List

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

MadaraHatake

Drogi tato, kochany Silu,
przepraszam, że piszę tak późno, ale tyle się ostatnio działo, że nie macie pojęcia!

Mówiłam Wam, że spodziewam się dziecka, prawda? Nie jednego, a dwóch! Tak, sama byłam zaskoczona, ale teraz jestem tak samo szczęśliwa, co zmęczona.

Vester uśmiechnął się, patrząc na Sila kątem oka. Ten tylko roześmiany przyciągnął starszego za szyję i zmusił do położenia głowy na własnej piersi.

— Mówiłeś coś o tym, że Iure sobie nie poradzi, co? — zachichotał, mierzwiąc mu ciemne włosy.

— Och, no wiesz?! — wkurzył się sztucznie, ale po chwili także się roześmiał. — Spróbuj mi tylko kołtun zrobić, a pożałujesz! Zacałuję cię na śmierć, Sil!

— Ale to może później, co? Czytaj dalej!

Vester pokręcił głową z dezaprobatą, wracając do migoczących w świetle płomieni kominka liter. Siedzieli na podłodze, przytuleni do siebie, odczytując list od córki, która wyprowadziła się z domu dobre pięć lat temu. I chociaż wpadała od czasu do czasu, łatwiej było im porozumiewać się listami. Sil okręcił sobie brązowe włosy Vestra, ściętego "po skosie", nierówno. Zielone, migdałowe w kształcie oczy zabłysły niebezpiecznie, ale Sil zupełnie to zignorował. Chociaż każdy powinien bać się swojego przełożonego, gdy wkraczali w mury domu, pułkownik i generał znikali, a na ich miejscach pojawiali się czuli kochankowie i zakochane po uszy osoby.

Sil Junior i Regina na pewno chętnie poznają swoich dziadków!

— Sil Junior? Urocze — zachichotał Sil, mrużąc błękitne oczy, a spięte w trzy warkocze, długie blond włosy opadły mu na ramię. Boki miał wygolone, nie to, co kiedyś. Błękitne oczy zabłysły radośnie w blasku przyjaznego ognia.

— Mówisz tak, bo to twoje imię — parsknął Vester, układając się wygodniej na boku młodszego wojownika.

W związku z tym szczegółem, z mężem zapraszamy Was do siebie na ten Nowy Rok, mam nadzieję, że nie za późno. Będziemy Was oczekiwać od samego rana, ale nie forsujcie się, kochani. Nic się nie stanie, jeśli pojawicie się dopiero pod wieczór. No i, oczywiście, przygotujemy Wam nocleg. Powinniście na siebie uważać, w końcu na froncie ryzykujecie bardzo dużo.

— Och, nie jestem aż tak stary! — przeciągnął się Vester, a w jego kręgosłupie coś strzyknęło. — No dobra, dobra, jestem! Ale do walki chyba jeszcze się nadaję, co?

Jak na zawołanie, odpowiedź znalazła się już zdanie później, gdy Vester wznowił czytanie, jakoś uspokoiwszy napad śmiechu Sila.

Nie, nie jesteście starzy, ale jako generał, pułkownik i zarazem dziadkowie powinniście na siebie uważać.

— Ja nie chcę jeszcze umieraaać! Mam dopiero dwadzieścia pięć lat! — żachnął się Sil, wtulając obrażony w ramię starszego o dwa lata Vestra.

— No widzisz, tak to jest, jak adoptuje się młodszą o cztery lata dziewczynę! — zachichotał Vester, głaszcząc blond włosy. Czasem tęsknił za własnymi długimi kudłami, ale nie chciał już nigdy więcej zapuszczać, po prostu nie. Przeszłość niech pozostanie przeszłością. Spojrzał na bliznę na prawym nadgarstku z dumą. Oto, ile przeżył i jak ważna była dla niego szczerość z własnymi uczuciami.

Sil natychmiast musnął ustami wypaloną na nadgarstku literę H. Dołożył wielkich starań, by Vester zaakceptował każdą ze swoich blizn.

Listu nigdy nie doczytali; zamiast tego pozwolili pochłonąć się namiętności i ciepłym pocałunkom w świetle dogasającego kominka.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro