Rozdział 4

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Czasem warto poczuć, że nie zależy
By zrozumieć, że w cholere zależy

– Naprawdę nie zauważasz że się oddalamy? – zapytałam chłopaka

– Nie, nie wiem w czym widzisz problem. – rzekł Sasha

W ciągu ostatnich dwóch miesięcy widzieliśmy się raz, jeszcze w środku spotkania wyszedł, bo musi iść na próbę.

– Poważnie? Całe dnie spędzasz z Penny, zawsze gdy chcę z Tobą porozmawiać Ty jesteś z Penny. Nie masz dla mnie czasu. Rozumiem mamy szkołę, konkurs, ale ja przynajmniej szukam tego czasu. – odparłam, czułam się coraz bardziej pogubiona.

– Vivi naprawdę staram się jakoś wszystko ze sobą połączyć. Naprawdę, jutro spróbuję znaleźć czas. – powiedział

Jego zapewnienia były dla mnie jak prognoza pogody, nie zawsze warto było im wierzyć.

– Ile będzie takich prób? Jedna, dwie, a może dziesięć! Jeśli ma tak to wyglądać to ja nie będę marnować ci czasu i sobie pójdę. Raz na zawsze. – ostatnie dwa słowa powiedziałam ze smutkiem, nie chciałam żeby to tak się skończyło bo poczułam coś do Sashy, ale on to zepsuł.

Byłam poniekąd szczęśliwa, bo poczułam w pewnym sensie ulgę. Nie myśląc więcej, poszłam do parku na spotkanie z Sebastianem, mieliśmy mieć próbę ale chyba z niej nic nie będzie, bo najprawdopodobniej będę się smucić, pomyliłam się co do niego, nie był taki zły.

Od dwóch miesięcy Sebastian był blisko, rozmawialiśmy, często trenowaliśmy razem. Z Penny nie utrzymywałam bliższych kontaktów, to samo z Camillą. Za to często rozmawiałam z Sofią i Mickiem. Poszłam do parku, w umówione miejsce, na miejscu był już Sebastian. Siedział pod drzewem i coś grał, usiadłam obok niego i położyłam głowę na jego ramieniu, chłopak grał melodię i śpiewał (You're Beautiful).

– I just wanna look at you
You're beautiful.

– I'm just a girl who can touch the clouds
With just one jump
I can rush against the moon – dokończyłam, przysiadłam się obok niego.

Oparłam się o ramię Sebastiana i spojrzałam się przed siebie. Przed oczami zobaczyłam Sashę i Penny. Poczułam ukłucie w sercu, niedawno powiedziałam mu, że to koniec naszej relacji, a ten widok zdobył mnie na kolejne smutki. Spojrzałam na twarz Seba, również posępiał.

– Myślisz, że między nimi coś jest? – zapytał, nie raz zastanawiałam się czy pogorszenie mojej relacji z Sashą to zasługa Penny i ich relacji, która zdawała się kwitnąć. Zawsze zależało mi na mojej siostrze, takie same uczucie z mojej strony było wobec jej partnera.

– Sebastian, też chciałabym żeby wszystko wróciło do dawniejszego stanu. Ty i Penny, ja i Sasha. – wyszeptałam, jedyne o czym marzyłam to powrót to tego co było.

– To już nie wróci, ja i Penny… – zaczął, słyszałam jak łamał mu się głos. Było mi go żal, jego relacja z Penny była bardziej emocjonalna od mojej z Sashą.

Mimo wszystko czułam, że musimy razem z Sebastianem przejść przez te kłody, które rzuca nam pod nogi los.

Widok uśmiechniętej pary bolał i to bardzo. Nie umiałam spojrzeć na nich tak jak jeszcze kilka tygodni wcześniej. Niechęć do Penny przez decyzję mamy znikła, ale za rozpad mojej relacji z Sashą, winiłam ją.

–  I miss our nights together
Let's drop everything
We'll be together now – zaśpiewałam, lubiłam naszą piosenkę, bo oddawała emocje, których w ostatnim czasie nagromadziło się dużo.

– Let's forget for a moment
About all the worries
Now it's time for us – dokończył

Do głowy wpadł mi świetny pomysł. Wstałam i otrzepałam spodnie z ewentualnych zabrudzeń.  Podałam rękę Sebastianowi, on przyjął ją bez wahania. Podobnie jak ja otrzepał się.

– Chowaj gitarę! Idziemy na gofry, za dużo smutków dzisiaj. – powiedziałam, chłopak bez gadania wziął i schował gitarę.

W drodze do budki z goframi dużo się śmialiśmy, opowiadałam mu jakieś żarty, a on opowiadał o swoim dzieciństwie. Ujęła mnie historia o małym Sebastianie, który buntował się, bo nie dostał ciasta czekoladowego.

Stanęliśmy przy budce, kupiliśmy dwa gofry z ekstra bitą śmietaną i owocami. Chodziliśmy po parku i jedliśmy nasze gofry. Spojrzałam na jego twarz, na nosie miał bitą śmietanę. Patrząc tak na niego, napotkałam jego wzrok. Sięgnęłam ręką i delikatnie musnęłam nos chłopaka. Zaczerwieniłam się, gdy patrzył na mnie przenikliwym wzrokiem.

– Jutro mamy na sali trening. – przypomniałam, sama nie mogłam uwierzyć, że już niedługo będzie finał Pełną-Parą.

– Jestem ciekaw jak do tego przekonałaś Piccolo. – zaśmiał się Seb

– A teraz zapraszam Cię na film, mam na laptopie świetny film. Jutro o dziewiętnastej u Ciebie, ja mieszkam z Tomem i on chyba nie wyjdzie. – dodał

– Jestem za! – odparłam radośnie kończąc jeść gofra, poszliśmy jeszcze się przejść.

Lubiłam chodzić pośród spadających liści, jednak nic nie zmieni to, że nadchodzi dużymi krokami zima. Już jest październik, a w sumie jego koniec, przez co jest całkiem ciepło, choć niektóre dni były bardzo zimne. Dziś było całkiem ciepło lecz zanosiło się na deszcz, miałam na sobie bluzę bez kaptura więc jednak miałam nadzieję, że nie będzie padać. Moje prośby nie spełniły się, na dłoniach poczułam coś mokrego oczywiście były to krople deszczu. Nawet nie minęła minuta a padało niemiłosiernie, poczułam jak Sebastian bierze mnie za rękę i ciągnie w stronę najbliższego schronienia. Jak się okazało był nim Mars, byliśmy oboje mokrzy.

– Przyjdź dzisiaj do mnie z tym laptopem, najpierw wymyślimy coś do choreografii, później powtórzę piosenkę na lekcje Bauer, a na sam koniec film. Co ty na to? – zaproponowałam, na lekcjach nie mieliśmy nic na Pełną-Parą, a teraz mamy chociaż piosenkę.

Rano było mi ciężko wstać, do jakiej trzeciej w nocy oglądaliśmy filmy z Sebastianem. Poza tym jeszcze wymyśliliśmy układ taneczny do naszej piosenki i powtórzyłam piosenkę którą mam śpiewać na lekcji Bauer. Obudziłam się z Sebastianem w jednym pokoju, chłopak spał ze mną w łóżku co mi nie przeszkadzało.

Z rana po moim wstaniu, bo Sebastian spał usłyszałam, pukanie do drzwi. Ubrana w  i piżamę otworzyłam drzwi. W drzwiach stała Camilla, nie wpuściłam jej do środka ze względu na Sebastiana.

– Cześć, co chciałaś? – zapytałam lekko zaspana, mówiłam cicho bo Sebastian spał a nie chciałam go budzić.

– Tom mówił mi, że znajdę tu Sebastiana. – odparła dziewczyna

– Nawet jeśli tu jest to co chcesz? –zapytałam

– Porozmawiać, ale skoro nie chcesz mi dać z nim porozmawiać to ja idę. – powiedziała

– Pa! – rzuciłam za nią i poszła, ja za to poszłam wybierać ubrania na dziś. Cicho wybierając rzeczy wzięłam czarne jeansy i żółtą hiszpankę.

– Czemu nie ubierasz się w sukienki? – mruknął Sebastian zasłaniając twarz poduszką.

– A ty nie powinieneś już wstawać, mamy siódmą dwadzieścia trzy. – powiedziałam

– To idę się ogarnąć. – powiedział i zaraz zniknął za drzwiami, wziął wczoraj z pokoju ręcznik i ubrania więc dziś niczego mu nie brakowało. Szybko zamiast tych ubrań wyjęłam białą bluzkę i czarno-fioletową sukienkę w kratę. Pod sukienkę założyłam białą bluzkę, a do tego długie skarpetki do kolan. Przejrzałam się w lusterko i zrobiłam sobie koka z włosów, w tym czasie przyszedł Sebastian.

– Założyłam sukienkę. – powiedziałam cicho niby sama do siebie, ale jestem pewna, że Sebastian to usłyszał. Właściwie to dla niego, dla chłopaka, którego nie znam, ale cholernie mi na nim zależy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro