56

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

✨Witam po świętach✨

Perspektywa Dylana:

- Kochanie spokojnie, zaraz ścieżkę nam tu wydeptasz- powiedziała pani Amber do blondyna, gdy ten chodził nerwowo po całym pokoju

- Przepraszam, trochę się denerwuje- odparł, po czym usiadł obok mnie na kanapie. Od razu zarzuciłem zdrową rękę przez jego ramię, po czym przytuliłem blondyna do siebie. Chłopak wtulił się we mnie, a już po chwili czułem jak jego mięśnie rozluźniają się

Po powrocie do domu przebrałem się i od razu tu przybiegłem. Oczywiście z grzeczności kupiłem jego mamie czekoladę, bo jakby nie patrzeć dziś Thomas przedstawił mnie mamie jako swojego chłopaka. Chyba nie muszę mówić, że przyjęła mnie z otwartymi ramionami.

Właśnie...jego mama zaakceptowała mnie. Gorzej było z moimi rodzicami, bo gdy tylko twarz Thomasa pojawiła się w mediach od razu go rozpoznali. Ojciec próbował mnie przekonać, że z tego nic dobrego nie będzie, jednak ja wiem swoje. Nie zostawię Thomasa, bo im się to nie podoba. Kocham go i nie zamierzam zostawiać, będę go chronić własną piersią

- Naprawdę Tommy nie denerwuj się na zapas. Nic złego się nie wydarzy- dodała pani Emma

Blondyn spojrzał na nią posyłając mały uśmiech, po czym delikatnie kiwnął głową. Zacząłem gładzić go po plecach, a w tym samym momencie na telewizorze wyświetliła się transmisja na żywo. Mięśnie blondyna na powrót spięły się, a my z zaciekawieniem spojrzeliśmy w ekran.

Przemowę zaczął prezydent naszego kraju dziękując wszystkim za przybycie. Gołym okiem było widać, że się stresuje...to nie wróży nic dobrego.

- A teraz na mównicę zapraszam naszego honorowego gościa- powiedział odchodząc gdzieś w bok, a już po chwili przed kamerami stanął nie kto inny jak ojciec Thomasa

Mężczyzna wyglądał na pewnego siebie, ale czemu się dziwić. Też bym się tak czuł wiedząc, że nikt mi nie zagrozi.

- Dziękuję wszystkim za przybycie i za zgromadzenie się przed telewizorami- zaczął z lekkim uśmiechem- nie mam zamiaru tego przedłużać, także przejdę do rzeczy- zrobił przerwę prostując się, a przez tą napięta atmosfera zacząłem obgryzać skórę na wargach- Dziś wraz z przewodniczącymi wszystkich kontynentów podpisałem traktat pokojowy. Wojna między naszymi rasami została oficjalnie zakończona. Już nie musicie żyć w strachu. Obiecuje być też pod stałą kontrolą

- Kłamcą!- krzyknął Thomas wstając- nie wierzę w ani jedno jego słowo- dodał, a gdy miałem go złapać za dłoń ten ruszył z miejsca

Chłopak wybiegł z pokoju, a ja od razu spojrzałem na jego mamę. Posłaliśmy sobie porozumiewawcze spojrzenie i bez chwili namysłu ruszyłem za blondynem. Wbiegłem po schodach do góry, po czym bez pukania wszedłem do jego pokoju, spoglądając od razu w lewo. Thomas leżał na łóżku brzuchem w dół, a jego twarz była skierowana w stronę okna. Zamknąłem delikatnie drzwi, po czym ruszyłem w jego stronę

- Chcesz pogadać?- zapytałem siadając na brzegu łóżka

- O czym tu gadać?- parsknął śmiechem- też to widziałeś jak prezydent się bał prawda?- dopytał, jednak ja nic nie odpowiedziałem

Siedzieliśmy chwilę w ciszy, a ja nie wiedząc co zrobić, po prostu patrzyłem na blondyna. Nie chcę wzbudzać w nim paniki, ale tak, widziałem jak prezydent się denerwuje. Nie powiem mu tego

- Tommy- zacząłem kładąc się obok blondyna

Chłopak momentalnie obrócił się w moją stronę i nim spostrzegłem się jego twarz przylgnęła do mojej klatki piersiowej

- Dylan boje się- wyszeptał zaciskając dłonie na mojej buzię- Co jeśli to tylko przykrywka? Co jeśli on naprawdę coś szykuje...ja nie chcę iść z nim. Nie mam zamiaru być taki jak on. Nie chcę nieść strachu i zniszczenia- dodał, a już po chwili usłyszałem jego cichy szloch

Automatycznie moja uszkodzona ręką wylądowała na jego biodrze, po czym delikatnie zacząłem go gładzić. Chce aby się wypłakał i wyrzucił to wszystko co w nim buzuje. W końcu jestem jego chłopakiem i od tego tu jestem, aby mógł się wyżalić.

- Już dobrze- wyszeptałem całując go w czubek głowy- mów ile chcesz i pamiętaj nigdy nie będziesz taki jak on, a wiesz czemu? Ciebie otaczają bliscy, a jego mrok. Pamiętasz co powiedziała pani Emma? Nie martw się na zapas, bo wszystko się ułoży...a nawet jeśli coś pójdzie źle to pamiętaj, że zawsze będę przy tobie, aby cię wspierać

Pomiędzy nami nastała cisza, jednak nie była ona krępująca

- Dziękuję- powiedział spogladajac w górę

Spojrzałem w jego czekoladowe oczy, a na mojej twarzy momentalnie pojawił się uśmiech. Mam ogromną ochotę go pocałować, ale

Kurwa jakie ALE?!

Tommy to mój chłopak i nie muszę się powstrzymywać, lub prosić o zgodę

Nie myśląc długo zbliżyłem swoją twarz do jego, a na ustach chłopaka pojawił się uśmiech zadowolenia. Przymknąłem lekko oczy, a już po chwili czułem jak nasze wargi stykają się. Chłopak przejechał językiem po mojej dolnej wardze prosząc o dostęp, a ja ochoczo rozchyliłem usta. Całowałem się już wiele razy, jednak spokojnie mogę stwierdzić, że Thomas całuje najlepiej. Jego usta są ciepłe, wargi miękkie, a język i ruszy warg są idealne kompatybilne z moimi

On jest idealny

- Dyl- zaczął odrywając się ode mnie- kocham cię- Spojrzałem w jego piękne oczy, a przez moje ciało przeszła fala ciepła. Coś strasznie tu gorąco

- Ja ciebie też skarbie- wyszeptałem skradając mu mały pocałunek- pomożesz mi w czymś?

- Jasne, proś o co chcesz

- To... było by miło jakbyś pomógł ściągnąć mi bluzę, macie tu strasznie gorąco- wyjaśniłem przez lekki śmiech

Chłopak przewrócił rozbawiony oczami, jednak od razu podniósł się na łokciach. Tommy chwycił za koniec mojego rękawa po czym delikatnie pociągnął w swoją stronę. Robił to tak delikatnie jakby bał się zrobić mi krzywdę.

- Jesteś głupiutki, a zarazem słodki- wyszeptałem zdejmując do końca bluzę, a ten od razu posłał mi pytające spojrzenie- zdejmowałeś tą bluzę tak delikatnie, jakbym ze szkła był- wyjaśniłem śmiejąc się lekko

- Po prostu martwię się głupku- odparł lekko urażony, po czym uderzyłem mnie w prawy bark. Od razu syknąłem udając, że zabolało mnie to, aby trochę się z nim podroczyć- Przepraszam! Nie chciałem- dodał przerażony, a ja nie mogłem powstrzymać śmiechu- Ty kłamco

- Już dobrze dobrze- rzuciłem przez śmiech gdy ten uderzył mnie w głowę poduszką

Blondyn skrzyżował dłonie na piersi, po czym zaczął udawać złego...nie wychodziło mu to i tak szczerze wyglądał bardzo uroczo. Jego policzki były nabrzmiałe jak u chomika, brwi zmarszczone, a nosek lekko uniesiony. Wyglądał jak małe dziecko, które nie dostało swojej ulubionej czekolady. Od razu wybuchłem głośnym śmiechem, a Tommy "obrażony" uniósł głowę.

Po chwili w miarę opanowałem śmiech, po czym spojrzałem w jego oczy. Siedzieliśmy po turecku na przeciwko siebie, a moja ręka niekontrolowanie wylądowała na jego udzie. Chłopak wzdrygnął się lekko, a ja zapragnąłem zobaczyć to jeszcze raz.

⊰᯽⊱┈──╌❊ ❊ ❊╌──┈⊰᯽⊱

1/2

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro