Śmierć

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Czy kiedykolwiek ktokolwiek zastanawiał się jak czyje się samobójca przed śmiercią? Jak to jest, że postanawia odebrać sobie życie? Co go tego skłoniło? W jakiej był sytuacji? Czy miał problemy z psychiką albo ogólne problemy? Czy bał się? Czy się wahał? Albo może był w końcu szczęśliwy?

Często oceniany, krytykujemy, potępiamy, choć tak naprawdę nie wiemy nic. Jak często ktoś zostaje odrzucony przez społeczeństwo, bo jest 'inny'? Jak często wyśmiewają kogoś, bo 'odstaje od reszty'? Jak często potępiamy kogoś, z powodu jego decyzji? Znamy chociaż historie tych osób? Wiemy, co czują? Zwykle nie, bo łatwiej jest po prostu ocenić, wyśmiać, odrzucić, potępić, odejść... Lepiej jest nie wtrącać się w czyjeś sprawy, problemy, życie. Tak jest wygodniej, prawda? Bo po co nam jakieś problemu z tego powodu? Tylko może ta osoba potrzebuje pomocy, może potrzebuje wsparcia i pewnie jej nie dostanie... i co potem? Może to właśnie przez nasze 'to nie moja sprawa, nie będę się wtrącać', ta osoba postanowi się zabić. Czy pomyślimy o tym? Czy wspomnimy ją później? Czy będziemy mieli wyrzuty sumienia? Pewnie nie, bo przecież my nic nie zrobiliśmy... No właśnie, nic nie zrobiliśmy. Nasza obojętność, brak reakcji, pomocy, wsparcia może przyczynić się do czyjejś śmierci. Okropne, prawda? Tylko, że prawdziwe. Nie myślimy o innych, bo nie jest to nam do niczego potrzebne. W końcu nie nasz interes, też mamy problemy i jakoś sobie radzimy. Tylko dlaczego porównujemy tych ludzi do siebie? Mówimy, że wszyscy mają problemy i powtarzamy im, że muszą sobie radzić. Tylko, że wszyscy jesteśmy inni, inaczej odczuwamy wszystko, inaczej reagujemy na świat. Może ktoś nie może sobie poradzić ze wszystkim? Może jest mu zbyt ciężko? Wtedy gówno dadzą słowa 'będzie lepiej'. Co to da? Ta osoba będzie próbowała żyć dalej, radzić sobie, aż w końcu ją tu przerośnie. Co potem? Być może zacznie słyszeć głos w głowie powtarzający 'śmiercią wybawienie!', może będzie próbowała się zabić albo po prostu zwariuje. A to wszystko przez to, że nikt takiej osobie nie pomógł, gdy tego potrzebowała...

Ci, którzy to przeżywają, wiedzą jak to jest, znają tą sytuację, a inni zwykle mają to w dupie, bo przecież 'trzeba sobie radzić samemu'. Ciężko jest mówić o tym komuś. Czasem takie osoby zauważają problem, ale próbują sobie wmówić, że jest inaczej, ewentualnie po prostu nie chcą się do tego przyznać. Zdarza się, że sami uważają siebie za szaleńców i czasem szukają pomocy, tylko że w niewłaściwym miejscu.

Myśli samobójcze. Częste rozmyślania nad śmiercią i bezsensem życia - to codzienność. Patrzysz na coś ostrego i chcesz podciąć sobie żyły, poczuć ból, zobaczyć krew. Widzisz jadący pociąg albo samochód i chcesz podciąć niego wskoczyć. Szaleńcze pragnienie uwolnienie się od tego wszystkiego, próba ucieczki poprzez śmierć. Wydaje się to najlepszą opcją, choć nie zawsze tak jest. Może gdzieś tam jest ktoś, kto będzie czekał i tak przeklęcie tęsknił? Może gdzieś jest nasz sens życia, osoba, która utrzymuje nas na tym świecie? Jak kotwica trzymająca nas przy sobie i nie pozwalająca odejść. Być może ta osoba nam pomoże? Może śmierć nie jest wybawieniem? Co jeżeli wybawienie odnajdziemy w kimś? Skorzystasz? Czy podzielisz się z tą osobą swoimi uczuciami, przyjmiesz jej pomoc?

Czy osoby z depresją, stanami lękowymi, myślami samobójczymi czują strach? Czy w przypadku zbliżającej się śmierci obawiają się? Tak, ale dla nich to jedyne wyjście, jedyny ratunek, bo myślą, że po śmierci będzie im lżej, lepiej. Śmierć - czymże ona jest dla nich? Chwila bólu, który i tak towarzyszy im cały czas, tylko chwila, a potem spokój. Dla nich to sposób ucieczki. Więc czym jest dla nich życie? To wieczny ból, strach, niepokój, niechęć, smutek. To nie jest zwykły ból, ten rozrywa duszę i nie da się tego zatrzymać. Nie taki zwykły lęk, bo czasem nawet strach przed wyjściem z domu, wręcz paranoja. Smutek trawiący od wewnątrz, rozrywający serce, osłabiający umysł i prowadzący do chęci uwolnienia. Niechęć do całego świata, obrzydzenie wszystkim dookoła. Tracimy chęć do życia, chcemy umrzeć, stajemy się obojętni na wszystko, w końcu i tak wszystko prowadzi nas do śmierci, więc wszystko nam już jedno.

Czasem nawet jedna rozmowa potrafi pomóc i może uchronić kogoś przed samobójstwem. Czasem wystarczy jedna osoba, aby zmienić cały czyjś świat. Wystarczy tylko porozmawiać, zainteresować się, pomóc. W gruncie rzeczy dla nas to nic wielkiego, ale dla takiej osoby to może być wszystko...

Jeżeli zobaczysz kogoś płaczącego, cierpiącego, spróbuj pomóc. Może i ta osoba teraz nie będzie chciała przyjąć tej pomocy, ale pewnie później podziękuje. Jeżeli nie uda ci się pomóc, to nic. Ważna jest sama próba. W końcu nie każdemu jesteśmy w stanie pomoc. Jednak nie pozwólmy innym cierpieć, nie dopuśćmy, aby płakali w samotności i próbowali się zabić. Może okaże się, że ta osoba jest naszym przeznaczeniem. Co jeśli później będzie dla nas wszystkim? Nawet jeśli nie, to przecież nie powód, żeby potępić i odejść bez próby pomocy.

Chyba nie powinnam się wypowiadać. W końcu nie jestem psychologiem, więc co ja tam wiem? ...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro