"Nowa znajomość" - Oneshot 29

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Na zlecenie P4ttka :)

---

(Ivo pov)

- Niech to, znowu jestem spóźniony!!! - krzyknąłem, gdy dobiegłem na przystanek. Akurat widziałem, jak autobus mi odjeżdża. - Dlaczego akurat o tej godzinie musisz odjeżdżać punktualnie?!?

Niestety nie miałem innej opcji... Musiałem czekać na kolejny. Według rozkładu miałem ponad 40 minut.

Super, pomyślałem. Nie ma szans żebym wrócił pieszo do domu, a już się robi ciemno... Zajebiście. 

Usiadłem na ławce i wyjąłem słuchawki, by posłuchać muzyki. Jednak gdy miałem je założyć na głowę, usłyszałem coś w oddali. 

Wstałem z ławki i powoli ruszyłem w tamtą stronę. Stanąłem przy ścianie budynku i wyjrzałem zza róg.

- Możesz... oddać mi to...?

- A to niby czemu? Zobaczmy, co tam jest...

Widziałem dwójkę jakichś chłopaków w moim wieku albo niewiele starszych ode mnie. Jeden z nich, czarnowłosy, próbował odebrać drugiemu jakiś zeszyt albo szkicownik, który tamten najwidoczniej mu zabrał.

- Proszę... Oddaj mi to.

- Nie ma opcji. Uuuu, co to za szajs? - spytał tamten, który otworzył notatnik. - Serio, to posrane jakieś... Same rysunki tortur i tak dalej... Nic dziwnego że nikt cię nie lubi, kto gadałby z jakimś psycholem, który rysuje takie rzeczy? 

Huh? 

W tym momencie wyczułem jakąś energię w powietrzu. Znałem ten typ mocy - demoniczna energia. Ale... skąd?

- Przestań...

- Bo co? Co taka pizda jak ty może mi zrobić? Ups - nagle upuścił zeszyt na ziemię. - Chyba go upuściłem... Byłaby WIELKA szkoda, gdybym go całego zadeptał...

Kimkolwiek ten typ był, zaczynał mnie wkurzać. Co jak co, ale dokuczanie innym ma swoje granice... Nawet jeśli jestem w połowie demonem, wkurwia mnie takie zachowanie!

- Weź się odwal, co? - wyszedłem zza rogu i spojrzałem na nich. Ten wkurzający odwrócił się od czarnowłosego i popatrzył na mnie.

- A ty tu czego? Zjeżdżaj stąd!

- Nie. To ty zjeżdżaj. Nie masz nic innego do roboty niż zaczepianie innych?

- A weź się pierdol, mam ważniejsze rzeczy do roboty niż- UGH! - w momencie, gdy ten się odwrócił, drugi chłopak złapał go za szyję i uniósł do góry. W pierwszej chwili uznałem, że wygląda to zajebiście... Aż nie zorientowałem się, że jeśli czegoś nie zrobię, czarnowłosy go udusi!

- Ej, p-puść go! - krzyknąłem. 

W tym momencie tamten spojrzał na mnie... Jego oczy były całkowicie czarne, ze świecącymi na czerwono tęczówkami. Jednak po kilku sekundach zamrugał i jego oczy wróciły do normy. Wydawał się zdezorientowany... I w tym momencie spojrzał na chłopaka którego nadal trzymał.

- ...?!? AAAH!!! - krzyknął i puścił go na ziemię.

- Ej, wszystko okej? - podszedłem bliżej, ale on krzyknął:

- T-trzymaj się ode mnie z daleka! Błagam!!!

- Ej, zaczekaj! - wrzasnąłem i zacząłem biec za nim, bo czarnowłosy zaczął uciekać.

Biegłem za nim kawałek, aż w końcu dogoniłem go. Nie było to w sumie trudne... kilkanaście metrów dalej zatrzymał się i z trudem próbował złapać oddech. Kondycja fizyczna najwyraźniej nie jest jego mocną stroną...

- Hej... Wszystko okej...? - spytałem, powoli podchodząc do niego. On w tym momencie praktycznie upadł na kolana.

- N-nie... Nie, nie jestem okej... Znowu to zrobiłem... Znowu...

- Hej, spokojnie... - przykucnąłem koło niego. Przy okazji zobaczyłem, że jego czarne włosy mają jeden brązowy pasek. Uuuu, spoko... - Jak często to się zdarza...?

Odwrócił wzrok.

- Zbyt często... Gdybym nie był w 1/4 demonem... Nie musiałbym się tym martwić...

- Zaraz, jesteś częściowo demonem? - spytałem. - To tak samo jak ja! No tylko że ja jestem pół-demonem, pół-smokiem. Ale wiem jak to jest mieć zdolności nad którymi się nie panuje...

- A drugą osobowość, nad którą się nie panuje? Bo właśnie w tym u mnie problem... - pochylił się do przodu. - Gdy się stresuję... on próbuje przejąć nade mną kontrolę... Czasem mu się udaje... Sam to widziałeś...

A więc to się odwaliło... Łoł.

- Rozumiem... Nie wiem jak to jest, ale... Czasem też nad sobą nie panuję, więc... tak jakby jesteśmy w tej samej pozycji.

- . . . Być może...

- No weź, rozchmurz się - wstałem i również pomogłem mu wstać. - Nie jest aż tak źle. Zawsze może być gorzej, nie?

- Cóż... Być może... - zobaczyłem niewielki uśmiech na jego twarzy. No, od razu lepiej!

- No właśnie! Myśl pozytywnie! Oh... Prawie zapomniałem. Jestem Ivo - podałem mu dłoń.

- Arial. Jestem Arial.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro