Prolog

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Sonic leżał nieprzytomny na kanapie w domu Amy , otoczony przez wszystkich większiść swoich przyjaciół. Powoli zaczął się budzić.
- Gdzie ja jestem?- spytał niepewnie z zamkniętymi jeszcze oczyma.
- Jesteś w domu Amy.- odezwał się Tails.
- Achaaa...- powiedział cicho po czym kurczowo złapał się za głowę.- Ała ... Moja głowa... O rany... - jęknął nieprzytomnie, otworzył oczy i spytał- A co się tak właściwie stało?
- Nie pamiętasz? Byliśmy na klifach przy plaży... Podeszłeś za blisko. Ziemia zaczęła się osuwać i... Spadłeś na skały z wysokości kilkudziesięciu metrów. - wyjaśnił Tails.
- Aaaaaaa... Już pamiętam - szepnął niebieski jeż, a do pokoju wbiegła przejęta Sticks, krzycząc:
- Eggman niszczy Meh Burgera!!!
- Co?- spytali wszyscy jednogłośnie.
- Idziemy! - dodał Sonic.
- Tak, ale ty tu zostajesz...- powiedziała opiekuńczo Amy.
- Że co? Chyba sobie żartujesz!- zdenerwował się jeż.
- Nie. Musisz odpoczywać. Jesteś ranny.- odpowiedziała stanowczo jeżyca.
- Wcale nie - oburzył się Sonic i chcąc udowodnić, że nic mu nie jest wstał szybko z kanapy, co nie było zbyt dobrym pomysłem. Jeż dostał zwrotów głowy i okazało się, że ma złamaną nogę. Gdyby nie to, że w porę Knuckles i Tails złapali Sonica, to upadł by z hukiem na podłogę. Chłopcy pomogli mu, a jeż ustawił się znów w pozycji leżącej na kanapie. Po chwili, gdy wszyscy już poszli, w domu został już tylko Sonic i Amy. Jednak niebieski jeż odwrócił się tyłem i okrył kołdrą, aby ukryć swoją złość.
- Jak chcesz, to dotrzymam ci towarzystwa.- powiedziała troskliwie różowa jeżyca.
- Nie musisz tego robić. Idź i walcz z Eggmanem jak wszyscy... Czyli beze mnie. - mruknął zawiedziony Sonic.- A tak w sumie to do czego ja wam jestem potrzebny? Poradzicie sobie sami...
- Nie mów tak... Naprawdę jesteś potrzebny... Tylko, że teraz jesteś ranny i nie możesz narażać swojego zdrowia dla dobra innych.- mówiła Amy, próbując pocieszyć przyjaciela.
- Przecież właśnie to zrobiłby każdy prawdziwy bohater.- podniósł głos jeż po czym szepnął.- A może ja nie jestem żadnym bohaterem? Przecież każdy może być taki jak ja... Jestem zwyczajnym i nieznaczącym jeżem w tym ogromnym świecie...
- Dla mnie wiele znaczysz... Jesteś wyjątkowy... Nie ma drugiego takiego Sonica w całym wszechświecie...- powiedziała cicho lekko zarumieniona Amy, po czym wybiegła pędem pomóc przyjaciołom. Być może bała się reakcji Sonica... Jednak, gdy tylko ten zdążył się odwrócić w stronę drzwi, Amy już nie było. Jeż bardzo dziwnie się poczuł i chyba po raz pierwszy w życiu się zarumienił. Jednak próbował to ukryć, chociaż nikogo nie było w domu. Po prostu chciał to ukryć przed samym sobą. Ale prawdę mówiąc to rozmowa z Amy bardzo podniosła na duchu...

I jak wam się podobał prolog? Dajcie znać w komentarzach. 😀Pozdro.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro