39. We Did It

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Yoooo! Wracam do was z troszeczkę (XD) dłuższym rozdziałem.
Mam nadzieje, ze się spodoba...
Tak bardzo chciałam mieć ten wątek już z głowy UFFFFFF!
Nie zrozumcie mnie źle, kocham ich i po prostu nie mogłam się doczekać dlatego się cieszę ㅜ.ㅜ
Jestem taka dumna z moich maleństw ^^ następny to będzie odpowiedzi naszych debili, nie myślcie, że zapomniałam. Zapraszam

P.S. ,,wiadomości od danej osoby"
*to co mark chciałby napisać*

Na wypadek gdyby ktoś się nie połapał ♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡

Mark pov.

Spojrzałem na mojego ,,chłopaka", który zaraz przed wyjściem z mojego domu złapał mnie za rękę.

- Gotowy? - spytał, na co tylko kiwnąłem głową na potwierdzenie.
Razem udaliśmy się do szkoły, gadając tak jak zawsze. Odkąd pamiętam, byliśmy ze sobą blisko, nie wszyscy, ale ja, Chan i Chen znamy się od dziecka, tak samo Kai, Luhan i Monster, a później poznaliśmy się w szkole podstawowej i zostaliśmy razem do liceum, a ja osobiście mam nadzieje, że nawet i do śmierci nic nas nie rozłączy.
Tuż przed szkołą zacząłem się troszeczkę stresować, ale gdy weszliśmy do środka i wszyscy zaczęli się na nas patrzeć to myślałem, że umrę. Czasy czas miałem w głowie myśli, że ktoś się domyśli, albo, że wszyscy już wiedzą i mają z nas niezły ubaw. Najbardziej w świecie chyba boje publicznego upokorzenia, może to głupie, ale nie potrafię nic z tym zrobić.
Mieliśmy mieć rozdzielone lekcje, ja chemię, a Chan biologię.
Nie chciałem być teraz sam, w szczególności, że mam lekcje z Jacksonem. Staliśmy przy mojej sali, kiedy przyszła reszta naszej ekipy, a zaraz po nich Kook i jego przyjaciele.

Chan odwrócił się do mnie, tym samym zasłaniając mi wszystko

- Dasz radę, pisz ze mną - wyszeptał i chciał odejść, ale złapałem go za rękę i przyciągnąłem do siebie, łapiąc za jego włosy i mocno całując jego usta. Chan zaczął oddawać pocałunek z taką samą pasją, a kończąc złapał moja wargę w zęby i pociągnął lekko.
Wszyscy patrzyli się na nas jak na ducha

- Kocham cię - powiedziałem, Monster zaczął się krztusić, a Yeoli tylko uśmiechnął się i pokiwał głową zanim poszedł do klasy. Dzownek na lekcje odbił się echem w mojej głowie. Wyciągnąłem telefon i zacząłem pisać z moim chłopakiem. Siadłem w ławce, w której zawsze siedzę, ku mojemu zdziwieniu dosiadł się do mnie, nie kto inny jak właśnie Jackson.
Napisałem szybko do Parka, mówiąc jaka jest sytuacja i, że nie mogę pisać. Coś tam odpisał, ale nie zdążyłem przeczytać.

Przez pierwsze minuty nic się nie działo, Wang się nie odzywał, jedyne co robił, to sztyletował mnie wzrokiem, aż w końcu przesunął po ławce karteczkę, tuż pod moją rękę, przypadkowo i delikatnie przejeżdżając placem po mojej dłoni.
Wzdrygnąłem się lekko na ten gest, spojrzałem na papier, na którym widniał napis:

,,Dlaczego to robisz?"

Serce zakuło mnie niemiłosiernie, tak bardzo chciałem napisać coś innego, ale nie mogłem.
Nie mogłem myśleć tylko o sobie, robię to też dla Chanyeola

,,Bo go kocham"
*Chce żebyś był zazdrosny *

,,Od kiedy niby?"

,,Od zawsze, ale nie myślałem, że odwzajemnia moje uczucia"
*To ciebie kocham*

,,Zranicie tym związkiem wiele osób''

Może - pomyślałem, ale najbardziej zranimy samych siebie...

Wstałem, mnąc kartkę i wybiegłem z sali, zanim łzy zalały moją twarz.
Oparłem się o ścianę plecami i uderzyłem o nią tyłem głowy. Wplątałem palce we włosy, mocno za nie pociągnąłem i zjechałem po niej na dół, płacząc. Jak dziecko, małe i bezbronne, tak właśnie się czułem kiedy ogarnął mną szloch i trzęsawki.

Wzdrygnąłem się, kiedy poczułem czyjąś rękę na ramieniu. Spojrzałem do góry i ujrzałem D.O.

- Co się stało? Pokłóciłeś się z Chanyeolem?

- N-nie-e

- To o co chodzi

- Ja-a nie chce z-z nim-m być

- Nie mnie to powinieneś mówić - odparł wstając - Yeol zasługuje by wiedzieć

- O-on też nie-e chce, my-y t-ylko-o
U-u-udaje-e...

- Udajecie, ale czemu?

- J-jackson - wyszeptałem

- Nie płacz, zarówno Wang jak i Beak są zazdrośni. Pociągnijcie to jeszcze trochę i powiedzcie im prawdę

- Ale...

- Wiem, że boli, ale później będzie tylko lepiej - chłopak przytulił mnie i odszedł. Postanowiłem się ogarnąć I uspokoić, wiec swoje chwieje kroki skierowałem w stronę łazienki. Z ciekawości zobaczyłem ta wiadomość od Chana, którą napisał po tym jak mu powiedziałem o sytuacji na lekcji. Gdy tylko przeczytałem, zaśmiałem się gorzko. Ciekawe czy poszło mu lepiej...

,,Wiem, ze mną usiadł Baekhyun..."

Chanyeol pov

Usiadłem w ławce, już byłem znudzony... Nie cierpię przedmiotów ścisłych, są po prostu nudne. Myślałem, że to będzie kolejna lekcja, którą spędzę na spaniu, dlatego więc ułożyłem się już na ławce i zamknąłem oczy, gotowy na krótką drzemkę, ale usłyszałem hałas obok mnie. Uniosłem głowę na tę osobę i ku mojemu zdziwieniu, okazał się być nią Baek. Wcześniej nawet nie chciał na mnie patrzeć a co dopiero siedzieć w tej samej ławce co ja...

- Od kiedy ty i Mark jesteście parą? - spytał niby obojętnie, chociaż czułem, że jest lekko zdenerwowany

- Odkąd to nie jest twoja sprawa -uśmiechnąłem się do niego triumfalnie, patrząc jak ze złości robi się cały czerwony

- Wiedziałem, że nigdy ci na mnie nie zależało, szybko ci poszło znalezienie sobie nowej zabaweczki - wyszeptał i wstał, wziął swoje rzeczy i wybiegł za sali, a ja za nim. Dorwałem go na korytarzu i przycisnąłem do ściany, delikatnie ale stanowczo zacząłem go całować. Opierał się, próbował mnie odepchnąć, bił pięściami po moich ramionach i klatce. Jednak powoli zaczął zwalniać, aż w końcu objął mnie za szyję i zaczął oddawać każdy pocałunek z taką samą pasją, czulem sie wspaniale, jednak po chwili odsunąłem się od niego i oparłem się czołem o to jego. Hyun westchnął głęboko wciąż mając zamknięte oczy

- Jak możesz mu to robić? - już miałem mu odpowiedzieć, kiedy przerwał nam trzask drzwi i czyjś płacz, gdy tylko bardziej się wsłuchałem zrozumiałem czyje łzy są teraz wylewane

- Mark - wyszeptałem. Ruszyłem biegiem w tamto miejsce. Chciałem go przytulić, pogłaskać i powiedzieć, że wszystko będzie dobrze, że plan się uda, ale ktoś mnie powstrzymał.

Byun wskazał teraz na dwie postacie, Tuana i Kyungsoo, którzy byli zajęci rozmową

- Ja-a nie chce z-z nim-m być

- Nie mnie to powinieneś mówić - Diva przysłuchiwała się tej konwersacji z zaciekawieniem - Yeol zasługuje by wiedzieć

- O-on też nie-e chce, my-y t-ylko-o...

- Udajecie, ale czemu? - Mark coś powiedział ale nie usłyszałem, dopiero gdy D.O skomentował zrozumiałem o co chodzi

- Nie płacz, zarówno Wang jak i Beak są zazdrośni. Pociągnijcie to jeszcze trochę i powiedzcie im prawdę

- Ale...

- Wiem, że boli, ale później będzie tylko lepiej - Baekhyunowi opadła szczęka

- Czyli wy to tylko, żebyśmy byli...

- Tak, tak - złapałem go za rękę i zacząłem ciągnąć sportem w strone naszej sali, kiedy zatrzymaliśmy się pod nią zadzwonił dzwonek- mi się udało, bo jesteś mój, ale Mark nie płakał by bez powodu, jemu z Jacksonem nie poszło tak dobrze. Dlatego błagam niech nasz plan trwa dalej...

- Jacky! - Beak wydał się na pół szkoły, tym samym przerywając mi w pół zdania. Po chwili pojawił się wcześniej wymieniony chłopak, który jak tylko mnie zobaczył zaczął piorunować mnie wzrokiem

- Co chcesz Divo?

- Wypierdalaj do Marka i mów, że go kochasz

- Co?! - blondyn się speszył - Po pierwsze to on jest z Yodą, a po drugie...

- Nie nazywaj mojego faceta Yodą - oburzył się Baek - To wszystko było udawane, żeby wzbudzić naszą zazdrość, rozumiesz? Tuanowi naprawdę zależy, przed chwilą ryczał na korytarzu

- Skąd wiesz, że mu zależy?...

- Posłuchaj mnie, ten chłopak udawał, że chodzi z TYM - tu wskazał na mnie, na co Wang się zaśmiał - żeby zdobyć TO - tu wskazał na niego i ja zacząłem się śmiać. Oboje dostaliśmy w tył głowy - On cię kocha, ty go też, wiec w czym problem?

- Masz rację... - odparł zanim odszedł

- I co teraz? - spytałem

- Czekamy

Mark pov

Gdy już się ogarnąłem i wyszedłem z łazienki, postanowiłem znaleźć Chana. Nie zaszłem za daleko kiedy, poczułem jak ktoś chwyta mnie za rękę i przyciąga do siebie, szczelnie zamykając mnie w swoich ramionach

- Obaj jesteśmy głupi - wzdrygnąłem się słysząc ten głos. Mój wzrok powędrował na jego twarz - Nie mogliśmy po prostu powiedzieć kocham cię?

Jackson westchnął głęboko i spojrzał na mnie. Byliśmy niemalże równego wzrostu, więc bez trudu złożyłem delikatny, nienachalny pocałunek, na jego miękkich ustach, a on sam oddawał każdy najmniejszy ruch warg

- Kocham cię Wang, jesteś mój i nie zapominaj o tym

- Ja ciebie też Tuan, już nigdy się ode mnie nie uwolnisz

Grozisz? Czy obiecujesz...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro