Epilog

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

.
.
.
.
...ge...
.
.
.
Gege...
.
.
.
Gege.
.
.
.
.
.
.

"Widzę ciemność."
.
.
Gege.
.
.

"Jestem martwy."
.
.
Gege.
.
.
.

Jestem martwy, prawda?
.
.
.
Gege.
.
.
.
...San Lang...
.
.
.
Gege.
.
.
.
.
.

- Gege.

Xie Lian powoli otworzył oczy.

Przywitały go jaskrawe promienie słońca, przez co po chwili znów musiał opuścić powieki.

Powinien być martwy, prawda?

Jednak mógł oddychać, co do tego nie było wątpliwości. Na dodatek czuł się bardzo komfortowo, było mu ciepło, otaczał go bardzo znajomy zapach i wszędzie było miękko. Ponownie otworzył oczy, powoli przyzwyczajając się do jasnego światła...

- Gege, co się stało?

Ten głos...

San Lang?

San Lang, żyjesz...?

Xie Lian gwałtownie odwrócił się, otwierając oczy i wpadając w czyjeś objęcia. Uderzył głową w klatkę piersiową tej osoby, ale szybko odepchnął się, patrząc z niedowierzaniem i jednocześnie nadzieją w swoich pięknych orzechowych oczach, na osobę leżąca pod nim.

Zawahał się, widząc twarz drugiego.

To był San Lang, ale jednocześnie nie był San Langiem...

To znaczy wyglądał jak San Lang, ale był trochę starszy, a jego prawe oko...

Nie, nie miał prawego oka, było ono zasłonięte czarną opaską.

Patrzył na jego przystojną twarz przez chwilę, zdezorientowany.

Ta twarz była jednak znajoma... Tak bardzo znajoma...

- Gege, dobrze się czujesz? - Jedno lśniące oko San Lang'a patrzyło na Xie Liana z troską.

Chłopak dopiero teraz rozejrzał się po pomieszczeniu. Znajdowali się w sypialni. W pomieszczeniu dominował kolor czerwony. Meble wyglądały dość... Zabytkowo... Leżeli na ogromnym łożu, wśród szkarłatnej pościeli. Xie Lian... Znał to pomieszczenie...

- Gege miałeś koszmar? - Dłoń San Lang'a ułożyła się na plecach Xie Liana, delikatnie je pocierając.

Wtedy właśnie, umysł niższego mężczyzny zalała fala wspomnień.



Szkarłatny Deszcz Szukający Kwiatu.

Książę Koronny Królestwa Xian Le.

Ach!

To wszystko, to wszystko...

Jaki głupi sen...

Xie Lian zaśmiał się, wtulając twarz w klatkę piersiową swojego męża.

- Ach San Lang, miałem taki dziwny sen~
Ale nie był przyjemny... Śniło mi się, że oboje umarliśmy...

- Oj Gege... Wiesz przecież, że ja już nie żyję.

- Wiem, ale to co innego...

Hua Cheng przytulił mocniej Xie Liana. Jego uścisk był taki stabilny, realny i mocny, a jednocześnie delikatny i czuły, sprawiając, że Xie Lian czuł się bezpiecznie i komfortowo. Właśnie tutaj, łażąc w objęciach swojego męża, Najwyższego Króla Duchów, Hua Cheng'a, Szkarłatnego Deszczu Szukającego Kwiatu, w ich sypialni, w ich domu, w Mieście Duchów.
Tutaj był bezpieczniejszy niż gdziekolwiek indziej, to było jego miejsce na ziemii. Już nic i nikt, nigdy tego nie zmieni. Już na zawsze będzie trwał u boku swojego San Lang'a, a jego ukochany już nigdy go nie opuści.

Xie Lian wtulił się mocniej (jeśli to w ogóle możliwe, biorąc pod uwagę fakt, że trwali już w ciasnym uścisku) w ramiona męża.

Hua Cheng gładził jego włosy i już po chwili Książę Koronny usnął. Wielki Hua Chengzhu spędził przyjemny poranek, przyglądając się pięknej twarzy swojego ukochanego Boga.



KONIEC



Dzięki za przeczytanie mojego "dzieła", mam nadzieję, że Wam się podobało ❤️ Niech Xie Lian Was błogosławi 🙏

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro