"Momiplier is savage" - Oneshot 21

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Cóż... losowa historyjka z dupy. Raczej nie kanon... Chyba że uznacie inaczej XD

---

(Rok 2006, Momiplier pov)

- Pora iść spać - nachyliłam się nad moim synkiem, Mark'iem, i pocałowałam go w czoło. - Dobranoc, maleńki.

- Branoc, mamo... - wyszeptał i po chwili zasnął.

Sprawdziłam szybko, czy pozostałe dzieci śpią, po czym udałam się ]do salonu, otworzyłam okno i dostałam się przez nie na dach. Aktywowałam przełącznik na moim pasku, dzięki czemu niemal natychmiast mój strój zmienił się w czarny kombinezon.

- Czas na akcję - powiedziałam do siebie i włączyłam zestaw słuchawkowy. - Tu Iplier Rose, zgłaszam gotowość.

- Z tej strony Seven Eleven, słyszę cię.

Uśmiechnęłam się.

- Nadal nie mogę uwierzyć że pozwolili ci użyć tej nazwy, moja droga.

- Ja też - usłyszałam kolejny głos, tym razem męski. - Tu Scouts Master. Septice i Highlighter będą za moment, sprawdzają pozycję celu.

- Jasne. Wszystko gotowe, mam nadzieję? - dopytałam, sprawdzając po raz kolejny bronie przypięte do pasa.

- Oczywiście. Dziś w końcu się zemścimy... To za Vincenta i Jennifer.

- Tak... - westchnęłam. - Szkoda tylko, że ich dziecko musiało być w to zamieszane. Biedny chłopiec... Został kompletnie sam. Gdybyśmy tylko mogli się nim zająć...

- Zapomnij... Pamiętasz naszą umowę, Iplier Rose? "W razie śmierci trzymaj się z daleka od rodziny, nawet jeśli bardzo chcesz pomóc". Nawet to co teraz robimy jest ledwo dozwolone...

- Ale to tylko 10 letnie dziecko... Nie zmienia to faktu, że bym go przygarnęła... 

- HAHA! Zapomnij, masz już kilka dzieciaków! Tu Septice - nagle do rozmowy dołączyła kolejna kobieta. - Highlighter znalazł tego skurwysyna. Jest na zachód od centrum, jedzie w kierunku autostrady.

- Przyjęłam - wyciągnęłam linę z hakiem. - Nadal ma to samo auto?

- Ta. Rejestracja się zgadza, no i siedzi w środku. Chcesz się tym zająć?

- Zostawcie to mnie.

- Będziemy w okolicy jakby były problemy. Bez odbioru - Seven Eleven rozłączyła się.

- Bez odbioru.

*

Dotarłam na dach jednego z budynków niedaleko zjazdu na autostradę. Faktycznie, natychmiast zauważyłam samochód celu.

Mam cię.

Chwyciłam w dłoń niewielki ładunek wybuchowy, odpaliłam go i rzuciłam w pojazd. Wylądował idealnie na masce, a po chwili eksplodował.

Zeskoczyłam na dół i wylądowałam, po czym ruszyłam w stronę pojazdu. Mężczyzna właśnie wydostał się z niego, ranny przez wybuch.

- Heh... Co za spotkanie, co? - spytałam.

- Gh...! To wy?! - wysapał.

- Zgadza się... Policja stwierdziła, że jesteś niewinny... Ale wiemy że to ty. Wiemy, że to ty byłeś odpowiedzialny za wypadek Vincenta i Jennifer Teiru.

- Ugh... No i...? Słuchajcie, jeśli myślicie że tak po prostu będziecie eliminować wszystkich z nas, którzy chcą namieszać trochę na świecie... Jesteście w błędzie! Nie pozwolę wam tak działać bez końca!

- Nie... Dla ciebie to już koniec! - wzięłam do rąk moje noże do rzucania i rzuciłam nimi w niego. Trafiłam we wszystkie krytyczne punkty, zabijając go na miejscu.

Żegnaj, skurwielu... To za nich.

- Misja wykonana - powiedziałam do reszty grupy. - Skurwysyn gryzie glebę.

- No i prawidłowo! Należało mu się...!

- To znaczy, że to koniec...? Kończymy działalność?

- Zgadza się, Highlighter... To była długa podróż, ale musi dobiec końca... Mamy rodziny i nie możemy wiecznie się tym zajmować.

- To prawda... - odpowiedziałam. - Czas, by nasze drogi się rozeszły. Miło było z wami pracować.

- Nam też, Iplier Rose... 

- To... do zobaczenia kiedyś - odparłam i zdjęłam zestaw słuchawkowy, po czym ruszyłam przed siebie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro