60.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

CALEB








Zoe nie podobało się, że Polly u mnie pomieszkiwała. Dziewczyna nie chciała wrócić do siebie. Nie była jeszcze gotowa na rozmowę z ojcem. Pojechała do domu tylko zabrać kilka rzeczy i spędzić trochę czasu z Joshem, który za nią tęsknił. On jedyny ucieszył się, że będzie mógł mnie odwiedzać częściej. Był mały i nie rozumiał, czemu jego siostra nie mogła związać się z wujkiem, którego lubił. Moja córka nie była zadowolona z wiadomości o spotkaniu się z Polly. Wiedziałem, że nie było szansy, żeby znowu się przyjaźniły. Zbyt wiele się wydarzyło. Jednak czasami nie chciałem wybierać pomiędzy nimi. Obie będą mnie potrzebowały. Chciałem spędzać czas z dziećmi i z Polly. Razem jak rodzina. Zastanawiałem się, czy to w ogóle było możliwe. Pewnie nie, ale nie zaszkodziło spróbować. Nic nie mieliśmy do stracenia. Poza tym już dawno każde z nas porzuciło marzenie o stworzeniu normalnej rodziny.

– Jedno spotkanie. - Powiedziała Zoe.

Nie spodziewałem się, że zmieni zdanie. Nie nalegałem, bo osiągnąłbym tym odwrotny efekt. Musiałem czekać cierpliwie. Przez ostatni tydzień w ogóle się ze mną nie kontaktowała. Uznałem to za przejaw buntu. Próbowała zmusić mnie, żebym wybrał rodzinę. Jakbym w ogóle musiał dokonywać wyboru. To niedorzeczne. Córka powinna zrozumieć, że nie dla każdego szczęście wyglądał tak samo, a ja miałem do niego prawo. Zasłużyłem na to, żeby w końcu ułożyć sobie życie. Związek z Polly mnie uszczęśliwiał i moje dzieci musiały to uszanować. Chociaż mogło im się nie podobać, z kim się spotykałem. Wcale nie zamierzałem zmuszać ich do spędzania czasu z moją dziewczyną, mimo że trochę ułatwiłoby mi go życie. To, że Zoe zmieniła zdanie, wiele dla mnie znaczyło.

– Dziękuję.

Cieszyłem się, że w końcu się zgodziła, ale starałem się ukryć uśmiech. Nie mogła zobaczyć, jak bardzo byłem zadowolony. Wiele to dla mnie znaczyło. Może, gdy dziewczyny usiądą twarzą w twarz, będzie lepiej. Córka zobaczy, że byłem szczęśliwy. Czyż nie tego powinna dla mnie chcieć? Nie była już małą dziewczynką, która nie rozumiała relacji międzyludzkich. Związki takie, jak mój i Polly zdarzały się częściej, niż nam się wydawało. I przetrwały wiele. Oby nam też się udało. Niesamowite, że od pewnego czasu nawet nie zauważałem sporej różnicy wieku między mną, a Polly. Jakby w ogóle nie istniała. Dziewczyna była bardzo dojrzała jak na swój wiek. Przynajmniej w ostatnim czasie, bo wcześniej zachowywała się różnie. Czasami miałem ochotę nazwać ją nieodpowiedzialną gówniarą. Jednak wtedy jeszcze nie znałem całej jej historii. To pozwalało mi spojrzeć na zachowanie Polly z innej perspektywy. Było wywołane przykrymi wydarzeniami, murem obronnym.

– Nie licz, że się zaprzyjaźnimy.

Na pewno nie. Powstrzymywałem się przed zwróceniem uwagi, że chowanie urazy tak długo sprawi, że zniszczy ją to od środka. Stanie się starą zgorzkniałą babą. Wiele razy próbowałem tłumaczyć córce, że moje relacje z Naną nie powinny mieć wpływu na innych ludzi. Nie docierało to do Zoe. Odpuściłem. Pozwoliłem jej pielęgnować nienawiść. To był mój błąd. Powinna skupić się na pozytywnych emocjach. Nie doceniała, jakie miała szczęście. Nie mówiłem o sobie, a o jej chłopaku. Nie skrzywdził jej. Tylko by spróbował, a na pewno połamałbym mu kości. Jednak o niego nie musiałem się bać. Kochał Zoe jak wariat. Zapewne był gotów spełnić każdą jej zachciankę. Trochę było mi go szkoda, bo na każdym kroku robiła z niego pantofla.

– Wystarczy mi, że się zobaczycie.

Może uda im się w końcu szczerze porozmawiać. Niech Zoe wyrzuci z siebie wszystkie żale. Ulżyłoby jej. Polly nie powinna wtedy udawać męczennicy i bez gadania przyjmować ataki mojej córki. Zapewne tak robiła wcześniej. Przecież też obwiniała swoją matkę. Dziewczyna miała prawo mówić szczerze o swoich uczuciach. Nawet jeśli musiała wytknąć coś mojej córce. Nie powinna przejmować się opinią innych. Jej relacja z Zoe nie zmieni tego, że ją kochałem. Chciałem, żeby to wiedziała. Czasami nie byłem pewny, jak postępować, żeby nie skrzywdzić Polly. Nie chciałem się z nią cackać, ale gdy przypominałem sobie o tym, co przeszła było mi jej żal i próbowałem dziewczynie wszystko wynagrodzić. To chyba nie był najlepszy fundament związku. Tak samo, jak seks, a jednak od tego wszystko się między nami zaczęło.

– Będę z chłopakiem. - Patrzyła na mnie uważnie. – I z Connorem. Nie zapominaj, że oni też należą do twojej rodziny.

Lubiłem jej faceta. Był odpowiedzialny i dbał o moją córkę. Chociaż często dawał jej sobą rządzić. Robiła z niego pantofla i jej na to pozwalał. Miał przerąbane. Zabolało mnie, że Zoe myślała, że zapomniałem o synu. Wcale tak nie było. Niemożliwe, żeby nie wspomniał siostrze o tym, że mieliśmy dobry kontakt. Dużo rozmawiałem z Connorem. Nie odtrąciłem go tylko, dlatego że z kimś się spotykałem. Nie zrobiłbym tego. Jednak był nastolatkiem i wolał towarzystwo dziewczyn niż starego ojca. Uświadomiłem go jeszcze, żeby żadnej panienki nie wrobił w dziecko, bo zniszczy jej życie. Powinien myśleć o dziewczynach, z którymi się spotykał, a nie o sobie. Inaczej całe życie będzie płacił za swój błąd. Był zbyt młody, żeby brać za kogoś odpowiedzialność.

– Nie zapomniałem.

Nie podobały mi się uwagi Zoe o tym, że nie zajmowałem się swoimi synem. Przecież go nie zaniedbywałem. Nie mogła mnie mieć za aż tak złego ojca. Starałem się poświęcać swoim dzieciom dużo czasu, ale to nie znaczyło, że miałem rezygnować z siebie. Nigdy taki nie byłem. Nawet gdy żyła Cameron. To ona zajmowała się dziećmi. Ja pracowałem i się z nimi bawiłem. Poza tym córka doskonale wiedziała, jak wyglądało życie ze mną, jako ojcem. Nie było co upiększać. Wiele razy uciekałem przed nią do pracy. Tam czułem spokój. Szczególnie gdy nie dawałem sobie rady po śmierci Cameron. Zostałem sam z dwójką mały dzieci, mimo że w ogóle nie byłem na to gotowy. Miałem wychowywać je z żoną, która spędzała z nimi cały dzień. Nie przewidziałem, że wszystko się spierdoli.

– Świetnie.

– Do zobaczenia? - Upewniałem się.

Nie chciałem, żeby mnie wystawiła. Czy nie rozumiała, że to było dla mnie ważne? Inaczej nigdy bym nie prosił Zoe, żeby spotkała się z moją dziewczyną. Uśmiechałem się za każdym razem na to słowo. Musiałem jeszcze przygotować na to spotkanie Polly. Nie chciałem, żeby się stresowała. W ostatnim czasie spotkało ją wystarczająco przykrości, żebym dokładał jej kolejnych. Zdanie moich dzieci nie sprawi, że ją od siebie odepchnę. Powinna już wiedzieć, że byłem w stanie wiele zaryzykować. Poza tym wcale nie musiała być dla nich miła. Miała prawo powiedzieć w towarzystwie moich dzieci, co naprawdę myślała. Zoe była dorosła, a Connor dużym chłopcem i nie potrzebował niańki. Nie oczekiwałem, że Polly zastąpi im matkę. W żadnym wypadku. Pomijając, że w ogóle się do tego nie nadawała. Chociaż wcale nie uważałem, że byłaby zła w tej roli, gdyby się trochę postarała. Jednak nie musiała.

– Nie wystawię cię. - Przewróciła oczami. – Co się dzieje z Milesem?

Nic. Nie musiała się o niego martwić. Chociaż miło, że się nim interesowała. Kiedyś uważałem, że odtrąci go ze względu na Nanę. Chłopiec rósł. Trochę było mi z tego powodu smutno. Traciłem wiele czasu i nie mogłem oglądać dokładnie jego przemiany z małego chłopca w samodzielnego dzieciaka. Jednak z drugiej strony mnie to cieszyło. Niedługo nie będzie mnie potrzebował, a ja poświęcę czas na siebie i Polly. Chociaż cały czas będę w pobliżu, żeby wspierać swoje dzieci. Zasłużona emerytura zbliżała się wielkimi krokami. Kiedyś bym się wkurzał z tego powodu, ale chyba potrzebowałem w końcu spokoju. Oby tylko Zoe szybko nie wrobiła mnie we wnuka. Chciałem się chwilę nacieszyć wolnością, chociaż bardzo lubiłem dzieci. Moja córka mogła być pewna, że będę rozpieszczał swoje wnuki, nawet jeśli spróbuje mi to ograniczyć.

– Ma się dobrze.

– Zabiorę go do siebie.

Miło z jej strony. Mógłbym w tym czasie zaplanować jakoś czas z Polly, chociaż nie miałem zamiaru wspominać o tym swojej córce. Wkurzyłaby się i zmieniła zdanie, żebym tylko zajął się synem. Zaskakiwało mnie, że nienawidziła Nany, była zła na Polly i Grega, ale nie miała problemu z niańczeniem Milesa, ale przecież to jej brat. Mieszkała jeszcze z nami, gdy się urodził. Jednak wtedy unikała kontaktu z chłopcem, jego matką i mną. Nie podobało jej się, że Nana należała do naszej rodziny, ale nie miała wpływu na moje decyzje, które czasami były głupie. Chociaż moja dziewczyna tak samo, jak Miles nie była winna błędów matki. To pozwalało mi myśleć, że może Zoe kiedyś wybaczy swojej dawnej przyjaciółce. Chciałbym, żeby to zrobiła. Przecież dziewczyny były kiedyś nierozłączne. Problemy rodziców nie powinny ich poróżnić.

– Naprawdę?

Niepotrzebnie dopytywałem. Jeszcze się rozmyśli. Nie przeszkadzała mi obecność Milesa. Naprawdę kochałem tego malucha, ale czasami przerastało mnie samotne rodzicielstwo. Przyzwyczaiłem się, że ktoś zamiast mnie spędzał cały dzień z dziećmi. Poza tym mógłbym zorganizować sobie jakoś dzień z Polly. Jednak nie zamierzałem o tym mówić. Córka jeszcze by się rozmyśliła albo uznałaby, że odpychałem swoją rodzinę. Dzieci zawsze będą dla mnie ważne. Nic tego nie zmieni. Wierzyłem, że nie musiałem zapewniać o tym Zoe. Musiałem uzbroić się w cierpliwość, chociaż nie byłem w tym najlepszy. Wiele razu się wkurzałem, co córka obserwowała. Najgorsze były dnie po śmierci Cameron, kiedy córka cały czas wypytywała o mamę. Nie umiałem sobie z tym poradzić. Krzyczałem na nią, chociaż nie rozumiała, co się stało, a ja powinienem jej to wytłumaczyć. Niestety w tej sytuacji poniosłem najgorszą porażkę wychowawczą. Później popełniłem jeszcze kilka błędów.

– Pewnie zostawiasz go z opiekunką.

Nie podobały mi się jej sugestie. Powinienem zwrócić córce uwagę. Nie mogłem chodzić wokół niej na paluszkach. Nie była już dzieckiem. Wiele rozumiała. Wcale nie zaniedbywałem syna. Milesowi niczemu nie brakowało. Czasami po prostu nie radziłem sobie jako samotny ojciec. Zoe na pewno pamiętała, jak wyglądał czas, gdy wróciłem ze szpitala z małym Connorem. Miałem pretensje do całego świata, że zostałem sam. Uciekałem przed obowiązkami. Zresztą musiałem pracować, żeby zabezpieczyć swoje dzieci finansowo. Akurat na to Zoe nie powinna narzekać. Dostała się na dobre studia, które opłacałem i skorzystała z pieniędzy, które dałem jej na otworzenie własnego biznesu. Miała nieco łatwiej po skończeniu edukacji niż wielu jej rówieśników. Nie uważałem swojej córki za rozpieszczoną. Starałem się jej dać to, czego sam nie miałem, gdy dorastałem. Niestety nie mogłem poradzić nic na brak matki. Żadna kobieta nie będzie w stanie zastąpić jej Cameron. Nawet nie próbowałem takiej szukać. Dzięki temu dzieciaki uniknęły rozczarowania.

– Zoe!

– No co? – oburzyła się. – Masz teraz Polly.

Nie mogła być o nią zazdrosna. Polly nie zniszczy naszej rodziny. Raczej miałem nadzieję, że w jakiś magiczny sposób ją pozbiera. Chociaż to mogło być bez sensu. Nie powinienem przypisywać jej żadnych obowiązków dotyczących mojej rodziny. Wywołałoby to presję, która sprawiłaby, że dziewczyna zamknęłaby się w sobie. Popełniłem wiele błędów, ale starałem się je naprawić. Nikt nie był idealny, a ja nigdy nie starałem się o to miano. Byłem człowiekiem i miałem prawo czasami nawalić. Córka mogła się na mnie obrazić i nazywać mnie złym ojcem, ale mogła też pozwolić mi wszystko naprawić. Pokazać, że mi na niej zależało. Potrzebowałem jednak do tego jej pomocy. Jak zawsze. Nawet nie zdawała sobie sprawy, że to ona była powodem, dla którego się nie poddałem po śmierci żony. Wracałem do domu, wiedząc, że Zoe na mnie czekała.

– To nie znaczy, że was odrzucę.

– Jasne.

Zabrzmiała, jakby w ogóle w to nie wierzyła. Zastanawiałem się, czy kiedyś nadużyłem jej zaufania, że tak mnie traktowała. Mogła mi o tym powiedzieć. Nie warto było chować urazę. Nie miałem siły się tłumaczyć. Zresztą Zoe i tak była wrogo nastawiona do mojego związku. Będzie za każdym razem wytykać mi błędy. Zastanawiałem się, jak długo mogłem jej na to pozwalać. Sam nie krytykowałem córki za jej wybory. Na szczęście nie miałem z nią problemów wychowawczych, gdy była nastolatką. Nie byłem naiwny. Zdawałem sobie sprawę, że imprezowała i być może czasami przesadzała z alkoholem. Miała jednak tyle rozumu, żeby nie zrobić przy tym nic złego. Nie chciałem, żeby zniszczyła sobie życie przez jakąś głupotę. I co najważniejsze, nie została nastoletnią matką, a tego obawiałem się przez cały czas. Tym bardziej że często dowiadywałem się o jej rówieśniczkach w ciąży. Później poznała swojego chłopaka, a ja stałem się jeszcze bardziej czujny. Dopiero po kilku latach przekonałem się, że chłopak miał poukładane w głowie i dopóki Zoe z nim była nie musiałem się o nią martwić. Być może za jakiś czas zostaną małżeństwem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro