67

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Perspektywa Davida:

Nawet nie wiecie jak bardzo jestem szczęśliwy!

Mój syn w końcu mnie zaakceptował! Przez wiele lat żyłem w piekle czekając aż w końcu mój syn dorośnie i będę mieć godnego następcę... oczywiście było to błędne myślenie. Ja po prostu za nim tęskniłem i zrozumiałem to dopiero po rozmowie z tym młodym wilkołakiem.... Paulem

Nie wiem co bym zrobił gdybym go nie spotkał. Pewnie dalej próbował bym przekonać syna, aby poszedł ze mną do piekła.

Po wyjściu z domu Amber od razu ruszyłem do mojego "królestwa" zwane inaczej piekłem. Niestety tak szybko jak tam się zjawiłem tak szybko wróciłem do świata ludzi. Jakoś nie chce mi się tam przebywać....jest strasznie cicho...i nudno

Od dobrych paru godzin chodzę po ulicach miast i podziwiam widoki. Co chwilę mijam jakieś starsze małżeństwa, rodziny z dziećmi, młode pary lub ludzi z psami. Nie wiem czemu ale na mojej twarzy gości szeroki uśmiech i nawet nie przeszkadza mi fakt, że każdy co chwilę robi mi zdjęcia

Skręciłem w mniej zatłoczoną ulice, aby zwiedzić następne miejsce, po czym zacząłem się rozglądać. Nic specjalnego, salon fryzjerski, stare mieszkalne budynki, sklep z ciuchami, który de facto były już zamknięte.

Nudy

Miałem już skręcić w następną uliczkę, jednak nagle coś przykuło moją uwagę. Był to niewielki sklep zoologiczny, niby nic, jednak przez szybę zobaczyłem mojego znajomego psa. Nie wiem co mną wtedy pokierowało, ale bez zastanowienia ruszyłem w stronę wejścia.

Wszedłem do środka, po czym od razu pokierowałem się do zagrody w której znajdował się ten pies. Teraz już wiem skąd go kojarzę. Paul był z podobnym psem na spacerze

- Jesteś dosłownie identyczny- powiedziałem wyciągając dłoń w jego stronę, po czym pogłaskałem po głowie

Pies zaczął lizać moją dłoń, a ja zaśmiałem się lekko. Nagle pies obrócił się na plecy, a ja automatycznie zacząłem łaskotać go po brzuchu. Co za urocze stworzenie. Pies zaczął szczekać radośnie, a na mojej twarzy zagościł szeroki uśmiech.

- Masz rękę do zwierząt- usłyszałem znajomy głos

Wzdrygnąłem się lekko, po czym obróciłem głowę w tamtą stronę. Spojrzałem w stronę lady, a moim oczom ukazał się Paul, który patrzył się na mnie z lekkim uśmiechem. Jego łokcie były oparte o blat, natomiast broda spoczywała na dłoni

- Co ty taki przestraszony, przecież nic ci nie zrobię- rzucił przez lekki śmiech

- Po prostu, nie spodziewałem się, że mogę cię tu spotkać- wyjaśniłem drapiąc się po głowę, po czym wstałem na równe nogi

- To raczej ja powinienem to powiedzieć- odparł wychodząc zza blatu

Chłopak uśmiechnął się, po czym powolnym krokiem zbliżył się do mnie. Obserwowałem jego każdy ruch i muszę przyznać, że jak na chłopak ma bardzo ciekawą figurę

David stop!

- To co cię tu sprowadza- rzucił patrząc głęboko w moje oczy

- Szczerze?- zapytałem lekko wstydliwe, a ten kiwnął głową- chciałem pogłaskać tego psa

Chłopak spojrzał się na mnie z lekką czułością, a mi zrobiło się cieplej na duszy. Co to za dziwne uczucie?

- To miłe, że ktoś w końcu zwrócił na niego uwagę- rzucił spoglądając na psa

- Jak to "w końcu"? Przecież obok tego psa nie da się przejść obojętnie.

- No wyobraź sobie, że wiele osób nie zwraca na niego uwagi- odparł smutny- to bardzo oddany pies, jednak od dawna szuka domu. Każdy kto do nas przychodzi chce małe psy z długą sierścią

Chłopak posmutniał, a ja widząc jego minę poczułem dziwne kłucie w klatce piersiowej. Nie chce tego czuć i nie chce widzieć też smutnej miny tego bruneta. I już wiem co trzeba zrobić

- No nic- dodał wzruszając ramionami- bardzo cię przepraszam, ale muszę już zamknąć sklep- no chyba, że chcesz coś kupić

- Jeśli nie jest to problem to potrzebuje smyczy- powiedziałem, a ten zmarszczył brwi

- Masz psa?

- Aktualnie nie- rzuciłem po czym spojrzałem na psa- Ale jeśli masz jeszcze czas mnie obsłużyć to chętnie zaadoptuje tego

- Naprawdę?- zapytał radośnie, przez co na mojej twarzy zagościł szeroki uśmiech

Kiwnąłem głową, a chłopak od razu podbiegł do akcesoriów

*******

- Transakcja przyjęta- powiedział, a ja odetchnąłem z ulgą- zamieściłeś się w limicie karty bo razem wyszło ci 964

- Całe szczęście- powiedziałem rozbawionym głosem

Po tym jak Paul wybrał mi smycz zachciałem kupić mu jeszcze parę innych rzeczy i zabawek...no i wyszło jak wyszło. Kupiłem prawie pół sklepu...tylko teraz jest pewien problem

- Jak ty to wszystko weźmiesz?- zapytał Paul

- No właśnie też się zastanawiam- rzuciłem drapiące się po głowie, na co chłopak zaśmiał się słodko

Uśmiechnąłem się lekko pod nosem, po czym na powrót spojrzałem na zakupy

Mój samochód jest daleko, a przecież nie będę tego wszystkiego nosić. Pójście po auto też nie wchodzi w grę bo zostawił bym Paula samego z tym wszystkim

W sumie, jest jedno wyjście

- Mógłbyś potrzymać mi Ollio?

- Ollio?- zapytał marszcząc brwi

- No chodzi mi o psa. Tak mu dałem na imię- wyjaśniłem dumnie

- Czemu tak go nazwałeś? Nie słyszałem jeszcze takiego imienia- zapytał zdziwiony po czym bez żadnego sprzeciwu ruszył w stronę psa

- Bo....- zacząłem lekko zawstydzony- połączyłem dwa imienia

- Co?- zaśmiał się słodko- jakie imienia?

- Oliver i Elio....oba są ładne i nie wiedziałem, które wybrać

Chłopak spojrzał w moją stronę, a już po chwili wybuchł głośnym śmiechem. Normalnie uraziło by mnie to, bo jakim prawem ktoś śmieje się z władcy piekła....Tylko, że ja nie potrafię się na niego złościć...nie wiem co to za uczucie, ale nie przeszkadza mi to

- Ha ha bardzo śmieszne- przewróciłem rozbawiony oczami, po czym pstryknąłem palcami

- Co to jest? - zapytał opanowując śmiech gdy obok nas pojawiła się jasna wiązka światła

- Poczekaj- wyszeptałem, a już po chwili światło zaczęło się rozszerzać

- Portal?- zapytał podekscytowany, a ja kiwnąłem głową- ale super

- Przydaje się, gdy trzeba przenieść coś wielkiego

Wyjaśniłem, a chłopak zaśmiał się słodko. Zacząłem przerzucać produkty na drugą stronę, a gdy skończyłem zamknąłem portal. Obaj ruszyliśmy do wyjścia, a chłopak zajął się zamykaniem sklepu.

- Dasz sobie radę?- zapytał wskazując brodą na psa, który teraz praktycznie rozrywał pazurami moje spodnie

- Szczerze?...nie jestem pewny

- Jak chcesz mogę ci pokazać co i jak...znaczy chodzi mi to, że chce ci pomóc - wyjaśnił i nie wiedzieć czemu na jego twarzy zagościły rumieńce

Jakie to słodkie

David kurwa ogarnij się. To dziecko... pełnoletnie, ale dalej kogoś dziecko

- Jeśli to nie problem, to chętnie- rzuciłem niekontrolowanie z ogromnym uśmiechem na ustach- tylko, że....jest pewien problem

- Jaki?

- Nie boisz się zejść do piekła?

- Z moim zachowaniem, prędzej czy później tam trafię

- Widzę, że humorek dopisuje- zażartowałem pstrykając palcami- w takim razie zapraszam- dodałem, po czym podniosłem psa

Ruszyłem w stronę portalu, a gdy byłem już przy nim, obróciłem się w stronę chłopaka

- Idziesz?- zapytałem wyciągając dłoń w jego stronę

Paul, patrzył na mnie jakby nad czymś się zastanawiał, jednak po chwili z ogromnym uśmiechem na ustach chwycił moją dłoń. Pociągnąłem chłopaka w swoją stronę, a już po chwili znaleźliśmy się po drugiej stronie portalu.

Idealnie w moim salonie gdzie znajdowały się akcesoria dla Ollio. Paul momentalnie zaczął się rozglądać, a na jego twarzy gościła ekscytacja

- Jak tu pięknie- powiedział oglądając wymalowany sufit- tu jest jak w pałacu

- Naprawdę ci się podoba? Myślałem, że młodym podobają się tylko nowoczesne budowle

- Może to dziwnie zabrzmi, ale mam już po dziurki w nosie tego nowoczesnego stylu- rzucił i nie wiedząc czemu w jego głosie wyczułem smutek

- Coś nie tak?- zapytałem przejętym podchodząc do chłopaka

- Wszystko okey- odparł po czym zabrał psa z moich rąk- przejdźmy lepiej do nauki- dodał już radośnie przez co i na mojej twarzy zagościł uśmiech

⊰᯽⊱┈──╌❊ ❊ ❊╌──┈⊰᯽⊱

Sorry za błędy

1/2

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro