Sensation

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Oddech Katsumi dawno zmienił się ze zwykłego, a nawet ciężkiego w istne dyszenie. Miała wrażenie, jakby walczyła sama ze sobą o każdy wdech, jednak pomimo tego nie przestawała. Pot spływał z ze skroni, a nawet po plecach i chociaż siedziała jedynie w sportowym staniku oraz dresowych krótkich spodenkach, to wciąż było jej za gorąco.

Z całych sił powstrzymywała swój organizm od odpuszczenia i poddania się na półmetku. On jednak wył i alarmował ją przed przekroczeniem pewnych granic na wszelkie możliwe sposoby. Zaczęło się od bólu głowy, później doszły zawroty, a teraz ledwo mogła złapać powietrze. Trwała jednak twardo na ziemi, wbijając boleśnie krótkie paznokcie we własne kolana. Zadanie, jakie otrzymała od Nishitery-sensei trzy dni temu wydawało się dosyć proste, w końcu myślała o tym już pierwszego dnia zmagań z Wielką Trójką. Wystarczyło tylko wydobyć rudę żelaza spod powierzchni ziemi. Z zewnątrz takie polecenie brzmiało wręcz banalnie. Zresztą potrafiła wyczuć metal i go przeobrażać, a nawet przyciągać i unosić. Jednak wydobywanie go z naturalnego środowiska okazało się być ponad jej siły. Drobiny były minimalne oraz rozpryśnięte na dużym obszarze, w dodatku przyczepione zazwyczaj do innych kamieni i tworzyw. Ograniczało to możliwości Katsumi i do tej pory nie znalazła sposobu na obejście tego, a ćwiczyła dzień i noc.

- Zaczyna padać - mruknęła Kaede, patrząc z oddali na szarowłosą, siedzącą na granicy z lasem.

- I tak mamy kończyć za jakieś 5 minut - odpowiedziała Hadō, rozciągając się po wyczerpujących ćwiczeniach. Następnie spojrzała w tym samym kierunku, co rudowłosa. - Ile ona tam już siedzi? - spytała, układając dłonie na swoich biodrach.

- Trzeci dzień z niewielkimi przerwami - odpowiedziała, po czym westchnęła. - Nigdy się nie zmieni - dodała, kręcąc głową z wyraźną dezaprobatą.

- Huh? Co masz na myśli?

- Kiedy w drugiej klasie nie potrafiła poruszać ciężkimi obiektami, to katowała się dzień w dzień, dopóki się jej nie udało - wyjaśniła. - Nie było w tym przemyślanego treningu i dochodzenia do czegoś etapami. Nadal z tego co widzę, obsesyjnie dąży do celu i nawet własne zdrowie jej nie powstrzyma przed osiągnięciem go.

- Nie brzmi to dobrze - stwierdziła Nejire, zakładając pasmo błękitnych włosów za ucho.

- Niestety tak - odpowiedziała, po czym zamrugała kilka razy, kiedy duża kropla spadła jej na nos. Zaraz po niej przyszły kolejne, które zwiększały swoją częstotliwość, zmieniając pogodę w istną ulewę. - Chodźmy już - powiedziała, ruszając z miejsca w kierunku budynku.

- Nie pójdziemy po Kamiharę-chan? - spytała Hadō, równając swój krok z czerwonowłosą.

- I tak by z nami nie poszła - odparła, wzruszając ramionami. - Jest uparta, jak osioł, a może nawet całe stado.

Wypuściła powietrze przez usta, a następnie wzięła wdech przed nos. Musiała trochę rozluźnić ciało, gdyż napięte mięśnie coraz mocniej zaczynały ją boleć. Obawiała się dostać skurczu, który wytrąciłby ją z równowagi na dobre kilkanaście minut. Otworzyła podpuchnięte oczy, aby rozejrzeć się po rozległym placu przed zabudowaniami. Uczniowie, a także nauczyciele w podskokach uciekali do środka, chroniąc się przed deszczem. Dostrzegła charakterystyczne wściekle czerwone włosy Kaede, która podążała razem z Nejire ku stołówce, zapewne, aby poprosić o wodę. W niewielkiej odległości za nimi biegł Kaidō, jednak przez mokrą trawę poślizgnął się i finalnie skończył, podcinając nogi własnej siostrze, która z okrzykiem zwaliła się na niego. Szarowłosa parsknęła krótkim śmiechem, czując, jak jej mięśnie częściowo się rozluźniają. Zamknęła ponownie oczy, starając się skupić i zignorować wrzaski bliźniąt Isao.

Uwielbiała deszcz, zwłaszcza w lecie, kiedy przynosił nieznaczne ochłodzenie przy porażających upałach w Japonii. A dźwięk, który wydawał, mogła słuchać godzinami, co nawet jej się zdarzało podczas nauki, kiedy włączała sobie playlistę, składającą się z odgłosów burzy. Teraz także jej pomagał. Choć uczucie spływania wody strużkami po ciele, nie było najprzyjemniejszym, to ta ochładzała jej skórę. Skupiła się na odgłosach kropli uderzających o liście drzew za sobą i aktywowała swoje Quirk. Musiało jej się w końcu udać.

Przecież jeszcze trzy dni temu myślała nad tym, co by było gdyby coś się stało jej przyjaciołom, a teraz nie potrafiła wypełnić zwykłego zadania.

Jak mogła być Bohaterką i chronić najbliższych, jeśli nie uda jej się wydobyć cholernej grudki metalu spod ziemi?!

Nakręcała się coraz bardziej, podnosząc sobie tym samym ciśnienie. Nie mogła poprzestać na tym, co już umiała, widząc tak ogromne braki. Zacisnęła mocniej oczy i szczękę, dotykając swoich granic. Musiała je przekroczyć, aby móc nazywać się Bohaterką. Nie zwracała już uwagi na ból, do którego po tak długim czasie przywykła. Ani na krew, która skapywała z jej nosa na wargi.

Cel był tak blisko, że miała ochotę wrzeszczeć z frustracji.

- Kurwa! - krzyknęła, uderzając z całych sił w ziemię po obu stronach swoich nóg i tworząc sporych rozmiarów dołki. W to jedno przekleństwo włożyła całą negatywną energię i frustrację, które zdążyły nagromadzić się w jej ciele od początku dnia. Otworzyła gwałtownie oczy, a przez wściekłość jej tęczówki wręcz żarzyły się złotem. Klatka piersiowa poruszała się niebywale szybko, a z ust wychodziły pojedyncze sapnięcia. Musiało chwilę potrwać, zanim odzyskała ostrość widzenia i dopiero wtedy dostrzegła ledwo zauważalny punkcik przed swoją twarzą. Unosił się kilka centymetrów przed jej nosem, a Katsumi w pierwszym momencie pomyślała, że to owad. Kiedy jednak wyczuła znajomą więź, jej oczy rozszerzyły się z zaskoczenia. Pochwyciła w drżące ze zmęczenia dłonie kamyczek i przyjrzała mu się uważnie.

To była grudka żelaza.

Zamrugała kilkukrotnie, nie dowierzając w to co widzi, po czym poderwała się na równe nogi. Zachwiała się nieznacznie, kiedy te odmówiły jej posłuszeństwa, jednak wsparła się o pobliskie drzewo plecami. Jej twarz ozdobił szeroki uśmiech i duma. Nie zważając na swój stan, podskoczyła z podekscytowania, zaciskając w dłoni swój pierwszy wydobyty metal. Nie skończyło się to za dobrze, bo już po chwili przez osłabienie zaryła kolanami o glebę, jednak wciąż się uśmiechała.

Ze zwycięstwem wypisanym na twarzy ruszyła chwiejnym krokiem ku budynkowi z sypialniami dziewczyn. Co parę metrów musiała przystawać, żeby wziąć drżący ze zmęczenia oddech, po czym ruszała w dalszą wędrówkę. Inaczej nie dało się tego określić, gdyż nigdy wcześniej nie zdawała sobie sprawy, jak daleko jest 500 metrów. Kiedy dotarła pod główne drzwi, serce waliło jej, jak oszalałe, zupełnie, jakby przebiegła maraton. Co jakiś czas traciła czucie w kończynach, jednak dopóki się poruszały, wiedziała, że wszystko jest w porządku. Musiała tylko upewniać się, czy na pewno nadal stawia kroki. Schody, prowadzące do pokoju Kaede, okazały się być prawdziwym wyzwaniem i gdyby nie poręcz, to zapewne podróż Kamihary skończyłaby się na pierwszym stopniu. Jakoś jednak dobrnęła do drzwi, które otworzyła jednym ruchem.

Jej twarz przecięło prawdziwe zaskoczenie, kiedy wewnątrz ujrzała swoich przyjaciół w towarzystwie całej Wielkiej Trójki. Nawet Amajiki siedział ze spuszczoną głową obok Nejire.

- Katsu? - Zdziwiony głos Kaede, wytrącił dziewczynę z niewielkiego szoku, przywołując na jej twarz zmęczony uśmiech. Była cała przemoczona, a woda wręcz z niej skapywała, tworząc za nią od głównego wejścia swojego rodzaju trasę. Rozmyta przez wodę krew, formowała na jej twarzy istną siatkę, która spływała po jej brodzie na piersi. Ciało chwiało się na boki, dlatego szarowłosa złapała się mocniej za futrynę. Wyglądała potwornie, ale była z siebie zadowolona. Delikatnie chwyciła w dwa palce niewielką rudę żelaza i wyciągnęła ku zszokowanym nastolatkom.

- Udało się - powiedziała cicho, a następnie w jednej chwili zachwiała się i runęła jak długa na ziemię, tracąc przytomność.

•••

- No dalej, zrelaksuj się - powiedziała rudowłosa, szturchając przyjaciółkę łokciem. Siedziały na skale tuż nad taflą wody, mocząc jedynie stopy. Był to jeden z cieplejszych dni, podczas ich całego pobytu na obozie, dlatego wszyscy zamierzali z tego skorzystać.

- Jestem zrelaksowana - odpowiedziała Katsumi, opierając się do tyłu na łokciach. - Tylko jedna rzecz nie daje mi spokoju - dodała, spoglądając na błękitne niebo bez ani jednej chmurki.

- Co takiego?

- Czyje zdjęcia chowasz pod poduszką i starasz się skrzętnie ukryć - powiedziała, a z siedzącej obok Isao, uszło całe powietrze.

- Niczyje - odpowiedziała lekko opryskliwie, co było dla szarowłosej wyraźnym znakiem. Kaede za każdym razem, jak czuła się zagrożona, stawała się w moment pyskata. Był to jej własny system obronny, którego pomimo usilnych starań Kamihary, wciąż kurczowo się trzymała.

- Nie wydaje mi się, skoro Kaidō używa tego, jako haka na ciebie - stwierdziła Katsumi, patrząc kątem oka na reakcje rudowłosej. Zacisnęła mocniej wargi, mrużąc wściekle oczy. Nastolatce wydawało się nawet, że jej usta poruszyły się w słowie „idiota", jednak nie była pewna.

- A co cię to interesuje?! - spytała wyraźnie poirytowana. - Zajmij się lepiej Tōgatą, to może przestaniesz być taką cnotką - dodała, na co tym razem Kamihara zmrużyła oczy.

- A ty myśleniem, bo niezbyt ci to wychodzi - odpowiedziała, po czym wstała z miejsca. Poprawiła swoje wiązane bikini w odcieniu ciemnej czerwieni i przeczesała palcami proste włosy, sięgające za łopatki. - Idę popływać - mruknęła, ruszając po skałkach w stronę płytszego brzegu jeziora.

Znajdowało się ono około 3 kilometrów od obozowiska, dlatego w taki upał przejście tutaj było nie lada wyczynem. Jednak z pewnością się to opłacało, a nauczycieli utwierdzały w tym uśmiechy nastolatków, którzy po tylu dniach ciągłych ćwiczeń, mogli w końcu należycie odpocząć. Każdy był w wyśmienitym humorze i co chwila nad terenem dużego jeziora rozlegały się głośne śmiechy.

- Oi! Katsu-chan! - krzyknął Kaidō, siedząc po pas w wodzie. Z szerokim uśmiechem machał do szarowłosej stojącej na kamienistym brzegu, aby go zauważyła pomiędzy sporą grupą uczniów. Kiwnęła do niego głową i zaraz potem stopniowo zanurzała się w tafli.

- Gdzie zgubiłaś Kaede? - spytał, a z jego oklapniętych włosów strumieniami spływała woda.

- Została na skałkach - odpowiedziała zgodnie z prawdą. W tym samym czasie wodziła dłońmi wokół siebie, tym samym tworząc na powierzchni jeziora dziwaczne wzory, które zaraz znikały. Chłopak pokiwał głową w akcie zrozumienia i uśmiechnął się promiennie na myśl, że nie będzie musiał się użerać z bliźniaczką.

- Norikane! - zawołał nagle Isao w stronę bruneta, który podtapiał kolegę parę metrów od nich. - Gramy 2 na 2? - spytał, a stojąca obok niego Kamihara spojrzała na nich zdezorientowana.

- Możemy! - odkrzyknął, uwalniając z uścisku pod wodą chłopaka, który wynurzył się z wyraźną ulgą na twarzy. - Pójdę tylko po piłkę! - dodał, ruszając powoli w stronę brzegu.

- Zagramy w siatkę - powiedział rudowłosy, obejmując przyjaciółkę ramieniem. - Skopiemy im tyłki – dodał, pocierając jej ramię.

- Siatka bez siatki? – Uniosła brwi, spoglądając kątem oka na zachwyconego czerwonowłosego, który odsunął się w momencie pojawienia się blisko nich bruneta.

- Nie marudź, będzie super – odpowiedział, cofając się powoli do tyłu.

- Jakie są zasady? - spytała, patrząc na nastolatków, którzy najwidoczniej zdawali sobie w pełni sprawę z tego, co mają robić.

- Nie możemy pozwolić, żeby piłka dotknęła wody po naszej stronie - odpowiedział Kaidō. Woda sięgała mu już do klatki piersiowej. – Chodź na tę stronę, żeby każdy z nas miał jednakowe szanse.

- A jest jakieś pole? - Zmarszczyła brwi, spoglądając na rozległy obszar jeziora wokół siebie. Ruszyła w tym czasie na wyznaczone przez przyjaciela miejsce, zanurzając się coraz bardziej.

- Nie ma żadnego! - zawołał wyszczerzony Norikane naprzeciwko niej.

- To jak... - przerwała, widząc, że przedziwna gra się już rozpoczęła. Nie rozumiała za bardzo jej zamysłu, bo w końcu ciągle będą sobie nawzajem nabijać punkty. Do czasu aż nie zobaczyła poczynań nastolatków.

- Mógłbyś sobie strzelić samobója? - spytał Kaidō, a szatyn z U.A., który grał z w drużynie z Kazunorim, zrobił to. Umiejętność rudowłosego różniła się od jego siostry nieznacznie. On, aby móc kogoś kontrolować, musiał ująć polecenie w pytanie, natomiast jego siostra w prośbę z przymusowym słowem „zechciałbyś/zechciałabyś". Wydawać by się mogło, że takie szczegóły nic nie znaczą, jednak w sytuacjach ogromnego stresu i sekundowych decyzji, odpowiednie ułożenie zdania było wszystkim. Dlatego oboje bardzo często trenowali w stresie, gdzie w ciągu sekund musieli zdecydować, jakie polecenie będzie optymalne i przyniesie najmniej szkód.

- No nie! - warknął Norikane, śmiejąc się pod nosem. - Strzelę cię zaraz w tę buźkę, to skończysz wykorzystywać innych.

- Twoja mama byłaby niepocieszona - odparł z zadziornym uśmiechem, na co Kamihara z zażenowania schowała twarz w dłonie.

- Sądzę, że nie bardziej niż mój ojciec - powiedział Norikane, a dziewczyna westchnęła. Odjęła ręce od skóry, żeby poprawić wiązanie bikini przy łopatkach, które wydawało jej się za luźne. Przerwała jej w tym jednak mocna fala, która uderzyła w nią gwałtownie, sprawiając, że się zachwiała. Rozejrzała się zaskoczona po zbiorowisku niedaleko niej i spostrzegła, że reszta również wydaje się być zdziwiona nagłym wezbraniem wody.

- Co jest?! - zawołał Kaidō, odgarniając do tyłu mokre włosy, wypluwając wodę z ust.

- Strasznie dziwne - mruknął Kazunori, a następnie powiększając dłoń, uchronił zarówno Isao, jak i szarowłosą przed kolejną falą.

- Chodźmy na brzeg - powiedział brunet, cały czas trzymając pieczę nad tyłami kolegów.

- Może ktoś ćwiczy po drugiej stronie jeziora – odezwała się nastolatka, zmierzając powoli ku brzegowi.

- O cholera.

Zdążyła jedynie usłyszeć te dwa słowa, zanim potężna siła uderzeniowa zmiotła ją pod wodę. Nie udało jej się nawet złapać wdechu, zanim silny nurt pociągnął ją w stronę brzegu. Przez moment walczyła z usilnym pragnieniem zakaszlnięcia i paniką, która ogarnęła jej ciało na myśl o niemożliwości złapania oddechu. W następnym momencie czyjaś ręka jednym ruchem wyciągnęła ją za nadgarstek spod powierzchni. Natychmiast zaczęła kaszleć, starając się pozbyć cząsteczek wody z dróg oddechowych. W następnej chwili poczuła obcą dłoń pomiędzy łopatkami, która miarowo poklepywała ją w akcie pomocy.

- Wszystko w porządku Kami-chan? – spytał Tōgata, nachylając się nad zgiętą w pół dziewczyną, ciągle uderzając ręką w jedno i to samo miejsce. Oczy zaszły jej łzami, a twarz zrobiła się czerwona, jednak zaraz potem przestała kasłać. Wzięła kilka drżących wdechów i wyprostowała się, dotykając palcami swój mostek.

- Tak – wychrypiała, poprawiając mokre włosy. Gardło potwornie ją piekło, jednak była cała. - Dziękuję Tōgata-kun – dodała, a twarz blondyna rozjaśniła się, kiedy usłyszał przyrostek, jaki użyła szarowłosa. W następnej chwili zmarszczył brwi, widząc dziwne zachowanie dziewczyny. Ruszała się niespokojnie, owijając dłońmi piersi.

- O co cho... - zaczął, ale zaraz potem przerwał, widząc mocno zarumienione policzki Kamihary.

- Pomóżmizawiązaćstanik – mruknęła na jednym wdechu, a na twarzy blondyna pojawiło się czyste zdezorientowanie.

- Co? – powiedział w końcu, na co Katsumi westchnęła i przysunęła się do niego. Jej przedramiona stykały się z jego nagą klatką piersiową, a głowa zrobiła ruch, karzący chłopakowi nachylić się.

- S-stanik mi się rozwiązał na plecach – szepnęła mu w ucho, czerwieniąc się jeszcze bardziej. A kiedy Mirio wyprostował się, za wszelką cenę unikała patrzenia mu prosto w oczy.

- Odwróć się – powiedział z uspokajającym uśmiechem w stylu „to nic takiego, nie masz co umierać z zażenowania". Szarowłosa nie była jednak o tym przekonana, zwłaszcza, że dla osobnika przed nią pokazanie się nago na zawodach szkolnych zdawało się być niczym. Niekiedy powątpiewała nawet w jego znajomość słowa „wstyd" w kontekście nagości. Z drugiej strony jednak, nawet Katsumi musiała przyznać, że ten nie miał się czego wstydzić.

- Żartujesz? – mruknęła, zerkając przez ramię na grupę nastolatków za swoimi plecami, którzy wyglądali następnej fali. – Nie ma mowy, żebym urządzała tamtym widowisko. – Jasnowłosy zamrugał kilka razy, a następnie przeczesał dłonią mokre włosy. Najwidoczniej sam także znalazł się pod wodą.

- Okej – powiedział, przysuwając się bliżej, a Kamihara miała wrażenie, że zejdzie, kiedy poczuła ciepło, jakie od niego biło. Nie miała pojęcia, dlaczego tak reaguje na ciało chłopaka, jednak wcale się jej to nie podobało. Nie lubiła braku kontroli, a bliskość Mirio robiła w jej głowie istną sieczkę. Postanowiła to zrzucić na swoje nieobeznanie w sprawach z chłopakami i teorię, jakoby jej organizm dopiero się uczył bliskości z kimś spoza rodziny, czy bliskiego grona przyjaciół.

Ta sama teoria omal nie runęła, kiedy ręce chłopaka znalazły się niedaleko jej piersi, po bokach torsu. Chwycił sznurki i pociągnął je za plecy szarowłosej. Serce Katsumi chciało wyskoczyć z jej piersi i pognać razem z wcześniejszą falą na brzeg. Nie wiedziała co się z nią dzieje, przez co zaczęła czuć swego rodzaju strach. Podobny do tego, jaki ogarnął ją, kiedy dostała po raz pierwszy w życiu miesiączki. W obu przypadkach nie wiedziała, co się dzieje z jej ciałem, tylko w odróżnieniu od krwawienia, stan teraźniejszy był dla niej pozbawiony sensu.

- Gotowe – powiedział blondyn, wyrywając dziewczynę z zamysłu. Zanim się cofnął, dał czas Katsumi na poprawienie wszystkiego.

- Dziękuję – odpowiedziała, a niezręczność tej sytuacji wręcz ją zabijała.

- Szczerze mówiąc nie wiem czego miałabyś się wstydzić - stwierdził, pochylając delikatnie głowę na bok. Jego twarz ozdobił szeroki uśmiech, kiedy taksował jej sylwetkę. – Masz piękne ciało – dodał, a Katsumi wydawało się, że jej własne serce wymierzyło jej potężnego sierpowego w twarz. Tym samym uszkadzając jej wzrok, bo za nic nie mogła oderwać wzroku od radosnej twarzy Tōgaty.

•••

Znowu padał deszcz.

Katsumi powoli wstała z łóżka, otwierając na oścież drewniane okno. Prawwie natychmiast w nos uderzył ją oszałamiający zapach mokrych liści i trawy, ale także duchota, która wkradała się do klimatyzowanego wnętrza. Podciągnęła się trochę na rękach i już po chwili siedziała na framudze z jedną nogą zwisającą po zewnętrznej stronie budynku. Jej pokój umiejscowiony był na najwyższym piętrze po przeciwnej stronie od placu, dlatego miała widok jedynie na las. Odczuwała wręcz błogi spokój, obserwując zieleń, która rozciągała się przed jej oczami na dobre kilka kilometrów i znikała z mgłą. Była padnięta po dzisiejszym treningu, który dał w kość zapewne wszystkim, nawet nauczycielom. Może właśnie dlatego praktycznie każdy zamknął się w swoim pokoju, chcąc się trochę zregenerować.

Głośne pukanie wywołało u niej zaskoczenie. Nie spodziewała się gości, a nie mogła to być Kaede z dwóch powodów:

1. Ona nigdy nie puka.

2. Nadal są na siebie obrażone.

- Proszę – powiedziała, nie ruszając się z miejsca. Miała nadzieję, że to nikt z wychowawców, bo jak nic dostanie burę za siedzenie w takim miejscu. Ku jej zdziwieniu w szczelinie pojawiła się znajoma jasna grzywka, ułożona w charakterystyczny sposób.

- Przeszkadzam? – spytał Mirio, zasuwając za sobą drzwi.

- Nie – odpowiedziała, kiwając głową, na co chłopak wyszczerzył się, podchodząc bliżej. Stanął przy oknie, opierając się ciałem o ścianę przy framudze. – Coś się stało? – spytała, walcząc z przewracającym się w jej wnętrzu żołądkiem. Od kiedy to się denerwowała podczas czyjejś wizyty?

- Nie, tylko... – zaczął, zerkając na las po drugiej stronie. – Przejdziemy się? – Szarowłosa zamrugała kilka razy, spoglądając na profil nastolatka. Wyglądał. jakby był wyrzeźbiony w marmurze przez samego Michała Anioła. Zarówno jego twarz, jak i całe ciało. Nie było na nich miejsca na żadne niedoskonałości.

- Pewnie, tylko pada deszcz – odpowiedziała, pokazowo wyciągając dłoń na zewnątrz, żeby poczuć, jak chmara kropli spada na jej skórę.

- Możemy wziąć parasolki, jak ci to przeszkadza – powiedział, odwracając wzrok na szarowłosą.

- Aż takim mięczakiem nie jestem – prychnęła, jednak na jej ustach błąkał się zagadkowy uśmiech.

Mirio cofnął się do środka, żeby usiąść na zaścielonym łóżku dziewczyny. W międzyczasie uważnie śledził jej ruchy, jak ta szuka w szufladzie drugiej skarpetki. Następnie przyszedł czas na wiązane buty na grubej podeszwie, które wydały jej się być najbardziej odpowiednie na czyhające w lesie błoto. Wstała z podłogi, otrzepując krótkie jeansowe spodenki, po czym zgarnęła oparty o ścianę metalowy kij.

- Po co ci on? – spytał, również podnosząc się z miejsca. Podobnie, jak Kamihara, miał na sobie sznurowane buty za kostkę. Do tego założył zwykłe jeansy i białą bluzkę bez żadnego nadruku.

- Zaraz zobaczysz – powiedziała, manipulując kształtem broni, która momentalnie zmieniła się w długą linę. – Co powiesz na małe zawody? – Uśmiechnęła się zadziornie, prostując kawałek stali w dłoniach. Blondyn odwzajemnił gest, zakładając przed siebie umięśnione ramiona. – Kto ostatni przy lesie, ten... - przerwała, zastanawiając się.

- Wymyśla, co chce w nagrodę – dopowiedział Tōgata, a w głowie dziewczyny zaświtał pewien pomysł.

- Okej, ale ta osoba musi to zrobić bez względu na wszystko. – Wizja Mirio wydostającego spod poduszki Kaede tajemnicze zdjęcie była niezwykle kusząca, zwłaszcza że zrobiłby to niepostrzeżenie.

- Stoi.

- Odliczamy od 5 razem – powiedziała, podskakując w miejscu, żeby rozgrzać zastane po treningu mięśnie. Chłopak również nieznacznie się rozciągał. Oboje uważali się za godnych przeciwników i nie było mowy o niedawaniu z siebie wszystkiego.

- Pięć.

- Cztery.

- Trzy! – Adrenalina zaczęła buzować im w żyłach, przyśpieszając tym samym ich oddechy.

- Dwa!

- Jeden!

Praktycznie oboje rozpłynęli się w powietrzu. Szybkość ich ruchów była wręcz przerażająca. Katsumi dzięki Quirk zaczepiła linę za framugę otwartego okna i z pomocą liny zsunęła się na dół. Tōgata natomiast praktycznie zapadł się w podłodze, zmierzając na dół. Równie dobrze mógł tak, jak Kamihara wyskoczyć przez okno, jednak wysokość i śliska od deszczu trawa nie szły ze sobą w parze i mógł łatwo sobie coś uszkodzić.

W tym samym momencie dotknęli stopami ziemi i nie czekając na nic, pognali w stronę drzew. Szarowłosa po raz pierwszy w trakcie konkurowania z Mirio miała ochotę zaśmiać się na głos. Czuła się niezwykle beztrosko, nawet wtedy, kiedy pod koniec nie wyhamowała i ślizgając się na podłożu, zaliczyła epickiego orła.

Wtedy też chłopak po raz pierwszy usłyszał, jak brzmi jej śmiech i mógł stwierdzić, że przepadł bezpowrotnie.

- Gratuluję – powiedziała w pełni szczerze, zerkając z dołu na pochylonego nad nią nastolatka. Podał jej dłoń, którą przyjęła, po czym podciągnął ją w górę. – Zastanów się dobrze nad nagrodą, bo to niepowtarzalna okazja. – Otrzepała poplamione ziemią i trawą ubrania. – Następnym razem nie pozwolę ci wygrać – dodała.

- Jeszcze się przekonamy – odpowiedział, a następnie ruszyli przed siebie.

Szli prostą trasą, żeby później nie bać się o zabłądzenie. Po kilku chwilach byli zupełnie przemoknięci, jednak przez wysoką temperaturę, nie przeszkadzało to im tak bardzo.

- Chciałeś o czymś porozmawiać, jak przyszedłeś – stwierdziła Kamihara, patrząc, jak włosy blondyna pod wpływem wody stają się oklapnięte. Sam chłopak spiął się nieznacznie po zadaniu przez Katsumi pytania, jednak uśmiech ani na moment nie zszedł mu z twarzy.

- Obóz za niedługo się kończy – zaczął, patrząc szarowłosej w oczy.

- To prawda – odpowiedziała, mimo że nie było to pytanie.

- I chciałbym cię spytać, czy po nim, miałabyś ochotę gdzieś wyjść? – spytał, a jej serce zabiło mocniej. Przez moment myślała, że to jej się śni, jednak łagodne spojrzenie błękitnych oczu ją od tego odwodziło. Nie wiedziała tylko, czy to miało oznaczać zwykłe koleżeńskie spotkanie, czy może...randkę?

- Umm... - Nie miała pojęcia co odpowiedzieć. Chciała się zgodzić, nawet pomimo ogromu obowiązków, jednak... – Mieszkamy na dwóch krańcach Japonii – powiedziała zamiast tego. Uśmiech Mirio lekko przygasł, przez co poczuła ukłucie w klatce piersiowej.

- Tak – mruknął, odwracając wzrok na korony drzew, a deszcz skapujący z liści i nieba nadawał mu wyglądu, jakby płakał.

- Ale może... - Wpatrywała się w jego twarz intensywnym spojrzeniem. – Spotkajmy się w połowie – dokończyła, a zdziwienie Tōgaty mieszało się z czystą radością. – Wtedy każde z nas pokona tyle samo kilometrów i tak będzie fair – dodała, kiedy spojrzenie chłopaka zaczęło wywoływać u niej rumieńce.

- Dobry pomysł Kami-chan – powiedział w końcu, a szarowłosa na nowo przypomniała sobie o znaczeniu swojego nowego przezwiska.

- Czemu akurat „Kami"? – spytała, na co wydawało jej się, że nastolatek ma ochotę wybuchnąć śmiechem.

- Obiecuję, że kiedyś ci powiem – odpowiedział spokojnie, wyciągając rękę ku zaskoczonej Katsumi. W następnej chwili odgarniał jej przylepione do czoła i skroni mokre pasma włosów. Ciepło pochodzące z jego dłoni wywoływało na skórze Kamihary przyjemne mrowienie, które wraz z gorącem rozchodziło się po całym ciele i kumulowało po środku klatki piersiowej. Kiedy odsłonił już całą twarz dziewczyny, ujął delikatnie jej policzek. Moment, w którym potarł kciukiem skórę Katsumi, był chwilą, w którym nastolatka pojęła czym tak naprawdę była bliskość damsko-męska. Zaczęła się także mocno zastanawiać. Skoro dotyk sprawia jej taką przyjemność, to co z resztą rzeczy?

Przytulaniem.

Całowaniem.

I...

Czerwona do granic możliwości ledwo oddychała, kiedy Mirio cofnął dłoń i uśmiechnął się, wyszczerzając zęby.

- Ładnie się rumienisz Kami-chan – powiedział ze śmiechem, a Katsumi miała wrażenie, że zaraz padnie, jak jedna z kłód leżących pod jej nogami.

•••

Od jakiegoś czasu nurtuje mnie pewne pytanie i chciałabym, aby odpowiedziały na nie chętne osoby, które przeczytały więcej niż jedno z napisanych przeze mnie opowiadań. Może być to tutaj lub w wiadomości prywatnej (do wyboru do koloru).

Czy postacie OC stworzone przeze mnie wyraźnie różnią się od siebie charakterem?

Pisząc, wiem jak chciałbym, aby się zachowywały. Jednak moja perspektywa miesza się z wyobraźnią i indywidualnym odbiorem. Dlatego uważam, że nie jestem do końca obiektywna w tej kwestii. Pragnęłabym móc tworzyć wyraziste postacie, które dałoby się rozróżnić po sposobie zachowania w danej sytuacji, czy samej wypowiedzi.

Z góry dziękuję za pomoc.

𝔡𝔢𝔞𝔡_𝔞𝔯𝔱𝔦𝔰𝔱

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro