Dodatek 4. 1/3

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Perspektywa Theo:

- Będę leciał- powiedziałem po czym przywarłem do ust Mike'a- to pa- dodałem po czym opuściłem jego auto

Zamknąłem drzwi a gdy miałem stawić pierwszy krok usłyszałem jak auto szatyna wydaje charakterystyczny dźwięk dla zamykania go

- A ty nie jedziesz do domu?- zapytałem widząc że mężczyzna kieruje się w moją stronę

- Kochanie- zaczął chwytając mnie w pasie- po pierwsze jest piątek, po drugie nie chce siedzieć sam w domu, po trzecie nie mogę pozwolić aby ktoś cię podrywał- wyjaśnił a gdy skradł mi mały pocałunek ruszył w stronę wejścia

W sumie mogłem się tego spodziewać że tak będzie. Nawet to lepiej, lubię gdy jest przy mnie. W końcu co się dziwić, kocham go

- Hej- powiedziałem wchodząc do przebieralni

- Hej- odpowiedział mój różowo włosy przyjaciel- dziś twój chłopak też będzie siedział przy barze?

- Tak....skąd wiesz?- zapytałem nie ukrywając zdziwienia

- Widać po tobie- wyjaśnił lekko się przy tym uśmiechając- fajnie że w końcu trafił na ciebie- dodał a ja posłałem mu pytające spojrzenie- ah no tak, ty nie wiesz. Pracuje tu dłużej i Mike zazwyczaj latał z kwiatka na kwiatek. Ale widzę że w końcu się uspokoił

- Serio?- zapytałem zapinając białą koszulę

- Tak.... szczerze? Nie sądziłem, że kiedykolwiek się zmieni. Widać zakochał się- odparł po czym założył swoją zieloną muszkę- a teraz chodź. Czas trochę zarobić

Kiwnąłem tylko po czym ruszyłem za chłopakiem w międzyczasie zakładając swoją czerwoną muszkę. Czemu mamy takie kolory? Na pierwszy rzut oka może wydawać się to po prostu dla ozdoby, nic bardziej mylnego. Każdy kolor muszki oznacza co innego. Biały to neutralny, ma on informować o tym że barman nie jest zainteresowany podrywem, zielony oznacza, że można śmiało flirtować albo umówić się na przygodny sex. A czerwony? Czerwone muszki noszą barmani którzy są już zajęci a swój związek traktują poważnie więc nawet najmniejszy podryw nie wchodzi w grę.

Jest to spore ułatwienie dla nas jaki i dla klientów. Chodzi czasem zdarzają się i tacy co ignorują to i świadomie podrywają. Zazwyczaj kończy się to wywaleniem natarczywego klienta a my spokojnie możemy wrócić do pracy

- Co podać- powiedziałem podchodząc do Mike'a

- Najlepiej ciebie w samej bieliźnie- odparł unosząc teatralnie brwi a ja tylko przewróciłem oczami- Albo wiesz co najlepiej bez bielizny

- A tak serio?

- Zrób mi słabego drinka z whisky. Muszę cię jeszcze odwieźć do mnie wiem później będę pił tylko bezalkoholowe piwa- odparł kładąc łokcie na blat a ja w tym samym momencie chwyciłem za szklankę

- Nie musisz tu tak długo siedzieć- odparłem podając mu drinka

- Muszę. A co jeśli ktoś mi się zabierze- powiedział podnosząc drinka a na jego twarzy gościł cwany uśmiech

- I tak każdy już wie że Theo jest zaklepany- wtrącił mój różowo włosy przyjaciel na co ja tylko przewróciłem rozbawiony oczami- jak nie zorientują się po czerwonym kolorze muszki to po plotkach się dowiedzą, że nasz kochany Theo ma swojego własnego ochroniarza- wyjaśnił a my skwitowaliśmy to cichym śmiechem

*********

Po paru godzinach sala zapełniła się ludźmi a ja miałem ręce pełne roboty. Oczywiście nie obyło się bez spoglądania co chwilę na Mike'a. No co? Przecież on jest mega przystojny i nie pozwolę aby ktoś mi go podrywał. Jasne ufam mojemu chłopakowi ale nie ufam innym.

Mike jest mój

- Theo- usłyszałem głos różowo włosego przyjaciela przez co od razu na niego spojrzałem- możesz iść na przerwę

- Okey- rzuciłem po czym obróciłem się w stronę szatyna - lecę na przerwę

- Dobrze ale za nim wyjdziesz daj mi buziaka. Pół godziny cię nie zobaczę- powiedział z miną smutnego szczeniaczka a ja nie miałem serca mu odmówić

Podparłem dłonie o blat po czym delikatnie musnąłem jego usta

- To do potem - powiedziałem a gdy skradłem mu małego całusa ruszyłem w stronę przebieralni

- Theo poczekaj- zatrzymał mnie różowy- przynieś jeszcze lód

Kiwnąłem głową po czym udałem się do chłodni. Nie wiem po co mu lód skoro miał jeszcze dużo a pod nim w zamrażarce było go w bród. Ale ci ja będę dyskutował. Może znów ma dietę w której je tylko lód. Nigdy go nie zrozumiem

Od chłodni dzieliło mnie kilka kroków a gdy miałem już sięgać po klucz do kieszeni poczułem jak ktoś kładzie dłonie na moich biodrach po czym wciąga do ciemnego kantorka

- Puść mnie!- krzyknąłem a po chwili moja klatka piersiowa spotkała się z zimną ścianą a plecy z klatką piersiową oprawcy

Dłoń nieznajomego wylądowała na moich ustach a druga zaczęła delikatnie wkradać się pod moją koszulę

- Spokojnie księżniczko - wyszeptał a ja od razu zorientowałem się kto jest moim napastnikiem

- Mike!- krzyknąłem obracając się gdy ten mnie puścił- co cię kurwa napadło aby mnie tak straszyć! I kto cię tu wpuścił! Wiesz jak się bałem! Prawie zawału dostałem! I nie śmiej mi się tu bo....

- Ciiiiii- przerwał mi po czym wpił się w moje usta- czemu nie oddajesz pocałunku?

- A jak mam oddać gdy jestem na ciebie tak wkurzony!- krzyknąłem po czym odepchnąłem od siebie mężczyznę- idę na przerwę a ty najlepiej wracaj do domu!- dodałem po czym wyszedłem z kantorka

No co za palant

I na dodatek mi stoi

Zmarnuje przerwę na walenie konia

Zajebiście

************

- Jestem- powiedziałem wchodząc za bar

Prawie pół przerwy zmarnowałem na radzeniu sobie z problemem. Co było trudne ponieważ musiałem myśleć o Mikeu a przecież jestem na niego zły....dobra byłem zły. Teraz jestem trochę nakręcony tym co zrobił. Mówiłem już, że lubię gdy Mike mnie dominuje? No właśnie. Jednak teraz to ja zabawie się jego nerwami. Wiem że Mike nie wytrzyma i będzie chciał na wszelką cenę naprawić ten wybryk. Teraz go trochę postraszę a później zabawimy się w domu

Perspektywa Mike:

Do końca imprezy zostało piętnaście minut a Theo jak mnie ignorował tak nadal mnie ignoruje. To boli ale ja nie dam za wygraną. Zbyt dużo dla mnie znaczy i nie dam się jakiejś małej kłótni. Nawet jakbym miał spać na dworze przed jego domem w ulewie to i tak się nie poddam.

Spojrzałem na Theo który akurat szeptał coś temu różowemu do ucha po czym znów spojrzałem na bezalkoholowe piwo. A może zrobię mu kąpiel w pianie z płatkami róż i zapachowymi świeczkami. Do tego zrobię mu masaż.....tu i tam

- Zaraz zamykamy- powiedział różowy

- Okey....czekam na Theo- powiedziałem dopinając piwo

- Theo już opuścił budynek- powiedział przecierając szklankę a ja z wrażenia wyplułem piwo

- Jak to wyszedł?!

- No normalnie....przez drzwi

- Kurwa tyle to wiem! Ale czemu mi nic nie powiedziałeś?

- Kazał mi cię przytrzymać- wyjaśnił wzruszając ramionami

- Kurwa- wyszeptałem po czym ruszyłem w stronę wyjścia

Wybiegłem z budynku po czym zacząłem się rozglądać

- Jest- powiedziałem sam do siebie widząc znikającą sylwetkę chłopaka za bramą

Nie myśląc długo pobiegłem w stronę auta po czym ruszyłem w stronę wyjazdy co było oczywiście trudne ponieważ jakieś pijane mordy chodziły po całym parkingu. Po jakiejś chwili wyjechałem z parkingu po czym ruszyłem za chłopakiem. Długo nie zajęło mi szukanie go ponieważ jest czwarta nad ranem i o tej godzinę za dużo ludzi nie ma na ulicach. Zaparkowałem auto po czym stanąłem obok niego aby poczekać na chłopaka

- Kiedy się zorientowałeś, że wyszedłem?- zapytał podchodząc do mnie na metr

- Różowy mi powiedział- wyjaśniłem a ten głośno westchnął. Pomiędzy nastała cisza a ja nie wiedząc co zrobić włożyłem dłonie w kieszenie spodni a wzrokiem zjechałem na buty- Theo....ja cię naprawdę przepraszam. Wiem że to co zrobiłem było nie na miejscu i obiecuje ci, że już nigdy tego nie zrobię. Proszę nie gniewaj się na mnie.... przecież ja bez ciebie nie przeżyje- powiedziałem a mój głos stawał się coraz bardziej łamliwy a do oczy napływały łzy- Theo proszę powiedz coś. Nie zniosę dłużej tej ciszy chce tylko....

- Ciiiii- przerwał mi po czym wpił się w moje usta

- Theo!- krzyknąłem odrywając się od niego a gdy zobaczyłem jego cwany uśmiech od razu zrozumiałem

On się ze mną droczył

No co za cwaniak

- Kochanie- wyszeptał zatapiając nos w moją szyję- jesteś zmęczony?

- Dla ciebie? Nigdy- odparłem po czym otworzyłem drzwi samochodu od strony pasażera- Zapraszam- dodałem a chłopak ochoczo wsiadł do auta

Kamień z serca

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro