52.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

CALEB








Było mi ciężko bez Polly. Miesiąc się do mnie nie odezwała. Przez pierwsze dni miałem wrażenie, że to żart jednak nie mogłem pozbyć się wrażenia, że się mną zabawiłem. Powinienem przewidzieć, że tak będzie, ale i tak cholernie bolało. Tym bardziej że musiałem wrócić do domu. Nie mogłem zostać na działkach. Poza tym córka postanowiła mnie odwiedzić, bo dowiedziała się, że w ogóle nie spotkałem się z Naną. Nie zdążyłem. Zoe podejrzewała, że kobieta nadal mieszała mi w głowie. Szkoda, że nie zapytała o to wcześniej. Przecież Nana nie żyła od roku. Jej pogrzeb był skromny. Byłem tylko ja i kilka osób, których nie znałem. Rodzina też nie przyszła. Moje dzieci, a zwłaszcza Zoe nie chciały słyszeć o Nanie, odkąd zniknęła z naszego życia, więc nic nie powiedziałem. Liczyłem, że nie będziemy więcej wracać do tego tematu. Zwłaszcza że kobieta nie żyła. Zniknęła z naszego życia na zawsze. Chociaż to niewiele ułatwiło.

– Co tam się stało? - Córka przyglądała mi się dokładnie.

Nawet nie byłem pewny, czy naprawdę chciała to wiedzieć. Chyba tylko upewniała się, że Nana nie wróci. Wcale nie miałem zamiaru opowiadać córce o swoim romansie. Zoe dość często ostatnio zostawała z Connorem. Podobno jej to nie przeszkadzało, a syn był zadowolony. Zapewne u siostry miał ciekawsze zajęcia. Dziewczyna nie pozwalała mu się nudzić. Nie zawsze chciałem zabierać go ze sobą na działki. Domyśliłby się, że z kimś się spotykałem. Zacząłby zadawać pytania i od razu powiedziałby o tym siostrze. Wydałoby się. Nie mogłem na to pozwolić. Poza tym ten problem mieliśmy już z głowy. Wcale nie musiałem mówić o tym, że spotykałem się z Polly. Teraz i tak to nic nie znaczyło. Moje dzieciaki nie musiały wiedzieć o wszystkim, co robiłem i z kim.

– Nana nie żyje.

W końcu postanowiłem powiedzieć o tym dzieciom. Na początku nie mogłem się z tym pogodzić. Naprawdę wierzyłem, że kobieta zmieni zdanie i zechce spotykać się z synem. Później uznałem, że dla Zoe i Connora to wcale nie było ważne. Rok temu miałem się spotkać z Naną. Porozmawiać o Milesie. Ostatni raz. Zostawiła go. Nigdy nie była dobrą matką, a nasza ostatnia rozmowa zakończyła się kłótnią. Odkryłem, że mnie zdradzała. Wykrzyczała mi wtedy, że nie zamierza zajmować się moim bachorem i chce być wolna. Kurwa! Polly powiedziała prawie to samo, tyle że delikatnie. Była zupełnie inna niż matka. Chociaż też mnie porzuciła. Jednak ją potrafiłem zrozumieć. Była młoda. Doszła do wniosku, że związek ze mną to bezsens. Za duża różnica wieku, o czym wiedziałem od początku. Nie mogłem jej przy sobie zatrzymać. Miała prawo ułożyć sobie życie i być szczęśliwa. Miałem nadzieję, że jej się to uda. Sam nie zamierzałem już pakować się w żaden związek. Za każdym razem za dużo mnie to kosztowało. Też miałem uczucia.

– Rozpaczasz po niej? – spytała zaskoczona Zoe.

Nie, po jej córce. Chociaż tego nie zamierzałem powiedzieć. Trzymałem swój związek w tajemnicy. Polly straciła wiele. Los okropnie ją skrzywdził, mimo że czasami udawała, że nic się nie stało. Jednak wiedziałem, że będą momenty, kiedy wszystko ją przerośnie. Chciałem pokazać jej, że życie mogło być lepsze. Starałem się. Razem byłoby nam dobrze. Ani razu jej nie oceniałem. Czułem się oszukany i zraniony, gdy dziewczyna usunęła nasze dziecko, ale może powinienem wysłuchać, czemu naprawdę to zrobiła. Czemu uznała, że nie miałem prawa wiedzieć o jej ciąży wcześniej? Znaleźlibyśmy rozwiązanie. Uszanowałbym jej zdanie, gdybym wiedział wcześniej. Mogliśmy tę decyzję podjąć razem. Nie przyznam się do romansu z byłą przyjaciółką Zoe. Córka by się na mnie obraziła i pewnie wyraziłaby swoje zdanie na ten temat. Znowu oberwałoby się Polly. Wolałem nam wszystkim tego oszczędzić. Nie było już o czym opowiadać. Przecież dziewczyna mnie zostawiła. Mogłem udawać, że wcale nic nas nie łączyło, mimo że nadal ją kochałem. Jednak nie miałem prawa jej nachodzić i przekonywać, żeby do mnie wróciła.

– Tak – skłamałem.

– Zostawiła ci Milesa. Nie chciała go.

Przez pewien czas dzieliliśmy się opieką nad Milesem. Chociaż zawsze byłem w pobliżu, gdy spędzał czas z Naną. Bałem się, że kobieta mogłaby mu zrobić krzywdę. Przestałem jej ufać. Trwało to całe dwa miesiące. Więcej nie była w stanie udawać. Poza tym wolała uganiać się za obcymi facetami, przy których nadal była atrakcyjna, bo ja przestałem już zwracać uwagę na jej wygląd. Potrzebowała komplementów na ten temat, a nie o tym, jaką była rodzicielką. Chociaż w tej kwestii nigdy jej nie chwaliłem. Nie było czego. Przecież ten dzieciak potrzebował matki. Nie chciałem, żeby mój drugi syn musiał być wychowywany tylko przeze mnie. Myślałem, że Nana to zrozumie. Jednak myliłem się. Chyba byłem jeszcze większym naiwniakiem niż Greg, który przez lata tolerował i wybaczał jej zdrady. Wiedząc o tym, chciałem układać sobie z nią życie. Większego idioty od siebie nie znałem. Próbowałem sobie przypomnieć swoją ostatnią rozmowę z Naną.

„ – Zostawisz go?

Wcale nie miałem ochoty na tę rozmowę. Gdyby nie Miles pozwoliłbym kobiecie odejść ze swojego życia i nawet cieszyłbym się, że dała mi spokój. Nie mogłem uwierzyć, że nie zamierzała walczyć o opiekę nad dzieckiem albo chociaż udawać, że interesowała się synem. Nawet nie zapytała, jak się miewał. Niemożliwe, że aż tak się, co do niej pomyliłem. Byłem naiwny. Chciałem ułożyć sobie życie i imponowało mi, że ktoś tak śliczny, jak Nana się mną zainteresował. Odbiło mi. Powinienem pamiętać, że wygląd nie był najważniejszy tak samo, jak o tym, że ta kobieta latami zdradzała swojego męża. To przeze mnie syn będzie wychowywał się bez matki. Próbowałem to naprawić. Przecież Nana nie powinna mieć problemu, żeby spotkać się z dzieckiem raz na jakiś czas.

– Chyba zapominasz, że nie miałam problemu porzucić Polly i Josha. - Zaśmiała się.

Oczywiście. Chociaż w tej kwestii też wmówiłem sobie, że udawała. Chciała, żebym myślał, że w pełni poświęciła się mojej rodzinie. Przecież nie spędzaliśmy ze sobą całych dni. I to chyba był błąd. Mogła odwiedzać swoje dzieci w tajemnicy przede mną. Chociaż wcale nie miałbym problemu, gdyby mi o tym powiedziała wprost. Jednak z czasem zrozumiałem, że kobieta wymykała się ode mnie na spotkania z innymi mężczyznami. Uznała, że dostawała ode mnie za mało uczucia i szukała tego w ramionach obcych facetów. Dla Nany wygląd zawsze był najważniejszy. Znałem ją wystarczająco długo, żeby o tym wiedzieć. Na miejscu Greg byłbym o nią zazdrosny za każdym razem, gdy z kimś rozmawiała. Jednak jemu to imponowało. Miał przy swoim boku piękną kobietę, której prawie każdy facet mu zazdrościł. To sprawiło, że Nana poczuła się zbyt pewna siebie.

– Okropna matka z ciebie.

– A mimo to chcesz, żebym go wychowywała. - Zaśmiała się.

Wcale nie chodziło o nią, a o Milesa. Czemu nie potrafiła tego zrozumieć? Czy miała aż tak bardzo wyprany mózg? Mój starszy syn nie miał wyboru. Jego matka zmarła i zostałem mu tylko, ja. Wiele przez to stracił. Jednak Nana żyła i powinna wychowywać swoje dzieci, niezależnie od tego, co czuła do mnie. Chociaż najlepiej byłoby jej od razu odebrać prawa rodzicielskie. Przecież i tak by o nie nie walczyła. Powinienem zrozumieć, że zmuszenie jej do kontaktu z dzieckiem mogło skończyć się tragedią. Jednak nie dopuszczałem do siebie myśli, że Nana skrzywdziłaby Milesa. Gdyby miała taki zamiar, nie zostawiłaby go ze mną.

– Tak.

– Nie mam już na to siły. - Westchnęła. – Oddam ci rzeczy. Spotkamy się na działkach.

Chyba sobie żartowała. Nie zamierzałem jej pozwolić decydować, gdzie się spotkamy. Nawet nie miała prawa stawiać warunków. Byłem w stanie ją znaleźć. Mogła przyjść do mnie do domu, gdzie pożegna się z synem. Spędziłaby z nim trochę czasu. Chciałem, żeby zobaczyła się z nim po raz ostatni. Może obecność matki sprawiłaby, że Miles by się uspokoił. Chyba naiwnie wierzyłem, że kobieta zmieni wtedy zdanie. Zastanawiałem się, czy był sens cokolwiek tłumaczyć Nanie. Przecież dla niej uczucia nic nie znaczyły. Nawet nie zamierzałem usprawiedliwiać jej zachowania traumatycznymi wydarzeniami z dzieciństwa. Również wychowywałem się w domu dziecka i jakoś nie byłem tak wypruty z uczuć i nie byłem tak egoistyczny, jak ona.

– Checz stawiać warunki?

– Chcę się od ciebie odciąć. - Rozłączyła się."

Tak brzmiała nasza ostatnia rozmowa. Nic nie zmieniła, ale wiedziałem, że Nana przyjedzie na działki. Napisała po kilku dniach SMS z datą i godziną spotkania. Czekałem na nią cały dzień. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że już nigdy się nie spotkamy. Miałem nadzieję, że zmieni zdanie co do spotkań z Milesem. Później uznałem, że kobieta zadrwiła ze mnie kolejny raz. Musiałem znaleźć inny sposób na spotkanie się z nią. Gdy Greg powiedział mi o rozbitym śmigłowcu, od raz pomyślałem o Nanie. Tym bardziej że dzień wypadku zgadał się z dniem naszego spotkania. Wiedziałem, z kim romansowała. Zapewne właśnie ten facet miał jej towarzyszyć podczas naszego spotkania i zareagować, gdyby coś poszło nie po jej myśli. Nie poczułem ulgi, gdy dowiedziałem się o śmierci Nany. Właśnie dlatego pojawiłem się na pogrzebie.

– Zabierała go przecież.

Kilka razy. Gdy był malutki. Miles nawet tego nie pamiętał. Tak samo, jak matki. Poza tym Nana przywoziła go po kilku godzinach, bo nie dawała sobie rady. A ja musiałem. Nawet nie byłem w stanie znaleźć sobie kobiety, która mu ją zastąpi. W tej kwestii podejmowałem same złe decyzje. Nie ryzykowałem kolejny raz. Przed Polly podrywałem przypadkowe panienki w klubach, ale nie mogły liczyć na nic więcej niż seks. Chyba nawet tego nie chciały, a ja czasami musiałem sobie ulżyć. Przecież byłem facetem. Nie musiałem uprawiać seksu codziennie, ale czasami zwalenie sobie konia to za mało, żeby zaspokoić swoje potrzeby. Musiałem poczuć kobietę. Właśnie wtedy wymykałem się do klubów. Przynajmniej nadal miałem szanse na podryw, a czasami nie musiałem się bardzo wysilać. Łatwo było zaciągnąć na niezobowiązujący seks kobietę w moim wieku.

– I wychowywała pewnie z mężem. - Skrzywiła się.

Greg nie chciał znać swojej żony. Wcale mu się nie dziwiłem. Latami przyprawiała mu rogi i jeszcze obwiniała go o wszystko. Nie wiedziałem, kiedy rozeszli się na dobre. Na pewno nie po tym, jak dowiedział się o tym, że Nana się ze mną przespała. Przecież po tym jeszcze urodziła Gregowi syna. Chyba pogonił żonę po wyprowadzce Polly. Poza tym nawet nie mieli rozwodu. Kobieta w każdej chwili mogła namieszać w jego życiu albo zażądać pieniędzy. Na pewno byłaby do tego zdolna, gdyby faceci stracili nią zainteresowanie. Chwytałaby się wszystkiego, żeby przetrwać. Podejrzewałem, że właśnie dlatego w domu dziecka zainteresowała się akurat Gregiem. Zauważyła, że był ambitny i że miał szanse coś osiągnąć, a jej wtedy nic nie zabraknie u jego boku. Właśnie dlatego go sobie owinęła wokół palca już po pierwszej randce. Cwaniara.

– Nie. - Pokręciłem głową. – Porzuciła ich. Polly ma problemy.

Miałem ochotę wyjaśnić Zoe sytuację dziewczyny. Może wtedy zrozumie, że ona też przez lata cierpiała z powodu swojej matki. Nie mieliśmy prawa obwiniać jej o błędy Nany. Przecież gdy dowiedziała się o jej zdradzie, była wściekła. Oberwało się wtedy nawet mnie. Nie wiedziałem jednak, czy akurat o tym chciałem opowiadać swojej córce. Poza tym Polly nie miała szczęścia w miłości. Poprzedni chłopak zniszczył ją psychicznie. Chociaż wydawała się silna. Poza tym bił ją. Nie wiedziałem, jak długo to trwało, zanim Greg zareagował. Nie rozmawiałem z dziewczyną na ten temat. Zresztą i tak niewiele pamiętała. Podobno straciła pamięć. W tej sytuacji to mogło okazać się czymś dobry. Jednak wydawało mi się, że ona wcale tak nie myślała.

– Nie chcę o nich słuchać. - Odeszła.

Chciałbym, żeby dziewczyny kiedyś się pogodziły, ale to chyba niemożliwe. Nie mogłem przecież zmusić dorosłych dziewczyn, żeby ze sobą porozmawiały. Zoe nigdy nie wybaczyła córce Grega tego, co zrobiła jej matka. Chociaż ona nie miała na to żadnego wpływu. Skąd miała wiedzieć, co wyprawiała Nana? Ojciec zapewne chronił swojej dzieci i robił wszystko, żeby jego dzieci nie dowiedziały się o wybrykach matki. Mnie niestety nie udało się tego ukryć. Nawet nie wiedziałem, kiedy Zoe mogła się dowiedzieć o mojej zdradzie. Wiele razy próbowałem wytłumaczyć swojej córce, że dzieci nie odpowiadały za błędy swoich rodziców. Poza tym dziewczyna zapominała, że sporo w tym wszystkim było też mojej winy. Jednak to akurat działało na moją korzyść. Łatwiej było mi ją wychowywać.

Odpuściłem rozmowę z córką. Wolałem nie kłócić się z Zoe, gdy Connor mógł nas usłyszeć. Nie chciałem jeszcze bardziej komplikować życia też jemu. Już i tak uchodziłem za kiepskiego ojca. Nie spędzałem ze swoimi dziećmi całych dni. Gdy byli młodsi, wolałem uciekać do pracy, a ich zostawić z opiekunką. Nie radziłem sobie sam. Nawet nie wiedziałem, kiedy dzieci najbardziej mnie potrzebowały. Dobrze, że mogły liczyć na siebie. Miałem nadzieję, że nie popełnią moich błędów.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro