Rumors about The Weatherman and Talk-Show Host

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- To wszystko na dziś - powiedziałem patrząc prosto w kamerę. Oparłem łokcie na szerokim, blado niebieskim biurku, uśmiechając się - Pamiętajcie o parasolach i do zobaczenia jutro w "Pogodzie z Niallem Storm" - mrugnąłem do kamery, a gdy czerwona lampka zgasła, oparłem plecy na fotelu z głośnym westchnieniem.

Pseudonim "Storm" było moim pomysłem, ale z każdym kolejnym programem wyłącznie mnie irytował. Teraz wydawał mi się głupi, a do tego kpił z niego koleś od programu plotkarskiego.

Sięgnąłem po kubek wypełniony zimną już kawą i zauważyłem jednego z prezenterów biegnącego praktycznie przez studio. Powstrzymałem przewrócenie oczami, poznając, że to Zayn Malik. Wstałem od biurka poprawiając golf w odbiciu jednej z ramek na zdjęcia. Zabrałem swoją komórkę i skrypt, schodząc z planu.

Następny dzień nie różnił się od poprzedniego i wszystkich innych. Przed programem zapoznawałem się z prognozami, czytałem skrypt i myślałem o tym, co sam mogę wtrącić. Potem kończyłem prezentować pogodę dla widzów i schodziełm z planu, by wrócić do pustego mieszkania i mrożonej lasagne.

- Horan - odwróciłem się słysząc swoje nazwisko i zobaczyłem szefa stacji. Przystanąłem w drodze do swojej garderoby, marząc by móc się już przebrać, wsiąść do auta i pojechać do domu - Świetna robota, przyjdź do mojego gabinetu za pół godzin - powiedział, odwracając się na pięcie i odchodząc zanim zdążyłem się odezwać.

Przymknąłem na moment powieki, zaraz potem otwierając je i spoglądając na zegarek zawieszony na ścianie. Zmuszony zostałem pożegnać się ze swoim planem wcześniejszego powrotu do domu i odgrzania lasagne.

Może to i lepiej, przynajmniej nie będę dziś czuł się tak żałośnie jak co wieczór.

Stojąc przy ekspresie do kawy zastanawiałem się po co szef chce się ze mną spotkać. Miałem nadzieje, że chodzi o podwyżkę, ale znając moje szczęście planował mnie zwolnić. Świetnie, pomyślałem wyciągając telefon i wpisując w wyszukiwarkę "ogłoszenia o pracę".

Krążąc po studiu nagraniowym znalazłem dwa wolne krzesła i zająłem jedno wciąż wpatrując się w ekran komórki. Poszukują specjalisty do spraw marketingu, kosmetologa, księgowego.. nikt nie szuka pogodynka.

- Koniec, dziękuję - usłyszałem i uniosłem wzrok na ludzi schodzących z planu. Zamoczyłem usta w gorącej kawie, wpatrując się w Malika, rozmawiającego z szerokim uśmiechem z jasnowłosą pięknością, która była gościem specjalnym w jego programie.

Gdybym już nie był tego pewien, uznałbym, że wszystkie plotki na jego temat to prawda. Gazety i ludzie mówili o nim, że jest podrywaczem i..

Mrugnął do mnie.

Otworzyłem szeroko oczy, prawie krztusząc się kawą, gdy Zayn Malik naprawdę do mnie mrugnął z uśmieszkiem, zauważając, że na niego patrzę. Opuściłem szeroko otwarte oczy, na wciąż trzymany przez siebie telefon udając, że to nie miało miejsce. Ale co to w ogóle było?!

- Cześć Panie Storm.

Powoli uniosłem wzrok na Zayna stojącego nade mną. Uśmiechał się szeroko, a ja jak zwykle miałem wrażenie, że ze mnie kpi. Tylko on się do mnie zwracał tym pseudonimem.

- Cześć - mruknąłem. Ku mojemu niezadowoleniu, usiadł na wolnym miejscu obok mnie, łokciem opierając się o moje krzesło. Zacisnąłem wargi, zerkając na niego kątem oka. Nawet nie ukrywał tego, że wpatruje się we mnie czy ekran mojego telefonu.

- Tobie też szef kazał zostać? - spytał osuwając się lekko na krześle i przekrzywiając głowę. Jak dziecko - Zwykle wychodzisz od razu po swoim programie.

- Też? - zmarszczyłem brwi. Malik pokiwał głową, zaczynając tupać butami, ostatecznie głośno wzdychając.

- Powiedział żebym przyszedł do niego po zakończeniu nagrania - powiedział, a ja zerknąłem na zegarek w telefonie - Może chce żebyśmy mieli razem program - wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu, na co powstrzymałem przewrócenie oczami - No co?

Bezsłowa wstałem z miejsca. Ruszyłem do gabinetu szefa, słysząc kroki Zayna tuż za mną. Zerknąłem na niego przez ramię, gdy przystanąłem pod drzwiami. Sięgnął ponad moim ramieniem i zapukał, spoglądając na mnie z uśmiechem.

Bezczelny.

Wszedłem do pomieszczenia, w którym miałem okazję być zaledwie dwa razy mimo iż pracuje tu już drugi rok. Jednak nie narzekałem. Wolałem po prostu grzecznie robić swoje i nie dawać szefowi powodu do prywatnych rozmów.

- Horan, Malik, świetnie, że obaj już jesteście. Siadajcie - szef wskazał na dwa krzesła po przeciwnej stronie jego biurka. Zająłem jedno z nich, nie spoglądając na Zayna. Nawet, gdy zaczepnie szturchnął mnie nogą pod biurkiem.

O co mu do cholery chodziło?!

- Wszystko w porządku, szefie? - spytał brunet, uśmiechając się do starszego od nas mężczyzny.

- Tak, tak, Zayn. Twój program jest świetny - powiedział kiwając głową. Przełożył papiery ze środka swojego biurka, by położyć tam złączone dłonie i pochylić się do nas lekko - Tak jak twój, Niall - dodał - Ale - zaczął, a ja już zacząłem w głowie obmyślać co powiem, żeby nie wyjść na niedojrzałego, gdy powie, że mnie zwalnia - Muszę podjąć pewną decyzję, ale wolałem spytać o zdanie Was. Widzowie uwielbiają twój program o celebrytach i plotkach Zayn - Malik nie ukrywał nawet szerokiego uśmiechu, słysząc to - Chcielibyśmy dać ci więcej czasu antenowego, ale nie możemy zbyt wiele uciąć z programu po tobie. Dlatego chcieliśmy skrócić twoją pogodę Niall - zwrócił się w końcu do mnie, a ja potrafiłem tylko zmarszczyć brwi, póki słowa do mnie nie trafiły.

- Z całym szacunkiem, ale jeżeli chcecie żebym przedstawiał pogodę jeszcze szybciej, musicie raczej zatrudnić Eminema - odparłem, a Zayn parsknął krótkim śmiechem. Spojrzałem na niego zły.

Dlaczego on z tą swoją śliczną buźką miał zabierać mój czas na antenie?

- Decyzja należy do Was. Zayn, możesz nie chcieć dodatkowego czasu. Do siódmej czekam na Waszą decyzję - powiedział, dając nam do zrozumienia, że rozmowa jest zakończona. Wstałem z miejsca, ruszając do drzwi. Przystanąłem na korytarzu, biorąc głęboki oddech i spoglądając na Zayna, który zamknął za nami drzwi.

- Muszę pomyśleć - wymamrotałem, ruszając przed siebie. Nie wiem czy bardziej irytował fakt, że chcą mi zabrać czas antenowy czy fakt, że dostanie go właśnie Zayn Malik - Po co ci w ogóle dłuższy program? Żeby pieprzyć więcej głupot o celebrytach? - spojrzałem na niego zirytowany przez ramię.

Brunet szedł powoli za mną i wzruszył niechlujnie ramionami.

- Mogę w sumie przeznaczyć dodatkowy czas antenowy na omówienie gorącego prezentera pogody, który odrzuca moje zaloty - rzucił, a ja chciałem właśnie powiedzieć, że chce robić takie głupoty, gdy do mnie dotarło. Stanąłem nagle w miejscu, odwracając się do niego i patrząc uważnie.

- Co ty powiedziałeś?

Zayn również przystanął metr ode mnie, wsuwając dłonie do kieszeni spodni. Uśmiechnął się szeroko widząc moje zdziwienie.

- Powiedziałem, że jesteś gorący - powtórzył, kiwając do siebie głową - I że próbuję cię poderwać od paru tygodni.

- Myślałem, że się ze mnie wyśmiewasz - wymamrotałem, opuszczając głowę. Malik zaśmiał się cicho, robiąc krok w moją stronę.

- To tłumaczy twoje zachowanie. I twój dystans wobec mnie - powiedział, a ja niepewnie uniosłem wzrok. Zayn wpatrywał się we mnie intensywnie, odbierając mi oddech.

Więc nie zaczepiał mnie, bo bawił się moim kosztem, a dlatego, że mu się podobałem. Cholera. Byłem takim dupkiem i błędnie odczytałem sygnały.

Wszedłem za nim do schowka. Mój oddech był płytki, jakbym się denerwował i może rzeczywiście tak było. Malik złapał za moją marynarkę, przyciskając mnie gwałtownie do ściany i uśmiechając się na moje spanikowane spojrzenie. Uniosłem lekko głowę, nie chcąc mu pokazać jak zestresowany byłem. Zassał przez moment dolną wargę, przybliżając swoją twarz do mojej. Spojrzał mi w oczy, zanim zdążyłem je zamknąć, gdy poczułem jego usta na swoich.

Uniosłem dłoń, układając ją na policzku mężczyzny. Przesunąłem opuszkami palców po jego zaroście, przez moment bawiąc się nim. Zayn zaśmiał się przez nasz pocałunek, a ja speszony przeniosłem dłoń na jego bok, przyciągając jeszcze bliżej pragnąc więcej i więcej tych ust.

- Pozbądźmy się tego - wymamrotał, łapiąc za klapy mojej marynarki i zaczynając ją ściągać. Droga bordowa marynarka wylądowała na jakieś maszynie do czyszczenia podłog - Kurwa, jak ja uwielbiam te twoje golfy - powiedział, a ja sięgnąłem do wyłącznika światła, sprawiając, że małym pomieszczeniu zrobiło się ciemno, gdy uniósł część mojej garderoby - Co ty robisz? - zapalił światło, a ja zgasiłem je znów.

Nie chciałem by oglądał mnie nagiego. Nie czułem się pewnie w swoim ciele. Widziałem wiele jego zdjęć z plaży, gdy przyłapali go paparazzi. A nawet niektóre koszule, które nosił, przylegały idealnie do jego pięknie wyrzeźbionego ciała wprawiając nie tylko mnie w kompleksy.

- Wolę tak - mruknąłem, odnajdując w ciemności jego szczupłą sylwetkę.

- Przy zgaszonym świetle, pod kołdrą i może jeszcze po ślubie? - prychnął. Jęknąłem cicho, gdy zapalił znów światło. Patrzyłem na niego z zaciśniętymi wargami, a on od razu odczytał z mojej twarzy, że coś jest nie tak. Przekrzywił lekko głowę i pochylił się, sięgając palcem za golf by odchylić go i przycisnąć wargi do mojej szyi. Odetchnąłem cicho, przymykając powieki na to jak przyjemne to było. Małe pocałunki czy leciutkie ugryzienia. Odchyliłem głowę, opierając ją o ścianę i przymknąłem powieki. Skrzywiłem się lekko, kiedy wsunął dłoń pod mój golf. Czując jego palce na podbrzuszu, złapałem go za nadgarstek - Spokojnie - powiedział śledząc linię włosów na moim podbrzuszu. Zacisnąłem powieki, gdy przesunął palcem wzdłuż linii, która nakreślała małą fałdkę na brzuchu, szczególnie, gdy siadałem. Nienawidziłem jej - Jesteś piękny - wyszeptał wprost do mojego ucha a ja zadrżałem.

Chciałem zaprzeczyć lub prosić by nie kłamał, gdy pocałował mnie. Złapałem za pasek spodni Zayna, rozpinając go.

Nie chciałem myśleć dlaczego mnie pragnął. Wiedziałem, że mógł mieć każdego. Więc chciałem tylko cieszyć się tą chwilą. Chwilą, w której Zayn Malik ściskał moje pośladki, całując moją szyję.

Odwrócił mnie plecami do siebie. Odetchnąłem cicho i rozpiąłem szybko swoje spodnie, by Zayn mógł je ściągnąć z mojego tyłka. Zsunął moją bieliznę, a ja zacisnąłem pięści na niczym, czując jak dotyka moich pośladków. Wyłącznie opuszkami palców, jakby to było najpiękniejsze dzieło sztuki, które przy pewniejszym dotyku się rozpadnie lub zniknie.

Mimo iż trwało to tylko chwilę, to sprawił, że czułem się wyjątkowo i wspaniale. I chciałem zawsze już czuć się w ten sposób.

Żałowałem, że nie mogłem zobaczyć, jak do ust bierze dwa palce, które potem wilgotne, przyłożył do mojego wejścia, napierając na niego.

- Nie masz pojęcia jak długo o tym myślałem - wymamrotał - Jak marzyłem o takiej sytuacji, że będziesz pragnął mnie tak samo jak ja ciebie - przełknął ślinę, całując mój kark, tuż przy linii włosów. Może gdybym przekonał się do zdjęcia tego przeklętego golfu i pokazania ciała mimo kompleksów, teraz czułbym jak pocałunkami śledzi mój kręgosłup.

- Nie wierzę, że słyszę coś takiego od ciebie - jęknąłem, opierając czoło o chłodną ścianę. Sam nie pamiętałem, kiedy ostatni raz uprawiałem seks. Ale czułem rozkosz, przy samym rozciąganiu. Zayn po prostu robił to tak dobrze - Nie wierzę, że to robimy - rozchyliłem wargi, gdy wsunął we mnie drugi palec.

- Uwierz - mruknął - Masz może prezerwatywę? - spytał śmiejąc się cicho, jakby tak naprawdę nie spodziewał się, że mógłbym być przygotowany na spontaniczny numerek w schowku.

- W portfelu w marynarce - odparłem, a brunet nagle przestał poruszać palcami we mnie. Nagle zabrał je, sięgając chyba do mojej marynarki. Zaraz znowu tamta część garderoby wróciła na maszynę, a Zayn odłożył mój portfel na półkę. Miałem nadzieje, że po tym wszystkim go nie zapomnę.

- Pomińmy już to, że nie nosi się gumek w portfelu - westchnął, a ja poczułem się głupio. Cmoknął mój policzek, gdy zerknąłem na niego przez ramię. Wciągnąłem zaskoczony powietrze, czując palce Zayna znów we mnie.

Nie musiałem czekać długo, by wyjął ze mnie trzy palce i naparł na moje wejście swoim członkiem. Zagryzłem mocno dolną wargę, czując jak duży jest. Chciałem go dotknąć, sprawić mu przyjemność. Ale wiedziałem, że w tym momencie wystarczające będzie, jeżeli się rozluźnię.

Jęknąłem głośno, czując jak wysuwa się i wsuwa znów we mnie, zaciskając dłoń na moim biodrze. Zakryłem usta dłonią, nie chcąc by ktoś nas usłyszał.

- Jesteś.. Jesteś wspaniały - wyszeptał, a z jego warg wyrwał się cichy, niski jęk, gdy wsunął się głębiej we mnie. Opierał czoło na moim ramieniu. Jedną dłonią ściskał mój bok, a drugą opierał na ścianie niedaleko mojej głowy - Kurwa - sapnął. Wypchnąłem biodra naprzeciw tym jego, pragnąć więcej i więcej.

Traciłem rozum. Moje myśli zlewały się, a mózg zamieniał w papkę, gdy raz za razem wypełniał mnie. Nie wiedziałem na czym się skupić, czy na jego wargach, muskających skórę za moim uchem? Może dłoniach? Czy biodrach stykających się co rusz z moimi pośladkami?

- Jestem blisko - jęknąłem w swoją dłoń - Zayn.. Ja.. - złapałem go za nadgarstek, który miałem niedaleko swojej głowy, dochodząc nietknięty.

- Kurwa, Niall - sapnął, gdy zacisnąłem się na nim z orgazmem przechodzącym przez moje ciało. Wszedł we mnie jeszcze dwa razy i skończył nagle w prezerwatywie. Dłoń, którą trzymał na moim biodrze, przeniósł na mój brzuch, przytulając się do moich pleców.

Powoli odsunął się ode mnie, a ja złapałem za szafkę, stojącą niedaleko. Moje nogi były jak z waty. Kiedy byłem już w stanie, poprawiłem bieliznę i spodnie. Odwróciłem się, opierając plecami o ścianę. Zayn przypatrywał mi się z małym uśmiechem, sprawiając, że moje policzki zapłonęły.

- Nie patrz się tak - westchnąłem opuszczając głowę.

- Czemu?

- Jesteś cholernie przystojny. A ja miałem właśnie uprawiałem z tobą seks. Naprawdę dobry. I mam nadzieje, że ty też tak uważasz - powiedział już trochę mniej pewnie. Patrzyłem mu przez moment w oczy, w czekoladowe tęczówki, które kochały tysiące, a nawet miliony osób. Zrobiłem dwa kroki w jego stronę, ujmując tą piękną twarz w dłonie. Przycisnąłem wargi do tych Malika. Bez wahania oddał pocałunek, dotykając mojego boku i delikatnie go masując, gdy całowaliśmy się powoli i namiętnie.

Otworzyłem oczy i zerknąłem na zegarek na moim nadgarstku. Wciągnąłem powietrze, odsuwając się od niego gwałtownie.

- Szef już pewnie na nas czeka - rozejrzałem się po małym pomieszczeniu. Złapałem za swój portfel i marynarkę, zakładając ją - I co mu powiemy? - spytałem i zatrzymałem dłoń na klamce.Zayn stał, uśmiechając się pod nosem. Wzruszył ramionami.

- Że się dogadaliśmy. Nie chce twojego czasu antenowego, starczy mi mój własny. Stacja na tym nie straci.

- Okay - wyszeptałem, oddając uśmiech. Zanim otworzyłem drzwi, Malik złapał mnie za rękę, przyciągając do ostatniego, krótkiego pocałunku.

Szykowałem się do swojego programu, następnego dnia, gdy ktoś wszedł do mojej garderoby. W odbiciu lustra zobaczyłem Zayna, który uśmiechał się szeroko. Zagryzłem dolną wargę, sam nie wiedząc jak powinienem zareagować.

Nie rozmawialiśmy po tym co się wczoraj stało. Po rozmowie z szefem on został jeszcze w studiu, a ja wróciłem do domu. Dziś za to widziałem go po raz pierwszy.

Usłyszałem ciche trzaśnięcie drzwiami. Zayn podszedł do mnie, układając dłoń na moim prawym biodrze i składając pocałunek na lewym policzku. Spojrzałem na nasze odbicie, w końcu obracając głowę by spojrzeć mu w oczy.

- Pójdziesz dzisiaj ze mną na kolację? - spytał zanim zdążyłem się odezwać. Rozchyliłem wargi zaraz potem znów je zamykając. Uśmiechnąłem się lekko.

- Okay - pokiwałem głową. Nie chciałem myśleć o tym zbyt wiele, chciałem cieszyć się tą chwilą i okazją na miłe spędzenie czasu.

Czy był to dobry pomysł? Nie wiem. Czy powinienem spotykać się z kolegą z pracy? Chyba nie. Czy chciałem iść na tą kolację mimo to? Tak.

- U mnie o ósmej - powiedział pochylając się i muskając moje wargi. Położyłem dłoń na jego policzku, pogłębiając pocałunek i jęcząc cicho, gdy przesunął dłoń na mój pośladek, ściskając go lekko.

- Zaraz zaczynam - wymamrotałem, niechętnie odsuwając się od Malika, który skradł mi jeszcze jeden pocałunek.

- Daj mi swój numer, wyślę ci mój adres - odparł, a ja sięgnąłem po swój telefon, odszukując swój numer i zaczynając mu dyktować. Gdy uniosłem wzrok, zobaczyłem, że wpatruje się we mnie leciutko rozbawiony, na to, że nie pamiętam swojego numeru telefonu - Jesteś uroczy. Do zobaczenia wieczorem - pocałował mnie w czoło. Moje policzki piekły od rumieńców. Wszedłem do studia, zajmując miejsce przy biurku.

- Katie, on jest cały czerwony, zrób coś z tym - mruknął reżyser do wizażystki, która podbiegła do mnie, na co otworzyłem szeroko oczy opuszczając wzrok.

Za nią, zaledwie parę metrów dalej, dostrzegłem rozbawionego Zayna, który mrugnął do mnie wiedząc, że to jego sprawka. Nie potrafiłem powstrzymać uśmiechu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro