~~Rozdział 73~~

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Tenko.

Izuku pierwszy raz szczerze podziękował Deku za jego przypomnienie, za głos, który powrócił go do pełnej świadomości i zmusił jego mózg do wytrwałej pracy. Sama obecność tego ucieleśnionego brzmienia przy jego lewej wystarczyła, aby przypomniał sobie po co tu jest i co robi oraz dlaczego.

Wszystko jakby go uderzyło, a pomysły zaczęły naskakiwać jedne na drugiego, coraz to lepsze i pewniejsze w swym wykonaniu.

Zaczął kaszleć, niemal upadając na kolana, gdyby nie fakt, że jeden z nowych członków organizacji Shie Hassaikai stał na tyle blisko, aby zielonowłosy mógł się go chwycić jedną ręką, a drugą postawić pod maskę, aby to w nią kaszleć, a nie dwukolorowy materiał pozostawiony na jego twarzy, która w pewnej części została ujawniona, choć wciąż to tylko skrawek linii szczęki i nieco ponad, trochę niewiele więcej od trzech milimetrów.

Samym tym nieplanowanym czynem sprawił, że brunet zatrzymał swoje działanie, spoglądając na swojego gościa, który właśnie ujawnił swoją niezamierzoną słabość. Oczywiście, powinien zostać jeszcze w szpitalu, aby dowiedzieć się, co mu tak naprawdę D O L E G A, ale nie! Pan lądu i mórz od razu wskakuje na sam środek jeziora, nie wiedząc nawet na czym stoi. 

Przewróciłby teraz oczami na swoją głupotę, jednak atak kaszlu powstrzymał jakikolwiek inny gest z jego strony, sprawiając, że czuje się teraz nieco bardziej niż słaby. Podniósł na prędko dłoń, dając tym znak, aby dano mu chwilę i wróci do swojej formy. 

Oczywiście każdy wzrok skierował się na niego, mimo iż tak wiele rzeczy w tym pomieszczeniu mogło zostać okrzyknięte mianem lepszego obiektu do patrzenia i podziwiania. Chociażby lampa. Taka ładna, pedantycznie czysta, świecąca lampa, która z każdą chwilą coraz bardziej irytuje zielonowłosego.

Zdążył się uspokoić akurat wtedy, kiedy jego słuchawka w uchu, zakryta przez niesforne kosmyki, zaszumiała jakby na znak, że ktoś po drugiej stronie się połączył. Ubrał ją też tylko po to, aby wiedzieć co się dzieje w Lidze. Mimo wielkiego szacunku jaki ich hacker darzy lekarza, nie zdradzi go, wiedząc ile może na tym utracić, bezpowrotnie stracić, zaprzepaścić.

- Lewa kieszeń wewnątrz kamizelki.- zielonooki nie zawahał się ani na chwilę, puszczając ramię nowicjusza i szukając wspomnianej kapsy, aby znaleźć tam coś co może mu być teraz przydatne.- Tylko jedna.- stwierdził, gdy (najwyraźniej przez kamery) zauważył, że młody złoczyńca znajduje poszukiwany pojemnik.

Zmrużenie brwi niewidoczne za maską zasłaniającą całą twarz, ale tylko jako gest niezrozumiałości w tych kilku słowach, które zostały mu przekazane. Otworzył owalne opakowanie, po czym jedną ręką, wciąż je trzymając, wyjął białą rzecz, przykładając ją do ust, ale też nie połykając. Nie ma pewności co to jest i może ufa swojemu podwładnemu, ale nie bierze podejrzanych rzeczy.

- Kaszel krwią zaraz nastąpi, weź to.- tyle wystarczyło, aby przełknął tabletkę i ponownie schował opakowanie do kieszeni, z której właśnie to wyjął. Wyprostował się w wielkim stylu, czując, że to koniec wykasływania swoich płuc, choć niekoniecznie zaprzestanie irytującego bólu w żebrach, które bez większego powodu pulsują, sprawiając, że sam już nie wie, czy to bliżej spalenia, czy uderzenia małym palcem o półkę.

- Więc...- zaczął jakby nigdy nic, okrążając wyższego mężczyznę, aby stanąć przed dziewczynką, poprawiając jednocześnie maskę.- Co my tu ciekawego mamy?- zapytał, obracając się na pięcie, aby patrzeć prosto w oczy lidera tej organizacji, która wykorzystuje dzieci, a dokładniej to jedno w formie żeńskiej.

- Jej umiejętność, jest dość pomocna, jeśli chodzi o nasze "leki".- oznajmił, na co zielonowłosy tylko uniósł jedną brew, lecz nie dociekał, jak to ma w zwyczaju. Zrobił kilka kroków bliżej czerwonookiej, udając, że nie słyszy groźnego syku za sobą. Mimo swojego podupadku na zdrowiu (zarówno fizycznym, jak i psychicznym) wciąż dawał radę grać w teatrze, jak kiedyś, może nawet lepiej, jeśli bierzemy pod uwagę, że tym razem więcej ma do ukrycia, zatajenia.

Podniósł ręke, kładąc ją na niebieskiej czuprynie, nie przejmując się nagłym wzdrygnięciem, czy chwilowymi strachliwymi oczami. Skupił się na analizie wszystkich dostępnych danych i sortowanie ich na potrzebne i niepotrzebne, gdy pod uwagę brał uratowanie dziecka.

Musi wzbudzić zaufanie, już teraz wydaje mu się, że zyskał choć trochę szacunku od małej, choć wciąż za mało. Jednak Himiko zna się na dzieciach, Twice nawet b a r d z i e j, przekonają ją do siebie i do niego.

Za długo, musi działać szybciej, ale nie może też w tej chwili wykonać ruchu, już za bardzo podpada "wspólnikowi".

Ma silny dar, jest tu p o t r z e b n a, więc zapewne jego członkowie nie zbliżą się do niej legalnie. Czyli pośle ich w niebezpieczne ślady, ale niewielkie to ryzyko, gdy uda mu się przekonać bruneta do swojej zawyżonej siły i możliwości jego mordu bez mrugnięcia okiem. 

Da radę, ma mózg potrzebny mu do wymyślenia lepszego "leku".

Dziewczynka ma rany fizyczne i psychiczne, prawdopodobnie chce uciec. Dość korzystne, jeśli zdecydują się na szybkie wycofanie, może nawet będzie współpracować - miła myśl.

Nie wierzy jednak w cuda, musi liczyć się na jej niechęć, choć widocznie błagała go o ratunek

Zna te oczy, sam takie nosił przez długi okres czasu, lecz nie dostał ratunku, aż nie postanowił skoczyć. Potrzebny? Nikomu, po co mu to.

S-a-m-o-b-ó-j-s-t-w-o z wszystkimi~

Zaśpiewał mu obok ucha Deku, ponownie manifestując się obok niego z tym strasznym uśmiechem, zimną aurą wokół siebie, która sprawiła, że prawie zadrżał na jego zjawienie.

Zignorował go, nie ma na niego czasu, musi szybko coś wymyślić, ostatnie sekundy, nim skończy na wycofaniu i rzucenie luźnej rady, która powinna pomóc niebieskowłosej, choć na krótki okres czasu uciec od tortur, eksperymentów, wykorzystywania.

Zna rozmieszczenie korytarzy z północnego skrzydła, resztą zajmie się ich hacker, jeśli jeszcze tego nie robi, a nie wierzy, że tak jest, ponieważ chłopak ten dość szybko zajmuje się jego życzeniami, nawet tymi niewypowiedzianymi. 

- Bywaj mała dziewczynko, mam nadzieję, że się jeszcze zobaczymy!- oznajmił, dając jej lizaka, którego kupił dla siebie w pobliskim supermarkecie. Cóż... Bywa i tak, skoczy tam jeszcze raz w trakcie drogi powrotnej, albo kogoś po to wyśle.

Obrócił się na pięcie, mijając Overhaula, choć zatrzymał się kilka kroków za nim, jakby nad czymś myślał, choć nie nad słowami, a tym czy powiedzieć, czy jednak zatrzymać to dla siebie.

- Spróbuj nektaru z konwali, ale nie działa dobrze z dziwactwami.- oznajmił, jakby śmiejąc się z tych słów, z niego i wszystkich innych w tym pokoju. Nie czekał na odpowiedź, ani jakikolwiek znak, który informował go o zgodzie na odejście. Zrobił to co chciał, nie to co od niego wymagano. Nie zarzuci na siebie ponownie smycz, ani łańcuchów nie pozwoli sobie zakuć.

Ręka jego przekręciła klamkę i już był za drzwiami, kiedy nagle zatrzymał się, obracając zakamuflowaną twarz w stronę bruneta. Wydawać się mogło, że samo to spojrzenie przewierca ich na wylot, sprawia, że dreszcze przebiegają przez ich kręgosłup, a w powietrzu nastała mroczna atmosfera z nutką obiecanej rzezi.

- Cali i zdrowi. Oboje.- po czym odszedł już na dobre, nie odwracając się ani na chwilę. Mimo braku jego ciała i ducha - pozostał chłód, oni nie ruszyli się o krok, nie odważyli się tego zrobić, bojąc się obiecanego żniwiarza, zbierającego swe plony. Pani życia, która bierze co jej, aby móc kolejne wyrzucić i patrzeć, jak te radzi sobie w tym niesprawiedliwym i bolesnym świecie, pełnym nie tylko okrucieństwa, ale rzeczy o wiele, wiele gorszych.

- To dlatego Shin przez innych...- mruknął jeden z nowicjuszy, pocierając swoje ramiona, jakby właśnie przyszedł z zimnego bieguna północnego, wciąż pamiętając chłod go otaczający.

- ...i Lächeln przez siebie.- dodał drugi, przełykając gulę, która zebrała się w jego gardle. Nie, nie gotowi na tą pracę, ale się nie wycofają, nie ma szans - zostali wybrani, jako baranki ofiarne w ręce tego psychopaty.

- Ruszać do roboty!- krzyk, choć to tylko lekkie podniesie głosu ze strony Chisakiego, wystarczył dosadnie, aby dwójka znajomych wzdrygnęła i wróciła do swoich zadań, jak najszybciej umieli.

~~~

Licznik Słów: 1254

Data napisania: 17.04.2022

Data publikacji: 17.04.2022

Notka:

---

Miejsce na komentarz, Story Time, pytania, propozycje i wszystko inne :DD ==>

>Smacznego Jajka!
-Alleluja

2/31

~~Autor nie ma czego żałować~~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro