14

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

7/8

Perspektywa Thomasa:

Ja: Naprawdę?! U mnie jest to samo!

Janson: Serio? Też nie znasz wampira który cię przemienił?

Ja: Tak. Niestety nie pamiętam

Janson: Rozumiem. Ja niestety pamiętam tylko tą sytuację, ale może zmieńmy temat. Jak tam w szkole

Ja: Brzmisz jak moja mama

Janson: Przepraszam, jak tam w więzieniu?

Ja: Znacznie lepiej. A co do szkoły to Narazie okey. Dylan wczoraj się do mnie nie odzywał i już nawet nie pisał

Janson: To ten szatyn?

Ja: Tak. Wkurzający kundel

Janson: Zauważyłem. Ja muszę kończyć praca goni. Pa mały

Ja: Pa

Wysłałem wiadomość po czym schowałem telefon do kieszeni od wczorajszego incydentu moja ralacja z Janson'em poprawiła się. Dużo piszemy, jednak nadal nie powiedziałem mu o wielu sprawach. Nie chcę mu po prostu zaprzątać tym głowy

- Kurna- powiedziałem sam do siebie gdy na mojej dłoni zobaczyłem ślad po tuszu

Zawsze ubrudze sobie dłoń podczas pisania

Nie myśląc długo zmieniłem kierunek, a już po chwili znalazłem się przed toaletą. Chwyciłem za klamkę wchodząc do środka, a do moich nozdrzy dotarł ten wkurzający zapach

- Gally- powiedziałem przeciągle, gdy przy oknie zobaczyłem tą samą zgraję debili

- Jezu to znów on- wyszeptał jeden z chłopaków

- Słyszałem to. W tej chwili wyrzucić mi tego peta bo zgłoszę was do dyrektora. Nie każdy uczeń chce wąchać to świństwo

Wszyscy przewrócili tylko oczami i mamrocząc coś pod nosem opuścili toaleta. Prawie wszyscy bo pod oknem nadal stał Gally, a jego wzrok był utkwiony we mnie. Oderwałem od niego wzroku, po czym ruszyłem do umywalki. Odkręciłem wodę nabierając płynu po czym zacząłem zmywać tusz

- Czemu to robisz?- zapytał Gally przerywając tą niezręczną ciszę

- Bo się ubrudziłem.... może dlatego

- Nie o to mi chodzi

- Wiem- rzuciłem zakręcając wodę. Chwyciłem za papier po czym wyciągając parę listków wytarłem dłonie- Chodzi ci o moje zachowanie prawda?

- Tak, dziwi mnie to, że tak sztywno trzymasz się zasad. Wiesz, że niektórzy chcą, abyś opuścił radę uczniowską?

- Tobie byłoby to na rękę... nieprawdaż?- zapytałem zaplatając dłonie na piersi

Kącik ust chłopaka momentalnie uniósł się w górę, po czym głośno wypuścił powietrze przez nos. Patrzył się jeszcze przez chwilę w moje oczy, po czym odbijając się od ściany ruszył w stronę wyjścia. Oczywiście nie obyło się bez szturchnięcia mnie w ramię

- Zobaczysz, niedługo pożegnasz się z tym tytułem- rzucił trzaskając drzwiami

- Ha! Już to widzę!- parsknął śmiechem

Przetarłem jeszcze raz dłonie papierem, po czym udałem się do wyjścia. Opuściłem łazienkę, a gdy tylko zadzwonił dzwonek udałem się do szafki aby wyciągnąć potrzebne książki. Gdy dotarłem na miejsce zobaczyłem, że trochę dalej przy innej szafce stoi Dylan. Na początku chciałem go zignorować, jednak jedna rzecz nie daje mi spokoju

- Dyl- zacząłem ustając przy swojej szafce

Chłopak spojrzał tylko na mnie i nie czekając ani sekundy dłużej ruszył w stronę klasy

- Mam do ciebie prośbę- dodałem, a też z zdziwioną miną obrócił się w moją stronę

- Ty prośbę? I to jeszcze do mnie?- zapytał nie ukrywając zdziwienia

- Tak. Chcę tylko, abyś usunął te zdjęcia- wyjaśniłem na co ten parsknął śmiechem- zrobisz to?

- Chyba sobie jaja robisz? Mam usunąć tak kompromitujące zdjęcia? Wolę je mieć i mieć pewność, że będę nietykalny przez pana "idealnego" - zagestykulował- idź lepiej już pod klasę bo ci spóźnienie wpiszą- dodał po czym minął mnie

No co za.... już nawet słów na niego nie mam

Wkurzony do granic możliwości wyjąłem swoje książki, po czym ruszyłem za szatynem. No dobra..co jak co, ale nie chcę mieć spóźnienia

- Thomas- usłyszałem głos dyrektora więc momentalnie obróciłem się w jego stronę

- Tak?- powiedziałem do blondyna

- Mógłbyś po lekcji stanąć przy bramie i porozdawać ulotki uczniom?- powiedział wyciągając karton w moją stronę- na tych ulotkach są szczegóły odnośnie imprezy halloween

- Nie ma problemu, ale nie było by łatwiej, aby nauczyciele podczas lekcji rozdali?

- Tak, ale z moich obserwacji wynika, że jeśli ktoś zaprosi ich osobiście to więcej osób przyjdzie- wyjaśnił na co ja tylko kiwnąłem głową

Nie mam zamiaru kwestionować jego poleceń

Szybko włożyłem karton do szafki po czym ruszyłem w stronę klasy

- Przepraszam za spóźnie- powiedziałem prawie wbiegając do klasy- dyrektor mnie zatrzymał

- Dobrze, w takim razie zajmij swoje miejsce- powiedziała nauczycielka, a ja od razu wykonałem jej polecenie

Wyciągnąłem książki, a gdy miałem napisać temat lekcji mój telefon zawibrował. Wyciągnąłem go z kieszeni spodni, a gdy upewniłem się, że nauczycielka jest zajęta, odblokowałem go

Weneryk: Widzę, że buntujesz się

Weneryk: Najpierw spóźnianie, a później co? Wagary? Może jeszcze na imprezy zaczniesz chodzić

Ja: Bardzo śmieszne! Zajmij się lepiej lekcją

*******

- Proszę i zapraszamy- powiedziałem dając jedną z ostatnich ulotek

Pierwszy i ostatni raz zgadzam się na coś takiego. Jeszcze nigdy w życiu tak długo się nie uśmiechałem. Do każdego jednego ucznia musiałem latać i nawet jeśli kogoś nie lubiłem musiałem szczerzyć się jak głupi. Nawet do tych idiotów z łazienki. Całe szczęście Paul wychodząc ze szkoły zaproponował pomoc. Nie stoimy w tym samym miejscu gdyż ten stwierdził, że ustawi się przy wyjściu głównym i jeśli on kogoś nie złapie to ja przekaże ulotkę

To miłe z jego strony

Oparłem się o mur, po czym odchylając głowę w tył głośno westchnąłem. Jeszcze parę kartek i będę mógł iść do domu....a tam czeka mnie następne piekło

Na powrót zacząłem się rozglądać za uczniami jednak z tego co widzę wszyscy mają kartki

- Tak mamo, nie martw się. Przyjdę z nim- usłyszałem delikatny głosik

Momentalnie spojrzałem w bok, a moim oczom ukazała się mała dziewczynka, która przy swoim uchu trzymała telefon. Była ubrana w różową kurtkę tego samego koloru czapkę i rajstopy, a spod kurtki wystawała jej falbanka. Jej włosy były ciemne oraz długie, a z twarzy kogoś mi przypominała

Może przyszła po kogoś

No nic. Jeśli ktoś zaraz po nią nie przyjdzie to spytam czy kogoś nie szuka

Na powrót spojrzałem w tłum ludzi, a widząc szatyna mój humor jeszcze bardziej się pogorszył...w dodatku jak zawsze był otoczony wianuszkiem dziewcząt

- Wpadniesz dziś do mnie?- zapytała jedna z dziewczyn- moi rodzice wczoraj wyjechali i czuję się strasznie samotna

- Samotna mówisz?- zapytał z cwanym uśmiechem, a ja z trudem powstrzymałem się, aby nie zwymiotować

- Też tak się czuję- dodała inna

- W takim razie może wszyscy- zaczął jednak gdy jego wzrok spoczął na dziewczynce ustał w miejscu- Julia?

Dylan wyrwał się z uścisków dziewczyn i nie zważając na ich pytania podbiegł do dziewczynki

- Co tu robisz?- powiedział delikatnym głosem klękając przed nią

Nie ukrywam trochę się zdziwiłem bo jakby nie patrzeć nigdy nie słyszałem u Dylana takiego tonu

- Chciałam wrócić z tobą- powiedziała bawiąc się falbanką przy sukience, a jej policzka wydały się lekko

- Dobrze- powiedział wstając po czym wyciągnął dłoń w stronę dziewczyny- chodź, wstąpimy do sklepu i kupię ci żelki

Na te słowa dziewczynka momentalnie się uśmiechnęła i z entuzjazmem chwyciła jego dłoń.

Natomiast ja? Ja stałem tam jak wryty i kompletnie nie wiedziałem co się stało. Nigdy bym się nie spodziewał, że Dylan może być tak czuły. Przecież on patrzył się na tą dziewczynkę jak na księżniczkę

- To była jego siostra?- usłyszałem głos tych samych dziewczyn

- Tak. Słodka była- odparła następna

Ah...to dlatego kogoś mi przypominała

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro