Scott, On

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Leżałem bezruchu zastanawiając się, kto leży obok i czy mogę już mówić. Rozwiązałoby to pierwszą kwestię. Słyszałem ciche sapanie więc najprawdopodobniej spał. Przypomniałem sobie słowa Griffina. Sądząc po jego wypowiedzi, z nim naprawdę jest coś nie tak. Bałem się ruszać, żeby nie hałasować. Ciekawe, o co z nim chodzi, bo na pewno nie o złamanie nogi, czy coś w tym stylu.
Odważyłem się tylko ruszać palcami u stopy, one nie powinny być głośno, no nie?
Ciekawość pierwszym stopniem do piekła, ale naprawdę chciałem wiedzieć, kim on jest, jak wygląda, jaki ma charakter... Jest wredny, czy zabawny? Westchnąłem. Być może nigdy się tego nie dowiem. Ciekawość od zawsze była jedną z moich najgorszych cech.
Nie wytrzymałem i odwróciłem głowę. Wtedy jedna z rurek przyczepiona gdzieś w okolicy mojej szyi przekrzywiła się, wbijając jednocześnie drugą w mój kark.
Odruchowo wrzasnąłem z bólu. Dopiero po chwili zorientowałem się, co zrobiłem. Zamarłem. Cholera. Mam nadzieję, że go nie obudziłem. Usłyszałem, że przewraca się na drugi bok.
Czyli jednak. Na wszelki wypadek postanowiłem nic nie mówić. Może jednak śpi? Zawsze jest jakaś nadzieja.
Odczekałem kilka minut w milczeniu. Na szczęście z łóżka obok nie dobiegały żadne odgłosy.     Westchnąłem znów. No nieźle. Było blisko. Może jednak z nim nie jest tak źle?
Nagle coś usłyszałem. Brzmiało trochę, jakby ktoś miał katar, albo jakby ktoś... Płakał? Nie wiedziałem co mam zrobić. Pocieszyć, czy zostawić go w spokoju? A może zawołać pielęgniarkę?
- Wszystko OK?- spytałem, nie wiedząc do końca co właściwie robię. Cholera. Znowu wyjdę na idiotę. Płacz ucichł.
- T-tak - usłyszałem w odpowiedzi. Ten głos brzmiał zupełnie, jak głos dziewczyny. Niemożliwe, żeby to był chłopak. Może Griffin robił sobie ze mnie jaja? A może to przez ten płacz? Nie wiedziałam, co powiedzieć. Moje serce zaczęło bić w zawrotnym tempie, jakbym był na jakimś egzaminie...
- Napewno? Brzmiałeś, jakbyś płakał. - powiedziałem. Tak, bo płakał debilu! Czy ja w ogóle myślę?
- Ja... - usłyszałem w odpowiedzi. Okay, z nim napewno jest coś nie tak.
- Jasne, rozumiem - odparłem - będziemy sąsiadami przez ładne pare dni, więc może się przedstawię. Scott jestem.
Nie odpowiedział.
Co powiedziałem źle?
Znów coś zepsułem.
No nic.
Zamknąłem oczy i zapadłem w sen.

________
Hei, mam nadzieję że spodobał się rozdział :)
Tak, wiem że miały być dłuższe, ale uwieżcie, to nie takie proste.
Będą za to częściej! Postanowiłam, że zacznę pisać regularnie, bo tak to nigdy nie doczekacie się kolejnych części...
Rozdziały pojawiać będą się (od nowego roku) w piątki i niedziele. Yay, dwa razy w tygodniu!
Pamiętajcie, żeby komentować, bo to jest dla mnie najważniejsze! Jeśli mace jakieś sugestie dotyczące historii, jestem otwarta na propozycje!
Trzymajcie się,
           ~Y

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro