~~Rozdział 34~~

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Liga Złoczyńców bawiła się znakomicie, pokonując, bądź po prostu walcząc z herosami, było to coś ekscytującego, czego brakowało im od pewnego czasu. Wiecie... Jak się robi podrzędne rabunki, czy po prostu mordowanko na lewo i prawo, to brakuje nam tego dreszczyka emocji, prawda?

Cóż... Pewnie tak, ponieważ znów brak głosów sprzeciwu, wspaniale, wiedziałam, że na czytelnikach można polegać ze zrozumieniem. (*ciocia Tsuki jest dumna*)

Jednak przez ten czas Lächeln miał na pewno o wiele więcej świetnej rozrywki. Bezbronny blondyn, który jest skazany na jego łaskę. Tak... To coś co uwielbiał... Oczywiście zaraz po piciu ruskich i polskich wódek, i innych trunków z procentami rzecz jasna. Chciałam to raczej określić jako... Dobra zabawa, tak. Nie za nudna, nie za trudna, w sam raz przed pójściem się naje- no, wiemy o co chodzi. 

- Haha!- zaśmiał się nieco psychicznie kapelusznik, siedząc okrakiem na swojej ofierze. Obie stopy przytrzymywał jego ręce tak, aby zbytnio się nie miotał, a w jego dłoni znajdowała się strzykawka z podejrzanym płynem w środku.- Czas dokończyć wcześniejszą zabawę!- odparł, pochylając się nad czerwonookim, który ze wszystkich swoich sił starał się uciec od tego psychicznie chorego człowieka, albo coś co kiedyś było tą istotą, ponieważ trudno określić teraz jego człowieczeństwo, ale chyba jeszcze jest... Chyba, w sensie... Powinno być, ale narrator znowu ma trudność z określeniem tego dokładniej, proszę o wyrozumiałość. Dopiero co zaczyna i może się jeszcze zbytnio nie orientować tu i ówdzie.

Gdy przyłożył czubek igły do szyi, wybuchowy nastolatek starał się ją odsunąć, jak najlepiej potrafił, jednocześnie dalej próbując strącić przestępcę ze swojego ciała. Jednak na nic jego starania się zdały, gdy wolna ręka napastnika chwyciła w niemal stalowy uścisk jego głowę, przyciskając do twardego podłoża.

- Oi, oi, oi! Gdzie ty mi uciekasz?- zapytał niby pretensjonalnie, ale w jego tonie nie pojawiło się nic innego jak zwykłe rozbawienie całą tą sytuacją. Dla niego był to nowy obiekt królik doświadczalny, którego mógł wykorzystywać dowoli, a nawet w przypadku śmierci znaleść delikatnie słabszy zamiennik. Niewiele tracił, naprawdę. Dobre dziwactwo i wytrzymała psychika. Coś co może być w stanie jeszcze odnaleźć, prawda? 

Gdy to ostry przedmiot miał wbić się pod skórę ofiary, fala lodu pojawiła się znikąd, chwytając w swoje szpony jedną z rąk zielonowłosego przestępcy, wytrącając strzykawkę z jego chwytu. Szkło spadając na ziemię, rozbiło się na miliony kawałków, a płyn rozpłynął, prawie dotykając skóry Katsukiego. Po chwili na miejsce wylania pojawiło się coś co swoim wyglądem na myśl przywodziło górną kończynę człowieka... Bez czterech palców, ale dalej.

- Ara?- zamaskowany wydał dźwięk zdziwienia, spoglądając na swoją zamrożoną kończynę, której lód z chwili na chwilę zdawał się pokrywać coraz to większą część jego ciała.- Widzę, że mamy tutaj nielegalnych~- zanucił, obracając głowę w stronę niewielkiej grupki rówieśników, składającej się z Yaomomo, Eijiro, Shoto, Tokoyami i Sero. Pięć dodatkowych uczestników ich zabawy. Wspaniale! Czym ich więcej, tym bardziej ekscytująco! 

Jednak zanim byli w stanie zrobić coś dalej, podłoga niebezpiecznie zaczęła się poruszać w tą i z powrotem, myślami przywodząc trzęsienie, po czym w pewnym momencie skała lodu, zaczęła poruszać się w dół, gdzie to powstał krater. Na nieszczęście dla Ligi, nasz kochany niemiecki przestępca zsunął się wraz z nią, puszczając swoją nową ludzką zabawkę.

- Sheiße- to było ostatnie słowo, które wydał, przed zniknięciem w dosyć głębokiej dziurze, z zamrożoną kończyną. Biedny on, miał jeszcze tyle planów na życie... Śpieszmy się kochać zwolenników niemieckiego, tak szybko odchodzą na tamten świat.

W jednej chwili wszystko zaczęło się sypać. Mr. Compress przypadkiem wypuścił swoją niebieskawą kulkę z Mt. Lady, dając jej tym samym wolność, Dabi wycofał się, aby odepchnąć w porę Himiko, samemu dostając cios ze strony Mirko, ale unikając też ognia Endevora. Spinner został powalony przez starca, tak samo z Magne i biednym Twicem, który już prawie powstrzymał czerwonowłosego ucznia i jego towarzyszy przed zabraniem ich "zakładnika", choć w sumie trudno też określić funkcję Bakugou porządnie... Więc zostańmy przy króliku doświadczalnym, tak. 

Shigaraki za to, jak dobry starszy brat rzucił wszystko w pierony i skoczył zaraz za niskim złoczyńcą, aby uwolnić go od tej kuli u nogi, choć w jego wypadku byłoby pagórka lodowego u ręki. 

Mówiąc szczerze zrobił to intuicyjnie, mimo iż był całkowicie pewien, że zielonowłosy poradzi sobie z tym całkowicie sam i to bez większych problemów. Jednak nawet ta myśl nie powstrzymała go przed działaniem, które miało na celu uratowanie członka swojej rodziny. Ach... Jak on tego nienawidził, choć jednocześnie i kochał. Dziwne uczucie, lepiej się nie zagłębiajmy, dziękuje.

- Wah, ja nie chce jeszcze umierać!- oznajmiła blondynka w koczkach, widząc, że już tak naprawdę nie da rady powstrzymać nadchodzącego ataku ze strony ognistego herosa. To nie tak, że była słaba, nie... Po prostu jakim cudem miała powstrzymać, albo chociażby uniknąć lecącej w jej stronę pięści z ognia. Oczywiście, mogła jeszcze próbować, ale członkowie organizacji zło czyniącej nie byli znani z głupiego szczęścia. Nawet jeśli większość ich misji, tak naprawdę wyglądała, jakby zakończona została fartem, to tak naprawdę wszystko zasługa ich darmowego transportu (czyt. mgła) i hackera, który czasem potrafił tak się wpasować do ich stylu bycia i walki, że działał, jakby czytał w ich myślach.  

- Kurogiri!- dobiegł krzyk, którego właścicielem rzecz jasna był nasz kochany anoreksyjny lider, który wydał polecenie, samym tonem głosu. Czym jednak Was mam zadziwić? Znają się nie od dziś i nie jednego kielona razem wychlali. 

Jak na zawołanie pojawił się portal, który wciągnął do siebie  całego Enjiego, posyłając go kilkanaście metrów dalej, chroniąc jednocześnie psychopatkę z umiłowaniem do krwi. Na co ta już postanowiła, że będzie musiała się jakoś odwdzięczyć Shigarakiemu, ponieważ równie dobrze mógł zostawić ją na bolesną śmierć, ale jednak więź zbudowana na procentach i przeżyciach jest na tyle silna, by pociągnąć za odpowiednie sznurki. 

A skoro już mowa o jej wybawcy... Właśnie wygramolił się z kanionu, a pod jego pachą umieszczony został gumowy idiota w przebraniu z przebitym na wylot brzuchem. Oj tak... Oni to szczęścia nie mają, ale czymże się dziwić? Nieszczęście matką geniuszy, jak to autorka określiła już w prologu tejże historii. 

- Wycofujemy się.- zarządził, a użytkownik kreacji i przytomny kapelusznik od razu pozbierali powalonych członków, wbiegając w portal, znikając w nim. Blondynka za to podbiegła do niebieskowłosego i jego najbliższej osoby, chcąc wiedzieć, czy im nie pomóc, ponieważ tak naprawdę niewiele się przydała w tej walce, a te uczucie było przygniatające.- Bierz idiotę.- powiedział w jej stronę, wciskając jednocześnie przebitego w jej ramiona. Aktor nie był ciężki, ale też nie lekki, jednak kilkanaście kroków w stronę portalu nie można nazwać czymś niewykonalnym.- Umrze jeśli nie zobaczy go doktorek.- dodał popychając złotooką dziewczynę, aby ta się pośpieszyła. Cóż... Bez Lächelna na pewno nic nie działoby się tak, jak wcześniej, a w tej chwili nie miał zamiaru nawet zastanawiać się co by się stało, gdyby jednak nie wrócił do świata żywych. Nie, on już wie. 

Znalazłby go w zaświatach i skopał dupsko.

Spojrzał na hybrydę zwierzęcia z człowiekiem, która rzekomo była jednym z bohaterów i tak jak podejrzewał ta rzuciła się na nich, chcąc ich powstrzymać, ale za kogo ona go w ogóle uważała? 

Wysunął w jej stronę rękę, chcąc ją jak najszybciej zamienić w kupkę pyłu, ale ta przewidziała tą możliwość, omijając kończynę, którą później chwyciła w nadgarstku i korzystając z drugiej kończyny złamała. Jednak to nie powstrzymało czerwonookiego przed kolejnym atakiem, który wykonał, korzystając z tego, że jego biedne przedramię zostało wygięte w nienaturalny sposób. Planował dotknąć jej pleców, ale ta w porę go puściła na ziemię, co wykorzystał Kurogiri, tworząc pod nim jeden ze swoich portali. 

Po tej akcji na polu pozostał AFO walczący z Symbolem Pokoju.

~~~

Licznik słów: 1238

Data napisania: 21.08.2021

Data publikacji: 21.08.2021

Notka:

Ha! Mamy to, no i idealnie, tak Wam powiem.  Chociaż słów mogło być więcej, to Tsuki nie narzeka, jest powyżej 1200 i tego się trzymamy, nikomu nie przeszkadza? Z resztą... To już drugi rozdział dzisiaj, prawda? 

Zastanawiam się, czy to już nie podchodzi pod rozpieszczanie... Nieważne, cieszcie się!

Miejsce na Twój Story Time i inne wspaniałe, i jakże cudowne komentarze, o których pewnie zapomnieliście, więc Wam przypominam :>==>

>Miłego dnia
-Ciao!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro