5

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


- Gratulacje - powiedziałem równo z Bradem wchodząc do szatni 

- Dzięki- odpowiedział z uśmiechem Liam przytulając nas do swojej nagiej klatki piersiowej- ale gdyby Brett nie spartaczył ostatniego podania w pierwszej połowie mielibyśmy lepszy wynik

- Gdybyś był wyższy podał bym normalnie- odgryzł się Brett

- Gdybyś nie był taką spierdoliną to na pewno...

- Przestańcie- przerwał im Dylan który akurat wyszedł z łazienki

Nagle moje mięśnie spięły się a ja lekko podskoczyłem. Przez to wszytko zapomniałem że wchodząc do szatni piszemy się na śmierć. Chłopak przeszedł obok mnie a ja poczułem piękny zapach szamponu i nie wiedzieć czemu mój wzrok niekontrolowanie spoczął na jego umięśnionych plecach po których spływały kropelki wody. Nagle poczułem jak moje policzki zaczynają piec a dłonie pocić

- A tobie po co okulary w pochmurny dzień- zapytał Minho wyrywając mnie z zamyślenia

Na początku nie zrozumialem o co mu chodzi dopiero gdy spojrzałem na Brada zrozumiałem. Chłopak miał założone swoje okulary przeciwsłoneczne. Przyjrzałem się bliżej chłopakowi i teraz dopiero zdałem sobie sprawę z tego że chłopak patrzy prosto na azjate który swoją drogą był tylko w bokserkach. Zaśmiałem się na ten widok przez co zostałem obrzucony pytającym spojrzeniem ze strony chłopaków. Brad tylko pokręcił głową aby się otrząsnąć po czym szybko je ściągnął

- Tak jakoś- odpowiedział rumieniąc się

Przewróciłem oczami po czym spojrzałem na ekran telefonu

14:48

- Dobra ja będę leciał- powiedziałem ruszając do drzwi

- A ty gdzie- usłyszałem głos Liama gdy chwytałem za klamkę

Uchyliłem lekko drzwi po czym spojrzałem na chłopaków. Uśmiechnąłem się poruszając brwiami a ci od razu zrozumieli dokąd a raczej do kogo idę.

Perspektywa Dylana:

Po ubraniu się w czyste ciuchy wraz z Minho ruszyliśmy w stronę parku przez który prawie codziennie przechodzimy. Teraz sobie dopiero przypomniałem że miałem jeszcze poznęcać się nad blondynem i brunetem za kłamanie w sprawie dyrektora. Najwyżej jutro to zrobię. Dziś jestem zmęczony

Mieliśmy wychodzić właśnie z parku gdy nagle znów, jak parę dni temu, na kogoś wpadliśmy. Przetarłem nos który obił się przypadkowo z kogoś klatką piersiową po czym moja głowa odchyliła się nieznacznie w tył aby spojrzeć na osobę która jest przyczyną mojego nagłego zatrzymania się

- O hej... znów się widzimy

- Coś panu ten park przypadł do gustu- odezwał się Minho

- Tak, jest bardzo piękny, przepraszam ale bardzo się spieszę- powiedział ruszając w głąb parku- do zobaczenia na meczu

- Ta....dowidzenia- rzucił Minho- znów był ubrany jak na randkę- powiedział gdy mężczyzna był już daleko

- Myślisz o tym samym co ja?- zapytałem posyłając przyjacielowi porozumiewawcze spojrzenie

- O tym aby iść za nim?- zapytał a ja z uśmiechem przytaknąłem

Długo nie myśląc ruszyliśmy w drogę powrotną. W oddali zobaczyliśmy mężczyznę zbliżającego się do ławki na której siedział jakiś chłopak

Zaraz moment... Przecież to Thomas. Ale po co on by miał się z nim spotkać

Chłopak gdy tylko zobaczył mężczyznę od razu wstał rzucając mu się na szyję

- Po co on się z nim w ogóle spotkał. Chodźmy bliżej bo jestem ciekawy o czym gadają.- powiedziałem na co ten tylko kiwnął głową

Niezauważenie stanęliśmy za jednym z drzew tuż przy ich ławce. Całe szczęście pień drzewa był na tyle szeroki że bez trudu zmieściły by się tu cztery osoby. Był tylko jeden minus, nic nie widzieliśmy

- Długo ci to zajęło - odezwał się Thomas

- Przepraszam, wpadłem jeszcze na tych dwóch chłopaków z waszej drużyny koszykarskiej, taki azjata i szatyn

- A Minho i Dylan- powiedział a w jego głosie było można wyczuć zażenowanie- Nienawidze ich

- Tak wiem. Może chcesz coś na poprawę nastroju- zapytał mężczyzna a ja z Minho posłaliśmy sobie pytające spojrzenia

- Mmmm co takiego- zapytał Thomas zalotnym tonem co nas jeszcze bardziej zdziwiło przez co posłaliśmy sobie jeszcze bardziej zdziwione spojrzenia

Przez chwilę nie słyszeliśmy żadnej odpowiedzi więc gestem głowy pokazałem abyśmy się wychylili. Chłopak kiwnął tylko głową w geście zrozumienia. Wystawiliśmy lekko głowę i wtedy zamarłem. Thomas siedział na mężczyźnie okrakiem całując go. Robił to tak jakby zaraz mieli przejść na wyższy poziom

- Tommy- wymruczał facet odrywając się od jego ust przez co my szybko schowaliśmy głowy- może pójdziemy do hotelu

- Ja nadal czuję że to za wcześnie

- Jesteś już dorosły, kiedyś musimy to zrobić- przerwał a po chwili usłyszeliśmy mlaśnięcie połączony z cichym jękiem blondyna

Nie wiem czemu ale przeszły mnie lekkie dreszcze po plecach a na rękach pojawiła się gęsia skórka. Już wiele razy słyszałem jęki więc to dziwne że moje ciało tak reaguje

- No weź nie daj się prosić. Poza tym... przecież nie jesteś już od dawna dziewicą

Nie jest już dziewicą? Nie miałem pojęcia że nasz Tommy jest na takim poziomie. No i mamy następny powód do nękania.

- Ale ja się boje....mogę zrobić coś innego jeśli...

- Nie chce już lodów- przerwał mu

- Nie podobają ci się?- zapytał a w jego głosie można było wyczuć smutek

- Nie o to chodzi skarbie. Po prostu kocham cię i chce to z tobą przeżyć

"Kocham cię i chce to z tobą przeżyć"? Ja tak mówię gdy chce jakąś przelecieć

- A będziesz delikatny?- zapytał po krótkiej chwili a ja poczułem dziwne ukłucie w klatce piersiowej

- Oczywiście skarbie

Nie wiem czemu ale poczułem że powinienem tam iść i przerwać to dziecinadę jednak tego nie zrobiłem. Po chwili słyszałem tylko jak Thomas i mężczyzna odchodzą od ławki. Wyjrzałem zza drzewa a moim oczom ukazały oddalające się sylwetki blondyna i tego zboczeńca.

- I co teraz?- zapytał gdy wyszliśmy zza drzewa

- A co innego możemy zrobić osobie która brata się z wrogiem?- zapytałem posyłając przyjacielowi porozumiewawczy uśmiech

Teraz to on będzie głównym celem nękania

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro