Growing up

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Zimna kalkulacja.

To było wszystko, czego w tym momencie potrzebowała Katsumi.

Od dłuższego czasu wodziła wzrokiem pomiędzy wieszakiem umieszczonym na klamce a tym na drzwiach od białej szafy. Z jednej strony wisiała biała plisowana spódnica z koszulą w takim samym kolorze i bluzie bez kaptura w odcieniu beżu. Po drugiej natomiast miała luźne jasne jeansy z dużymi dziurami na kolanach i kremowy sweterek zapinany z przodu na duże drewniane guziki. Wybór nie był tak oczywisty, jak mogłoby się zdawać.

- Ugh! - warknęła z frustracji, rzucając się plecami na rozłożyste łóżko pełne ubrań i różnych dodatków. W tle leciały kawałki jej ulubionego zespołu z lat 80. i nawet to, nie polepszało jej nastroju. Denerwowała się bardziej, niż przed egzaminem do Shiketsu. Nie wiedziała tak naprawdę, skąd te wszystkie emocje się brały. Powinna potraktować to, jak zwykłe spotkanie z nic nie znaczącym kolegą, ale z niewiadomego jej powodu, nie potrafiła. Jej ciało samo z siebie epatowało dziwacznym stresem i zdenerwowaniem na myśl o spotkaniu z Mirio. Ciche pukanie zmusiło ją do wstania. Zabrała z klamki powieszone rzeczy i otworzyła drzwi, za którymi ujrzała pogodną twarz ojca.

- Co tam? - spytała, a szarowłosy zmierzył wnętrze pokoju za plecami nastolatki krytycznym spojrzeniem.

- Szykujesz się gdzieś? - Spojrzał znacząco na trzymane przez Katsumi rzeczy, unosząc nieznacznie brwi, przez co jego czoło pokryło się zmarszczkami.

- Umm, tak - odpowiedziała, wchodząc w głąb i odkładając cały zestaw na zawaloną ciuchami pościel. - Jutro jadę spotkać się z kolegą - dodała i mimowolnie się zarumieniła, przez co od razu odwróciła się do ojca plecami, aby to ukryć.

- Jedziesz? – powtórzył, jakby słowa córki do niego nie docierały. - Z kolegą? – Zamrugał kilka razy, a kiedy zobaczył wyraźne zakłopotanie dziewczyny, spiął się. W jego głowie wybuchł czerwony alarm, którego za nic się nie spodziewał.

- Miałeś zawołać Katsumi na kolację – wtrąciła nagle szatynka, zaglądając przez uchylone drzwi. W dłoniach trzymała kraciastą ścierkę, w którą wycierała mokre ręce. – Coś się stało? – spytała, widząc krępującą ciszę pomiędzy stojącą dwójką.

- Nasza mała Katsuś nam dorasta – odpowiedział z niezwykłym do niego żalem w głosie, następnie minął żonę, wyraźnie zgarbiony.

- Huh? – Zdziwiona Mi zamrugała kilka razy, spoglądając na człapiącego do jadalni męża. – O co chodzi tacie? – zwróciła się do córki, a róż z policzków Katsumi dostał się także na uszy i szyję. Nie potrafiła rozmawiać z rodzicami na takie tematy, a raczej, nigdy tego nie robiła. Wydawało jej się, że są oni przekonani, że takie kwestie wcale ją nie interesują i po części była to prawda. Nie obchodziło ją to zagadnienie, do czasu tegorocznego letniego obozu i ponownego spotkania z Tōgatą.

Cholerny Tōgata – przeszło jej przez myśl. Wszystko było jego sprawką.

- Ugh – westchnęła cierpiętniczo, przesuwając dłońmi po twarzy. – Umówiłam się na jutro z kolegą – powiedziała szybko, a kobieta ledwo zrozumiała, co ta właśnie wymruczała w swoje ręce.

- Och – odezwała się nagle, mocno zdumiona, kiedy sens słów do niej dotarł. Następnie na jej twarz wstąpił delikatny uśmiech. – Już rozumiem – dodała, kiwając głową, nadal zagłębiając się we własne myśli. – Chodź na kolację – powiedziała lekko otępiale, jakby była w szoku. Non stop potakiwała głową w zamyśleniu, a radosna mimika nie opuszczała jej nawet na moment.

Z wyrazem czystego mentalnego cierpienia szarowłosa przeszła do jadalni, która łączyła się z kuchnią za pomocą jednego stopnia i potężnej wyspy kuchennej. Całość była utrzymana w stonowanych odcieniach i jedynie dodatki i pamiątki rodzinne pozbawiały wnętrza swoistej martwości. Mieszkali we trójkę w jednym z wyższych pięter ogromnego apartamentowca w samym centrum miasta. Kamihara uwielbiała  widok z przeszklonych ścian swojego pokoju i większości pomieszczeń w domu. Jednak wszystko miało swoją cenę. W tym przypadku, żeby spłacić kredyt zaczerpnięty na to mieszkanie, rodzice nastolatki pracowali całymi dniami bez wytchnienia.

Usiadła na jednym z licznych przezroczystych krzeseł przy również transparentnym stole i spojrzała na ojca, któremu chyba zdążył minąć pierwszy szok. Siedział wyprostowany, tyłem do widoku nocnego miasta, sprawdzając coś na nowoczesnym telefonie. Zapewne znowu były jakieś problemy w agencji wujka.

- Odłóż już telefon – powiedziała szatynka, ustawiając pomiędzy córką a ojcem kryształową karafkę z wodą. Tradycją była u nich comiesięczna nieco wystawna kolacja, na której zazwyczaj zjawiał się także Edgeshot. Jednak akurat tego wieczora musiały zatrzymać go obowiązki Pro Hero.

- Tanaka-san ma kłopot z systemem operacyjnym – mruknął, nie odwracając wzroku od ekranu.

- Coś poważnego? – spytała lekko zaniepokojona kobieta. Oboje koordynowali płynność działania i przesyłania informacji w agencji, stąd zaniepokojenie pani Kamihary nie było bezpodstawne. Jeśli przez błąd systemu informacje o poczynaniach złoczyńców na konkretnych terenach podlegających pod firmę Edgeshota zostałyby zakłócone, bądź wcale by ich nie było, mogła stać się tragedia. A w ostatnim czasie było ich wystarczająco dużo.

Odejście All Mighta wystarczyło, żeby podwaliny utworzonego przez niego porządku zaczęły się kruszyć.

- Miejmy nadzieję, że nie – odpowiedział, po czym wstał, odsuwając krzesło. – Muszę zadzwonić – dodał, odchodząc w stronę kuchni. Katsumi spojrzała na zmartwioną matkę, która przystanęła za oparciem własnego siedziska, spoglądając na partnera zza ramienia. W jednej chwili z delikatnej kobiety, którą była w pieleszach ogniska domowego, stała się twardą dyrektorką jednej z najlepszych agencji bohaterskich w kraju.

- Przyjechała Ota-san i ugasiła pożar – oznajmił mężczyzna z wyraźną ulgą w głosie, po zaledwie kilku minutach żywej rozmowy.

- To dobrze – odpowiedziała Mi, wzdychając z wyraźnym odprężeniem. Następnie oboje usiedli do posiłku, przy czym kobieta siedziała po lewej stronie Katsumi na krańcu, a jej mąż naprzeciwko nastolatki. Kolację mogli uznać za rozpoczętą.

- A więc... - zaczął mężczyzna, układając na rozgrzanym, przenośnym grillu surowe paski mięsa, które natychmiast zaczęły skwierczeć. – Jak ma na imię ten... chłopiec? – dokończył, przez co Katsumi zakrztusiła się słonawym bulionem.

- Tōgata Mirio – odpowiedziała, wycierając usta serwetką, starając się w międzyczasie unikać ciekawskich spojrzeń opiekunów. Zwłaszcza że po tym, w jadalni zapanowała niezręczna cisza. Zdecydowanie nikt w tej rodzinie nie potrafił rozmawiać o sprawach stricte romantycznych.

-No, tego się nie spodziewałem – oznajmił w końcu szarowłosy, pałeczkami obracając wołowinę. Nastolatkę wcale nie dziwiło zaskoczenie rodziców. Sami obracali się w kręgach Bohaterów i byli po części odpowiedzialni za przyjmowanie początkujących herosów. Blondwłosy rówieśnik Katsumi był chyba najlepiej rozpoznawalnym kandydatem w całej Japonii. Zwłaszcza że mówiono o nim, że jest jedną z osób będącą w stanie dorównać samemu Wszechmocnemu i w przyszłości go zastąpić. Kamihara mu jednak nie umniejszała w tych kwestiach. W tej konkurencji szli łeb w łeb, a jedynie co ich różniło, to to, że Mirio był ze wschodu Japonii, a ona z zachodu.

- To bardzo miły chłopak – wtrąciła matka, widząc konsternację mężczyzny, malującą się na jego lekko zmęczonej twarzy. – Rozmawiałam z nim o praktykach u nas, kiedy Katsuś była w drugiej klasie – dodała, czym zaskoczyła dziewczynę.

- Mhmm – mruknął pan Kamihara. Nie wydawał się być ani trochę przekonany. Być może przez słaby argument lub przez fakt, który dopiero teraz do niego dotarł. Jego mała córeczka była już dorosła. Skończył się okres, w którym przychodziłaby do niego z płaczem, kiedy trening z Shin'yą dał jej za bardzo w kość. Albo chcąc uzyskać poradę, w jaki sposób przekabacić jego brata, żeby zgodził się przećwiczyć z nią to, czy tamto. Nie wiedział, czy był gotów oddać ją całemu światu, aby mogła żyć na własną rękę, a niestety ten czas nieubłaganie się zbliżał. Tōgata Mirio był tego żywym dowodem.

- Wiesz już, jak spędzicie czas? – spytała rodzicielka, patrząc na dziewczynę z uspokajającym uśmiechem. Mi była w pewnym sensie odwrotnością własnej córki. Starsza kobieta była drobna i delikatna, przy czym Katsumi z roku na rok starała się stać jej czystym przeciwieństwem. Dziewczyna pragnęła zostać istną ikoną siły i niezależności zdolnej w pojedynkę uchronić ludzi, przed każdym zagrożeniem czyhającym ze strony, zarówno złoczyńców, jak i kataklizmów.

- Nie – odpowiedziała, przeżuwając kawałek mięsa, który zgarnęła z rożna. – Tōgata-kun powiedział, że chce mi zrobić niespodziankę – dodała, na co jej matka pokiwała z aprobatą głową.

- To miłe z jego strony, prawda Katsu? – Spojrzała na męża, który zbyt głośno odłożył pałeczki na podstawkę obok talerza.

- Bardzo – odparł, a szatynka zmieniła wyraz twarzy na pobłażliwy. Zerknęła porozumiewawczo na córkę, a kiedy prawie identyczne złote oczy obu kobiet się spotkały, Katsumi zrozumiała przekaz brzmiący: „ja się zajmę ojcem".

•••

Kiedy tylko zamknęła za sobą drzwi, od razu rzuciła się w stronę łóżka i nie bacząc na liczne ubrania na nim, położyła się na brzuchu. Następnie zgarnęła miękką, białą poduszkę i zanurzyła w niej całą twarz, wzdychając. Podejrzewała, że jej pierwsze podrygi w stronę zainteresowania płcią przeciwną będą ciężkie, ale nie sądziła, że istnym bossem okaże się uświadomienie swojego ojca o istnieniu czegoś takiego. Nie miała pojęcia, że w ogóle będzie musiała to robić! W końcu ona sama nie wyłoniła się z piany morskiej, niczym Afrodyta, oznajmiając światu swoje przybycie.

Dzwonek telefonu sprawił, że poderwała się do góry. Gardło nieprzyjemnie się jej ścisnęło, kiedy pomyślała, że może Mirio postanowił odwołać jutrzejsze spotkanie. Po odnalezieniu telefonu pod stertą ciuchów z ulgą zauważyła na ekranie napis „Wiewióra".

- Co tam Ka...

- Przycisz to dzbanie, bo chce porozmawiać z Katsu! – Wrzask czerwonowłosej przerwał Kamiharze, która z zaniepokojonym wyrazem twarzy patrzyła, jak nastolatka po drugiej stronie kamerki, wpatruje się w coś po prawej stronie (zapewne w Kaidō). Po chwili z nadal groźnym grymasem odwróciła się prosto do telefonu. Wyglądała, jak wiedźma. Jednak nie za sprawą natury (choć jej brat sądził inaczej), a zielonej maseczki pokrywającej prawie całą skórę na twarzy i szyi. Czarna, materiałowa opaska ze sterczącymi, niewielkimi rogami jelonka, tylko umacniała cały wizerunek. – Hejka – powiedziała znacznie spokojniej, poprawiając białą słuchawkę douszną.

- Hej – odpowiedziała szarowłosa, przekręcając się na plecy, przytrzymując w międzyczasie komórkę nad sobą, aby przyjaciółka mogła ją widzieć.

- Co to za burdel? – spytała nagle, przybliżając się do kamerki, zupełnie jakby to, pozwalało jej zobaczyć więcej. Na ten komentarz Katsumi zmrużyła oczy, robiąc „kaczy dzióbek". – Ciesz się, że to tylko metafora – mruknęła niezbyt wyraźnie Isao.

- Szukałam czegoś w szafie – wyjaśniła, odsuwając poduszkę na wcześniejsze miejsce.

- Kłamiesz – skwitowała rudowłosa z wrednym uśmiechem, na co Kamihara uniosła brwi. – Jesteś cholerną pedantką, a twoje półki wyglądają zawsze nienagannie, więc nie ma możliwości, że nie mogłaś czegoś znaleźć. – Tłumaczenie Kaede było w pełni logiczne, przez co nastolatka miała ochotę przekląć los, który podarował jej za przyjaciółkę idealną obserwatorkę. – Mam swoje podejrzenia, ale chce to usłyszeć od ciebie – dodała, a jej uśmiech poszerzył się, co w akompaniamencie zielonej warstwy na skórze, wyglądało potwornie.

- Umówiłam się z Tōgatą – wymruczała szybko, spoglądając w bok, żeby nie widzieć zadowolonego wyrazu dziewczyny krzyczącego „a nie mówiłam?!". Kiedy powróciła spojrzeniem na ekran, zauważyła poruszającą się kamerę, a następnie sufit w domu Isao. Zaraz później ujrzała twarz Kaede, która narzucała na głowę kaptur bluzy.

- Mamo! Nocuję dzisiaj u Katsu! – krzyknęła rudowłosa, przechylając głowę w bok, kiedy wyczekiwała na odpowiedź.

- Co... - zaczęła Kamihara, jednak zatkało ją, kiedy Isao trzepnęła drzwiami od mieszkania. Co gorsza, nadal była w maseczce i rogatej opasce.

- Chyba nie myślałaś, że zostawię cię z tym samą – prychnęła, jadąc w dół windą. – Moja przyjaciółka dorasta i wkracza w dotąd nieznany świat erotyzmu i pociągania – powiedziała zmysłowym tonem głosu. – A ja nie zamierzam cię wypuścić w niego bez podstawowej wiedzy o nim – dodała, a Katsumi zalała fala ulgi. Kaede miała ciężki charakter i często się ze sobą spierały, jednak cieszyła się, że może na niej polegać w każdej kwestii.

- Dzięki – odpowiedziała z uśmiechem nastolatka, przeczesując rozsypane włosy długimi palcami.

- Tak cię wyszkolę, że Tōgata do końca życia będzie mi dziękował za nauczenie cię moich skilli. – Czar urokliwej przyjaźni, pełnej oddania prysł, a fala gorąca zalała policzki Katsumi.

Kiedy rudowłosa oznajmiła, że wsiada do taksówki, rozłączyły się. W tym czasie Kamihara z grubsza uprzątnęła pomieszczenie, wiedząc, że za chwilę i tak powstanie tu jeszcze gorszy rozgardiasz. Zapomniała jedynie uprzedzić rodziców i to był jej błąd. Najpierw usłyszała dźwięk domofonu, a po kilku minutach głośny krzyk ojca, który otworzył Kaede drzwi. Nie spodziewał się zobaczyć rudowłosej w takim rynsztunku. Bo jak się okazało oprócz maseczki i rogów, Isao wyposażona była także w puchate kapcie.

- No wie pan?! – Usłyszała oburzony głos należący do Isao, zanim jeszcze wyszła z pokoju.

•••

Katsumi mogłaby napisać książkę z cyklu „złote rady Isao Kaede". Zastanawiała się tylko, czy ktokolwiek by z nich skorzystał. Nie każdy był aż tak otwarty i  bezceremonialny, jak rudowłosa. Co prawda dowiedziała się „przydatnych" informacji, jak na przykład nie bij go po ręce, jak będzie chciał cię za nią złapać.

Kamihara miała wrażenie, że Kaede w tej kwestii traktuje ją, jak osobę niepełnosprawną, niezdolną do trzeźwej oceny sytuacji. Jednak niektóre rzeczy zapewne jej się przydadzą, ale... dopiero w dalekiej przyszłości. Katsumi chciała wiedzieć jedynie, jak odbierać niektóre gesty, czy zachowania, a nie dostawać po głowie encyklopedią wiedzy na temat seksu i jego odmian. Na samą myśl ogarniało ją zażenowanie. Była wstydliwa jak cholera, a po nocy z Isao i jej paplaninie, bała się momentu zbliżenia z kimkolwiek jeszcze bardziej. Napawało ją to też dziwną dozą podekscytowania i niecierpliwości, których nie do końca rozumiała. Szczególnie utkwiły jej pewne słowa przyjaciółki:

Jak poczujesz, że to jest to i on to odwzajemnia, a uwierz mi, na pewno tak jest. To po pocałunku reszta wydarzy się ani się obejrzysz. Nie będziesz w stanie trzeźwo myśleć, jak zaczniesz go pragnąć w ten sposób.

Musiała jednak na razie wybić je sobie z głowy. To miało być ich pierwsze spotkanie, a obie rozmawiały, jakby przynajmniej ten zaraz miał się jej pytać o zostanie jego dziewczyną.

Zimna kalkulacja. - Powtarzała sobie w myślach i po chwili stwierdziła, że to chyba stało się już jej mottem.

Poprawiła pasek małej torebki na ramieniu i wysiadła z autobusu. Mieli spotkać się w jednej z kawiarni, której Katsumi w ogóle nie kojarzyła. Zresztą nic nie znała w tym mieście i gdyby nie internet w telefonie, czułaby się, jak w miejskiej dżungli. Zerknęła ukradkiem na swoje ubranie, czy wszystko jest z nim w należytym porządku. Luźne, dziurawe boyfriendy nadal trzymały się jej talii, dzięki brązowemu paskowi. Podciągnęła ku górze dekolt od białej bluzki, który miał sercowaty kształt. Sama koszulka mocno przylegała do jej ciała. Miała jednak długie rękawy, które zaczynały się na granicy zakończeń obojczyków. Razem z białymi adidasami wyglądało to jak najbardziej estetycznie i niezbyt „nachalnie", jak to ujęła Kaede.  W końcu dziewczyna nadal nie ustaliła, czy była to randka, czy może zwykle spotkanie.

Z duszą na ramieniu i sercem w gardle stanęła przed wejściem w stylu lat 80. Z wrażenia zamrugała parę razy, zastanawiając się, czy blondyn przypadkiem wybrał to miejsce, czy może celowo. Mało osób wiedziało o jej zamiłowaniu do rockowej muzyki z tamtego okresu, dlatego po wejściu jej zdziwienie weszło na inną skalę. Zaniemówiła, widząc gitarę basową zawieszoną przy tablicy z ofertą.

Mirio zabrał ją do rockowej kafejki w stylu lat 80.

Dopiero po chwili uświadomiła sobie, że stoi, jak kołek tuż za wejściem, dlatego wzrokiem postanowiła odszukać chłopaka. Było jej nad wyraz gorąco i ze zdenerwowania i szczęścia na wieść, że takie miejsce w ogóle istnieje, a chłopak być może odkrył je specjalnie dla niej. Odnalazła go na końcu podłużnego lokalu, gdzie machał do niej z jednej z identycznych czerwonych kanap zespolonych ze sobą tyłem. Ruszyła po czarno-białych płytkach, mając nadzieję, że ciepło nie wstąpiło również na jej policzki.

- Miło cię widzieć Kami-chan - powiedział z uśmiechem, wstając niczym prawdziwy gentleman. Ubrany był w granatową koszulę z krótkim rękawem, przy czym odpiął dwa guziki od góry. A także czarne jeansy i wiązane buty za kostkę na dosyć grubej podeszwie.

- Ciebie też Tōgata-kun - odpowiedziała, odwdzięczając się tym samym wyrazem twarzy. Następnie usiadła naprzeciw niego, odkładając torebkę obok siebie. Jej zdenerwowanie sięgało już zenitu, przez co przywiązywała uwagę do każdego swojego gestu. Bała się przed nim ośmieszyć.

- Jak ci się podoba to miejsce? - spytał, spoglądając na sufit, na którym zawieszone były srebrne lampy z wystającymi, dużymi żarówkami. Następnie skierował wzrok na pobliską szafę grającą, która wydawała się być autentyczna.

- Jest... - Zabrakło jej słów. Nie miała pojęcia, jak opisać mieszankę uczuć, które pojawiły się przed samym progiem i po przekroczeniu go. - Jest genialne - powiedziała, wyraźnie podkreślając, jak ogromne wrażenie zrobiło na niej to miejsce. - Nie wiedziałam nawet, że istnieje coś takiego - dodała, rozglądając się i delektując każdym detalem z otoczenia. Siedzący naprzeciwko Mirio powrócił wzrokiem do sylwetki dziewczyny, starając się wręcz chłonąć jej zachwyt. Wydawała się być szczęśliwa, jak małe dziecko na wieść o prezentach. - Ale zastanawia mnie, skąd wiedziałeś? - spytała, również patrząc na pogodną twarz blondyna, który opierał głowę na zgiętej ręce opartej o blat stołu.

- Na obozie często nosiłaś koszulki z logiem AC/DC, Guns N'Roses, Pink Floyd i innych, więc łatwo mi przyszło wyciągnąć wnioski - wyjaśnił, wzruszając ramionami, jakby to było nic takiego. Siedząc z wiecznym uśmiechem przyklejonym do jego twarzy, nie zdawał sobie sprawy, ile to znaczyło dla szarowłosej. Sam fakt, że zadał sobie trud znalezienia tego miejsca, był oszałamiający, a co dopiero informacja, że zauważał takie detale.

- Naprawdę dziękuje - powiedziała, czym zaskoczyła chłopaka. - Nie spodziewałam się, aż tak ogromnej niespodzianki - dodała, na co Tōgata wyraźnie się zdziwił.

- Ale to jeszcze nie niespodzianka - odpowiedział, a szarowłosa zaczęła obawiać się, czy jej serce wytrzyma dzisiejszy dzień. - Masz ochotę na coś do jedzenia? Wyczytałem, że mają tu świetne naleśniki i burgery. - Kamihara zerknęła na menu, czytając najciekawsze pozycje i dopiero odgłos kroków ją od tego odciągnął.

- Kawy? - spytała kobieta, ubrana w rozkloszowaną sukienkę w błękitnym odcieniu z białym fartuszkiem obwiązanym wokół pasa, gdzie w kieszonce spoczywał niewielki notatnik z długopisem. Kiedy Katsumi zerknęła na jej twarz, omal nie otworzyła ust z wrażenia. Kelnerka nie dość, że żuła różową gumę, to jeszcze miała mocno kolorowy makijaż, prosto z lat 80. i typową kawiarkę w dłoni.

- Ja dziękuje  - powiedział pierwszy blondyn, przypatrując się zachwyconej towarzyszce. Fascynowała go jej reakcja na to miejsce i musiał przyznać, że przez to jego ego i duma urosła przynajmniej dziesięciokrotnie. Chciał móc widzieć Katsumi tak szczęśliwą każdego dnia, zwłaszcza, podczas których mogli się spotkać.

- Ja też - odezwała się szarowłosa.

- A czy mogę już przyjąć zamówienie? - spytała skrzeczący głosem, a dziewczyna zaczęła się zastanawiać, jak długo musiała ćwiczyć taki ton, że doszła do perfekcji.

•••

Pomimo wyraźnego popołudnia na zegarku, słońce nadal trzymało się wysoko w górze. Wiał lekki wiatr, rozwiewając letnią duchotę i przynosząc ulgę idącej dwójce. Zmierzali w stronę ruchliwego centrum do miejsca, o którym wiedział jedynie Tōgata.

- Już prawie jesteśmy – powiedział blondyn z dziarskim uśmiechem. Katsumi czuła się znacznie bardziej odprężona niż na początku spotkania, jednak delikatne zdenerwowanie wciąż ją nie opuszczało. Chciała wypaść jak najlepiej, ale nie potrafiła ująć w słowa podziękowań dla Mirio za ta włożenie w to, tak dużo czasu. – Zapraszam – odezwał się, przytrzymując ręką duże szklane drzwi, drugą zapraszając dziewczynę do środka. Znaleźli się w gigantycznym wieżowcu pełnym ludzi. – Musimy jechać windą – oznajmił, kierując się w stronę kilku elewatorów.

- Mogę już się dowiedzieć, co to za niespodzianka? – spytała, opierając się o srebrną poręcz obok guzików.

- Zaraz zobaczysz – powiedział z szerokim uśmiechem, naciskając przycisk ostatniego piętra. Spojrzał na Kamiharę, która także mu się przyglądała z ciekawskim wyrazem twarzy.

Zatrzymali się po kilku chwilach, po czym wysiedli w pustym holu. Blondyn chwilę się rozglądał, a kiedy dojrzał ubranego w koszulkę polo chłopaka przy szklanych drzwiach, pociągnął Katsumi za nadgarstek w jego stronę. Puścił jej dłoń, kiedy przywitali się z brunetem. Następnie szarowłosa przysłuchiwała się, jak Tōgata rozmawia z młodym mężczyzną o ich miejscach, cokolwiek to znaczyło w tym przypadku. Po chwili weszli przez szklane drzwi, a Katsumi zdębiała.

- Ta dam! – zawołał Mirio, wyciągając ręce w teatralnej pozie. Znajdowali się na dachu budynku, który był istną dżunglą, pełną niezwykłych roślin. Niektóre z nich zdążyły już zakwitnąć, ukazując przepiękne kwiaty i rozsiewając otumaniający zapach. Pośrodku Kamihara zauważyła pełno różnokolorowych puf i leżaków, które ustawione były przed ogromnym białym ekranem. Nastolatek zabrał ją do kina plenerowego. Gardło niebezpiecznie się jej ścisnęło, a złote oczy zaszkliły. Nie wiedziała, dlaczego to wszystko wywołało w niej tak wielkie emocje, ale po raz pierwszy czuła się ważna. – Ty płaczesz? – spytał, a jego wyraz twarzy zmienił się w zaniepokojony.

- Nie – mruknęła, przecierając na szybko łzy, po czym obdarowała blondyna szczerym uśmiechem. – Po prostu uświadomiłam sobie, jak dużą poprzeczkę mi ustawiłeś – dodała, kiedy ruszyli w stronę obszernych siedzisk.

- Jaką poprzeczkę? – spytał, ciągle zastanawiając się nad chwilowym wybuchem emocji u nastolatki.

- No w kwestii spotkań – wyjaśniła, siadając na miękkiej pufie, która praktycznie pochłonęła jej ciało. – Chyba nie myślałeś, że tylko ty będziesz je rozplanowywał – dodała, a Mirio wyszczerzył się. Było już jasne dla tej dwójki, że na jednej randce się nie skończy.

Tak, randce.

Nie dało się inaczej tego określić, zwłaszcza że od rozpoczęcia seansu, do odprowadzenia Katsumi na pociąg Tōgata cały czas trzymał ją za rękę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro