~~Rozdział 43~~

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Kiedy to niebieskowłosy nastolatek z mokrą gąbką wrócił do klasy, zastał pustki w pomieszczeniu. Zmrużył oczy, wyszedł, spojrzał jeszcze raz na napis na drzwiach, po czym ponownie przekroczył progi, ale nie, nikt nagle nie pojawił się w tej sali, dalej pozostawała pusta.

Jakby na znak, że coś jest nie tak, jego telefon zawibrował, informując o powiadomieniu, które właśnie do niego przyszło. Podszedł do mównicy i postawił na niej gąbkę, po czym wyciągnął urządzenie z tylnej kieszeni, otwierając wyświetlacz, aby w ogóle dowiedzieć się, o czym w ogóle został poinformowany. Czy to wyprzedaż nowych czerwonych trzewików w CCC, czy jakaś wiadomość, a może po prostu spóźniona informacja o pogodzie. 

Nie zdziwiłby się nawet, gdyby to był po prostu Dabi chwalący, bądź żalący się czymś. Choć z tym drugim jest rzadziej, ponieważ woli się przechwalać i robić dzień gorszy dla Tomura'y.

Okazało się jednak, że to tylko Izuku, mówiący, a raczej piszący mu, że ma ruszyć dupsko, wziąć swój strój bohaterski i przejść do sali treningowej. Nawet mu mapę wysłał, dopisując by się nie zgubił, patrzcie jaki miły z niego młodszy braciszek.

StARy-dZIaD: Nie jestem taki głupi, wiem gdzie to jest.

niEmIEcKI-STarY-ŻEleK: No czy ja wiem 👼

StARy-dZIaD: Pierdol się

niEmIEcKI-STarY-ŻEleK: 

StARy-dZIaD: To było modne w 12 rozdziale

niEmIEcKI-STarY-ŻEleK: Co-

StARy-dZIaD: Nieważne

StARy-dZIaD: Idź ćwiczyć a nie, jebany leniu

niEmIEcKI-STarY-ŻEleK: Sam jesteś leniem, anoraktyku

StARy-dZIaD ustawił nick użytkownikowi niEmIEcKI-STarY-ŻEleK na Jebany-leń

Jebany-leń ustawił nick użytkownikowi StARy-dZIaD na Anorektyczny-leń

Jebany-leń: Sheiße

Anorektyczny-leń: Dostałeś wreszcie od kogoś w ryj?

Jebany-leń: Chciałbyś

Anorektyczny-leń: Nie zaprzeczam, to moje marzenie :)

Jebany-leń: To je zmień, bo się nie spełni

Anorektyczny-leń: Jakiś ty bez wiary w cuda

Jebany-leń: Żółta dżdżownica zaraz się do Ciebie przejdzie

Anorektyczny-leń: Pff... Nie przestraszysz mnie tym

Jebany-leń: Tym razem mówię na serio

Anorektyczny-leń: Fuck-

Szybko wyłączył telefon, chowając go do tylnej kieszeni, tylko po to, aby prędko nacisnąć odpowiedni guzik pod mównicą i chwycić za własny "strój bohaterski". W kilku chwilach znajdował się już w szatni, zmieniając swój ubiór. 

Jego odzienie nie zmieniło się zbytnio, od wcześniejszego czasu, choć nie uniknęło i pomniejszych zmian. 

Dostał srebrną maskę, która posiadała specjalne urządzenie, wzorowane na samym e-papierosie, ponieważ- jak się niewielki czas temu przekonał- i takie dają radę. Dalej nie dorównują tym zwykłym, których używał już od początku roku, ale dalej znajdowały się na drugim miejscu, pod względem jakości, do "produkowanych" rzeczy. 

Pasował mu taki stan rzeczy, ponieważ co jak co, ale papierosy dalej mają swoją cenę i nawet jeśli zarabiał sporo jako młody aktor, to wolał te oszczędności przeznaczyć na więcej gier komputerowych. Oczywiście, mógł też ukraść, ponieważ mimo wszystko był złoczyńcą, ale władze- nawet jeśli ich iloraz inteligencji, czasem jest na tak niskim poziomie, że aż szok- miałyby możliwość do wysunięcia jakiś podejrzeń. 

Nieważne, po prostu dawało to też więcej luzu, ponieważ wystarczyło przekręcić odpowiednie pokrętło, tuż przy uchu, ale jeszcze na policzku. 

Do tego doszedł też kolejny ochraniacz na kolano, które wcześniej było od tego wolne, jak i grubsza podeszwa budów, co dodawało mu dodatkowych trzech centymetrów do wzrostu.

Spokojnym krokiem pokierował się do wskazanej sali, ignorując wibrujący co chwila telefon na jego udzie w jednej z większych zamykanych kieszeni. 

Prawdopodobnie po prostu gumowy idiota poczuł się samotnie, albo też Dabson stara się zdobyć jego atencję. 

- Jebany plebs.- powiedział do siebie, na ostatnią swoją myśl.  Nie żeby naprawdę go za takiego uważał ("A właśnie, że uważam!"- Shiggy), ale rozumiecie, trzeba trzymać pozory, jak i traktują się po prostu jak rodzeństwo... Z tą różnicą od zielonowłosego aktora, że w tym przypadku anorektyk jest młodszy, więc aby poczuć się bardziej wartościowy ("Wcale nie!"- Shiggy), traktuje się jak szlachcic, a kruczowłosego, jak kogoś z niższego stopnia społecznego. 

~~~

- i właśnie dlatego każdy z Was powinien mieć swoją ostateczną technikę.- zakończył Ectoplazm akurat w chwili, gdy czerwonooki lider Ligii Złoczyńców, który wykonywał "trudną misję zmoczeni gąbki", wszedł do sali.

- Chyba coś ważnego mnie ominęło...- stwierdził oczywistość, zamykając za sobą drzwi. Takim sposobem, nauczyciel na nowo wytłumaczył wszystko. Od początku do końca, jednak skracając cały swój wykład do pięciu minut. 

Każdy zaczął szukać swojego super-ekstra-niezastąpionego ruchu. Nawet sexowny narrator, który chce się więcej razy ukazywać w fanfikach, ponieważ lubi być w centrum uwagi, nie wińcie go. 

Jednak najbardziej wyróżniająca się z tłumu dwójka mogła troszeczkę przesadzić, ale tak naprawdę odrobinkę. Cóż... Mówiąc szczerze raczej miało to polegać na uderzaniu w klony superbohatera, bądź betonowe ściany. Jednak dlaczego iść za tłumem, skoro można być oryginalnym i niepowtarzalnym? 

Najwyraźniej taka myśl przeszła przez umysł szalonego rodzeństwa, które właśnie miało potyczkę na dość niebezpiecznym poziomie. Tu jeden drugiego zaskakiwał czymś, co wymyślił na poczekaniu, udając, że ćwiczył to od początku swojego życia, dla tej jednej chwili, aby zabić przeciwnika.

Długi ostry miecz przeleciał nad przykucniętym Izuku, ścinając trochę zielonych włosów, choć niewiele brakowało, aby wyrządzić krzywdę atakowanemu. Niski aktor nie czekał na jakieś specjalnie zaproszenie i jeszcze w przykucu uderzył pięścią w nieochraniany brzuch wyższego. 

Mimo iż doleciał on do celu, to nie wyrządził za wielkiej krzywdy, ponieważ wróg pochwycił jego rękę zaplatając raz wokół nadgarstka, korzystając z tego, że zielonooki jest zrobiony z gumy. Jego stopy mocniej przycisnęły się do podłoża, tylko po to, aby przerzucić na drugą stronę aktora, mając nadzieję, że wytworzy to jakąś szkodę. Choć zdajemy sobie sprawę, że gumowy nastolatek nie skończy posiniaczony, ani nic takiego. 

Niższy, gdy tylko jego stopy dotknęły podłoża, ugryzł swoje ramię, pompując je na tyle, że powietrze znalazło się bliżej własnej dłoni, zaciskając mocniej dłoń czerwonookiego. Ten jednak zdążył w porę odwiązać się z kończyny przeciwnika, dzięki czemu cudem uniknął złamanego (albo zwichniętego) nadgarstka. 

Nastała między nimi chwila ciszy, jakby oboje analizowali swój ruch. Minęła minuta, może dwie, choć gdyby ktoś patrzył na zegar stwierdziłby, że tylko pół. 

W tej samej chwili rzucili się na siebie, wymieniając się różnej maści ciosami. To z pięści, to z kolana, a to z prawej, a kolejny z góry. Nie ograniczali się w niczym, ponieważ muszą znaleźć granice i ją przeskoczyć, przecież "Plus Ultra", czy jak to tam było. 

Odsunęli się na siebie na chwilę, sekundę, może trzy. 

Niebieskowłosy wytarł wierzchem dłoni krew, która powoli spływała z jego nosa (miejmy nadzieję, że jednak nie złamanego). Ogólnie jego zdrowie niezbyt ucierpiało. Nie licząc kilku siniaków, to mógł mieć tam delikatnie, wręcz niezauważalnie pobite żebra, ponieważ nie za każdym razem udaje się powstrzymać, bądź ominąć cios nadchodzący od tego małego skurczybyka. 

Z drugiej strony zielonowłosy- wydawać, by się mogło- trzyma się o wiele lepiej, od swojego starszego rodzeństwa. Nie bardzo głębokie przecięcie na prawym poliku i niezauważalne pomniejsze na rękach, i szyi. Ni więcej ni mniej.  

Choć mówiąc szczerze, gdyby nie jego umiejętność kilka kości skończyłoby połamanych. Czy to żebra, czy rąk, a może i nóg. Nie wykluczam też możliwości skręcenia karku. 

Po prostu aktor dobrze wybrał dziwactwo. Wziął pod uwagę swoje szczęście i możliwości, jak i też zalety z wadami, dzięki czemu trafił na bardziej korzystne dla własne sytuacji.

Jednak czerwonooki nie miał tyle szczęścia. Mówiąc prawdę to nawet nie dostał możliwości wyboru. Przyszedł do Afo, dostał umiejętność, mistrz życzył powodzenia, czy coś i tyle pamiętał, ponieważ nagłe zdobycie drugiej mocy było jednak zbyt wielkim przeżyciem, aby utrzymać przytomność, choć- jak się później dowiedział- wytrzymał dłużej po tej stronie od Izuku, który w jednej chwili przechylił się do tyłu, a świat przed oczami mu pociemniał. 

Nie wyzywajmy go od słabych. Po prostu Shigaraki nie je za dużo i jest przyzwyczajony do nagłych napadów omdlenia, więc wie, jak przytrzymać się tej deski, aby móc chociaż odrobinę dalej odejść, aby nie było przypału, czy czegoś innego. Albo też nie przewrócił się na środku ulicy. To na pewno nie zostało wpisane na jego listę "rzeczy, które chce zrobić". Schowana ta kartka w najgłębszych zakamarkach schowka Tomura'y, nie powstrzymały gumowego idioty, przed znalezieniem tego.

~~~

Licznik Słów: 1296

Data napisania: 20.09.2021

Data publikacji: 20.09.2021

Miejsce na story time i inne takie. TAK WCZEŚNIEJ ZAPOMNIAŁAM TEGO UMIEŚCIĆ, WYBACZCIE==>

~jeszcze tylko trochę rozdziałów bez memów i do tego wrócimy, obiecuje!~

>Miłego Dnia
-Ciao!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro