~~Rozdział 17~~

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Jakbym się spóźniła z rozdziałem to trzymajcie


Tak jakby ktoś jeszcze nie wiedział...

Miłego czytania!

~~~

26 Kwietnia- poniedziałek.

Kolejny Dzień w szkole nadszedł dosyć szybko, przez co zmęczeni życiem studenci musieli powracać do szkolnej codzienności pełnej depresji, łez, potu i krwi. 

Tak było też i z naszymi złoczyńcami, bawiącymi się w wilka pośród owiec... Dobrze strzeżonych i uzbrojonych, ale dalej owiec. 

Zielonowłosy ino wszedł do odpowiedniej sali, przysiadł się do kolorowowłosego, zaczynając konwersację. Chwilę później do nich dosiadł się głośny nastolatek o agresywnym podejściu do życia. Do rozmowy wtrącił się też rekinozębny, który tylko gdy usłyszał jak tory rozmowy świętej trójcy przechodzą na buty, musiał dodać swoje trzy grosze na temat crocksów. Takim sposobem było trzech myszkieterów i Judasz. 

Wskazówki zegara przesuwały się powoli chcąc wykonać pełen obrót, albo chociażby i pół, bo w tej klasie i niewinny wyznacznik czasu, mógł ucierpieć. 

Wszystko było dobrze, wręcz idealnie, ale czuć było, że coś w bliskim czasie się spierdoli... 

~~~

Wszyscy uczniowie oddali swoje formularze na staże, choć niektórzy mieli trzy podejścia, to i tak ostatecznie każdy zdążył na czas. 

Był 29 Kwietnia, czwartek i zaczynał się złoty tydzień, a co z tym idzie, już wyżej wspomniane staże. 

- Do kogo idziesz Izuku-kun?- zapytała szatynka, podchodząc do zielonookiego, który słysząc podstawowe pytanie, obrócił kartkę z potrzebnymi danymi, które miały mu się przydać, przy wstępnej kwalifikacji. Na niej właśnie znajdował się nie tylko adres i miasto, gdzie miał się udać niski aktor, ale też i nazwa organizacji bohaterskiej.

- Czyli jednak wybrałeś te lamerskie biuro.- stwierdził blondyn, wymijając brązowooką, która nie mogła dojść do słowa, przez nagłe pojawienie się wybuchowego. Gdy tylko chciała obronić zielonowłosego, to kolejny osobnik nie dał jej się wysłowić.

- Dowiedziałeś się czegoś o niej, Midoriya-kun?- zapytał heterochromik, podchodząc od tyłu do jednego z nielicznych znajomych z klasy, z którym utrzymywał jakąś relację na wzór tej przyjacielskiej.

- A wiesz, że na złość nie?- raczej oznajmił, niż zadał pytanie, jednak narrator nie ma zamiaru zmieniać znaku interpunkcyjnego (i stara się narobić ilość słów). Tak oto dziwna trójca rozkręciła rozmowę w swoim gronie, a Uraraka poddała się ze swoją próbą uzyskania głębszej relacji z piegowa... Znaczy z młodym złoczyńcą. Podbiła za to do klasowego przewodniczącego, zaczynając z nim konwersację.

- Oi, Midoriya.- zaczepił ucznia Aizawa, chcąc powiedzieć do niego BARDZO ważną rzecz. Rozmowa w jego gronie, szybko ucichła, a wspomniany spojrzał się na wyższego bohatera.- Wsiadasz do pociągu na tamtej stacji.- oznajmił, wskazując głową tę oddaloną o kilkanaście dobrych metrów.- Radzę się pośpieszyć, zanim Ci pojazd odjedzie.- dodał, nie widząc żadnej reakcji u zielonowłosego. Ten na te słowa, szybko chwycił za walizkę ze swoim strojem pseudo bohaterskim i po równie gwałtownym pożegnaniu się z rozmówcami, udał się wraz z nauczycielem do odpowiedniej stacji.

Droga mimo wszystko nie zajęła zbyt dużo czasu, ale jakiś i tak czy siak zajęła. W trakcie niej, czarnowłosy upewnił się, że Tenko nie jedzie na staże (z "niewiadomych" przyczyn). Po odprawieniu jednego ze swoich uczniów, udał się z powrotem do kolejnych, ponieważ nie ufał All Mightowi. 

Zielonooki usiadł na jednym z miejsc, po czym włączył telefon z wiadomościami.

Izuku Midoriya: Oi, handyman

Izuku Midoriya: !!! Gdzie są nicki?!

Shigaraki Tomura: Zabrali je

Izuku Midoriya: Tak kurwa, do tego ✨magicznymi✨ sposobami, przez władców Hogwartu.

Shigaraki Tomura: Tak było.

Shigaraki Tomura: Czego chciałeś?

Izuku Midoriya: Właśnie zapomniałem

Izuku Midoriya: ALE

Izuku Midoriya: mamy ważniejsze sprawy na głowie

Shigaraki Tomura: Ktoś podejrzewa nas o bycie złoczyńcami?

Shigaraki Tomura: Bohaterowie znają lokalizację naszej bazy i planują wpierdolić tam?

Shigaraki Tomura: Zniszczyłeś moje nintendo?

Izuku Midoriya: NIE

Izuku Midoriya: Nicki zniknęły po ostatniej aktualizacji.

Shigaraki Tomura: ... 

Shigaraki Tomura: Mam zrobić napaść na siedzibę facebooka?

Izuku Midoriya: Widzisz, sam się domysliłeś

Shigaraki Tomura: Na cholerę?!

Izuku Midoriya: POTRZEBUJEMY zwrotu nicków!

Shigaraki Tomura: Ale żeś się na nie napalił...

Shigaraki Tomura: Jak wrócisz to może zrobimy

Izuku Midoriya: Chciałbyś.

Izuku Midoriya: TERAZ

Izuku Midoriya: Zbierz ludzi i won robić rozróbę!

Shigaraki Tomura: Mam przypomnieć kto jest starszy?

Izuku Midoriya: Nie sądzę, że jeszcze pamiętasz staruchu

Shigaraki Tomura: Nie zrobię tego

Izuku Midoriya: zrobisz

Shigaraki Tomura: Dziunia, nie jesteś moim szefem.

Izuku Midoriya: A WŁAŚNIE ŻE JESTEM!

Shigaraki Tomura: Tylko w swoich marzeniach

Izuku Midoriya: A idź grzebać gnój

Shigaraki Tomura:

Izuku Midoriya:

Shigaraki Tomura: Dobra, to już jest nudne

Izuku Midoriya: Boisz się, że przegrasz i tyle!

Shigaraki Tomura: Pierdol się karle

Izuku Midoriya: JAK MNIE NAZWAŁEŚ >:(=

Shigaraki Tomura: Spójrz sobie jeszcze raz na powyższą wiadomość

Izuku Midoriya: Grabisz sobie

Shigaraki Tomura: Raczej tasuje karty

Izuku Midoriya: ...

Izuku Midoriya: Jak nie włamiesz się do siedziby facebooka i nie pojawią się na nowo nicki to kochasz PiS

Shigaraki Tomura: Pierdol się śmieciu.

Shigaraki Tomura: Oczekuj wiadomości jutro rano.


Zielonowłosy uśmiechnął się zwycięsko, chowając telefon do kieszeni i wstając idealnie na swój przystanek. Wyszedł z pociągu pełnego ludzi i rozejrzał się wokoło, by jako tako zaznajomić się z okolicą. 

~~~

Spojrzał jeszcze jeden raz na kartkę, po czym wzrok zawrócił na świątynie zrobioną w starym japońskim stylu. Gdy tylko lekkie wzdychnięcie wybiegło z gardła zielonookiego, coś (a raczej ktoś) przebił się od wewnątrz przez drzwi i poleciał całym sobą na biednego aktora. Ten wraz z dziwnym cosiem (aka ktosiem) uderzył o murek po drugiej stronie wąskiej ulicy (jedno auto by się maksymalnie zmieściło). Nie było to bolesne dla ofiary tego "ataku", jednak pewien jegomość, który został wręcz wyrzucony z "domu" zapewne umierał gdzieś pod jego nogami. 

A skoro już o tej osobistości mowa... 

Zielone tęczówki spojrzały na młodzieńca, który najwyraźniej robił za kulę armatnią. Posiadał on żółte włosy i tego samego koloru oczy, pod pewnym względem przypominał Denkiego z jego klasy. Nie był niski (co dało się zauważyć, ponieważ przed chwilą wstał na nogi), ale po mięśniach nie było większego śladu. Chłopak ten miał na sobie czarną koszulkę, na którą została nałożona biała koszula (z góry lekko odpięta), posiadająca srebrną zawieszkę w kształcie błyskawicy. Na to zarzucona została czarna kurtka ze złotymi zdobieniami, wyglądająca na jakiś mundurek bardziej prestiżowej uczelni. Na nogach umieszczone były spodnie mniej więcej w taki sam model co zawieszone okrycie (coraz bardziej przypominało to mundurek), a stopy mogły pochwalić się skarpetkami w patryka rozgwiazdę. 

- Die Hure...- mruknął pod nosem blondyn, masując obolałą rękę.- Die Schlampe.- dodał już bardziej pewnie, jednak dalej nie kierował tych słów do widocznej dla niskiego chłopaka osoby. 

- Używa niemieckich określeń... Lubię typa.- pomyślał Izuku, strzepując z siebie kawałki betonu, który zdążył z lekka odpaść od biednego murku. Chwilę zajęło, ale z domu wyszła fioletowowłosa kobieta o dosyć kobiecych kształtach. W rękach miała coś na rodzaj łuku, a w jej drugiej ręce pojawiła się znikąd strzała, z której dymił dziwny niezidentyfikowany czerwony dym. Ubrana była w jasne japońskie kimono, a na stopach widniały japonki na lekkiej koturnie. 

- Nie strzelać!- krzyknął z przerażeniem żółtooki, stawiając przed siebie, zdziwionego zielonookiego. Jednak niebieskooka jakby nie słysząc rozkazu, brzmiącego jak prośba, założyła strzałę i nakierowała na biednego mężczyznę za niskim uczniem. Gdy już miała puszczać cięciwe, strzałę dotknęła kolejna kobieta, która wyszła właśnie ze świątyni. Broń rozpłynęła się w powietrzu, a na twarz fioletowłosej pojawił się grymas niezadowolenia.

- Spokojnie, spokojnie moi drodzy.- zaczęła spokojnie. Jej włosy mieniły się kilkoma odcieniami niebieskiego, zaczynając od czegoś w rodzaju bardziej nasyconego Denimu przy odrostach kończąc na czymś pod rodzaj nieba przy końcówkach. Wszystko miało ładne i estetyczne przejścia, dodając tym samym ciekawego uroku. Oczy podchodzące pod arktyczny odcień nie posiadały czarnych źrenic. Na barku kobiety spoczywała rażąca w oczy niebieska sowa z żółtymi źrenicami. Wydawał się jakby z ognia Dabiego, tylko bardziej jasna.

- Danke shon meine Heldin!- krzyknął na całe osiedle blondyn, wręcz kłaniając się przed starszą kobietą. Ta tylko zaśmiała się pod nosem i kazała im wrócić do obowiązków. Midoriya podszedł do kobiety, chwytając po drodze upuszczoną wcześniej walizkę. Miał on zamiar zapytać jej co ma ze sobą zrobić i czy aby na pewno dobrze doszedł... W odwrotnej kolejności. 

Ta zaprosiła go do środka, uprzednio upewniając go z pięć razy, że tak to jest ten budynek. Szybko omówili co ważniejsze sprawy, po czym przeszli korytarzem głębiej domu. Okazało się, że świątynia po środku całego domowiska posiada własny ogród z drzewem wiśni gdzieś na jednym z krańców. 

- Wypadałoby najpierw sprawdzić ile potrafisz, nie sądzisz?- zapytała kobieta, przywołując ręką jakiegoś faceta do siebie. Posiadał on czerwonawe włosy i złote oczy. Na nosie widniał plaster, a ubrany był w żółtą koszulkę. Na nogach widniały szare dresy, a zarzucona czarna kurtka, przypominała tą samą co nosił wcześniej widziany (ponieważ jeszcze nie poznany) blondyn. 

- To z tym karłem mam walczyć?- zapytał niezbyt przekonany, spoglądając na zielonowłosego, który od razu po usłyszeniu słowa, które wskazywało na jego NISKI wzrost, przyłożył z lewego sierpowego chłopakowi, a z jego aury dało się wyczuć złość.- Oi, oi, oi! Spokojnie!- krzyknął przyjmując pozycje bojową.- To jak już i tak mamy się klepać, to może przejdziemy do ogrodu?- zadał pytanie, powstrzymując złość. Gdyby nie niebieskowłosa kobieta, to już dawno by przywalił niższemu w ramach "oko za oko, ząb za ząb". 

Oboje zeszli na trawę i odsunęli się od siebie na w miarę bezpieczną odległość, po czym nie wiele czekając, rzucili się na przeciwnika atakując i jednocześnie broniąc się od ciosu przeciwnika. Stykali się rękami starając udowodnić kto ma więcej siły.

W pewnym momencie prawa noga Izuku powędrowała do góry, rozciągając się za wszystkie czasy, po czym w szybkim i gwałtownym tempie zaczęła spadać w dół. Czerwonooki odskoczył w chwili, gdy miał dostać z pięty, dzięki czemu ona wbiła się w ziemię, zamiast w biedną głowę złotookiego. Wywołało to jednak niezbyt dużą (ale jednak) dziurę w ziemi. 

Nie czekając aż zielonowłosy wyprowadzi kolejny z ciosów, sam zaatakował robiąc nadgarstkiem kółko i rzucając powstałe skupisko wiatru w gumowatego. Ten na nieszczęście tymczasowego wroga zrobił unik, a smuga powietrza uderzyła w jeden z wielu filarów, przecinając go na pół. Aktor będąc jeszcze w przykucu na ziemi, musiał dalej zostać przy samoobronie, gdyż jego przeciwnik ani myślał zaprzestać. 

Użytkownik gomu gomu, wyskoczył wysoko w górę używając przy tym swojej umiejętności, po czym nakierował na czerwonowłosego rozciągniętą pięść. Tym razem złotooki się nie dał, przez co powstała kolejna dziura. Zielonooki nie zdążył zrobić wystarczającego uniku w powietrzu, przez co jego policzek został przecięty przez strzałę z wiatru. 

Nie chcąc być jedynym poszkodowanym, miękko wylądował na trawie dosłownie obok przeciwnika i podkosił mu nogi, na co przeciwnik rzecz jasna upadł. Gdy miał wstawać został przyszpilony do ziemi i w momencie, w którym myślał, że wygrał został ponownie zaskoczony. 

Nastolatek przywalił z dyńki w głowę złoczyńcy, przez co chcąc nie chcąc odleciała na pewien kawałek, po czym wróciła ze zdwojoną siłą. Czerwonowłosy w dłoni utworzył kulkę wiatru, która kręciła się delikatnie nad kończyną chłopaka, przez co nie odczuwał ostrości. 

Aktor puścił nastolatka, odskakując lekko do tyłu, po czym chwycił lewą dłonią, za prawe ramię. Po jakiejś niecałej sekundzie rozszerzona ręka leciała prosto na czerwonowłosego, który nie zdążył się jeszcze podnieść. Ostatecznie doszła swojego celu, a przeciwnik leżał z bolącym brzuchem. 

Jednak nie na długo, ponieważ wstał na nogi i przyjął pozycję do kolejnego ataku. Jednak zanim zdążyli ponownie się na siebie rzucić (jak reksio na szynkę), zostali powstrzymani gdy tylko niebieskowłosa kobieta wkroczyła na trawę stając pośrodku dwójki nastolatków.

~~~

Licznik słów: 1908

Data napisania: 26.03.2021

Data publikacji: 26.03.2021

Notka:

... Już myślałam, że się nie wyrobię, gdy rozpoczynałam pisać ten rozdział wczoraj wieczorem... A tu takie zdziwko, bo zdążyłam dopisać całą walkę na lekcjach. 

... Wiem co będzie w najbliższych rozdziałach, więc no... Będzie się działo i tyle powiem.

Znowu mnie wzięło, więc zainteresowanych zapraszam na priv.

Miejsce na wszystko i nic-->

>Tsuki już sobie idzie, uciekając przed dzidami i pochodniami, patelniami, czy czym tam będziecie chcieli mnie zabić
-Ciao!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro