- Arial, wsta- Arial? - Alter otworzył drzwi do pokoju. Rozejrzał się, ale jego syna nie było widać w pokoju. Dziwne... gdzie on jest?
Zobaczył, że drzwi do łazienki połączonej z jego sypialnią są lekko uchylone. Odłożył kubek z kawą na jego biurku, po czym powoli podszedł do drzwi i otworzył je.
- Arial?
- !!! - uniósł wzrok i wypuścił trzymany w rękach nóż kuchenny.
- Arial... Czemu masz nóż w pokoju? Czy to...
Arial powoli wstał, bo siedział pod ścianą w łazience.
- ...kolejny... zły sen...? Mhm...
- Już dobrze... - Alter podszedł do niego i objął go. - Czemu nie obudziłeś mnie? Wiesz, że jak coś się dzieje, możesz mnie zawołać...
- Wiem... Ale... bałem się... ja... znowu słyszałem... jego głos...
- Spokojnie... Wszystko jest okej. Jego głos, mówisz...? Nie martw się... Jeśli będziesz spokojny, on nic nie będzie planował.
- A jeśli jednak? Co jeśli... znowu przejmie nade mną kontrolę i... i zrobię to, co w wakacje? - chłopiec mocniej wtulił się w niego.
- Nie pozwolę na to... A nawet jeśli, powstrzymam go. Nie przejmuj się... Wszystko będzie okej.
- ...
- No dobra, my tu sobie gadamy, a śniadanie wzywa. Chodź - Alter chwycił go i zaczął wynosić z pokoju, po drodze zabierając swoją kawę.
- Tato, nie...
- Arial, musisz iść do szkoły...
- Nie.
- Arial, błagam... Nie komplikuj tego... Nie możesz wiecznie uciekać od tego, nawet jeśli się boisz. W końcu masz 11 lat, nie?
- . . .
W końcu doszli do jadalni. Eveline właśnie zanosiła do pokoju porcję świeżych tostów, podczas gdy siostra Ariala, Tahoma, grała w coś na telefonie, a ich młodszy brat, Segoe, spał na stole.
- No hej, panowie... Już myślałam że nie przyjdziecie - uśmiechnęła się.
- Ja też... - Alter odstawił syna na ziemię. - Młody nie chciał iść do szkoły, ale nie mogłem mu pozwolić.
- Oh, rozumiem...
- Dobra, jestem głodny, muszę w końcu coś zjeść.
- No to siadajcie!
Usiedli przy stole i zaczęli jeść tosty.
- Alexa, zagraj Despacito - nagle powiedział Segoe, a po chwili telefon jego siostry zaczął grać wspomnianą piosenkę.
- Czy ty znowu zmieniłeś mi dzwonek? I przestał się śmiać z mojego drugiego imienia! - pisnęła Tahoma. Jej młodszy brat zaczął się śmiać. Nawet Arial lekko się uśmiechnął.
- Możecie choć przez kilka minut nie bawić się przy śniadaniu? - westchnął Alter. - Nie mam dziś sił na to...
- O, sory tato - Tahoma odłożyła telefon.
- Właśnie, pamiętasz że dzisiaj mam mecz? - dopytał Segoe.
- Tak, pamiętam... O 16:00, zgadza się?
- Mhm! Przyjdziesz?
- No pewnie! Wszyscy będziemy ci kibicować.
- Najs!
- Arial... Nie jesz? - Eveline przerwała im rozmowę i spojrzała na najstarszego z trójki rodzeństwa, który siedział oparty o stół i wpatrywał się w talerz.
- Nie... Nie jestem głodny - wyszeptał.
D̢OM͢A̛G͞AM S̵IĘ͞ L̨U̵D͝ZK͘I͠E͏J ÈN̕E̷RGÍI͠ ͡Ż̶YCIOWE̡J.
Aż się skulił, gdy usłyszał to w swojej głowie.
- OKEEEEJ, pora się zbierać - Alter zaśmiał się nerwowo i wstał. - Zawiozę was do szkoły.
- Oki! Biegnę po plecak! - Segoe ruszył do pokoju razem ze swoją siostrą.
Arial także powoli poszedł, ale po drodze odwrócił się do Alter'a.
- Nie martw się... Pamiętaj: zachowaj spokój, to on nic nie zrobi. Jeśli się będzie odzywał, ignoruj go.
- Mhm... Dzięki tato - odwrócił się i poszedł do pokoju.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro