72

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Perspektywa Dylana:

- A temu co?- usłyszałem szept gdzieś za sobą

- Nie wiem od rana taki chodzi- odparł ktoś za mną

- Cieszy się, że przyszedł w sobotę do pracy? To nie jest normalne

- Może zwariował? Zadzwońmy do psychiatryka

Słucham?

To zniszczy moją dzisiejszą randkę

- A spróbujcie tylko- powiedziałem odwracając się w ich stronę- albo poczekajcie do niedzieli- dodałem odwracając się znów w stronę blatu

Zacząłem wycierać szklanki a kątem oka zauważyłem że ktoś staje po mojej lewej stronie

- Co ty taki szczęśliwy?- zapytał Zayn który po chwili zaczął mi pomagać w wycieraniu

- Idę dziś na randkę- odparłem a na mojej twarzy mimowolnie pojawił się szeroki uśmiech

- Gratulację!- krzyknął klepiąc mnie w plecy- to pierwszy krok do odkochanie się

- Tylko, że wiesz....- zacząłem zaciskając usta w wąską linię- to właśnie z nim idę

- Ah...tak wygląda sprawa- powiedział a pomiędzy nami zapadła cisza- i zgodził się na randkę?

- On tego nie bierze za randkę- odparłem a chłopak głośno westchnął

Spojrzałem na niego a ten posłał mi rozczarowane spojrzenie. Nie interesuje mnie co o tym myśli. Kocham Tommy'ego i nie mam zamiaru z niego rezygnować. Nigdy tak nie kochałem. Jak sobie pomyślę o moim wcześniejszym zachowaniu to aż mnie serce zaczyna boleć. I to wszystko przez mój egoizm.

Teraz chce odpokutować swoje winy i nie dopuszczę aby ktoś go skrzywdził. To mój skarb i będę go bronić własną piersią.

- Wiesz, że będziesz cierpiał?- rzucił po chwili- co zrobisz jak nie odwzajemni twoich uczuć

Zacząłem się zastanawiać jednak nie trwało to długo ponieważ odpowiedź jest oczywista

- Nawet jeśli nie odwzajemni moich uczuć będę go chronić, ponieważ dla mnie liczy się tylko jego szczęście- powiedziałem a na mojej twarzy pojawił się mały uśmiech

- Naprawdę go kochasz?- zapytał a ja spojrzałem w jego stronę

- Dylan podaj mi szklankę na sok- wtrąciła znajoma gdy chciałem już coś powiedzieć

Podałem jej szklankę po czym na powrót spojrzałem się na chłopaka

- A więc?- dopytał

- Oczywiście, że go kocham. on jest dla mnie naprawdę ważny. Żebyś ty widział jego uśmiech albo jak się słodko rumieni. Ah..i te jego wystające obojczyki albo delikatne blond włosy które idealnie komponują się z jego czekoladowymi oczami- powiedziałem a chłopak zaczął się cicho śmiać- Co cię tak bawi?- zapytałem nie ukrywając irytacji

Chłopak opanował śmiech po czym kiwnął głową gdzieś za mnie. Odwróciłem się i gdyby nie refleks znajomej szklanka którą trzymałem spadła by na ziemię roztrzaskując na dziesiątki kawałków

- Naprawdę moje oczy pasują do włosów?- zapytał patrząc na jeden kosmyk swoich włosów z grzywki

- Tommy?- zapytałem nie ukrywając zdziwienia- co ty tu robisz?

- Przechodziłem obok i nie wiedzieć czemu coś kazało mi tu wejść- wyjaśnił upijając sok- nie wiedziałem że tu pracujesz. Dobrze ci w koszuli

- Naprawdę?- zapytałem z nadmierną ekscytacją

Od teraz tylko koszule

- Tak- odparł z lekkim uśmiechem- tylko teraz nie noś samej koszuli bo zbrzydnie się - dodał śmiejąc się słodko a na mojej twarzy momentalnie zagościł uśmiech- za ile kończysz

- Niedługo- odparłem a chłopak powoli pokiwał głową- czemu w ogóle tedy przechodziłeś

- Musiałem kupić coś Bradowi bo się wstydził- odparł a na jego policzkach zagościły delikatne rumieńce

- Co takiego?- zapytałem zainteresowany

- Powiedzmy że będzie miał ciekawą noc z jakąś dziewczyną- odparł a ja lekko zmarszczyłem brwi

A no tak.... zapomniałem

Przecież ukrywamy przed nim związki

*******

Perspektywa Thomasa:

- Wybrałem

- W takim razie pójdę zapłacić- powiedział gdy spojrzał na miejsce które wskazywałem

- Ale to ja powinienem zapłacić- wtrąciłem chcąc wstać jednak szatyn położył swoją dłoń na moim ramieniu przez co byłem zmuszony na powrót zająć miejsce

- Siedź bo się obrażę - powiedział jednak nie zabrzmiało to groźnie

Przewróciłem rozbawiony oczami a gdy podałem Dylanowi kartę ten ruszył w stronę kasy. Rozsiadłem się na bardzo wygodnym krześle po czym delikatnie zaciągnąłem zapachem świeżego powietrza. Jest dziś ciepło więc szkoda by było zmarnować tak ładną pogodę i nie wyjść na świeże powietrze. Całe szczęście restauracja do której mnie zabrał posiada swój własny ogródek.

- Przepraszam- usłyszałem męski głos

Podniosłem głowę a widząc chłopaka w eleganckim garniturze zmarszczyłem brwi. No oko miał gdzieś dwadzieścia pięć lat

- Tak?- zapytałem

- Przepraszam jeśli to dziwnie zabrzmi ale czy jesteś tutaj sam?- zapytał podchodząc bliżej a na jego twarzy zagościł szczery uśmiech

- Nie, jest ze mną kolega ze szkoły- odparłem

- Ah...kolega- powiedział z cwanym uśmiechem i nie ukrywam trochę mnie to przeraziło- tylko kolega?

- No tak a kto niby?- zapytałem unosząc jedną brew w górę

- Może chciał byś zostawić swojego kumpla i pójdziesz ze mną....

- Gdzie- przerwał mu Dylan. Spojrzałem za chłopaka a widząc wkurzoną minę Dylana jeszcze bardziej się zdziwiłem- Gdzie chcesz go zabrać?- dopytał i nim się zorientowałem chłopak odepchnął drugiego w tył

- Ale o co ci chodzi?- zapytał jak gdyby nigdy nic- przecież to tylko twój kumpel- Dylan posłała mu wrogie spojrzenie na co ten podniósł dłonie w górę i rzucając krótkie "okey" oddalił się w stronę innego stolika

- Palant- powiedział siadając przede mną

- Co tu się właśnie stało?- zapytałem zdezorientowany

- Nic nic- odparł już wesołym tonem

Przewróciłem rozbawiony oczami po czym zaczęliśmy rozmowę na temat jakiś glupot. Po paru minutach kelnerka podała na desery a ja jak zawsze zacząłem zajadać się naleśnikami. To powinno być naszym daniem narodowym, naprawdę bardzo lubię naleśniki.

- Co?- zapytałem widząc wpatrzonego we mnie Dylana jak w obrazek

- Nic nic- odparł po czym zaczął kroić swoją porcje- po prostu słodko wyglądasz

- Palant- powiedziałem mało groźnie a moje policzki lekko zaszypały

Czemu wydaje mi się to miłe. Przecież Dylan to chłopak. Nie powinienem tak się czuć

Okey....Dylan to naprawdę dobry chłopak i fajnie mi się z nim rozmawia ale to nie jest normalne aby miał takie odruchy

Spojrzałem na chłopaka a gdy zobaczyłem jego bluzę od razu przypomniała mi się akcja na trawie i moje brudne myśli gdy trzymałem jego bluzę przy robieniu.....tego. Spuściłem szybko głowę w dół i mógłbym przysiąc że wyglądam teraz jak dojrzały pomidor.

Coś mi nie gra...

Zjechałem dłonią w dół po czym dyskretnie się dotknąłem

Nie wierzę....Jestem twardy

- Przepraszam - powiedziałem wstając- muszę iść do toalety- dodałem po czym nie czekając na odpowiedź chłopaka ruszyłem  do toalety

Stanąłem przed wielkim lustrem po czym zacząłem łapać głębokie wdechy. Po chwili na powrót się dotknąłem a gdy nic nie wyczułem postanowiłem obmyć moją czerwoną twarz wodą. Chwyciłem za pokrętło a gdy miałem już je przekręcić usłyszałem znajomy głos

- Hej mały- powiedział ten sam chłopak co z wcześniej

- Czego?- rzuciłem oschle

- Nie ładnie tak mówić do swojego przyszłego chłopaka- powiedział z cwanym uśmiechem po czym w błyskawicznym tempie zaczął zmniejszać odległość między nami

Zmarszczyłem brwi i nim się zorientowałem chłopak obrócił mnie tyłem do siebie a usta zakrył ręką, zacząłem się szarpać jednak bez skutku, chłopak okazał się silniejszy i nim sie zorientowałem trafiliśmy do jednej z kabin ubikacji. Z moich oczu wypłynęły łzy a a moje ciało na każde sposoby próbowało się wyrwać.

Nieznajomy obrócił mnie przodem do siebie a gdy miałem zacząć krzyczeć na pomoc zrobił coś przez co będę miał koszmary. Chłopak przywarł do moich ust po czym na chama wcisnął język. Jego dłonie zaczęły wkradać się pod bluzkę a z oczu wypłynęły kolejne łzy

Proszę niech to piekło sie skończy

~~~~~~~~~~~~~

Nie zabijajcie mnie za tą scenę xD

🙈🙈🙈

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro