19 dawna miłość

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Nely

Nie wiem kiedy i jak zasnęłam, ale jakoś zasnęłam i obudziły mnie już jakieś szelesty przy moich drzwiach, przetarłam oczy i wstałam z łóżka.

-Dzień dobry. - W moich drzwiach ustał Adrian z miską płatek na mleku. - przyniosłem ci coś do jedzenie, bo pomyślałeeem że możesz być z rana głodna. - usiadł przy mnie z tą miską w rękach.

-To źle pomyślałeś, nie jestem głodna. - powiedziałam oschle.

-Eeemm... No dobrze to możesz później zjeść. - Odłożył miskę na stolik nocny i spowrotem usiadł przy mnie, po czym odrazu wstałam. - gdzie ty idziesz?

-Daleko.

-To choć wracaj. - przyciągnął mnie do siebie za rękę.

- Pojebało cię? Zostaw mnie.

-Dlaczego miał bym to zrobić? Jesteś moja i mogę zrobić z tobą co chce. - W tamtym momencie zaczęłam się cholernie bać, nie wiedziałam wkońcu do czego jest zdolny, pozatym byłam sama i nie miałam jak się obronić.

-Ty jesteś chory?! Zostaw mnie.

-Nie ładnie tak, oj nie ładnie.

-Puść mnie! - szybko wyrwałam się mu i odeszłam parę kroków do tyłu.- piłeś coś? Co ci odwaliło, nigdy taki nie byłeś.

-Nic nie piłem, choć zobacz.-podszedł do mnie i dmuchnął w twarz.
Nic nie poczułam ale gdy spojrzałam na jego oczy zobaczyłam że są cholernie czerwone, czy on serio był zdolny by coś brać?

-Jasne, jasne to już wracaj do domu, przenocowałam cię to ci starczy.

-Jak to? Nie ma mowy, zostaje z tobą kochanie.

-Nie jestem twoim kochaniem, idź już.

-Nie ma mowy. - Spowrotem przyciągnął mnie do siebie i położył się na mnie na łóżku.

-PRZESTAŃ, ZEJDŹ ZE MNIE. - tylko pokiwał głową na nie. - ZEJDŹ.

-Nieee.

-NIE OBCHODZI MNIE TWOJE ZDANIE, ZEJDŹ.

-Nieeeee. - po jego wyjęczałym głosie mój telefon zaczął dzwonić.
Dzięki Bogu.
Chłopak odsunął się delikatnie w stronę telefonu dzięki czemu mogłam go z siebie zepchnąć i spierdzielić.

-EJ WRACAJ DO MNIE.

-SPIERDALAJ. - zbiegłam na dół, zabrałam moją bluze leżącą na kanapie i wybiegłam z domu.

Moje serce biło chyba najszybciej w moim życiu, moje dłonie trzęsły się jak galaretka, nogi w sumie robiły to samo choć mogłam jeszcze chodzić.

Kurwa, nie wzięłam telefonu, to co ja teraz zrobię, nawet do Maćka nie zadzwonię.
Powoli wszystkie emocje ze mnie schodziły, na szczęście.

REMBOL

Dlaczego ona znowu nie odbiera? Z każdą minutą martwiłem się coraz bardziej. Nawet nie byłem w stanie czegokolwiek nagrać w tym stresie.

-Dawaj choć mieliśmy coś nagrać, nie możesz tak cały czas siedzieć. - ustał nademną Patryk.

-No wiem wiem ale nie mam za dużo energi i humoru na jakieś nagrywki.

-Maacieeju noo, rusz tą tłustą dupe i przynajmniej wyjdź na zewnątrz, zobaczysz jaką piękna pogodę mamy.

-Ehhh no dobrze.. - wstałem z łóżka i wyszedłem z nim.

---------------------------------------------------------
Jakby no wiecie że ja żadko pisze, to pls nie bijcie
Postaram się częściej pisać lecz nic nie obiecuje
No i miłej majówki za niedługo
I bayo💕

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro