83

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Rozdział ma 3000 słów, a normalnie wstawiam z 1200-1500 słów więc miłego czytania

Perspektywa Davida:

Thomas: Ciuchy wyprasowane?

Ja: tak

Thomas: Kasę masz?

Ja: Tak

Thomas: Zęby umyłeś?

Ja: Tak!

Thomas: Plan randki jest?

Ja: TAK!

Thomas: I pamiętaj, aby na pierwszej randce nie pchać mu się do łóżka. Możesz go tym odstraszyć

Ja: Thomas kurwa, zaraz oddam cię do okna życia!!!

Thomas: Grzeczniej. Nie znam cię i nie wiem komu oddaje mojego kochanego przyjaciela

Ja: Jak nic charakter masz po matce. Lepiej zajmij się Ollio i nie zapomnij wyjść z nim o 19 na spacer

Thomas: Nie zapomnę. A ty pamiętaj, że siedzę w mediach społecznościowych. Do 18 internet ma wrzeć od nadmiaru zdjęć

Przewróciłem oczami na jego wiadomość, jednak w duchu bardzo się cieszyłem. Nie sądziłem, że mój syn tak łatwo zaakceptuje moją relacje z Paulem. Nie liczyłem nawet na to, że w jednym procencie to zrozumie, a tu proszę. Taka niespodzianka.

Westchnąłem blokując telefon, po czym spojrzałem przed siebie w lustro. Miałem na sobie jasny kremowy golf, któy opinał moje mięśnie, czarne spodnie, tego samego koloru buty oraz szary płaszcz w szeroką kratkę sięgający do moich łydek. I może już wcześniej miałem uszykowane ciuchy to i tak mam wątpliwości czy aby na pewno wyglądam dobrze

Chyba jednak przesadzam i zachowuję się jak baba.

Westchnąłem przeczesując ręką swoje gęste blond włosy, a w tym samym momencie poczułem jak mój telefon zawibrował. Z niechęcią przewróciłem oczami, po czym spojrzałem na telefon. Myślałem, że to znów mój syn wyleciał z jakimś głupim tekstem, jednak okazało się inaczej. Na moje usta mimowolnie wkrad się szeroki uśmiech i całe szczęście nikogo obok mnie nie było, bo wyglądałem teraz jak wariat

Paul: Możesz stworzyć portal, jestem gotowy

Ja: Już się robi

Wysłałem wiadomość i nie czekając ani sekundy dłużej obróciłem się pstrykając palcami. Na środku salonu pojawiło się jasne światło, które po chwili zaczęło się rozszerzać rozświetlając cały salon. Portal osiągnął porządny rozmiar, a ja poczułem dziwne ukłucie w żołądku. Cholera...stresuje się i to bardzo. Myślałem, że ten stres to najwyższy poziom jaki osiągnąłem, jednak szybko przekonałem się, że jest inaczej. Bo gdy tylko sylwetka chłopak zaczęła odznaczać się w jasnym świetle poczułem jeszcze większy ucisk w żołądku.

Przełknąłem ślinę, przegryzając dolną wargę, a już po chwili Paul stanął w salonie. Portal za nim zamknął się, a pomiędzy nami nastała głucha cisza. Brunet miał na sobie czarne spodnie, czarną koszulę, czarne buty i zawieszony przez rękę płaszcz o tym samym kolorze. Jego brązowe loki były teraz wyraźniejsze, a buzia jakby jaśniejsza i czystsza. Chłopak podniósł na mnie wzrok, a gdy nasze oczy spotkały się na moje usta samoistnie wkradł się uśmiech. Chciałem się odezwać i skomplementować jego wygląd, jednak język utknął mi w gardle. Patrzyłem na niego z lekko uchylonymi ustami i chyba musiało to rozbawić chłopaka, bo po chwili jego głowa przekręciła się lekko w bok, a na usta wkradł się cwany uśmiech

- Coś nie tak?- zapytał z wyraźnym rozbawieniem co szybko sprowadziło mnie na ziemię. Otrząsnąłem się chrząkając, po czym spojrzałem głęboko w jego oczy

- Nie nie. Wszystko okey....świetnie wyglądasz- wyszeptałem błądząc wzrokiem po jego twarzy. Chłopak kiwnął głową, po czym z lekkim grymasem zaczął lustrować moją sylwetkę- Coś nie tak z moim strojem?- zapytałem niepewnie

Mogłem jednak iść się przebrać

- Czy coś jest nie tak?- zapytał poważnym tonem, spoglądając w moje oczy- Jest tragicznie! To ja miałem lśnić tego wieczoru, a teraz nikt na mnie nie spojrzy przez twój wdzięk!- krzyknął przez śmiech na co rozbawiony przewróciłem oczami

- Mogę iść się przebrać

- Nie... zostań w tym- powiedział pewnie unosząc głowę na co kiwnąłem głową

- W takim razie- zacząłem stawiając krok w jego stronę- chodźmy- dodałem wskazując dłonią na drzwi

- Niech chaos się zacznie- wyszeptał unosząc prawy kącik ust

*******

Gdyby jeszcze miesiąc temu ktoś powiedział by mi, że będę się śmiać... zrobił bym to, zaśmiał bym się, a później wrzucił bym go do ognia. Nie sądziłem, że jeszcze kiedyś zaśmieje się i nie będzie to spowodowane gnębieniem dusz. Myślałem, że tamto życie mi odpowiada, że jestem do niego stworzony, że takie uczucia jak radość powinny być mi obce. A teraz? Teraz zrozumiałem, że właśnie tego mi brakowało.

Nie pamiętam kiedy ostatni raz tak szczerze się uśmiechałem.

- Nie kłamie- powiedziałem unosząc dłonie w górę, a na moich ustach dalej znajdował się szeroki uśmiech- Naprawdę znam każdy język świata

- Powiedzmy, że ci wierzę- zaczął odchylając się na krzesło. Przedramię dalej miał ułożone na stoliku, a w dłoni trzymał uszko filiżanki z kawą- Jak tego dokonałeś?- dodał z lekko cwanym uśmiechem

Chłopak uniósł filiżankę upijając łyk kawy, natomiast ja w tym samym czasie oparłem się łokciami o stolik. Uniosłem jedną brew, a mój wzrok błądził po jego twarzy

- Tajemnicą jest długowieczność- wyjaśniłem. Chłopak zmarszył brwi, jakby nie rozumiał o co chodzi, jednak po chwili na jego twarzy zagościło zrozumienie. Zdziwiło mnie to lekko, jednak nie tak jak jego późniejsza reakcja. On zaczął się z czegoś śmiać- powiedziałem coś nie tak?

- Nie nie- pospieszył nadal się śmiejąc. On pięknie się śmieje- po prostu czasem zapominam, że jesteś pierwszym wampirem. Oczywiście nie chce cię tym urazić- pospieszył szybko

- Nie uraziłeś. Tak właściwie cieszy mnie to, że ta granica między nami została zatarta- odparłem szczerze. Chłopak uśmiechnął się lekko kiwając głową, po czym spojrzał na swoją filiżankę

Miałem otworzyć usta, aby zacząć kolejny temat, jednak w tym samym momencie poczułem wibracje w kieszeni. Chłopak od razu uniósł głowę, a ja przewróciłem oczami, bo ja i on dobrze wiedzieliśmy kto napisał

- Znów?- zapytał przez lekki śmiech, gdy zacząłem grzebać w kieszeni

- Pewnie Tak- westchnął odblokowując telefon, a gdy zobaczyłem kto napisał mój wzrok znów spoczął na chłopaku- on jest irytujący

- Daj spokój. Tommy to fajny chłopak- wyznał, a ja w tym samym momencie zacząłem czytać wiadomość

Thomas: Jest źle

Thomas: Nie!!! Jest fatalnie!!!

- Co ci napisał- zapytał zaciekawiony w momencie gdy zmarszyłem brwi na jego dziwną wiadomość

- Piszę, że jest źle...a raczej fatalnie

- Ale o co chodzi?- rzucił jeszcze bardziej zaciekawiony. Chłopak odłożył filiżankę na podstawkę, a jego łokcie wylądowały na stoliku

- Zaraz się dowiemy- odparłem od razu odpisując

Ja: O co ci znów chodzi? Zdjęć nie ma? Wydawało mi się, że parę osób robiło nam zdjęcia z ukrycia

Thomas: Bo robili. Zdjęcia już są w necie

Ja: To o co ci chodzi?

Thomas: A o to, że ludzie uważają iż Paul jest twoim adwokatem

- Czyli o to chodzi- westchnąłem przewracając oczami. Paul posłał mi pytające spojrzenie, a w tym samym momencie przyszła kolejną wiadomości

Thomas: Przestańcie zachowywać się tak oficjalnie! Weź go złap za tyłek czy coś. Mam przyjść tam z Dylanem i pokazać wam?

Ja: Po pierwsze, jeśli tu przyjdziecie i Dylan to zademonstruje to wiedz, że będziesz miał chłopaka bez rąk

Ja: A po drugie to nasza pierwsza randka i ma być naturalnie

Wysłałem wiadomość, po czym nie czekając na jego odpowiedz schowałem telefon do kieszeni spodni. Spojrzałem na Paula, a moje usta złączyły się w wąską linię

- To o co chodzi?- zapytał unosząc filiżankę

- Okazało się, że ujawnienie związku jest trudniejsze niż jego ukrywanie- wyjaśniłem na co ten pokiwał delikatnie głową- A i każdy bierze cię za mojego adwokata

- Adwokata? Czy każdy klient karmi swojego adwokata syntetycznym stekiem w drogiej restauracji?- zapytał nawiązując do sytuacji sprzed dwóch godzin gdzie dałem mu spróbować mięsa na bazie krwi- swoją drogą ten stek smakował jak karton wymieszany z krwią

Zaśmiałem się na jego porównanie, po czym przewracając oczami oparłem się o krzesło

- Próbowałeś kartonu wymieszanego z krwią?- zapytałem nadal przez lekki śmiech

Chłopak zasznurował usta w wąską linię, po czym mało delikatnie kopnął mnie w kostkę. Przegryzłem dolną wargę, po czym schyliłem się aby złapać jego nogę. Chłopak chciał ją zabrać, jednak ja byłem zwinniejszy. Szybko chwyciłem w moją prawą dłoń jego delikatną kostkę, a drugą ręką oparłem się o stolik

- Nie ładnie tak bić starszych- pokręciłem głową cmokając przy tym- Nie ładnie- chłopak oparł się o krzesło, po czym skrzyżował dłonie na piersi

- I co my teraz z tym faktem zrobimy?- zapytał z cwanym uśmiechem

Odwzajemniłem gest i bez najmniejszego zastanowienia położyłem jego stopę zaraz obok mnie na krześle. Paul posłał mi pytające spojrzenie, a moje palce zaczęły jeździć po jego kostce. Chłopak nabrał powietrza w płuca, a jego usta po chwili złączyły się w wąską linię.

- Chyba jakaś kara by się przydała- wyszeptałem, delikatnie wkradając się palcami pod jego nogawkę

Chłopak zarumienił się lekko, a ja z cwanym uśmiechem patrzyłem w jego oczy. Paul zaczął głębiej oddychać i chyba nigdy nie czułem takiej satysfakcji. Chciałem brnąć w to dalej i z zadowoleniem oglądać jego reakcje, jednak w tym samym momencie zdałem sobie z czegoś sprawę. My nadal jesteśmy w kawiarni i czuję wzrok innych na sobie.

Chrząknąłem, dyskretnie rozglądając się, a chłopak zrobił to samo. I nie myliłem się, bo gdy tylko to zrobiliśmy każdy odwracał od nas wzrok i zaczynał o czymś rozmawiać. Lekko speszony wyprostowałem się puszczając jego kostkę, a brunet od razu zabrał stopę z mojego krzesła. Pomiędzy nami nastała cisza, jednak nie na długo, bo gdy nasze spojrzenia się spotkały zasmialiśmy się lekko

- Przynajmniej pierwsze plotki się rozejdą- powiedział nagle na co kiwnąłem głową- która godziną?- dopytał, a ja spojrzałem na zegar za nim

- Przed siedemnastą- rzuciłem znów spoglądając na chłopaka. Paul kiwnął głową, a nasz wzrok zjechał na prawie puste filiżanki

- Idziemy do parku?- zapytał nagle. Spojrzałem na niego, jednak ten nie uraczył mnie spojrzeniem. Zamiast tego spoglądał gdzieś w dół jakby panele były ciekawsze

- Jasne- odparłem

Od razu wstaliśmy z miejsca, po czym ruszyliśmy do baru. Zapłaciłem za kawy i żegnając się ruszyliśmy w stronę wyjścia po drodze zabierając swoje płaszcze. Otworzyłem drzwi przepuszczając bruneta, a ten nawet na mnie nie spoglądając opuścił lokal. Trochę mnie to zdziwiło, więc z lekko zmarszczonymi brwiami ruszyłem za chłopakiem. Poprawiłem swój płaszcz dorównując mu kroku, po czym spojrzałem na jego profil

Wydawał się zamyślony i zawstydzony. A co jeśli nie jest przekonany co do tego związku i nie wie jak mi to powiedzieć? Niby dobrze spędzaliśmy czas, bo cały czas się śmialiśmy, a tematy się nie kończyły, jednak... może jestem dla niego za stary?

Westchnąłem czując nieprzyjemne ukłucie w klatce piersiowej, a w tym samym momencie weszliśmy do parku. Na dworze było już ciemno, a latarnie ładnie oświetlały park, w którym co jakiś czas kogoś mijaliśmy. Od nastolatków, przez młode pary z dziećmi, do starszych małżeństw. Znów spojrzałem na profil bruneta, a moje zęby niekontrolowanie zagryzły dolną wargę. Chłopak wydawał się zakłopotany. Nie chce, aby tak się czuł i jeśli na szali staje jego szczęście to jestem gotów żyć ze złamanym sercem

- Paul- zacząłem zatrzymując się w miejscu. Chłopak postawił jeszcze dwa kroki, po czym spojrzał na mnie marszcząc brwi

- Tak?- zapytał wkładając dłonie do kieszeni płaszcza

- Dobrze się bawiłeś?

- Tak- odparł bez zastanowienia- Nawet bardzo. Nie pamiętam kiedy ostatnio się tak dobrze bawiłem

Kiwnąłem głową, a ten uśmiechnął się lekko. Patrzyliśmy chwilę na siebie, jednak ten po chwili odwrócił wzrok. Pomiędzy nami nastała cisza, a presją zżerała mnie od środka.

- Słuchaj- zacząłem niepewnie co od razu zwróciło jego uwagę. Nasze spojrzenia skrzyżowały się, a ja poczułem gulę w gardle- Chce zacząć od tego, że naprawdę świetnie się bawiłem...w sumie to nie pamiętam czy kiedykolwiek tak dobrze się bawiłem. Żyje na tym świecie trochę lat i wiem, że zbliżamy się do tego punktu, gdzie mamy podjąć decyzję. I oczywiście nie popędzam cię, rozumiem iż możesz nadal mieć pewne wątpliwości, bo przecież tyle nas dzieli. Ale prawda jest taka, że mimo mojej długowieczności jestem bardzo niecierpliwy. Chciałbym po prostu wiedzieć po czym stąpam, bo wydajesz się być niepewny naszej relacji- wyszeptałem ostatnie słowa i ani na sekundę nie oderwałem od niego spojrzenia.

Chłopak kiwnął głową przełykając ślinę, a jego jabłko Adam poruszyło się. Brunet nabrał powietrza, po czym przegryzł dolną wargę. Ja natomiast wpatrywałem się w jego twarzy...nie, ja skanowałem ją, tak jakbym miał go już nigdy nie zobaczyć. Chciałem zapamiętać każdy fragment jego twarzy

- Czemu uważasz, że jestem niepewny naszej relacji?- zapytał po krótkiej chwili, pewnie unosząc brodę

- Mam takie dziwne przeczucie. Pod koniec pobytu w kawiarni zacząłeś odwracać ode mnie wzrok. Gdy tu szliśmy nie odezwałeś się ani słowa i wydawałeś się być strasznie zamyślony. Jeśli nie chcesz tego związku po prostu mi powiedz. Nie chce na ciebie naciskać- wyjaśniłem i chyba pierwszy raz od dawna moje martwe serce zabolało

Chłopak zmarszczył brwi posyłając mi zdziwione spojrzenie, a ja czułem jak atmosfera robi się gęstsza. I może sytuacja sprzed chwili była dziwna, jednak nie tak dziwna jak to co wydarzyło się sekundę później. Brwi chłopaka rozluźniły się, a jego usta wygięły się w szeroki uśmiech ukazując szereg białych zębów. Chłopak z początku zaśmiał się bezdźwięcznie wypuszczając tylko powietrze przez nos, by po chwili wybuchnąć lekkim śmiechem. Tym razem to ja posłałem mu zdziwione spojrzenia, bo za cholere nie wiedziałem co tu się dzieje. Mam też się śmieć? Cieszyć? Czy może płakać?

- Czemu się śmiejesz?- zapytałem prosto z mostu

- Bo- zaczął opanowując śmiech- bo przez mój plan, który wymyśliłem zacząłeś mieć mętlik w głowę

- Jaki plan?

Chłopak nic nie odpowiedział. Zamiast tego zaczął się rozglądać, a gdy upewnił się, że parę osób w oddali na nas patrzy, znów spojrzał w moją stronę. Na ustach chłopaka pojawił się cwany uśmiech, a on sam zrobił parę mniejszych kroków w moją stronę. Paul zatrzymał się paręnaście centymetrów przede mną, po czym zadarł głowę w górę, aby spojrzeć w moje oczy. Jego dłonie zacisnęły się na moim planszy idealnie na wysokości klatki piersiowej, a ja poczułem dziwne ciepło na całym moim ciele.

- Skoro ludzie chcą plotek to dajmy im je- wyszeptał błądząc wzrokiem po mojej twarzy

Rozchyliłem lekko usta chcąc coś powiedzieć, jednak Paul nie dał mi dojść do słowa. Chłopak szybko podniósł się na palcach, przymykając oczy, a jego dłonie zacisnęły się na moim płaszczu. Zimy pot rozlał się po moich plecach i nim zorientowałem się co chłopak chce zrobić było już za późno. Jego ciepły oddech owinął moje wargi, a już po chwili poczułem jego miękkie usta na swoich.

Jęknąłem gardłowo będąc lekko zdezorientowany, jednak moje powieki samoistnie się przymknęły. Tkwiliśmy chwilę w bezruchu, jednak gdy chłopak poruszył ustami od razu oprzytomniałem. Zacząłem oddawać pocałunek kładąc dłonie na jego biodrach pod płaszczem, a po moim ciele rozeszło się przyjemne ciepło. Nie peszyło mnie to, że prawdopodobnie większość ludzi w parku skupia swoją uwagę na nas. Teraz liczył się tylko on i ta chwila. Moja prawa ręka powędrowała do góry, a gdy ułożyłem ją na jego policzku wzmocniłem pocałunek. Chłopak przycisnął policzek do mojej dłoni przechylając głowę lekko w bok, a jego dłonie powędrowały w górę na moje barki. Nasze języki ocierały się o sobie, a sam pocałunek nie był chaotyczny. Był powolny i spokojny, chcieliśmy zapamiętać z tej chwili jak najwięcej.

Zacisnąłem dłonie na jego szczupłej tali, a chłopak jęknął w moje usta. W końcu po paru powolnych pocałunkach oderwaliśmy się od siebie, a chłopak obniżył się lekko w dół stając płasko na stopach. Moja dłoń dalej spoczywała na jego policzku, a wyraz mojej twarzy pozostawał niewzruszony. Dłonie chłopaka zjechały na moją klatkę piersiową i z tym samym spojrzeniami co ja wpatrywał się głęboko w moje oczy. Nasze ciepłe oddechy mieszały się ze sobą, a żaden z nas nie chciał się odezwać. Po prostu tak trwaliśmy oderwani od rzeczywistości i od tego całego chaosu, który toczył się dookoła nas.

Niestety na świecie istnieje osoba, która potrafi zniszczyć nawet tak wspaniałą chwilę jak ta. Potrafi wejść do twojego życia w najmniej oczekiwanym momencie i nawet nie będzie przepraszać za zniszczenie harmonii. A najgorsze jest to, że to ja go stworzyłem

- Udusze go- wyszeptałem sięgając do kieszeni spodni

Paul zaśmiał się słodko zabierając swoje dłonie, po czym odsunął się lekko w tył. Spojrzałem na wyświetlacz telefonu a moim oczom ukazały się wiadomości od mojego syna. Westchnąłem głośno, po czym przesunąłem w górę aby zacząć od pierwszej wiadomości, która to przeszkodziła w tak pięknym moemncie

Thomas: Mamy to!!!!!!!

Thomas: Wiesz ile zdjęć się sypie!!!

Thomas: Czuję się jak dumny ojciec!!!!

Thomas: shkqhdjdbd

Thomas: Ale trochę jestem zawiedziony

Thomas: Liczyłem na to, że to ty zainicjujesz pocałunek

Thomas: No ale nie ważne

Thomas: Wyciszam telefon jak coś bo za dużo osób do mnie wypisuje

Thomas: Miłej randki

Ja: Była miła póki nie napisałeś

Thomas: To ty mnie spłodziłeś więc się męcz

Ja: Nie miałeś mieć czasem wyciszonego telefonu?

Wysłałem wiadomość i nie czekając na jego odpowiedz schowałem telefon do kieszeni. Spojrzałem na Paula, który teraz z widocznym rozbawieniem patrzył na mnie z dołu. Chłopak przechylił głowę w bok zabierając powietrza w płuca, a przez moje ciało przeszły dreszcze

- Przepraszam, mój syn chyba nałykał się za dużo żelków Haribo- powiedziałem pierwsze co przyszło mi na myśl

- Czyli zdjęcia już są w necie?- zapytał prostując głowę. Kiwnąłem lekko i nie wiem czemu, ale poczułem jakby ktoś zdjął mi ogromny ciężar z barków

Staliśmy chwilę wpatrując się w siebie, a mój wzrok niekontrolowanie zjechał na jego usta. Wpatrywałem się w nie kompletnie oderwany od rzeczywistości i pewnie tkwił bym tak dalej gdyby nie jeden mały szkopuł. Jego usta rozchyliłem się wykazując szereg białych zębów, a już po chwili usłyszałem jego delikatny śmiech. Otrząsnąłem się i lekko speszony spojrzałem w oczy bruneta

- Jeśli chcesz to po prostu to zrób- powiedział pewnie. Jego kącik ust uniósł się w górę, a wzrok przewiercał na wylot

- Chętnie bym to zrobił- zacząłem wyciągając dłoń w jego stronę. Moje palce zacisnęły się na jego tali by po chwili przyciągnąć chłopaka w moją stronę. Nasze klatki piersiowe przylgnęły do siebie, a chłopak spojrzał w górę niekontrolowanie kładąc swoje dłonie na moich barkach- Ale najpierw muszę zadać ci pewne pytanie- dodałem kładąc drugą dłoń na jego tali

- A więc słucham- wyszeptał błądząc wzrokiem po mojej twarzy

Momentalnie poczułem ucisk w żołądku i dziwny dyskomfort spowodowany spojrzeniami innych. I może nie interesowało by mnie, ale właśnie nadszedł ten moment, w którym muszę zapytać Paula o naszą przyszłość. Czuję na sobie ogromną presję i boję się....tak boje się, że coś nie wyjdzie.

Zabrałem głębszy wdech, po czym strzelając sobie mentalnie w policzek spojrzałem w oczy chłopaka

- Paul- zacząłem z lekkim uśmiechem- Czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moim partnerem?

Na ustach bruneta momentalnie pojawił się uśmiech, a w oczach dziwne iskierki. Przełknąłem ślinę i ani na sekundę nie odwróciłem wzroku od chłopaka

- Bałem się, że już nie zapytasz- zaczął z pięknym uśmiechem- Tak, zostanę twoim partnerem- wyszeptał, a po moim ciele przeszły dreszcze

Nie myśląc długo schyliłem się w stronę chłopaka, a jego dłoń zjechała na mój policzek. Obróciłem głowę lekko w bok, przymykając powieki, a już po chwili poczułem ciepły oddech Paula na swoich ustach. Nasze wargi znów przylgnęły do siebie, a ja czułem jak radość rozsadza mnie od środka. Czuję się teraz jak gówniarz i nie przeszkadza mi to. Bo Paul jest wyjątkowy i mogę czuć się przy nim swobodnie.

⊰᯽⊱┈──╌❊ ❊ ❊╌──┈⊰᯽⊱

Sorry za błędy

Następna perspektywa Paula

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro