Na zlecenie P4ttka :)
---
(Ivo pov)
- Niech to, znowu jestem spóźniony!!! - krzyknąłem, gdy dobiegłem na przystanek. Akurat widziałem, jak autobus mi odjeżdża. - Dlaczego akurat o tej godzinie musisz odjeżdżać punktualnie?!?
Niestety nie miałem innej opcji... Musiałem czekać na kolejny. Według rozkładu miałem ponad 40 minut.
Super, pomyślałem. Nie ma szans żebym wrócił pieszo do domu, a już się robi ciemno... Zajebiście.
Usiadłem na ławce i wyjąłem słuchawki, by posłuchać muzyki. Jednak gdy miałem je założyć na głowę, usłyszałem coś w oddali.
Wstałem z ławki i powoli ruszyłem w tamtą stronę. Stanąłem przy ścianie budynku i wyjrzałem zza róg.
- Możesz... oddać mi to...?
- A to niby czemu? Zobaczmy, co tam jest...
Widziałem dwójkę jakichś chłopaków w moim wieku albo niewiele starszych ode mnie. Jeden z nich, czarnowłosy, próbował odebrać drugiemu jakiś zeszyt albo szkicownik, który tamten najwidoczniej mu zabrał.
- Proszę... Oddaj mi to.
- Nie ma opcji. Uuuu, co to za szajs? - spytał tamten, który otworzył notatnik. - Serio, to posrane jakieś... Same rysunki tortur i tak dalej... Nic dziwnego że nikt cię nie lubi, kto gadałby z jakimś psycholem, który rysuje takie rzeczy?
Huh?
W tym momencie wyczułem jakąś energię w powietrzu. Znałem ten typ mocy - demoniczna energia. Ale... skąd?
- Przestań...
- Bo co? Co taka pizda jak ty może mi zrobić? Ups - nagle upuścił zeszyt na ziemię. - Chyba go upuściłem... Byłaby WIELKA szkoda, gdybym go całego zadeptał...
Kimkolwiek ten typ był, zaczynał mnie wkurzać. Co jak co, ale dokuczanie innym ma swoje granice... Nawet jeśli jestem w połowie demonem, wkurwia mnie takie zachowanie!
- Weź się odwal, co? - wyszedłem zza rogu i spojrzałem na nich. Ten wkurzający odwrócił się od czarnowłosego i popatrzył na mnie.
- A ty tu czego? Zjeżdżaj stąd!
- Nie. To ty zjeżdżaj. Nie masz nic innego do roboty niż zaczepianie innych?
- A weź się pierdol, mam ważniejsze rzeczy do roboty niż- UGH! - w momencie, gdy ten się odwrócił, drugi chłopak złapał go za szyję i uniósł do góry. W pierwszej chwili uznałem, że wygląda to zajebiście... Aż nie zorientowałem się, że jeśli czegoś nie zrobię, czarnowłosy go udusi!
- Ej, p-puść go! - krzyknąłem.
W tym momencie tamten spojrzał na mnie... Jego oczy były całkowicie czarne, ze świecącymi na czerwono tęczówkami. Jednak po kilku sekundach zamrugał i jego oczy wróciły do normy. Wydawał się zdezorientowany... I w tym momencie spojrzał na chłopaka którego nadal trzymał.
- ...?!? AAAH!!! - krzyknął i puścił go na ziemię.
- Ej, wszystko okej? - podszedłem bliżej, ale on krzyknął:
- T-trzymaj się ode mnie z daleka! Błagam!!!
- Ej, zaczekaj! - wrzasnąłem i zacząłem biec za nim, bo czarnowłosy zaczął uciekać.
Biegłem za nim kawałek, aż w końcu dogoniłem go. Nie było to w sumie trudne... kilkanaście metrów dalej zatrzymał się i z trudem próbował złapać oddech. Kondycja fizyczna najwyraźniej nie jest jego mocną stroną...
- Hej... Wszystko okej...? - spytałem, powoli podchodząc do niego. On w tym momencie praktycznie upadł na kolana.
- N-nie... Nie, nie jestem okej... Znowu to zrobiłem... Znowu...
- Hej, spokojnie... - przykucnąłem koło niego. Przy okazji zobaczyłem, że jego czarne włosy mają jeden brązowy pasek. Uuuu, spoko... - Jak często to się zdarza...?
Odwrócił wzrok.
- Zbyt często... Gdybym nie był w 1/4 demonem... Nie musiałbym się tym martwić...
- Zaraz, jesteś częściowo demonem? - spytałem. - To tak samo jak ja! No tylko że ja jestem pół-demonem, pół-smokiem. Ale wiem jak to jest mieć zdolności nad którymi się nie panuje...
- A drugą osobowość, nad którą się nie panuje? Bo właśnie w tym u mnie problem... - pochylił się do przodu. - Gdy się stresuję... on próbuje przejąć nade mną kontrolę... Czasem mu się udaje... Sam to widziałeś...
A więc to się odwaliło... Łoł.
- Rozumiem... Nie wiem jak to jest, ale... Czasem też nad sobą nie panuję, więc... tak jakby jesteśmy w tej samej pozycji.
- . . . Być może...
- No weź, rozchmurz się - wstałem i również pomogłem mu wstać. - Nie jest aż tak źle. Zawsze może być gorzej, nie?
- Cóż... Być może... - zobaczyłem niewielki uśmiech na jego twarzy. No, od razu lepiej!
- No właśnie! Myśl pozytywnie! Oh... Prawie zapomniałem. Jestem Ivo - podałem mu dłoń.
- Arial. Jestem Arial.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro