8

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Maraton 1/8

Perspektywa Thomasa:

- Dzień dobry- powiedziałem wchodząc do pokoju rady uczniowskiej

Czuję się jak trup. Praktycznie całą noc nie spałem i myślałem co zrobić, aby przejąć klucze szkoły...po głowie nadal chodziły mi też słowa matki. Naprawdę nie rozumiem czemu nie możemy przejść normalnie tej inicjacji

Może po prostu ich też się boi. W końcu to nieśmiertelne istoty...tylko, że ich zadaniem jest chronić ludzi przed złymi wampirami i wilkołakami. To oni są naszym sądem

- Tommy- usłyszałem głos Paula, przez co od razu uniosłem głowę

- Tak?

- Dobrze się dziś czujesz? Nie wyglądasz za dobrze- powiedział zmartwionym głosem

- Tak tak. Uczyłem się tylko do późna- wyjaśniłem posyłając mu mały uśmiech

Chłopak posłał mi zmartwione spojrzenie, po czym ku mojemu zdziwieniu zaczął się rozglądać czy, aby na pewno każdy jest zajęty swoimi sprawami. Po upewnieniu się na powrót spojrzał na mnie po czym przysunął się lekko

- Jeśli chcesz porozmawiać to powiedz. Widzę ten nieszczery uśmiech- szepnął tak, abym tylko ja usłyszał

Moje oczy momentalnie się rozszerzyły, jednak nie na długo. Lubię Paula za swoją szczerość i troskę, ale ja naprawdę nie potrzebuje pomocy

- Wiesz Paul- zacząłem kładąc dłonie na biurku- Uśmiech jest najlepszym sposobem na uniknięcie kłopotu, nawet jeśli jest fałszywy

Chłopak wyprostował się kręcąc głową na boki, po czym spojrzał na mnie z lekką czułością cicho wzdychając

- Fałszywe uśmiech, może ranić nas samych

- Lepiej zostać zranionym, niż ranić innych. Dobrz ludzie będą szczęśliwi na przekór wszystkiemu, a ktoś, kto nie potrafi niczego poświęcić, nie będzie w stanie nic zmienić. Zajmijmy się lepiej sprawami samorządu

Chłopak stał nadal niewzruszony moimi słowami, a ja czułem się jak bym powiedział coś strasznego

- Dobrze... wróćmy do pracy, ale pamiętaj. Jeśli będziesz chciał pogadać to przyjdź. Na ogół jesteśmy tylko ludźmi...my "potwory" też mamy coś pokroju duszy

- Jeśli poczuje taką potrzebę to przyjdę- zapewniłem i nie czekając na nic chwyciłem za notes

Chłopak odszedł, a ja zająłem się swoją pracą

Może Paul ma racje...nigdy nikomu się nie wyżalam, bo najzwyczajniej w świecie nie mam komu. Jak już mówiłem mam tylko mamę, która swoją drogą "boi" się mnie. Rodzeństwa nie mam...tak samo jak przyjaciół.

Moją jedyną oazą spokoju jest rada uczniowska. Wszyscy mnie tu chwalą i doceniają, jednak nie mogę się nikomu wyżalić. Nie chcę, aby ktoś brał mnie za słabego.

*******

Po przerwie wróciłem na lekcje. Akurat mamy biologię.

Normalnie w liceum kończy się ten przedmiot w pierwszej klasie, jednak tu została przedłużona ze względu na to, że jesteśmy klasą mieszaną

Ludzie, wampiry i wilkołaki

Uczymy się tu jak pomóc danej rasie jeśli zdarzył by się jakiś wypadek. To ważne bo nasza organizmy różnie reagują na substancje w lekach

Uczymy się też o naszych instynktach i hierarchi. U nas najwyżej jest pierwszy wampir, później wampiry stworzone przez jego ugryzienie, a na końcu taki ja. Zwykły szary wampir stworzony z innego podrzędnego wampira. Niestety nie możemy się rozmnażać więc urodzenie wampira jest niemożliwe

U wilkołaków jest inaczej. Urodzenie wilkołaka jest czymś normalnym. Człowiek też może stać się wilkołakiem, jednak tylko przez zadrapanie. Do tego muszą być spełnione jeszcze dwa warunki. Musi być pełnia i musisz mieć szczęście, aby wilkołaka nie rozszarpał cię na strzępy.

Niestety podczas pełni władze nad nimi przejmują ich instynkty. Jest to dla nich bardzo kłopotliwe, ponieważ na okres paru dni muszą zamykać się w piwnicach

- Panie Thomas- powiedziała nauczycielka wyrywając mnie z zamyślenia

- Tak?- zapytałem lekko zdezorientowany i dopiero teraz zdałem sobie sprawę z tego, że cała klasa patrzy się na mnie

- Od paru minut wołam pana do odpowiedzi- powiedziała lekko wkurzonym głosem

- Przepraszam!- krzyknąłem wstając

Nauczycielka pokręciła tylko głową po czym zadała mi pytanie. Oczywiście moją odpowiedzi były natychmiastowe za co dostałem pochwałę i najwyższą ocenę. Po paru minutach zaczęliśmy rozwiązywać zadania, a nauczycielka wyszła do sekretariatu wydrukować nam tematy na projekt. Oczywiście będziemy pracować w grupach i jak zawsze każdy będzie chciał być ze mną....tak to ja jestem tym który odwala całą robotę

- Co ty dziś taki rozkojarzony pijawko- usłyszałem ten irytujący głos, a rozmowy w klasie jakby ucichły

- Zajmij się zadaniami- odparłem nawet na niego nie spoglądając

- Ale wrednie- zaśmiał się- Porozmawiaj z kumplami z klasy. Nic się nie stanie jak raz nie zrobisz zadania

- Chcę mieć dobre wykształcenie

- Wykształcenie to nie wszystko

- Zrób światu przysługę i używaj prezerwatywy- powiedziałem spoglądając na szatyna - lepiej żebyś się nie rozmnażał

Dylan zaśmiał się posyłając mi cwany uśmiech, a przez moje ciało przeszły dreszcze

- Tobie to nie grozi- powiedział na tyle głośno, że każdy usłyszał

Kurwa! On chyba nie chcę powiedzieć wszystkim, że jestem gejem tylko dlatego, że lekko wjechałem na jego dumę?

Prawda?!

- Dylan to nie miłe- zaczął Paul- niektóre wampiry to naprawdę boli, że nie mogą mieć dzieci

Ja pier do le.... zapomniałem

Przez tą presję zapomniałem

- Masz rację- zaczął Dylan spoglądając na mnie- bardzo cię przepraszam- dodał, a w jego głosie wyczułem nutkę ironii

- Luz- rzuciłem krótko, a w tym samym momencie w klasie zjawiła się nauczycielka

- Uwaga moi drodzy- powiedziała stając na środku klasy- Zanim zadam wam zadanie, mam jeszcze jedną informację. Niedługo zjawi się u nas wykładowca z dziedziny biologii, więc proszę, abyście tego dnia zachowywali się normalnie. Jasne? Bo inaczej posypią się uwagi!- zagroziła- A teraz podzielę was na pięcioosobowe grupy. Każda z grup dostanie inną rozpiskę zadań i do piątku prace mają mi być przyniesione. Jasne?

Wszyscy kiwneliśmy jej głowami, a kobieta zaczęła sortować grupy

- Dylan- zaczęła następną grupę- Brett...- chłopacy jako najlepsi kumple przybili sobie piątkę- ....Gally....Paul i....i niech będzie Thomas

Kurwa!

Lepiej trafić nie mogłem

Spojrzałem niepewnie na Dylana, a ten od razu posłał mi cwany uśmiech. Wzdrygnąłem się lekko, bo jakby nie patrzeć będzie miał teraz duże pole popisu w dręczeniu mnie przy innych. Nie mogę dać się sprowokować, szczególnie przy Gally. O ile Paul i Brett zrozumieją moje wybuchy złości tak on wypominał by mi to do końca roku.

Dobrze wiem jak bardzo chce być przewodniczącym rady

- Teraz zajmijmy się lekcją, a po niej rozdam wam karty- powiedziała nauczycielka

*******

- I co mamy?- zapytał Paul gdy jakimś cudem przecisnąłem się przez tłum ludzi przy biurku nauczycielki

Spojrzałem na kartkę, a gdy zobaczyłem temat moje policzki lekko zapiekły

- Rozmnażanie- wyszeptałem

- A to łatwe- rzucił luzacko Dylan zaplatając dłonie za głową

- Ty o kopulowaniu wiesz najwięcej- rzucił Brett co skutecznie rozbawiło ich obu

- Ja po prostu rozładowuje swoje emocje- bronił się

- Możesz choć na chwilę opanować swoje ordynarne teksty?- zapytałem marszcząc wrogo brwi. Chłopak uśmiechnął się jedynie cwanie, po czym wypuścił powietrze przez nos

- To jak robimy? Idziemy do któregoś czy dzielimy się?- zapytałem, a gdy Paul miał zadać głos Gally uprzedził go

- Chyba to oczywiste, że u kogoś. Na tym właśnie pracę w grupach polegają, aby integrować się z innymi. Jesteś przewodniczącym, a o tym nie wiesz?- wyznał, a ja od razu zabrałem głębszy wdech, aby nie czepiać mu z otwartej ręki w twarz

Znów to robi! Poucza mnie na każdym kroku i robi to z taką pewnością siebie, że czasem mam ochotę mu przywalić

- Proponuje abyśmy poszli do ciebie- dodał a moje oczy momentalnie się rozszerzyły

- Czemu akurat u mnie?

- A czemu nie? No chyba, że nasz perfekcyjny przewodniczący nie jest tak idealny, a swój pokój trzyma w nieładzie

- Po pierwsze co ma mój pokój to rzeczy, a po drugie zgoda- rzuciłem przewracając oczami

Naprawdę nie wiem o co mu chodzi, ale nie będę się z nim kłócić bo za chwilę mi wyjedzie z czymś jeszcze

- W takim razie wszystko ustalimy u mnie- dodałem chowając kartkę

Wszyscy od razu kiwnęli głową, a ja ruszyłem w stronę pokoju rady. Mam tam jeszcze parę spraw do załatwienia i jeśli teraz tego nie zrobię będę mieć zaległości

*******

- Zapraszam- powiedziałem otwierając drzwi swojego pokoju

Cała czwórka weszła do środka, a ja zamknąłem drzwi. Usiedliśmy na kanapie w moim CZYSTYM pokoju, po czym wyciągnęliśmy zeszyty

Całe szczęście moja mam zabrała sobie nadgodziny i wróci później. Zazwyczaj już po pracy idzie do sklepu, aby kupić alkohol i często zdarza się, że po drodze wypije trochę

Dlatego też gdyby teraz wróciła mogłaby zrobić mi awanturę, a nie chcę aby oni to widzieli

- Jak się dzielimy?- zapytał Paul

- Proponuje aby każdy zajął się tym co umie- zacząłem- czyli ja z Brettem, ty z Dylanem, a Gally niestety będzie musiał sam

- Paul- przerwał mi Dylan kładąc rękę na jego ramieniu- to zaszczyt mogąc zająć się wraz z tobą rozmnażaniem

- Co!- krzyknął lekko zdezorientowany chłopak, Dylan i Brett wybuchli głośnym śmiechem natomiast ja zakryłem twarz dłonią

- Czy to chodź raz możesz utrzymać swojego wilka w spokoju?- zapytałem przez lekki śmiech

- Ty się jeszcze z tego śmiejesz?- zapytał Gally

- Bo to było zabawne, przecież na tym polega integracja- zauważyłem wytykając mu jego wcześniejsze słowa

- Tak, ale nie w taki sposób, przecież to

- Gally- przerwał mu Dylan, a nas zwzrok spoczął na nim- Zamknij twarzostan

Od razu zakryłem usta dłońmi, aby nie wybuchnąć śmiechem, natomiast Gally urażony słowami Dylana chwycił za zeszyt

- Zajmijmy się lepiej pracą- rzucił wkurzonym głosem

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro