47

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Perspektywa Thomasa:

- Gotowe- powiedziałem odkładając długopis

- Już? Przecież to było roboty na trzy dni- powiedział Paul nie ukrywając zaskoczenia. Chłopak musiał, aż podejść i sprawdzić wszystkie kartki, a gdy już to zrobił pokiwał powoli głową- Lecisz z tym jak maszyna

- Po prostu lubię to co robię- wzruszyłem ramionami

No i może trochę ekscytuje się jutrzejszym spotkaniem z Dylanem na kawie, więc chcę mieć wszystko porobione do piątku.

- Jesteś strasznie szczęśliwy- dodał Paul z cwanym uśmiechem

- Serio, aż tak widać? Może przez to, że dziś czwartek i niedługo weekend- zacząłem się tłumaczyć

Paul pokręcił rozbawiony głową jakby wiedział o co chodzi, po czym na powrót wrócił na swoje miejsce. Wróciłem do papierów, po czym na spokojnie zająłem się lżejszymi sprawami.

Jestem zdeterminowany, bo wczoraj wieczorem podjąłem pewną decyzję. Powiem Dylanowi co do niego czuje, nie mam zamiaru się z tym ukrywać

Nagle w pokoju rozległ się dźwięk pukania, uniosłem głowę, a w tym samym momencie duże drewniane drzwi uchyliły się

- A pana O'Briena co tu sprowadza?- zapytał Paul

- Mam coś do załatwienia- odparł bezuczuciowo i nie ukrywam bardzo mnie to zdziwiło

Dylan podszedł do mojego biurka, a ja dokładnie przyjrzałem się jego twarzy. Jeden policzek był lekko napuchnięte, tak jakby się o coś uderzy, a oczyma miał lekko czerwone. Było to bardzo dziwne jednak nie tak bardzo jak wyraz twarzy. Wyglądał na wkurzonego i smutnego jednocześnie

- O co chodzi?- pospieszyłem

- Impreza halowenowa odbędzie się w tą sobotę?

- Tak, czemu pytasz?

- Wypisz mnie z listy gości

W pokoju momentalnie zapanowała lekka cisza, a ja poczułem się dziwne. Czemu miałby nie iść na imprezę? Myślałem że pójdziemy razem

- Przepraszam, ale lista gości została już zaniesiona do dyrektora. Nie możemy cię już wypisać - powiedziałem mało pewnie, na co ten tylko westchnął- czemu nie możesz przyjść?

- Mam rodzinne spotkanie na którym muszę być

- Ah...no dobrze. Najwyżej podczas imprezy pójdę i powiem im, że ciebie nie będzie

- Dobra- odparł i nie dając mi możliwości odpowiedzi ruszył w stronę wyjścia. Dylan zniknął za drzwiami, a ja czułem się co najmniej dziwnie

Ta cała sytuacja była dziwna...no bo przecież Dylan nigdy nie był taki oschły. Zrobiłem coś nie tak? Muszę do niego napisać, bo nie wytrzymam tak presji. Nie myśląc długo chwyciłem za telefon, po czym kliknąłem w nasze wiadomości

Ja: Czemu byłeś taki oschły?

Dylan: Mam gorszy dzień

Ja: No dobrze, każdy ma prawo go mieć. Mam nadzieję, że do jutra ci przejdzie

Dylan: A właśnie, co do jutrzejszego spotkania. Niestety też nie będę mógł przyjść

Ja: Rozumiem pewnie przygotowania dla gości

Dylan: Nie

Ja: Więc czemu nie możemy się spotkać?

- Z kim tak romansujesz?- zapytał Paul, a po chwili mój telefon zniknął mi sprzed nosa

Uniosłem głowę w górę, po czym wstałem z miejsca widząc jak ta mała wredota czyta moją wiadomości. Podszedłem do chłopaka chcąc mu zabrać telefon jednak ten zrobił unik

- Daj mi tylko przeczytać twoje romanse z Dylanem- zaśmiał się co uczynili też inni członkowie rady uczniowskiej

- Oddawaj!- krzyknąłem co jeszcze bardziej go rozbawiło

- Czemu nie może się spotkać?- zapytał znów robiąc unik- O! Odpisał- dodał czytając wiadomość

Próbowałem zabrać mu telefon, aby zobaczyć wiadomość od Dylana, jednak widząc wyraz twarzy Paula zaprzestałem czynności. Chłopak patrzył się z lekkim szokiem na telefon co nie umknęło uwadze innym.

- Co odpisał?- zapytałem z lekkim strachem w głosie, a chłopak zablokował telefon

- Nie wiem czy chcesz wiedzieć- wyszeptał, a ja od razu wyrwałem urządzenie z jego dłoni

Wróciłem na swoje miejsce, po czym odblokowałem urządzenie

Ja: Więc czemu nie możemy się spotkać?

Dylan: W sobotę mam spotkanie z moją przyszłą luną stada

Przeczytałem wiadomość, a moje oczy momentalnie się rozszerzyły. Dłonie zaczęły lekko trząść, a w klatce piersiowej poczułem straszne ukłucie. To nie może być prawda! Jak to z luną stada?!

Przecież on mnie tyle razy całował! Czemu zapraszał mnie na kawę? Po co było to wszystko!? Po co mi pomagał i wspierał skoro na koniec i tak chciał mieć kogoś innego?

Przecież zarzekał się, że poczeka!

- Thomas- zaczął Paul delikatnym głosem, przez co od razu na niego spojrzałem- Nie przejmuj się nim. To palant skoro wybrał sobie inną

- Ale ja się nim nie przejmuje- odparłem próbując wymusić uśmiech

Paul posłał mi tylko smutne spojrzenie, po czym położył dłoń na moim policzku. Jego kciuk przejechał po mojej skórze, a ja dopiero teraz zdałem sobie z czegoś sprawę. Mój policzek jest mokry

Od razu obróciłem głowę w drugą stronę, po czym nerwowo zacząłem wycierać łzy. Szorstki materiał drażnił moją skórę, jednak to nic nie dawało. Co chwilę z moich oczu wypływały kolejne łzy, a ja nie potrafiłem tego powstrzymać

- Tommy może chcesz przerwę?- zapytał jeden z chłopaków

- Pójdę sobie kupić krew- odparłem i nie czekając, ani sekundy dłużej wstałem z krzesła

Dobiegłem do drzwi cudem opanowując swoje emocje, a gdy opuściłem pomieszczenia z moich oczu momentalnie wypłynęły łzy. Zbiegłem na dół ignorując zdziwione spojrzenie uczniów, po czym udałem się do wyjścia. Nie mam zamiaru tu być! Chce być chwilę sam!

*******

- I tak cię rzuci- wymamrotałem upijając kolejny łyk szampana

Co robię? Leżę na kanapie oglądając kolejny film romantyczny. Po powrocie do domu, zaszyłem się w swoim pokoju i wybuchłem głośnym płaczem. Nie wiem ile to trwało, ale  jedyne co później pamiętam to to, że Paul próbował się do mnie dodzwonić. Tak...z tego wszystkiego zemdlałem, pamiętam jedynie jak kurwiłem na Dylana i wyklinałem tą całą lunę.

Jak on mógł mi to zrobić! Przecież tyle razem przeszliśmy! Ja się w nim zakochałem i nawet myślałem o oddaniu mu swojego pierwszego razu. Jaki ja jestem głupi!

W sumie dobrze, że się nie pospieszyłem, bo przynajmniej swój pierwszy raz przeżyje z osobą którą naprawdę kocham...a nie z kimś, kto od tak rozkochuje i rzuca

Mogłem się tego po nim spodziewać. W końcu to Pan "rucham wszystko co się rusza".... pierdolony egoista

- On cię zdradzi ty głupia szmato- powiedziałem pijackim głosem do aktorki, która i tak mnie nie słyszy- zobaczysz będziesz jeszcze płakać za nim

Czemu te filmu muszą być tak realistyczne! I czemu ja je kurwa oglądam!

- Kto znów!- krzyknąłem słyszący dzwonek do drzwi- Nie ma nikogo w domu!

- Przecież cię słyszę ty pokrako!- usłyszałem znajomy głos

Zdziwiony od razu wstałem z miejsca, po czym lekko chwiejnym krokiem udałem się w stronę wyjścia. Otworzyłem drzwi i jakie było moje zdziwienie gdy na progu zobaczyłem Paula i paru innych członków rady z którymi dobrze trzymałem. Momentalnie spojrzałem w dół, aby spojrzeć na swoje ubranie i całe szczęście bluza i dresy nie były brudne

- A wy po co tu?

- Dziękuję za miłe powitanie tak po pierwsze- odparł mi Paul zaplatając dłonie na piersi- a po drugie to przynieśliśmy ci plecak- dodał a jeden z chłopaków uniósł moją własność

Patrzyłem to na Paula to na chłopaków, po czym jednym zwinnym ruchem zabrałem swój plecak

- Dzięki- rzuciłem odchodząc lekko w tył, po czym pchnąłem drzwi butem, aby te zamknęły się- Możesz zabrać tą nogę?- zapytałem widząc but Paula w progu

- Serio? Musisz pić?- zapytał otwierając drzwi. Posłałem mu pytające spojrzenie, po czym zrobiłem krok w przód

- Ja nie pije- odparłem przewracając oczami, po czym oparłem się o futrynę, aby czasem nie wykonać pijackiego ruchu

- A ten szampan w twojej ręce to dla ozdoby?

Co?

Od razu spojrzałem na swoją dłoń, po czym złączyłem usta w wąską linię widząc na wpół wypitego szampana

- Idą święta- zanuciłem "radośnie" unosząc dłonie w górę na wysokość ramion

- To ubieraj się...idziemy na kolęde

- Słucham?- zapytałem marszcząc brwi

- To co słyszałeś. Dalej bo cię sam ubiorę- powiedział wchodząc do środka, po czym zaczął szukać mojej krótki i czapki - No dalej

- Nie wiem czy to doby pomysł- rzuciłem drapiąc się po karku. Nagle wszyscy zaczęli marudzić i namawiać mnie abym ruszył się z domu, a na mojej twarzy mimowolnie pojawił się uśmiech

W sumie...czemu nie... może zapomnę o tym debilu


⊰᯽⊱┈──╌❊ ❊ ❊╌──┈⊰᯽⊱

Myślicie, że gorzej być nie może? Poczekajcie do jutra

Sorry za błędy

Czytał ktoś "start a fire"? Bo chciałam sobie zamówić i nie wiem czy jest happyend czy znów będę przeżywać śmierć bohaterów

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro