30

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Perspektywa Dylana:

Zamknąłem drzwi po czym pewnym krokiem udałem się w stronę boiska. Tak naprawdę nie mam dziś pracy ale musiałem skłamać. Muszę sobie to wszystko ułożyć w głowie a najlepiej się komuś wygadać. Tylko komu? Minho szykuje się na wyjazd Theo ma zapewne korki Liam pewnie je a Brett.... No właśnie Brett

Nie myśląc długo wyciągnąłem telefon i napisałem do przyjaciela

Ja: Hej jesteś zajęty?

Brett: Nie właśnie odebrałem wypłatę, chcesz się spotkać na piwie? Ja stawiam

Ja: Jasne, spadłeś mi z nieba

Brett: .....Okey?

Ja: zaraz ci wyjaśnię

Schowałem telefon a po 10 minutach zjawił się Brett z czteropakiem piwa. Chłopak podał mi jedno po czym usiadł obok mnie na ławce.

- A więc? - zapytał

- Mam do ciebie sprawę.... jesteś starszy więc myślę że możesz wiedzieć trochę więcej niż ja

- Jeśli chodzi o naukę to źle trafiłeś- przerwał mi

- Nie....ja.. kurcze to głupie, nie umiem tego powiedzieć- wyznałem zakrywając twarz rękami

- A może wypij jeszcze trochę dla większego komfortu?

Spojrzałem na przyjaciela podnosząc jedną brew lecz po krótkim zastanowieniu stwierdziłem że to dobry pomysł. Nie czekając długo leniwie podniosłem puszkę w górę upijając z niej parę większych łyków

- Jest....jest taka osoba z którą się zadaje...na początku nie zwracałem na nią uwagi ale ostatnio moje ciało dziwnie reaguje na jej śmiech czy zwykły dotyk. Czuję takie dziwne mrowienie albo kłucie w klatce piersiowej

- Może to zawał?

- Nie żartuj sobie! Ja tu ci się żale a ty sobie jaja robisz!

- Już dobrze dobrze- uspokoił podnosząc dłonie na znak poddania się- A próbowałeś to sprawdzić na innej?

- Czyli?- zapytałem otwierając następne piwo

- No spróbuj się przespać z inną i jeśli nic nie poczujesz to może znaczyć tylko jedno

- Mianowicie?

- A mianowicie to że się w końcu zakochałeś debilu- powiedział a ja z wrażenia wyplułem piwo prawie się dławiąc

Naprawdę? Zakochałem się w Thomasie?

Co prawda ma ładne ciało...i oczy...i ładne wystające obojczyki...i usta...i...

- Dyl- powiedział przerywając moje rozmyślanie- myślisz teraz o niej?

- Co?! skąd wiesz?- zapytałem zdziwiony

Brett zaśmiał się po czym brodą wskazał na moje kolana...jak się po chwili okazało nie chodziło mu o kolana tylko o wybrzuszenie na moim kroczu. Zawsztydzony zgiąłem nogę w kolanie kładąc ją na ławce co wywołało głośny śmiech przyjaciela

- To może powiesz mi która to doprowadzą cię do takiego stanu?- zapytał otwierając kolejne piwo- znam ją?

- Tak...powiem tylko tyle...osoba która mi się podoba przyjaźni się z osobą z którą się potajemnie spotykasz

Spojrzałem na chłopaka aby sprawdzić jego reakcje i nie ukrywam trochę się zdziwiłem. Oczekiwałem wszystkiego, zaskoczenia, strachu, gniewu, dezorientacji jednak na jego twarzy malował się spokój, stoicki spokój.

- Od kiedy wiesz?- rzucił po chwili ciszy

- Od wczoraj... widziałem was w kuchni- wyjaśniłem na co przyjaciel tylko głośno westchnął

- Czyli jeśli wszystko dobrze przekalkulowałem to tą osobą która cię się podoba jest....Thomas?- zapytał na co tylko pokiwałem powoli głową- no proszę...kto by się spodziewał....gej rozkocha homofoba

- Weź się zamknij. Jeszcze to do mnie nie dotarło... właśnie, a tobie od kiedy podoba się Liam?

- Wiesz co, na początku brałem go za gbura i snoba

- Czemu?- przerwałem mu

- Chyba dlatego, że jest z bogatej rodziny a mi się nie przelewa. Myślałem że będzie się wywyższać z tym lecz jak się później okazało zrobił coś przez co będę mu wdzięczny do końca życia

- Mianowicie?

- Uratował moją mamę... miała mieć bardzo skomplikowaną operację i potrzebowaliśmy pieniędzy. Przez to też zawaliłem rok bo cały czas chodziłem do pracy. Jednak gdy Liam dowiedział się o stanie mojej matki od razu przelał pieniądze dzięki czemu mogliśmy zabrać ją do prywatnej kliniki gdzie profesjonaliści się nią zajęli. Chciałem mu oddać pieniądze lecz ten ich nie chciał więc stwierdziłem że będę go zabierać na obiady czy kolację, od tamtego czasu zaczęliśmy spędzać ze sobą dużo czasu i tak jakby coś do siebie poczuliśmy.

- ...Łał...nie miałem pojęcia...o twojej mamie też. - zacząłem po dłuższej chwili

- Luz...nik nie wiedział...ale skończymy ten temat, powiedz lepiej co zamierzasz zrobić

- Ja...nie wiem, pomyśle o tym w domu na spokojnie

- Najlepiej pod prysznicem

- Dokładnie- przyznałem mu rację śmiejąc się cicho-...a ty jak poderwałeś Liama- zapytałem spoglądając na chłopaka

- Jedzieniem- rzucił krótko co obu nas rozśmieszyło- a właśnie, widać po nas że my coś...no wiesz

- Nie

- Uf to dobrze...bo myślałem że jesteśmy tak samo oczywiści jak Brad

- Co nie- przyznałem mu rację- aż dziwne że Minho tego nie widzi

- No właśnie, przecież cała szkoła o tym wie....a i jeszcze coś, mógłbyś nie mówić Liamowi że wiesz o nas?- zapytał spoglądając na mnie

- Jasne, ale czemu? Jeśli mogę wiedzieć

- Chce go trochę podrażnić, on nie chce aby między mną a tobą były jakieś zgrzyty więc ukrywaliśmy to- wyznał z cwanym uśmiechem

Spojrzałem na chłopaka podnosząc jedną brew lecz po chwili pokręciłem rozbawiony głową. Rozmawiałem jeszcze chwilę z chłopakiem a gdy zaczęło się ściemniać wróciłem do domu. Mimo że wygadałem się Brettowi czułem jakiś dziwny niedosyt i dopiero gdy dotarłem do domu zrozumiałem że muszę powiedzieć o tym osobie która jest jedną z najważniejszych osób w moim życiu

- Babciu- powiedziałem wchodząc do kuchni

- Część skarbie, znów wróciłeś późno i nie napisałeś mi. Wiem że jesteś dorosły ale wolała bym abyś mi pisał- powiedziała wykładając babki na blat jednak w jej głosie nie było można wyczuć ani grama gniewu

- Wiem wiem, Przepraszam- powiedziałem siadając przy stole- chce ci coś powiedzieć

- Co takiego- spojrzała na mnie pytająco z lekkim uśmiechem jednak od razu spoważniała widząc mój poważny wyraz twarz- będziesz ojcem?!

- Co!? Nie! - krzyknąłem

W obecnej sytuacji raczej nie mogę

W sumie spróbować nie zaszkodzi

BOŻE DYLAN NIE!

Co ten blondyn ze mną zrobił

- A więc?- zapytała siadając obok mnie

Jej dłoń wylądował na tej należącej do mnie a ja nie wiedząc co robić spuściłem głowę w dół. Przecież zaraz mam jej powiedzieć że zakochałem się w chłopaku. A przecież to gej zabił moich rodziców. Wiem...nie mogę pakować wszystkich do jednego worka ale to nadal boli

- Babciu...ja zakochałem się- Wyznałem ledwo słyszalnym głosem a gdy ta chciała już coś powiedzieć przerwałem jej- w chłopaku

Moja babcia zaniemówiła jednak po chwili ku mojemu zdziwieniu przytuliła mnie do siebie

- Ty...nie jesteś zła?- zapytałem niepewnie

- A czemu mam być zła? Ja jestem szczęśliwa- wyznała radośnie przez co spojrzałem na nią zszokowany- Wkoncu zamienisz złe wspomnienia na dobre...a więc, kim on jest?

- To...to Thomas

- To ten którego nękałeś a teraz robicie razem projekt?

- Tak... głupio mi ale gdyby nie ten projekt nigdy bym na niego tak nie spojrzał jednak nie jestem pewien czy on mnie też tak lubi. No wiesz...w ten sposób

- A więc co zamierzasz zrobić- zapytała a ja po krótkim zamyśleniu pewnie podniosłem głowę w górę

- Chyba spróbuję go w sobie rozkochać

Kobieta zaśmiała się rozczochrujac moje włosy po czym wróciła do swojej poprzedniej czynności

A ja?

Ja natomiast zacząłem układać w głowie plan jak poderwać Thomasa

Nadal w to nie wieże ale nie będę walczył z moimi prawdziwymi emocjami

 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro