Prolog

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Łapcie ją!-krzyknął właściciel sklepu jubilerskiego. Dziewczyna uciekała w stronę ciemnych uliczek z drobną biżuterią w rękach. Pięciu policjantów z dwoma psami biegło za nią. Niby nie miała szans. Było ciemno, a odgłosy miasta zaczynały zanikać, natomiast zastąpiły je cisza, szczekanie psów i krzyki policjantów. Dziewczyna nadal biegła. Byli coraz bliżej i bliżej. Biegła teraz długą, prostą uliczką, jednak po chwili usłyszała również przed sobą jakieś krzyki. Była otoczona. Wiedziała, że jest tylko jedna opcja, aby się im wywinąć... Policjanci, którzy gonili dziewczynę dobiegli do pozostałych.
-Gdzie ona jest?!
-Nie ma jej!
-Musi być! Nie mogła uciec!
-A jednak to zrobiła!
Nagle psy zaczęły ujadać w stronę porozrzucanych kartonów.
-Tam coś jest!
Dwóch policjantów zabrało stamtąd psy, a pozostali trzej podeszli do kartonow. Dwóch z nich miało pistolety i ochraniali tego, który miał zobaczyć, co kryje się w tych kartonach. Złapał jeden karton i odrzucił go gdzieś na bok. To samo zrobił z pozostałymi. Jednak przestał, gdy zobaczył pod tymi co jeszcze tam leżały, zauważył coś białego. Wyciągnął po to ręce i okazało się, że to biały kot z niebieskimi oczami.
-Ah! To tylko kot...
Odłożył kota, a dokładniej kotkę na ziemię. Gdy psy zaczęły na nią ujadać, ona uciekła, jednak nie daleko. Chciała zobaczyć reakcję policjantów.
-I co teraz robimy?
-Chuj wie
-Kurwa!
Kotka jeszcze chwilę patrzyła na gliniarzy zwycięsko i uciekła gdzieś przed siebie.

Kotka dotarła do miejsca, w którym jeszcze nigdy nie była. Przebiegła przez pusty parking i stanęła pod ceglaną ścianą, gdzie było trochę zdartej farby. Zaczęła chodzić dookoła budynku w poszukiwaniu jakiegoś wejścia. Zaczynało świtać. W końcu kotka znalazła wystarczającą szczelinę, aby się zmieścić. Gdy była już w środku, mogła się wreszcie przemienić w swoją pierwotną postać

-Ah.. Nareszcie!

~*~
Spokojnie, tu mówił tak jakby narrator, bo to jest prolog. W rozdziale już będzie zwrot do ciebie ;3
Mam nadzieję, że sie podoba :3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro