcze mojego harmonogramu. Zastanawiałem się, czy w ogóle powinna go znać. Miałbym jakąś wymówkę, gdybym chciał gdzieś wyjść z kolegami. Chociaż na razie wolałem przesiadywać z nią. Jednak wiedziałem, że ten etap kiedyś minie. Nie mogliśmy spędzać czasu tylko w swoim towarzystwie, bo zwariujemy. Może to właśnie sprawiło, że Holden zaczął znikać.

– Dobrze.

– A ty jak spędziłaś dzień? - Objąłem ją ramieniem, chcąc jak najszybciej zmienić temat.

Nie chciałem, żeby dopytywała o trening. Jeszcze wygadałbym się, że wcale tam nie byłem, a wtedy musiałbym przyznać się do spotkania z jej byłym chłopakiem. Przy Cassie zachowywałem się inaczej. Bywały dni, gdy chciałem się o nią troszczyć, chociaż nigdy taki nie byłem. Nawet przy Maddie zachowywałem się bardziej koleżeńsko niż jak troskliwy chłopak. Być może mi odbiło albo to chwilowe bądź spowodowane tym, że współczułem Cassie straty rodziców. Była zdana tylko na siebie. Poza mną i Holdenem nie miała nikogo.

– Siedziałam w mieszkaniu. Uczyłam się. - Wzruszyła ramionami.

– Jak zawsze. - Zaśmiałem się.

Dziewczyna czasami potrafiła cały dzień przesiedzieć nad książkami. Dla mnie to nuda. Była młoda. Powinna korzystać z życia. Mogliśmy razem dobrze bawić się w klubie. Miałem zamiar zaproponować jej to za kilka dni.

– Co w tym złego?

– Nic.

Nie chciałem się kłócić. Gdy byliśmy sami, mogła spędzać czas na nauce. Przynajmniej nie musiałem się martwić, że bawiła się dobrze beze mnie ani nie uganiała się za innymi chłopakami. Przynajmniej byłem spokojny, wychodząc z domu.

– Mam wrażenie, że ci to przeszkadza. - Spojrzała na mnie, mrużąc oczy.

Nawet nie chciałem wspominać, że przez to była nudna. Pamiętałem czasy, gdy wolała się uczyć, zamiast wyjść do klubu. Mało, która nastolatka rezygnowała z imprez. Poza tym ja nie miałem problemu z nauką, a balowałem w każdy weekend.

– Nie. - Pocałowałem ją.

Liczyłem, że uda mi się zaciągnąć ją do łóżka i zapomni o tej rozmowie. Cassie czasami czepiała się o głupoty, ale znałem sposób, żeby ją uciszyć. Był prosty i przyjemny. Już nie mogłem doczekać się, jak dziewczyna znajdzie się pode mną. Zacząłem zdejmować jej bluzkę, ale chwyciła moje dłonie. Coś było nie tak. Spojrzałem na nią zdezorientowany. Chyba jej nie uraziłem. Wydawało mi się, że wyraziła zgodę.

– Gdzie byłeś? - Odsunęła się, przyglądając mi się dokładnie.

Co? Przecież już jej mówiłem. Po co do tego wracała? Naszła mnie głupia myśl, że Cassie, wiedziała, że ją okłamałem, chociaż nie miała co do tego pewności. Nie chciałem do razu się przyznać.

– Już mówiłem.

– Nie. - Kręciła głową. – Nie miałeś dziś treningu.

Niby skąd miała to wiedzieć. Chociaż mogła przejrzeć moje rzeczy, gdy wyszedłem. Zapomniałem, że zostawiłem u Cassie ubrania i dokumenty dotyczące szkoły. Głównie dlatego, że często zostawałem u niej na noc. Nie potrzebowała znać harmonogramu moich treningów ani zajęć. Mogła je przejrzeć w każdej chwili. Szkoda, że wcześniej o tym nie pomyślałem.

– Jestem niewinny. - Zaśmiałem się, chcąc rozluźnić atmosferę.

Dlaczego dziewczyna nie mogła odpuścić? Nie spodoba jej się prawda. Nie zrobiłem nic złego, żeby się z tego tłumaczyć. Jednak podejrzewałem, że będę musiał przyznać się do tego, gdzie byłem, jeśli chciałem uniknąć kłótni.

– Co przede mną ukrywasz, Jamie?

– Gadałem z Holdenem. - Westchnąłem zrezygnowany. – Właśnie dlatego nie chciałem ci powiedzieć.

Wiedziałem, że nie będzie zadowolona. Nie potrafiła jeszcze wymazać go ze swojego życia ani rozmawiać o nim bez złości. Zranił ją. Chciałem sobie wyjaśnić z Holdenem kilka spraw. Niestety mi się to nie udało. Dziewczyna nie mogła być na mnie zła z tego powodu. Był moim przyjacielem.

– Nie wtrącaj się w to.

– Nie chciałem nic złego. To też mój przyjaciel.

Czemu nie potrafiła zrozumieć, że było mi szkoda naszej długoletniej znajomości? Poza tym chciałem przeprosić Holdena za to, co się stało. Nie odebrałem mu dziewczyny umyślnie.

– Szkoda, że dopiero teraz o tym pomyślałeś. - Wyszła.

Odpuściłem. Widocznie Cassie potrzebowała pobyć chwilę sama.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro