"Rodzinne poranki" - Oneshot 15

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Arial, wsta- Arial? - Alter otworzył drzwi do pokoju. Rozejrzał się, ale jego syna nie było widać w pokoju. Dziwne... gdzie on jest?

Zobaczył, że drzwi do łazienki połączonej z jego sypialnią są lekko uchylone. Odłożył kubek z kawą na jego biurku, po czym powoli podszedł do drzwi i otworzył je.

- Arial?

- !!! - uniósł wzrok i wypuścił trzymany w rękach nóż kuchenny.

- Arial... Czemu masz nóż w pokoju? Czy to...

Arial powoli wstał, bo siedział pod ścianą w łazience.

- ...kolejny... zły sen...? Mhm...

- Już dobrze... - Alter podszedł do niego i objął go. - Czemu nie obudziłeś mnie? Wiesz, że jak coś się dzieje, możesz mnie zawołać...

- Wiem... Ale... bałem się... ja... znowu słyszałem... jego głos...

- Spokojnie... Wszystko jest okej. Jego głos, mówisz...? Nie martw się... Jeśli będziesz spokojny, on nic nie będzie planował.

- A jeśli jednak? Co jeśli... znowu przejmie nade mną kontrolę i... i zrobię to, co w wakacje? - chłopiec mocniej wtulił się w niego.

- Nie pozwolę na to... A nawet jeśli, powstrzymam go. Nie przejmuj się... Wszystko będzie okej.

- ...

- No dobra, my tu sobie gadamy, a śniadanie wzywa. Chodź - Alter chwycił go i zaczął wynosić z pokoju, po drodze zabierając swoją kawę.

- Tato, nie...

- Arial, musisz iść do szkoły...

- Nie.

- Arial, błagam... Nie komplikuj tego... Nie możesz wiecznie uciekać od tego, nawet jeśli się boisz. W końcu masz 11 lat, nie?

- . . .

W końcu doszli do jadalni. Eveline właśnie zanosiła do pokoju porcję świeżych tostów, podczas gdy siostra Ariala, Tahoma, grała w coś na telefonie, a ich młodszy brat, Segoe, spał na stole.

- No hej, panowie... Już myślałam że nie przyjdziecie - uśmiechnęła się.

- Ja też... - Alter odstawił syna na ziemię. - Młody nie chciał iść do szkoły, ale nie mogłem mu pozwolić.

- Oh, rozumiem...

- Dobra, jestem głodny, muszę w końcu coś zjeść.

- No to siadajcie!

Usiedli przy stole i zaczęli jeść tosty.

- Alexa, zagraj Despacito - nagle powiedział Segoe, a po chwili telefon jego siostry zaczął grać wspomnianą piosenkę.

- Czy ty znowu zmieniłeś mi dzwonek? I przestał się śmiać z mojego drugiego imienia! - pisnęła Tahoma. Jej młodszy brat zaczął się śmiać. Nawet Arial lekko się uśmiechnął.

- Możecie choć przez kilka minut nie bawić się przy śniadaniu? - westchnął Alter. - Nie mam dziś sił na to...

- O, sory tato - Tahoma odłożyła telefon.

- Właśnie, pamiętasz że dzisiaj mam mecz? - dopytał Segoe.

- Tak, pamiętam... O 16:00, zgadza się?

- Mhm! Przyjdziesz?

- No pewnie! Wszyscy będziemy ci kibicować.

- Najs!

- Arial... Nie jesz? - Eveline przerwała im rozmowę i spojrzała na najstarszego z trójki rodzeństwa, który siedział oparty o stół i wpatrywał się w talerz.

- Nie... Nie jestem głodny - wyszeptał.

D̢OM͢A̛G͞AM S̵IĘ͞ L̨U̵D͝ZK͘I͠E͏J ÈN̕E̷RGÍI͠ ͡Ż̶YCIOWE̡J.

Aż się skulił, gdy usłyszał to w swojej głowie.

- OKEEEEJ, pora się zbierać - Alter zaśmiał się nerwowo i wstał. - Zawiozę was do szkoły.

- Oki! Biegnę po plecak! - Segoe ruszył do pokoju razem ze swoją siostrą.

Arial także powoli poszedł, ale po drodze odwrócił się do Alter'a.

- Nie martw się... Pamiętaj: zachowaj spokój, to on nic nie zrobi. Jeśli się będzie odzywał, ignoruj go.

- Mhm... Dzięki tato - odwrócił się i poszedł do pokoju.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro