Dla Armisiaa ;)
---
(Endera pov)
Skoczyłam z wzniesienia i stanęłam twarzą w twarz z monstrum, znajdującym się kilka metrów dalej.
- No siemka.
Demon stojący obok niego odwrócił się gwałtownie i o włos uniknął mojego noża.
- Ą ͟ju͝ż̸ ͜m͞y̛ślał͢e̴m̧,̶ że ńi͞ę ͟p͘r͘zy͠j͟dzi̸esz͏.
- A zamknij mordę, Paul-J - mruknęłam (ta, demoniczny brat Lethal Paula postanowił się na mnie zemścić). - Wiesz, bardziej romantycznie by było, gdybyś napisał mi list, a nie kurwa rozjebał mi laptopa o podłogę i zostawił pogróżki. Serio, wiesz ile układałam te płyty betonowe przed wejściem?!
- A c̴o mn̡ie to͢?͝!̴ Z̵a̴bìję͝ ͜cię,̕ ͘d̀z҉i͢w̴k̵o!̷!!̸
W tym momencie gwizdnął i monstrum obok niego ożyło, po czym ruszyło na mnie ze świecącymi na czerwono oczami.
Teleportowałam się i zaatakowałam potwora w plecy, ale mój miecz się odbił. Ma wokół siebie barierę odbijającą... Ten demon ją utrzymuje!
Momentalnie rzuciłam się na niego, kopiąc go w głowę. Oberwał, ale nie odchylił się, i próbował zaatakować mnie... cyrklem... Serio, co oni mają do przyborów matematycznych?! Co następne kurwa, kalkulator?!?
No jak wiecie, cyrkiel jest mały, ale ten był połączony z długim ostrzem, więc mógł być niebezpieczny. Musiałam ostrożnie unikać i się bronić, ale mimo wszystko... popełniłam głupi błąd.
Za bardzo skupiłam się na demonie i to monstrum, które on kontrolował, złapało mnie mocno od tyłu (bez skojarzeń) i uniosło nad ziemię.
- I͘ ̵c̷o̕, ҉j̸uż ni͜ȩ ͢t͢a̛ka͡ c͝wa͟na? - spojrzał na mnie. - W̶i͟el͠ka ͡St̨r̀ażn͞ic̀zk̢a ̷po͡konan̡a ͢p̢r̷zez̧e̸ ̴mn̸i̢e͞, ̢P̵a͏u̕l-J̧'a̡!̧ H́AH͡A̴HA͞H͠A-̀ ̀GH!
Nagle został uwięziony w czymś w rodzaju lodowego kryształu. Moment później jakieś ostrze przecięło się przez niego i rozpadł się na kawałki. Ałć, nieprzyjemna śmierć.
Potwór puścił mnie na ziemię i upadłam. Gdy się pozbierałam, zobaczyłam, że nade mną stoi blondynka z białymi końcówkami włosów, trzymającą w dłoniach lodowe ostrza.
- No co tam? - spytała. - Żyjesz?
- Chyba... Dzięki... Uważaj!
Nagle potwór teleportował się za nią i rzucił ją na bok, po czym ruszył w jej stronę. O matko, czy on nagle zyskał autonomię czy coś?
Teleportowałam się za monstrum i zanim ten zdołał coś więcej zrobić dziewczynie, wbiłam mój miecz prosto w jego plecy, rozcinając go jak... w sumie nie wiem, nie przychodzi mi do głowy żadne porównanie. Liczy się to, że potwór pozbawiony bariery dał się pokonać i padł martwy.
- Uff... Dzięki...!
- Nie ma za co... Kurde, to... Jesteśmy kwita czy coś...?
- Ta... - wstała i otrzepała się. - Skubany... Trochę mnie zranił, ale chyba nic mi nie będzie. A co z tobą?
- Meh. Bywało gorzej - odparłam. - Dzięki, btw. Jak się nazywasz?
- Jestem Wika. A ty?
- Endera... Zaraz, Wika? - przypomniałam sobie coś. - Czy przypadkiem nie jesteś znajomą Patrycji, takiej smoczycy?
- Ta... A co, mówiła o mnie? - uśmiechnęła się milutko. - Aww, jak słodko.
O matko, to faktycznie znajoma Pati... Tak samo interesująca jak mówiła.
- To co, skoro już się znamy, to idziemy coś zjeść? Głodna jestem!
- Okej... - odparłam. - Chodźmy gdzieś...
- Spoko! - objęła mnie. - Jej, czuję że się zaprzyjaźnimy!
HELP.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro