Epilog

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Po kilku godzinach portal znów się pojawił w małym domku. 

Will i królowa wyszli z niego.

Chłopak tym razem był bez bandaża, choć nadal miał zamknięte jedno oko.

- No i co, już po sprawie?- spytał się Halt i wstał.

Will mruknął pod nosem przekleństwo.

Halt spojrzał na niego pytającym spojrzeniem i Will wyjaśnił :

- Bolało, jak wszyscy diabli. Normalnie, jakby ktoś mi przyłożył rozgrzany kawałek metalu, prosto z ognia do oka.

Zwiadowca popatrzył na niego wzrokiem pełnym współczucia i zaczął w duchu siebie obwiniać za to co spotkało Willa, ale szybko przegnał natrętne myśli i powiedział :

- No to co? Gotowi na powrót do domu?

Will i Tosia ochoczo przytaknęli głowami.

- Ale jeśli wolno wiedzieć, czemu nie otwierasz oka Willu?- spytał się go Halt.

- Bo medyk zakazał. Powiedział, że jeśli je otworzę to wtedy szwy mogą puścić.- wyjaśnił Will.

Halt przytaknął skinieniem głowy, na znak, że rozumie o co chodzi i powiedział :

- No dobra, ale jak my mamy wrócić do domu?

- Musicie iść do bramy i włożyć do niej kamienie, które zdobyli Tosia i Will.- powiedziała królowa.

- A jak się tam dostaniemy?

- Zaprowadzę was.- odpowiedziała królowa i znów wezwała portal, który wciągnął ich do środka i zabrał ze sobą.

---------------------------------------------------->

Portal wyrzucił ich przed złotą bramą.

Cała była zrobiona ze złota.
Nie miała jednak klamki, tylko trzy dziury, które miały kształt kamieni.

- Weźcie te kamienie i włóżcie je w odpowiednie miejsca.- poinstruowała ich królowa.

Will i Tosia wyciągnęli kamienie z plecaków i włożyli je w odpowiednie miejsca.
Natychmiast brama zaiskrzyła i otworzyły się jej wrota.
Po drugiej stronie nie było nic widać, oprócz złotego światła.

- Teraz wystarczy, że przekroczycie ten próg i znajdziecie się w świecie żywych.- powiedziała królowa.

- Dziękujemy, że zabrałaś nas do tej bramy.- powiedział Halt.

- Nie ma sprawy. Ale teraz już idźcie, bo za chwilę portal się zamknie.- powiedziała Rosalie.

- Do widzenia wasza wysokość.- powiedział Halt.

- Żegnajcie.- powiedziała królowa.

Potem trójka duchów przeszła przez portal.

-------------------------------------------->

Wyrzuciło ich przed chatkę Halta.

- No to nieźle. Prosto pod dom.- powiedział Will i wstał z ziemi.

Weszli przez drzwi do domku.

Gdy znaleźli się w środku Halt powiedział :

- Gilan?! Co ty tutaj robisz?!

Gilan wstał i spojrzał na nich, jakby zobaczył jakieś duchy i wykrzyknął :

- Co ja tutaj robię?! Co wy tutaj robicie?! Przecież wy umarliście, sam widziałem!

- Czekaj, zaraz ci wszystko wyjaśnimy, ale najpierw powiedz mi, kto jeszcze wie o tym, że ja nie żyję?- spytał się Halt.

- Tylko Crowley. Przecież sam wysłałeś do niego list i napisałeś, by nikomu o tym nie mówił. Ale Crowley wiedział, że Redmont nie można zostawić bez zwiadowcy, dlatego o wszystkim mi opowiedział i przeniósł mnie tutaj. A lennem Meric zajmuje się inny zwiadowca wzięty z zamku Araluen, który jeszcze nie dostał swojego lenna. To świeżo upieczony zwiadowca i zabrakło dla niego lenna, więc dotychczasowo pomagał Crowleyowi w papierach, ale teraz siedzi w moim wcześniejszym lennie.- wyjaśnił Gilan.

  - Aha, to dobrze. - powiedział z wyraźną ulgą w głosie Halt. Teraz przynajmniej nie będzie musiał się ukrywać, bo nikt jeszcze nie wie i nie będzie wiedział, że wcześniej umarł.

- Ekhem.- powiedziała Tosia.

- A no właśnie Gilan, przywiozłem ci prezent ze świata duchów. Pozwól, że przedstawię ci twoją siostrę Tosie. - powiedział Will i wskazał ręką dziewczynę.

Tosia podbiegła do brata i go przytuliła. Gilan, gdy pierwszy szok minął także ją minął i powiedział :

- Tosia? Ale ty urosłaś! Prawie cię nie poznałem.

- Głupolu własnej siostry nie poznałeś? Ja się do ciebie nie przyznaję.- zaśmiała się dziewczyna.

Gilan puścił ją i powiedział do Halta :

-  Dobra, to teraz mi powiedzcie, dlaczego wy nie jesteście martwi.

Wszyscy sobie, wygodnie usiedli przy stole, a Halt w skrócie opowiedział całą historię. Jednak pominął kwestię tego jak został zabity. Nie chciał by Will się dowiedział, że sobie odebrał życie przez niego. Gilan zauważył to, że Halt tą sprawę przemilczał i nie powiedział o tym ani słowa. 

- Jedno mnie zastanawia.- powiedział Gilan. - Czemu ty Willu masz zamknięte oko i trzy wielkie blizny na nim?

- Bo podczas zdobywania szafiru jedno widmo rozciachało mi oko. A są one trzy, ponieważ widmo miało trzy pazury. - wyjaśnił Will. - Na szczęście Tosia miała w plecaku bandaże, więc nie było, aż tak źle.- przy tych słowach Will uśmiechną się do Tosi, a ona odpowiedziała mu tym samym.

Gilan zauważył to i zaśmiał się :

- No proszę, czyżby szykował się ślub? No no Willu, teraz, to chyba naprawdę będziemy rodziną. Czekaj, a może już zacznę do ciebie mówić szwagrze?- zaśmiał się Gilan.

Will i Tosia spiorunowali go wzrokiem, a Halt patrzył na nich, jakby widział ich po raz pierwszy. 

Will nie powiedział wcześniej Haltowi, ani Gilanowi, że Tosia jest jego dziewczyną. Uznał, że lepiej to zataić, gdyby jednak kiedyś się z Tosią rozwiedli. 

Will spojrzał pytająco i błagająco na Tosię, a ta lekko skinęła głową.

- Ostrzegam Gilan, lepiej żebyś przestał sobie z nas żartować, bo ode mnie zaraz dostaniesz.- powiedział niebezpiecznym głosem Will.

Gil na te słowa jeszcze głośniej zaczął się śmiać i powiedział :

- Ty? Ty maiłbyś mnie zlać? Chyba sobie ze mnie żartujesz!

Will spojrzał tylko na Tosię, a ona wzruszyła tylko lekko ramionami.

Chłopak zanim ktokolwiek zdążył mrugnąć, skoczył na Gilana i przygwoździł go do ziemi i powiedział :

- No i co? Dalej jest ci śmiesznie?- spytał go Will.

Zaskoczony Gilan patrzył na niego szeroko otwartymi oczyma.

- Kiedy się stałeś taki szybki? A no tak, przecież byłeś tydzień z moją siostrą. Mogłem się tego domyślić, że zdążyła cię już podszkolić.- powiedział Gilan.

Halt patrzył na to wszystko w milczeniu.

Jednak duma wręcz rozpierała go od środka. Był dumny z Willa, że ten mimo iż spędził w niebie trochę czasu, nie zapomniał o treningach, a nawet zdążył się tak podszkolić, że był teraz chyba szybszy, nawet od niego samego.

Will zszedł z biednego Gila, by ten mógł wstać i usiadł z powrotem na krześle.

- Chcecie kawy?- spytał Halt, na co odpowiedział mu zgodny chór potakiwań.

Zaparzył dla wszystkich kawę i postawił na stole.

Poszedł do szafki i wyciągnął z niej mały słoiczek miodu.

Dodał go sobie, Willowi i Gilanowi, ale gdy doszedł do Tosi zawahał się i zapytał :

- Chcesz...

- Oczywiście, że tak!- przerwała mu Tosia. Powiedziała to z takim zapałem, że Will i Gilan wybuchnęli śmiechem, a na twarzy Halta wykwitł mały uśmiech.

Wrzucił do jej kawy dwie solidne łyżki miodu i powiedział :

- No i to ja rozumiem! Już cię lubię. Ale w sumie to chyba dobrze, skoro masz zostać moją synową.- powiedział Halt.

 Jego twarz miała na sobie tą samą kamienną maskę, jednak w jego głosie można było dostrzec nutkę rozbawienia.

Tym razem cała trójka wybuchła śmiechem.

Po chwili Gilan zdążył się opanować i nadal rozbawionym głosem powiedział :

- A cóż to? Czyżbyś Willu, został adoptowany?

- Jeśli na to spojrzeć z tej strony, to rzeczywiście został.- odpowiedział za niego Halt, a mówiąc to wstał, pieszczotliwie  zmierzwił Willowi  włosy i poszedł odstawić słoiczek miodu do szafki.

Will nic nie odpowiedział, tylko posłał mu szeroki uśmiech.

-  No Willu, nareszcie masz nazwisko. O rany. Rodzina O' Carrików zaczyna się powiększać.  - zaśmiał się znowu Gilan.

Tym razem wszyscy wybuchnęli radosnym śmiechem. Wszyscy , nawet Halt. 

Resztę wieczora spędzili razem się śmiejąc i słuchając opowieści Gilana, co pod ich nieobecność działo się w lenne Redmont.

Rano Gilan z Tosią odjechali do swojego domu, a później Halt napisał list do Crowleya, by ten przyjechał do Redmont, by mogli wszystko sobie wyjaśnić. 

Kilka lat później Will i Tosia pobrali się i zamieszkali razem w chatce Halta . A jeszcze później mieli dwójkę dzieci. Chłopczyka i dziewczynkę. Rzeczywiście rodzina O' Carrrików zaczęła się powiększać. xd 

The end xdd

No i co wszystko co dobre kiedyś się kończy.

Sorry, że nie dodałam tego epilogu wczoraj, ale no cóż ktoś mi pokrzyżował plany i nie mogłam go wstawić.( Po prostu dzięki mamo. xd)

Ale mam dla was niespodziankę. ( chyba haha)

Tylko teraz pytanie czy ją chcecie?

Bo mam taki pomysł, żeby wstawić tutaj taki bonusowy rozdział, o tym jak się odbył ślub Willa i Tosi i o tym jak później małe O' Carriki rozrabiały w domu. xdxdxdxd 

To ostatnie, to taki bardziej talksik. hahaha

No to jak? Chcecie  czy nie? Możecie napisać w komentarzach.

No to  papatki!

willtreatyandhalt



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro