47. Tomorrow Pt. 1

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Jednak zdecydowałam się podzielić, także miłego czytania i pamiętaj o gwiazdce jeśli rozdział się spodoba. Dziękuję wszystkim jeszcze raz za wszystko. Kocham was misiaki.
Rozdział taki, dla rozluźnienia i brakuje mi romansu w życiu, więc jedziemy z tym XD

Mam jeszcze ważną rzecz do obgadania, ale o tym później...

*Termin wykorzystany z 1 odcinka, 5 sezonu serialu ,,Teen Wolf"

Jimin pov

- Jimin!

Ocknąłem się, słysząc krzyk

- Hmm, mówiłeś coś?

- Tak, od jakiś 10 minut cały czas do ciebie mówię, co się dzieje?

- Przepraszam, martwię się o Kookiego, rozstanie z Yoongim strasznie go dobija, a ja czuję się taki bezsilny. Nic nie mogę zrobić, żeby mu pomóc

- Nie zatruwaj sobie tym głowy, kochanie ludzie zrywają ze sobą. To normalne

- Jak my zerwiemy, też tak powiesz?

- Nie, ale każdy powie to mi...

- I uwierzysz?

- W końcu tak

- Nie zależy ci już

- Jimin wiesz, że to nie prawda!

Chłopak trochę posmutniał i schował twarz w dłoniach, zrobiło mi się głupio. Siedziałem chwilę na kanapie obok niego, ale po kilku minutach wstałem i stanąłem naprzeciwko niego.

Starszy, za cholere nie chciał na mnie spojrzeć, więc siadłem okrakiem na jego biodrach i zacząłem całować jego szyję, co jakiś czas ją lekko gryząc

- Jimin nie możemy każdej naszej kłótni przerywać seksem i zostawiać to w cholere jak gdyby nigdy nic

- Dlaczego? - spytałem cały czas zajmując się jego szyją

- To do niczego nie prowadzi

- Przecież się nie kłócimy

- Ale tak nie można

- Niby czemu?

- Yoongi i Kookie Tak nie robili, oni rozmawiali o problemach i starali się je rozwiązać, a dla ciebie jedyne słuszne rozwiązanie to seks

- Okey, rozmawiali o problemach, ale w odróżnieniu od nas oni się rozstali Hobi i oboje cierpią - chłopak podniósł jedną brew

- Przekonałeś mnie

Starszy wstał, wciąż trzymając mnie na rękach i z moimi nogami oplecionymi wokół pasa zaniósł mnie do swojej sypialni.

Położył mnie na łóżku, a sam ułożył się nade mną

- Ale mam warunek

- Jaki?

- Chciałbym czegoś spróbować - Hoseok uśmiechnął się niebezpiecznie

- Okey.. - odparłem niepewnie

- W każdej chwili możesz powiedzieć, żebym przestał i dokończymy tak jak zawsze

- Okey

Chłopak wstał z łóżka i podszedł do szafy, chwilę w niej grzebał i wrócił do mnie. Chciałem się spytać co on dokładnie chce zrobić, ale zanim zdążyłem choćby otworzyć usta, on mnie wyprzedził

- Rozbierz się - jak kazał tak zrobiłem, zostawiając na sobie tylko bieliznę

- Wszystko - powiedział stanowczo, więc i bokserek się pozbyłem. Nie powiedziałem tego głośno, ale podobał mi się taki dominujący Hobi.
Chwilę później miałem przewiazane oczy, a on pchnął mnie na łóżko.
Ułożył moje ręce nad głową by kilka sekund później przywiązać je obie do ramy łóżka

- Jest okey?

- Tak - odpowiedziałem

- To dobrze, bo nie zamierzam teraz przestać

Mocno wbił się w moje usta, co głównie z zaskoczenia wywołało u mnie cichy jęk. Zacząłem oddawać pocałunki z taką samą pasją.

Nie zauważyłem tego od razu, ale wszystko odczuwałem dwa razy bardziej, każdy jego dotyk, szept, ruch, bardziej wyraźny, dosadny i agresywny, niż zazwyczaj. Powoli traciłem oddech, ale on nie zamierzał przestawać.

Ustami zszedł na moją szyję, całował, zasysał i przygryzał moją skórę doprowadzając mnie do szaleństwa. Co jakiś czas przez przypadek ocierał się jakąś częścią ciała o mojego stojącego na baczność członka, co wcale nie pomagało mi w wymianie tlenowej.
Mój oddech był płytki i urwany, a ciche jęki uciekały z moich ust, zachęcając tylko starszego do dalszych działań.
Hoseok nie spieszył się, powoli jadąc w dół, przez moje obojczyki, sutki, brzuch, do podbrzusza. Biodra same z siebie szły mi do góry, czekając na ulgę, której tak bardzo teraz potrzebuje, ale Hobi miał inne plany, ominął moje krocze i zaczął znęcać się nad moimi udami

- H-hoseok

- Słucham? - spytał słodko poczym ugryzł mnie wzgieciu między moją miednicą, a udami. Z moich ust poleciał krzyk przyjemności i desperacji

- Proszę...

- O co prosisz?

- D-dotknij mnie

- Przecież dotykam

- Ale t-tam - wiedziałem jak żałośnie brzmię i jak bardzo to go satysfakcjionowało.

Nie musiałem wcale widzieć, żeby wiedzieć, że moje uda całe pokryte są różowymi, czerwonymi i fioletowymi punktami. Wyraźnie czułem jak każdy z nich pulsuje, wysyłając fale do mojego podbrzusza

- Hobi błagam, nie mogę już

- Dalej nie rozumiem o co ci chodzi - starszy bawił się mną, a mi na samą myśl o powiedzeniu dokładnej komendy, policzki zmieniały kolor na róż, piekąc okrutnie

- ugghh - Nie byłem wstanie więcej z siebie wydusić, czułem za dużo przyjemności, wymieszanej z bólem, która sprawiała, że wariowałem

Usłyszałem jak chłopak się podnosi, czułem jego oddech na ustach i kiedy już nasze usta miały się zetknąć, on odsunął się

- Kiedy skończysz mnie torturować? - spytałem słabym już głosem.
Poczułem jak przejeżdża szybko i delikatnie opuszkiem palca, przez mój członek na co wziąłem głęboki wdech, starając się nie jęczeć

- Jak złamę cię na tyle, że będziesz błagał, płacząc i krzycząc moje imię - na samą myśl głośno zaskomlałem.
Jego język znowu wędrował po moim ciele, tylko po to by było bardziej wrażliwe, a gdy już mu się udało, zjechał jeszcze niżej i delikatnie dmuchnął w czubek mojego penisa, na co ten drgnął, czułem jak powoli sączy się po nim preejakulat.

- Hoseok, błagam - już nie mogłem tego znieść, tego było za dużo - Rżnij mnie, najmocniej i najszybciej jak potrafisz, błagam kochanie. Chcę cię już poczuć, potrzebuję cię teraz

- Myślę, że umiesz bardziej się postarać - hoseok włożył we mnie jeden palec i zaczął mnie rozciągać, zaczynałem odchodzić od zmysłów, gdy dołożył drugi, czułem jak bym umierał, mój członek pulsował boleśnie cały czas, nie dając mi chwili na oddech.

W pewnym momencie, po dołożeniu drugiego i trzeciego, jego palce otarły się o moją prostatę i to był mój koniec. Mój krzyk niemal rozerwał moje gardło, a z oczu leciały mi łzy, mocząc delikatny materiał na mojej twarzy

- Błagam Hyung, potrzebuję cię, potrzebuję poczuć twojego kutasa głęboko w sobie, rżnij mnie mocno, błagam, zniszcz teraz, chce żebyś mnie złamał w każdy możliwy sposób

- Wiedziałem, że potrafisz, jak chcesz

Wyszeptał, przejeżdżając językiem po małżowinie mojego ucha i przygryzając jego płatek by zaraz potem mocno, jednym ruchem wejść we mnie do samego końca.
Uderzając w moją prostatę z ogromną siłą. Mój krzyk przebijał się przez ściany jego sypialni, tylko po ty by dać mi czas na dwa głębsze oddechy, zanim wymierzy kolejny cios, który wywoła kolejny krzyk rozrywajacy moje gardło.
Po mimo zamkniętych oczu, czułem jak kręci mi się w głowie, jakbym miał zaraz zemdleć. Przyjemność, którą mi dawał była niemal przytłaczająca, ale tego właśnie potrzebowałem.
Potrzebowałem, żeby wypieprzył ze mnie ból i strach, który czułem nie ustanie od kilku tygodni.

- Gotowy zasmakować nieba?

- Wo-wolałbym piekło - wyszeptałem

- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem - odparł, zanim zaczął wchodzić we mnie tak samo mocno, a może nawet bardziej z niewiarygodną prędkością.
Oboje byliśmy bliscy, nasze jęki i moje krzyki mieszały się w jedność, jako obietnica, że już zawsze tak zostanie, to chore pożądanie złączone z zakazaną miłością, która tylko dodawała temu pikanterii.
Nie potrzeba nam było dużo, zanim oboje zaznaliśmy spełnienia, lepszego i intensywniejszego niż kiedykolwiek.

Hoseok opadł obok mnie, ściągnął opaskę z moich oczu i odwiązał moje ręce. Chwilę zajęło mi zanim moje oczy przyzwyczaiły się do światła, ale gdy już im się udało spojrzałem na starszego, jego oczy były wypełnione szczęściem, do momentu, w którym nie spotkały się z moimi.

- Mówiłeś, że chcesz ze mną rozmawiać, żeby nie chować wszystkiego pod dywan prawda? - spytałem i złożyłem delikatny pocałunek na jego ustach. On jedynie kiwnął głową

- Boję się Hobi, boję się, że stracę wszystko, swoich przyjaciół... ciebie

- Dlaczego tak myślisz?

- Odsuwamy się od siebie, nigdy tak nie było. Mijamy się na korytarzu jakbyśmy byli dla siebie obcy. Ja gadam tylko z tobą, Sehun z Luhanem, D.O z Kaim, Xiumin jakimś cudem z Layem, Jackson z Markiem, a Tae z Monsterem, tylko ja się jeszcze jakoś staram, nawet Kookie, już ze mną nie gada. Wszyscy widzą, że coś jest nie tak, jego oczy są przekrwione, głos zdarty, ale wszyscy się unikają i nikt nie widzi co się dzieje.

- A co się dzieje?

- My - zatrzymałem się na chwilę, nie wiedząc co powiedzieć. Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku - my umieramy Hobi, dla siebie nawzajem

***

Sehun pov

Mocno uderzyłem plecami w ścianę, ale zanim zdążyłem jakoś zareagować, jego usta zaatakowały moje. Agresywnie, z pożądaniem i uczuciem

- Hej, hej, spokojnie - odepchnałem go lekko od siebie na tyle byśmy dalej stykali się nosami - Zwolnij Lulu, jestem tu, zawsze będę

- Zawsze?

- Zawsze, obiecuję

- Już to kiedyś słyszałem, od Marka, Namjoona, Laya...

- Nie myśl o tym teraz - przerwałem mu

- A kiedy? - popatrzył na mnie lśniącymi od zbierających się w nich łez oczami - kiedyś będziemy myśleli o tym pogadać Hunnie

- Czego ode mnie oczekujesz Luhan

- Czegokolwiek - wyszeptał przerwanie - spraw żeby ten ból ustał

- Jedyne co mogę zrobić to go wypiepszyć Lu, wiesz o tym. Nie znam się na pomaganiu innym z ich uczuciami

- Nie - Powiedział stanowczo, nie chamujac już łez - Zawsze mnie pieprzysz, dzisiaj chce się z tobą kochać

Odwróciłem głowę w drugą stronę. Chciałbym, naprawdę chciałbym to zrobić. Tym razem po moim policzku spłonęła łza

- Nie wiem jak Lulu, przepraszam, nie potrafię - chciałem już wyjść z mieszkania, kiedy on złapał mnie za rękę i znów pchną na ścianę, mocno, ale powoli mnie całując

- Po prostu czuj Sehunie

Wyszeptał łapiąc mnie za rękę i splatając nasze palce, ciągnął mnie w stronę swojej sypialni.
Nie zapalił światła tak jak zawsze, zatrzasnął za nami drzwi i znów napierając na moje wargi doszedł ze mną do łóżka, na które wszedł klęcząc, nie rozłaczajc naszych ust choćby na sekundę.

Ciągnął mnie za rękę, abym wszedł na nie, lekko nas obracając wzdłuż niego. Kiedy to ja znalazłem się na klęczkach, on powoli kładł się plecach układając mnie między swoimi nogami.
Nie za bardzo wiedziałem co robić, zazwyczaj po prostu bym go rozebrał i zerżnął, ale tym razem miało być inaczej, więc podążałem za impulsem, ustami zjechałem na jego szyję, delikatnie ją muskając i podgryzając.

- Naprawdę nie wiem co robić Lulu - oderwałem się od niego

- Kochaj mnie, to wystarczy - chłopak poderwał się do siadu. Ściągnął z siebie koszulke, zaraz po tym pozbawiając mnie mojej.
Poczułem jego wargi na szyi i nie mogłem powstrzymać jęku, który wyrwał się z mojego gardła.
Nie miałem nawet sekundy, żeby się zastanowić co się stało, zanim mocno wgryzł się w jeden punkt na lewym obojczyku, ssąc go jednocześnie.
Kompletnie tracilem kontrole, nad tym co się działo i nad samym sobą.
Nigdy, nie ważne jak dobrze mi było, nigdy nie wydałem z siebie żadnego dźwięku, innego niż ciche warknięcie.
Ale z nim wszystko było inne, takie nowe i przyjemne.
Zaśmiałem się sam do siebie, czyżby wielki Oh Sehun się zakochał?

Znowu pachnąłem go na plecy, dając mu przelotem całusy. Zacząłem ściągać z niego spodnie razem z bielizną. Jednak tym razem, zamiast po prostu go posuwać, całowałem całe jego ciało, milimetr po milimetrze, zchodząc w dół.
Jego oddech stał się szybki i urwany, a cichy jęk, wychodzący z jego ust, jak doszedłem do jego ud, nakręcił mnie bardziej niż każdy poprzedni jaki dotąd słyszałem.

Ozdobiłem górna część jego nóg, czerwonymi śladami i muszę przyznać, że wyglądał pięknie.
Chciałem coś dla niego zrobić, zaskoczyć go jakoś, ale kompletnie nie wiedziałem jak.
Wylałem trochę lubrykantu na palce, i gdy już miałem zacząć, oświeciło mnie.
Uśmiechnąłem się sam do siebie i po mimo, że nigdy tego nie robię i nie robiłem, dla niego mogę zrobić wyjątek.
Przyłożyłem jeden palec do jego wejścia i po chwili wsunąłem go, jednocześnie przejeżdżając językiem po całej długości jego penisa

- Oh God! - znowu sie uśmiechnąłem, chwilę ruszałem palcem i w momencie, w którym dołożyłem drugi wziąłem go całego do ust, wykonując powolne ruchy głową - nie wierzę, że to robisz

Luhan zaśmiał się płytko, a ja kontynuowałem rozpieszczanie go.
Przy trzecim, przyspieszyłem ruchy głowę i co jakiś czas zassysałem się na czubku lub okręcałem językiem dookoła, na co on tylko cicho wzdychał.

- Hunnie, pośpiesz się

Jak poprosił, tak zrobiłem ustawiłem się przednim i powoli w niego wchodziłem. Gdy już byłem cały w środku, zacząłem się ruszać.
Wykonywałem powolne ruchy biodrami, które nigdy bym nie powiedział, że mogą być tak przyjemne.
Odchylilem głowę w tył rozkoszując się przyjemnym sciskiem w podbrzuszu, do puki nie wpadłem na kolejny pomysł.
Nachylilem się nad nim biorąc jego dolną wargę w zęby i splatając nasze palce razem, układając nasze dłonie na wysokości jego głowy.
Z każdym kolejnym pchnięciem nasze ciała ocierały się o siebie.
Nie było miedzy nami nawet milimetra odstępu. Byliśmy złączeni w każdym tego słowa znaczeniu.
Nie musiałem słyszeć jego krzyków, przekleństw czy mojego imienia uciekających z jego ust, żeby wiedzieć że jest mu lepiej niż kiedykolwiek wcześniej.

- Sehun - moje imię brzmiało tak pięknie z jego ust. Byłem tak blisko, odchodziłem od zmysłów, jego dotyk, gorący oddech, barwa głosu, to wszystko doprowadzało mnie do szaleństwa.

- Luhan - chłopak wyplątał swoje dłonie i przyciągnął mnie do pocałunku - Lulu

- Wiem, ja też - zwolniłem trochę tępo, chcąc z niego wyjść, ale zatrzymał mnie - Zrób to, błagam

- Ale... - gdy sam zaczął się na mnie na nabijać, to był mój koniec.
Z powrotem przyspieszyłem, czując swój orgazm w podbrzuszu. Wystarczyła chwila, żebyśmy oboje doszli, on na nasze brzuchy, a ja w nim.
To był pierwszy raz, to było wyjątkowe, nigdy nie czułem się szczęśliwszy

- Z czego się śmiejesz? - zapytał wkurzony, nie rozumiejąc co się dzieje, a ja tylko zaśmiałem się głośniej

- Kocham cie Lulu - popatrzył się na mnie tymi ogromnymi oczami, jeszcze bardziej zagubiony niż przed chwilą - Naprawę, kocham cię

- Ja ciebie też Sehunie

- Lulu, chciałem Ci to wcześniej powiedzieć, ale wolałem poczekać

- O co chodzi?

- Już jutro, to stanie się jutro - pojedyncza łza spłynęła po jego policzku, kiedy wtulal się we mnie

- Boje się

- Wiem kochanie, ja też

***

Xiumin pov.

- Proszę! - krzyknąłem, kiedy poczułem kolejne uderzenie. Łzy spływały po mojej twarzy jak woda z kranu - Błagam!

Poczułem szarpniecie, a jego palce zacisnęły się bardziej ma moich włosach. Pociągnął moją głowę do tyłu i zbliżył się do mojegu ucha

- Jesteś żałosną suką, wiesz? O co prosisz?

- Błagam.uderz.mnie.jeszcze.raz - powiedziałem z każdym wydechem, on uśmiechnął się tylko, puścił moje włosy i w momencie w którym jego dłoń ponownie uderzyła moje pośladki, mocno pachną biodrami, trafiając idealnie w moją prostatę

- Kurwa! - wrzasnąłem czując jak powoli odpływam, całe moje ciało drżało - Mocniej, błagam jestem tak blisko

Chłopak spełnił moja prośbę i po chwili mocno doszedłem na prześcieradło, a zaraz po tym on spuścił się we mnie.
Oboje opadliśmy na materac, ciężko oddychając

- Uwielbiam cię wiesz? - Lay zaśmiał się po czym pocałował mnie krótko

- Ja ciebie też - ułożyłem głowę na jego klatce piersiowej i zamknąłem oczy wsłuchujac się w bicie jego serca.
Gdyby ktoś miesiąc temu powiedział mi, że zakocham się w tym idiocie, to bym go wyśmiał

- Ktoś się odzywał?

- Nie, ciągle cisza, a do ciebie?

- Też nie

- Żyją w swoim świecie, próbowałem pisać do Kookiego, albo Baekhyuna, ale żaden nie odpisał

- Mają swoje problemy, nie radzą sobie. Nikt z nas sobie nie radzi Xiu

- Wiem, ale czy nie od tego są przyjaciele?

- Nie przyjaciół teraz potrzebujemy Xiu, potrzebujemy cudu

***

Mark pov

- Czemu po prostu nie możemy być szczęśliwi? - chłopak spojrzał na mnie z uniesioną brwią - w sensie, czy wszyscy nie możemy być szczęśliwi, razem

- Też bym tego chciał Markie, tęsknię za nimi, za Kookim, Xiuminem, Baekym, za wszystkimi

- Ja też Jacks, ale nikt się nie odzywa, ignorujemy się i traktujemy jak obcych, czy tak już będzie zawsze?

- Wiesz, pamiętam jak raz tata powiedział mi coś kiedy byłem mały. Wiesz co to jest wracacie do średniej*?

- Nie

- Oznacza to, że nie ważne co się dzieje lub co się wydarzyło wszystko zawsze sprowadzi się do środka, w którym i tak nie da się za długo trwać. Bo nie może być zawsze dobrze, albo zawsze źle, w którymś momencie szala przechyli się, sprawiając że będzie po prostu okey zanim znów będzie bardzo źle, albo bardzo dobrze. Jedyna rzecz, która nie zmienia się i zawsze musi zostać zachowana to równowaga

- Twój tata to bardzo mądry człowiek, wiesz?

- Był... - poczułem jak cały żołądek podchodzi mi do gardła - Był wspaniałym człowiekiem, a te słowa zapadły mi w pamięć tak dobrze pewnie dlatego, że to były ostatnie słowa jakie od niego usłyszałem

- Jacks j-ja przepraszam

- Spokojnie, pogodziłem się z tym już kilka lat temu

Uniosłem wzrok na niego i przez chwilę wpatrywalismy się w siebie zanim nie podniosłem się wyżej, żeby go pocałować. Delikatnie masowalem jego wargi, a z chwili na chwilę pocałunki stawały się coraz mocniejsze, bardziej namiętne.
Moja ręka wędrowała od jego włosów, na których zatrzymywała się na trochę, ciągnąc je lekko, do karku, za który przyciągałem go do siebie jednocześnie pogłębiając pocałunek
Podniecenie powoli uderzało mi do głowy, sprawiając, że byłem bardziej czuły na każdy jego dotyk.
Mój oddech stał sie niespokojny i głośny, a cichy jęk uciekł z pomiędzy moich ust, gdy Jackson przygryzł moją dolną wargę

- Ktoś tu jest napalony

- Jackie, proszę pobaw się ze mną

- Przecież mama jest w domu - chłopak zaśmiał się

- Będę cicho, obiecuję? - zrobiłem
minę zbitego psiaka licząc, że to coś da

- Kochanie, oboje wiemy, ze nie potrafisz - uderzyłem go otwartą dłonią w klatkę piersiową i od wróciłem się do niego tyłem - No weź, nie obrażaj się... Markie

Poczułem dłoń oplatającą mnie w pasie, którą chłopak przysunął mnie do siebie

- Markie? - Powiedział zmysłowo tuż przy moim uchu, po którym przejechał językiem. Poczułem ścisk w podbrzuszu i zagryzając wargę powstrzymałem jęk

Powoli jego palce z mojej bluzy przemieszczały się pod moją bluzę, gdy zetknął się z moją skórą przeszedł mnie dreszcz. Jackson chciał mi coś powiedzieć, ale zatrzymało go pukanie do drzwi, a po chwili w pokoju pojawila się jego mama

- O Mark! Nie wiedziałam, że jesteś - kobieta spojrzała na nas, po czym uśmiechnęła się do mnie
zadziornie - Zadziałało?

- Tak - zaśmiałem się przypominając sobie jej słowa, które pomogły mi zdobyć Wanga

- A nie mówiłam?

- Mowila Pani

- Mów mi Rose

- Dobrze proszę pa... Rose

- No - tym razem ona uraczyła nas swoim dźwięcznym chichotem - Jackson, wychodzę i prawdopodobnie nie będzie mnie na noc

- Gdzie idziesz? - spytał

- 18 lat skończyłam - odparła i wyszła krzycząc tylko, żebyśmy się dobrze bawili, mówiąc, że ona na pewno będzie. Czułem na sobie przenikliwe spojrzenie chłopaka, więc od wróciłem się w jego strone

- Co? - zapytałem

- O co jej chodziło z tym czy zadziałało?

- Cóż... Gdyby nie twoja mama to albo dłużej by nam zajęło żeby się zejść, albo w ogóle nie bylibyśmy razem

- Co?!

- Pomogla mi cię zdobyć

- Jak?

- Powiedziała mi jak bardzo zazdrosny potrafisz być i wtedy wpadłem na ten plan z Chanyeolem i naszym udawanym związkiem - Jackson nic nie odpowiedział, po prostu popatrzył się na mnie z uśmiechem, ale zanim zdążyłem o cokolwiek zapytać, on nachylił się i pocałował mnie

- Za co to?

- Za starania - przysunął mnie blizej siebie i znowu złączył nasze usta, tym razem na dłużej, po czasie pogłębiając piszczote. Jego język wyprawiał cuda, odbierając mi resztki samo kontrolii i trzeźwego myślenia. Chłopak przeniósł mnie na swoje biodra nie przerywając pocałunku.

Po chwili jednak odepchnął mnie lekko do siadu, jedną rękę położyłem na jego brzuchu, usadzając się wygodniej na jego miednicy, Jacks podniósł się na łokciach biorąc swój telefon, niedługo po tym w pokoju rozbrzmiała jedna z piosenek Jamesa Arthura.

Wang usiadł dając moje nogi za siebie i przyciągnął mnie za włosy do brutalnego pocałunku. Jęknąłem cicho w jego usta z agresywności jego poczynań, nie to, żebym narzekał, po prostu bylem zaskoczony.

- Zróbmy to w tej pozycji kochanie - powiedział całując moją szyję

- Ale jak? Tak się nie da

- Oczywiście, że się da - wyszeptał zmysłowo do mojego ucha, po czym dłonie ułożył na moich biodrach i zaczął nimi poruszać, ocierając tym samym nasze przyrodzenia. Jęknąłem głośno, odchylając głowę do tyłu. Po krótkiej chwili, sam zacząłem nimi poruszać ujeżdżając go przez spodnie.
Wang ściągnął z siebie koszulkę i to samo zrobił z moją.
Oplotłem ręce wokół jego szyi, łącząc nasze usta.

- Ja-Jackson - wyszeptałem odrywając się od niego - nie wytrzymam dłużej

Chłopak rzucił mnie na łóżko i zaczął ściągać, ze mnie spodnie razem z bielizną, zaraz po tym to samo zrobił z resztą swojej garderoby.
Z szafki koło łóżka wyciągnął lubrykant i wylał sobie trochę na palce, które od razu we mnie włożył zaczynając od dwóch.
Głośno jęknąłem, nie dał mi nawet chwili od razu zaczął nimi szybko poruszać.
Spojrzałem w jego oczy, było w nich czyste pożądanie. Nigdy w życiu nie widziałem, żeby Wang mnie tak bardzo pragnął.
Gdy w końcu wyciągnął ze mnie palce parę razy potarł swojego penisa, zanim pociągnął mnie znów na swoje kolana, delikatnie, żeby nie zrobić mi krzywdy, cały czas podtrzymując mnie, zaczął opuszczać mnie na swoje przyrodzenie.
Kiedy już był cały we mnie, chciałem się poprawić, żeby było mi wygodniej, ale że Jacks do małych nie należy, to otarł się lekko o mój punkt, zacisnąłem się na nim mocno, krzycząc z rozkoszy, co i u niego wywołało gardłowy jęk.

- Błagam kochanie, powiedz że już mogę - jęknął z nadzieją

Nie odpowiedziałem, po prostu zacząłem go ujeżdżać w miarowym tempie.

- Boże jesteś wspaniały - lubiłem kiedy mnie chwalił, czułem się wtedy wyjątkowy - Przepraszam, ale nie wytrzymam długo

- Tak szybko? - spytałem lekko zdziwiony

- Jesteś dzisiaj niemożliwy, nie wiem co to jest, ale wariuje przez, aghhh! - zajęczał - Przez ciebie

Po jego słowach zrobiło mi się gorąco, nabijałem się na niego szybciej i mocniej.
Wang zaczął ruszać biodrami, wychodząc mi naprzeciw, wchodząc we mnie głębiej, cały czas trafiając w mój punkt, przez co odchodziłem od zmysłów, krzycząc jego imię, bo to była jedyna rzecz, którą byłem teraz w stanie zrobić.
Czułem orgazm budujący się w podbrzuszu, moje mięśnie same się zaciskały, jedynie potęgując doznania, zarówno dla mnie jak i dla niego

- M-mark

- Wiem, ja też - przerwałem mu, tuż przed spełnieniem.
Doszliśmy w tym samym momencie, krzycząc nawzajem swojej imiona. Ułożyłem głowę na jego ramieniu.
Chwilę tak siedzieliśmy. W końcu Jackson podniósł mnie, wychodząc ze mnie. Skrzywiłem się trochę kiedy, już byłem pusty, co nie umknęło jego uwadze

- Jest okey?

- Tak, jestem tylko trochę obolały - zaśmiałem się cicho.
Chłopak wyszedł z pokoju bez słowa i po kilku minutach wrócił z dwoma kubkami parującej herbaty. Podał mi jeden i zaraz położył się koło mnie na łóżku. Napiłem się łyka i odstawiłem naczynie na szafkę nocną. Wtulilem się w jego klatkę, dając oczom odpocząć.
Już prawie usypiałem, kiedy ocucił mnie dźwięk przychodzącej wiadomości z telefonu Jacksona

- Kto to? - spytałem od razu

- Taehyung... - powiedział cicho, z nutką przerażenia w głosie

- Co napisał?

Wang nie odpowiedział, odwrócił ekran w moją stronę, a mi od razu zrobiło się słabo. Kim wysłał tylko jedno słowo, jednak oboje wiedzieliśmy o co chodzi.
Popatrzyliśmy się na siebie przerażeni, w głowie odtwarzając cały czas treść SMS'a od V.

,,Jutro"

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro