Rozdział drugi

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Marysia Szymczak, znana również jako "Czarna", jest moją najbliższą przyjaciółką, odkąd skończyłam pięć lat. Zawsze mnie pocieszała, broniła, ostrzegała i umiała rozśmieszyć. Jej braci bliźniaków Franka i Antka, również darzą ogromną sympatią.

-Wiesz, ostatnio zauważyłam dziwne zachowanie u Witka. Ciągle go nie ma, a jak już jest to nie odezwie się ani słowem.- zwierzałam się jej.

-Myślę, że on może coś knuć. Mówię ci, gdy chłopcy coś kombinują, też tacy są. Ale przecież Witek już dużo razy się tak zachowywał.

-No tak, ale on próbuje przed nami coś ukryć. Zawsze dało się choć trochę domyślić o co mu chodzi, a teraz nic! Marysia ja się boje, że tu chodzi o jakaś "większa sprawę".

-Nie martw się. Witek jest przecież dorosły. Wie co robi.- pocieszała mnie przyjaciółka.

Witek a właściwie Witold, to mój starszy brat. Znaczy najstarszy. Ma dwadzieścia trzy lata, czarne włosy jak ja i szaro-zielone oczy. Wołają na niego "Tolo", z przyczyn mi nie znanych. Angażuje się w działalność wojskową, z naciskiem na lotnictwo.

Wtem do pokoju weszli chłopcy w osobach: Stasia, Franka, Antka i jakiegoś nieznanego mi bruneta. Marysia chyba również nie znała chłopaka.

-Dziewczyny to jest Krzyś. Poeta. Harcerz. Działacz konspiracyjny.- przedstawił swojego kolegę Staś.

-Krzysztof Kamil Baczyński.- wyciągnął dłoń.

-Julia Łokuciewska.- uścisnęłam ją, patrząc mu w oczy. Bowiem były one niezwykłe. Ilustrowały uczucia bruneta. Kolor ich był nieokreślony, w zależności od emocji, które w danej chwili, były wiodące.

-Maria Szymczak.- podała mu dłoń, by już po chwili zacząć wesołą pogawędkę. Niestety przewał ją mój brat, oznajmiając, że czas wracać. Nasz nowy kolega pospiesznie dodał, że wybiera się z nami.

Pożegnaliśmy się z Marysią, Antkiem, Frankiem, panią Jadzią i panem Robertem, czyli ojcem naszych przyjaciół, który zdążył już wrócić do domu.

Gdy tylko wyszliśmy na ulicę, mogłam już bez przeszkód, dać upust emocjom.

-Staś! Dlaczego mi nie powiedziałeś o swoim nowym koledze! Nie musiałeś nawet mówić kto to jest, wystarczyłoby, że....

-Spokojnie Julio. Ja i twój brat, poznaliśmy się dopiero dzisiaj, kilka chwil przed naszym wejściem do pokoju Marysi. Nie masz prawa być na niego zła. Jeśli szukasz winnego, to jest tylko jeden i jestem nim ja, dlatego, że nie poprosiłem chłopców, żebyśmy od razu przyszli do was.- Baczyński położył mi dłoń na ramieniu. Jego głos, z niewiadomych przyczyn, działał na mnie kojąco.

-Ależ ja nie byłam zła, tylko trochę zdenerwowana. Ale Staś dobrze wie, jaki jest mój charakter.- uśmiechnęłam się do niego złośliwie.

-Oj nawet za dobrze.

Szliśmy w milczeniu. Dookoła było dziwnie spokojnie, nawet wydawało się, że Niemców mniej chodzi po ulicach. Od wszystkich biła taka radosna aura, jakby zdawali się w ogóle nie przejmować okupacją. Czyżby cisza przed burzą?

-Krzysztofie?- odezwałam się nagle, nie wiedząc jak się do niego zwrócić.

-Tak?

-Mogę zwracać się do ciebie Krzyś?- moje pytanie było bardzo ciche i nieśmiałe.

-Oczywiście.- uśmiechnął się do mnie, a ja poczułam, że właśnie zrobiłam pierwszy krok do przyjaźni z brunetem.

Hejka!
Na razie rozdziały wychodzą dość regularnie, choć jest ich tylko 2.
Przed 3 września mam w planie wstawić jeszcze jeden, ale kto wie?
Jak mi to powiedział jeden człowiek (Tytus) - "Życie werifikuje plany" ;)
Kto idzie na "Dywizjon 303" lub na "303. Historia prawdziwa"?
Do następnego!

TrueFakeBandit

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro