Spokojnie Wiewióreczko

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Samolot wylądował na lotnisku w Melbourne, w stolicy stanu Wiktoria. Kiedy Victoria Vanguard wyszła z samolotu od razu uderzył w nią gorący, australijski wiatr który lekko rozwiał jej włosy. Za nią szła jej przyjaciółka Sue, która była o wiele bardziej podekscytowana niż obecnie rudowłosa.

- O matko Tori! Wiesz ilu tu będzie przystojniaków? – trajkotała niebieskowłosa na co Tori tylko wywróciła oczami.

Wiedziała że jej przyjaciółka jest bardzo kochliwa, dlatego była przygotowana na to że po pierwszym spacerze po mieście będzie miała od niej cały wywiad na temat chłopaków z Melbourne. 

- Domyślam się. – odpowiedziała idąc w stronę autobusu który miał je przewieść na lotnisko.

- Oj no weź! Może wreszcie znajdziesz tego jedynego.

Tego jedynego. Tori westchnęła ciężko na te słowa, nie lubiła za bardzo o tym rozmawiać, z kilku powodów. Pierwszym jest Sue, która bardzo przeżywała wszelkie tematy związane z chłopakami. Jej przyjaciółka zawsze znajdowała jakikolwiek pretekst, by pójść tam gdzie jest najwięcej osób płci przeciwnej. Nadal pamiętała jak podczas Światowego Turnieju Strefy Football'u oglądała się za najprzystojniejszymi piłkarzami z różnych drużyn, raz nawet wyciągnęła rudowłosą na jakąś imprezę tylko po to by popatrzeć na jednego z zawodników. Tori z zażenowaniem wspomina te chwile.

Drugim powodem jest jej pech do związków. Podczas jej nastoletniego życia miała kilku chłopaków, jednak żaden związek nie trwał dłużej niż pół roku. Pierwszy jej poważniejszy chłopak musiał się wyprowadzić do USA ponieważ jego rodzice dostali lepszą pracę a oboje nie chcieli utrzymywać związku na odległość. Drugi jej związek był dla niej totalną pomyłką - chodziła z chłopakiem który był tak o nią zazdrosny, że rudowłosa nie mogła nawet rozmawiać z Sue przez telefon, zerwała z nim po około dwóch miesiącach. Natomiast trzeci chłopak, przy którym czuła że to jest właśnie ten jedyny, zdradził ją. 

Po prostu zdradził. 

Tori źle wspomina czas po rozstaniu z nim, ponieważ cały czas płakała oraz jadła w dużych ilościach lody, przez które później przybrała na wadze.

A trzecim powodem jest jej podejście do tego. Uważała że na pewno kiedyś kogoś sobie znajdzie, ale potrzeba na to czasu. Nie można szukać drugiej połówki na siłę, wtedy taka relacje nie jest szczęśliwa.

- Chodź już po te bagaże – powiedziała kiedy autobus się zatrzymał przed lotniskiem, wtedy obie poszły po wspomniane wcześniej bagaże.

***

Dziewczyny były w ogromnym szoku gdy zobaczyły na żywo swój hotel. Był to czterogwiazdkowy hotel, który w swojej ofercie zapewniał pełne wyżywienie, darmowe wejścia na wszystkie dostępne atrakcje, oraz pomoc medyczną w razie nagłego wypadku. Po odebraniu kluczy z recepcji, ruszyły na piętro by znaleźć swój pokój. 

Kiedy otworzyły drzwi, ich oczom ukazał się duży pokój, którego ściany były pomalowane kremową farbą. Po dwóch stronach pomieszczenia znajdowały się jednoosobowe łóżka, z białą pościelą, od prawej strony było też wejście do łazienki. Dziewczyny nie musiały też narzekać na brak miejsca. Uśmiechnęły się do siebie i zaczęły rozpakowywać swoje bagaże.

- Matko, w rzeczywistości ten pokój wygląda lepiej niż na zdjęciach. – przyznała Tori wkładając ciuchy do dużej szafy.

- Ale spójrz lepiej za okno! – zawołała Sue, na co rudowłosa szybko podeszła do okna.

Rzeczywiście, widok był piękny, widziały całe Melbourne. Przyjaciółki ponownie spojrzały na siebie, po czym chwyciły się za dłonie i zaczęły wesoło piszczeć i skakać, niczym nastolatki które widzą sławnego piosenkarza. To będzie na pewno wspaniała przygoda dla obu dziewczyn.

Kiedy dziewczyny skończyły się ekscytować, postanowiły że się przebiorą i pójdą na spacer po mieście. Tori przebrała się w czerwony top na ramiączkach oraz jeansowe spodenki do kolan, szybko jeszcze przeczesała swoje włosy i spojrzała w lustro, które stało w rogu pokoju. Jej wygląd nie zmienił się aż tak odkąd była młodsza, miała tylko dłuższe włosy, przestała nosić swoją czapkę oraz pokazały się u niej kobiece kształty. Uważała się za po prostu ładną, może nie za jakąś super gorącą laskę niczym z magazynu, ale po prostu za ładną.

-Tori, pośpiesz się! – z łazienki wyłoniła się Sue gotowa do wyjścia. – Bo jeszcze wszyscy przystojniacy nam uciekną.

- Jestem już gotowa. – powiedziała zakładając przy tym czarne trampki. – Poza tym pośpieszasz mnie, a sama nie jesteś gotowa.

- No już tylko poprawię rzęsy. – niebieskowłosa bardzo się skupiła przy tuszowaniu na co Tori cicho zachichotała.

Sue porządnie się odstawiła, również miała na sobie topa jednak czarnego bez ramiączek, miała też ubrane spodenki jeansowe, ale kiedy rudowłosa na nie spojrzała, przyrzekła sobie w myślach że nigdy niczego podobnego nie założy. Był to ten typ spodenek, przy którym widać praktycznie całe pośladki. Tori nigdy nie lubiła aż tak odkrywających rzeczy, w przeciwieństwie do Sue. Kiedy druga dziewczyna skończyła tuszować rzęsy, chwyciła za torebkę i razem z rudowłosą opuściły pokój.

***

Miasto tętniło życiem, co bardzo podobało się dziewczynom. Było dopiero południe a tłumy były na ulicach ogromne. Dziewczyny idąc ulicą, oglądały wszystko uważnie, zachwycając się pięknem Melbourne. W pewnym momencie trafiły na małą kawiarenkę w której nie było wielkich tłumów więc postanowiły pójść tam na kawę. Kiedy usiadły przy stoliku podeszła do nich blondwłosa uśmiechnięta kelnerka.

- Czy mogę przyjąć wasze zamówienie? – zapytała uprzejmie, trzymając w dłoni długopis z notesikiem. 

- Ja poproszę Latte. – Tori odwzajemniła uśmiech w stronę kelnerki.

- A ja Cappuccino. – dodała Sue, a kelnerka wszystko zapisała i powiedziała że do dziesięciu minut przyniesie ich zamówienie.

W tym czasie dziewczyny zatopiły się w rozmowie. Rozmawiały tak dopóki kelnerka nie przyniosła tacy z ich napojami. Tori zaciągnęła się zapachem swojej kawy, uśmiechając się do siebie. Uwielbiała kawę, jednak nie piła jej w tak niezdrowych ilościach jak niektórzy ludzie. Napiła się łyka, po czym jej oczy rozszerzyły się do wielkości monet. 

- Ta kawa jest przepyszna! – zawołała szczęśliwa na co jej przyjaciółka się uśmiechnęła.

- Zgadzam się. – potwierdziła słowa przyjaciółki po czym spojrzała przed siebie i szturchnęła rudowłosą.

Ta spojrzała na nią niezrozumiale po czym też spojrzała przed siebie.

Do kawiarni wszedł młody mężczyzna, na oko mógł mieć dwadzieścia dwa, może dwadzieścia trzy lata. Był opalony, a rozpięta koszula pokazała bardzo dobrze zarysowaną sylwetkę, miał ubrane krótkie szare spodenki a na nogach miał sandały. Jego włosy były w jasnym odcieniu różowego, sterczały mu w różne strony, na nosie miał czarne kwadratowe okulary które kryły jego ciemne oczy. 

Tori zmarszczyła lekko brwi, ten gość kogoś jej przypominał. 

Sue spojrzała się na przyjaciółkę po czym uśmiechnęła się cwano.

- Ładny co nie? – zagadnęła a Tori spojrzała zirytowana na nią.

– Nie sądzisz że on kogoś przypomina? – zapytała wracając wzrokiem na mężczyznę który zamawiał przy kasie.

Sue na chwilę się zamyśliła na słowa rudowłosej.

- Faktycznie – przyznała.

Po czym wpadła na świetny pomysł, który może ją kosztować niezłym ochrzanem od przyjaciółki, ale raz się żyje. Musi zaryzykować.

- Tori?

- Co się stało?

- Możemy pójść kupić jeszcze jakieś ciasto? – zapytała robiąc maślane oczy by łatwiej namówić dziewczynę. – wyglądają tak pysznie!

Tori się trochę zdziwiła na propozycje niebieskowłosej, ponieważ Sue jej powiedziała w samolocie że trzyma dietę i ogranicza wszelkie słodkości. Jednak tylko kiwnęła głową po czym obie wstały z swoich miejsc i ruszyły do lady.

Różowowłosy mężczyzna, trzymając w dłoni duży kubek kawy, odwrócił się od lady i już miał iść w stronę wyjścia. Wtedy to Sue postanowiła wcielić swój plan w życie. Szybkim ruchem popchnęła w jego kierunku Tori, która zrozumiała co jej przyjaciółka planowała. Przyrzekła sobie w myślach, że po tym wszystkim jak wrócą do hotelu to zrobi przyjaciółce taką jazdę, że się nie pozbiera. Dziewczyna jednak nie miała czasu na obmyślenie dalszego planu, ponieważ jej ciało zderzyło się z tym należącym do mężczyzny.

Mężczyzna wylądował na ziemi, a na nim rudowłosa. Kubek z kawą rozlał się na podłodze brudząc przy tym końcówkę rozpiętej koszuli różowowłosego. Tori uniosła głowę, wtedy jej oczy spotkały się z tymi ciemnymi. Po całym ciele przeszły ją ciarki, a na jej twarz wszedł lekki rumieniec.

- Sue miała racje, jest ładny... – pomyślała po czym przypomniała sobie w jakiej znajduje się sytuacji. 

- Ja bardzo przepraszam! – podniosła się po czym wystawiła do leżącego rękę. – Nic ci się nie stało?

Mężczyzna zaśmiał się tylko po czym z pomocą dziewczyny wstał na równe nogi.

- Spokojnie, nic mi nie jest. – uśmiechał się w stronę Tori. 

Spojrzał po chwili na podłogę oraz rozlaną kawę, a rudowłosą ogarnęło zażenowanie. Tymczasem, Sue patrzyła się z iskierkami w oczach na całą sytuacje, przecież ona chce tylko dobrze dla Tori! Chce by ta wreszcie znalazła chłopaka i była z nim szczęśliwa, a tutaj przed sobą ma idealnego kandydata na to stanowisko.

- Odkupię ci tą kawę. – zapewniała rudowłosa, jednak różowowłosy tylko machnął dłonią na jej słowa.

- Nie musisz, naprawdę – stwierdził po czym przyjrzał się dokładniej dziewczynie a jego uśmiech poszerzył się bardziej. – poza tym, dobrze cię widzieć, Tori.

Wtedy Vanguard wszystko zrozumiała. Różowe włosy, opalona skóra, ciemne oczy. Jak mogła go nie poznać?

- Harley! – szczęśliwa dziewczyna od razu przytuliła przyjaciela, co on odwzajemnił. – Ale co ty tu robisz?

- O to samo mogę ciebie zapytać wiewióreczko.

Wiewióreczko. Rudowłosa dobrze pamiętała to przezwisko, dostała je w dzień kiedy ona razem z resztą drużyny poznała chłopaka. Uśmiechnęła się lekko na to wspomnienie, ponieważ ona wtedy go nazwała waleniem. 

- Byłam pierwsza, waleniu. – postanowiła użyć wspomnianej wcześniej ksywy, uśmiechając się przy tym szeroko.

Harley zaśmiał się a dziewczyna poczuła dziwne ciepło rozchodzące się po całym jej ciele. Nie rozumiała tego uczucia, jednak bardziej niż na tym to skupiła się na różowowłosym. Tłumaczyła sobie w myślach że to ciepło jest spowodowane tym że widzi przyjaciela po długim czasie.

- A co ze mną?! – rudowłosą wyrwał z myśli głos Sue. – Też tu jestem!

- Ciebie też dobrze widzieć Sue! – mówiąc to objął przyjacielsko niebieskowłosą. 

Żeby nie stać na środku kawiarni, cała trójka postanowiła porozmawiać na zewnątrz. Dziewczyny zapłaciły za swoje zamówienie po czym razem z Harley'em wyszli z lokalu.

***

- Przyjechałeś na zawody surfingowe?! – zawołały wspólnie zaskoczone dziewczyny na co Harley pokiwał twierdząco głową.

- Dokładnie tak, chciałem spróbować surfować w jakimś innym miejscu niż Japonia a podobno Australia ma jedne z najlepszych plaż do surfowania, więc pomyślałem sobie czemu nie. – opowiadał a obie dziewczyny uważnie słuchały.

Po dłuższym spacerze cała trójka postanowiła zatrzymać się w parku i odpocząć na jednej z ławek. Kiedy Tori chciała się chwycić za podłokietnik, jej dłoń została szybko chwycona przez Harley'a. 

Ta popatrzyła na niego z niezrozumieniem w oczach.

- Nie radzę.

- Dlaczego? – zapytała dalej nie rozumiejąc zachowania różowowłosego.

Ten tylko wstał z ławki po czym poprosił rudowłosą by ta też wstała. Kiedy oboje stali na nogach Harley kucnął koło podłokietnika co również zrobiła Tori po czym zmrużyła oczy by lepiej się przyjrzeć. Wtedy już zrozumiała zachowanie starszego, pod podłokietnikiem była pajęczyna na której wisiał czarny niewielkich rozmiarów pająk. Wiedziała, że Australia słynie z niebezpiecznych dla ludzi pająków, gdyby nie Harley to mogłaby być teraz ukąszona przez to paskudztwo. 

- Zawsze trzeba uważać na to co się chwyta albo gdzie się staje – powiedział po czym spojrzał na Sue która przyglądała się z zaciekawieniem co się dzieje. – w jakim hotelu mieszkacie?

Sue podała nazwę oraz adres ich hotelu.

- To mamy ten sam hotel. – zaśmiał się a rudowłosa uniosła na niego wzrok.

- Przyleciałeś tutaj sam? – zapytała zaciekawiona.

- Nie, przyjechał ze mną Darren. – odpowiedział na co oczy obu dziewczyn się zaświeciły.

- Lachance też tu jest? – zapytała tym razem Sue. – Dlaczego nie poszedł z tobą?

Harley zaczął tłumaczyć że jego towarzysz się dzisiaj trochę gorzej czuł i został w pokoju. Po tym postanowili się już wracać do hotelu, ponieważ zaczynało się powoli ściemniać a za niedługo w hotelu miała być podawana kolacja. Całą drogę powrotną Harley razem z Tori rozmawiali żywo o starych czasach jak jeszcze grali razem w piłkę nożną, jak walczyli przeciwko akademii Aliusa oraz jak rudowłosa kibicowała jego drużynie podczas Światowego Turnieju Strefy Football'u. Sue w tym czasie szła za nimi, układając w głowie idealny plan na zeswatanie tej dwójki. 

- Przecież oni tak do siebie pasują! – pomyślała patrząc na zagadaną dwójkę. – Tori, jeśli przegapisz taką okazje, osobiście po powrocie z Australii cię zabije.

***

Harley pożegnał dziewczyny dopiero gdy odprowadził je pod ich pokój. Uzgodnili że spotkają się ponownie na kolacji, wtedy też zobaczą się z Darren'em. 

Po wejściu do pokoju i zamknięciu drzwi, Tori wybuchła.

- Powaliło cię do reszty by mnie popychać na kogoś w miejscu publicznym?! 

- Ale zrobiłam to w dobrej intencji! – Sue wystawiła dłonie w geście obronnym. - Poza tym, gdyby nie moja interwencja to byśmy nie poznały że to Harley.

Tori nic nie odpowiedziała jednak dalej zła podeszła do szafy, wzięła inny zestaw ubrań i zamknęła się w łazience. Przebierając się wyklinała swoją przyjaciółkę w myślach, co ona sobie myśli? Że jak popchnie ją na jakiegoś chłopaka to niby narodzi się wielka miłość? Przecież to działa tylko w książkach albo filmach. Ale cieszyła się że z wszystkich możliwych ludzi na jakich mogła wpaść, los wybrał Harley'a. 

Kiedy przez myśli przeszło jej imię różowowłosego, na jej policzki wkradł się rumieniec a na usta lekki uśmiech. Jednak po chwili znów zaczęła myśleć realnie. Nie widzieli się kupę czasu, jest też duża możliwość że Kane już kogoś ma ale rudowłosa odpędzała od siebie tą myśl. Ale nawet jeśli Harley nie jest w związku, to jakie jest prawdopodobieństwo że spojrzy akurat na nią?

Głupota. Czemu o tym zaczęła w ogóle myśleć.

Usłyszała pukanie do drzwi.

- Co ty umarłaś tam? Zaraz kolacja będzie. – mówiła Sue zza drzwi, wtedy Tori otworzyła drzwi.

- Jestem gotowa, po prostu się zamyśliłam.

- Nad czym? 

- Nad wszystkim. – wyznała po czym ruszyła do drzwi, za nią poszła zdezorientowana niebieskowłosa. 

***

Dziewczyny czekały przy jednym ze stołów na przyjście Darren'a oraz Harley'a. Nic jeszcze nie wzięły do jedzenia, mimo iż bardzo je kusiło by spróbować wszystkiego co jest na tej stołówce. Zastanawiały się obie czy Darren się zmienił z wyglądu jakkolwiek czy dalej wyglądał jak wtedy co razem grali.

- Już jesteśmy! – przed stołem pojawił się Harley a w jego towarzystwie stał brązowowłosy mężczyzna, którego twarzy nie można pomylić z nikim innym.

- Darren, jak miło cię widzieć! – Tori wstała ze swojego krzesła by go przytulić, po chwili to samo zrobiła Sue.

- Was też bardzo miło widzieć – powiedział uśmiechnięty. – może chodźmy pierwsze po jedzenie bo wygląda wręcz obłędnie.

Wszyscy pokiwali zgodnie głową i ruszyli w stronę szwedzkiego stołu. Kiedy wszyscy wzięli to na co mają ochotę, ponownie usiedli przy stole i zaczęła się długa rozmowa w którą cała czwórka się zagłębiła. Wspominali dawne czasy kiedy grali wszyscy razem w piłkę, wszystkie ich przygody oraz członków drużyny. 

- Wiecie, że Mark teraz trenuje zawodników drużyny Raimona? – zagadnął w pewnej chwili Darren na co wszystkie oczy spojrzały zaciekawione na niego.

- Mark jest na pewno świetnym trenerem. – stwierdził Harley biorąc w dłonie szklankę z sokiem.

- Podobno nawet Jude mu pomaga – dodała Sue, która skończyła właśnie jeść. – wcześniej trenował drużynę Akademii Królewskiej.

- To Jude nie gra w lidze włoskiej? – zapytała tym razem Tori, zastanawiając się jak mają się ich starzy przyjaciele.

I w taki sposób minęła im cała kolacja. Po odniesieniu talerzy, cała czwórka uzgodniła wspólne wyjście na basen. Dzisiejszego wieczoru miała być tam jakaś impreza, na którą wszyscy z hotelu mogli przyjść. Wszystko miało się zacząć o dziewiątej, więc po rozstaniu się w holu, dziewczyny pobiegły sprintem do swojego pokoju. Mimo że miały niecałą godzinę to chciały jeszcze sobie porozmawiać.

- Dobrze widzieć starych znajomych – stwierdziła Sue wychodząc z łazienki ubrana w granatowy dwuczęściowy strój kąpielowy. – Tori?

Szarooka nie odpowiedziała, ponieważ siedziała zamyślona. Z jednej strony cieszyła się wspólnym wyjściem na basen z chłopakami, ale z drugiej wstydziła się trochę pokazać w stroju kąpielowym. Sue po chwili zrozumiała co gryzie jej przyjaciółkę, więc bez słowa podeszła do szafy i wyciągnęła z niej podobny do swojego strój. Wyjątkiem był fakt że ten należący do Tori był w czerwonym kolorze.

Rudowłosa spojrzała na przyjaciółkę, która ciepło się uśmiechała.

- Dawaj, przecież wyglądasz w nim ślicznie. – mówiła podając jej strój. – Zobaczysz wszyscy będą w ciebie wpatrzeni jak w obrazek!

Tori chwyciła czerwony komplet po czym uśmiechnęła się do niebieskowłosej. Ruszyła do łazienki by się przebrać, jednak w jej głowie dalej dudniła jedna myśl która nie dawała jej spokoju. 

- Czy Harley uzna mnie za ładną? – zapytała w myślach samą siebie, nakładając na siebie spodenki i bluzkę. 

Czemu jej teraz na tym zależy? Harley to tylko jej kolega z dawnych lat, który na pewno nie spojrzałby na nią w taki sposób. Kiedy mocniej nad tym myślała, jej twarz robiła się coraz bardziej czerwona. Czy jej... podobał się Harley? To dlatego tak ją to męczy?

- Niemożliwe! – krzyknęła w myślach, chowając swoją czerwoną twarz w dłoniach. – Dzisiaj dopiero się zobaczyliśmy po tak długim czasie! Nie mogłam się zakochać po tak krótkim czasie! To pewnie zwykłe zauroczenie które minie mi za jakiś czas... tak to na pewno to.

Po tych przemyśleniach wyszła z łazienki i razem z Sue poszły do recepcji gdzie miały się spotkać z Harley'em oraz Darren'em.

***

- Ile tu przystojniaków! – zawołała szczęśliwa Sue kiedy odłożyli swoje rzeczy na białe leżaki. 

Na basenie było już dużo ludzi, do takiego stopnia że ledwo znaleźli puste leżaki. Kiedy dziewczyny ściągały z siebie koszulki oraz spodenki, Tori czuła się niezręcznie. To nie tak że wstydziła się swojego ciała, ona wstydziła się tego jak niektórzy na nią patrzyli. Patrzyli na nią jak na ofiarę, którą zaraz jakiś drapieżnik upoluje. Spuściła głowę by chociaż nie stresować się aż tak bardzo. 

- Nie masz się czego wstydzić – stwierdził Harley na co rudowłosa podniosła na niego wzrok. – jesteś piękna, dlatego wszyscy się na ciebie tak patrzą.

Kiedy uśmiech wpłynął na jego usta, Tori wewnętrznie skakała z radości. Nazwał ją piękną. Te słowa dodały jej więcej odwagi. Skinęła lekko głową po czym rzuciła spodenki na leżak i stanęła wyprostowana. Wtedy też dostrzegła że nie widzi nigdzie Sue ani Darren'a.

- Gdzie oni poszli? – zapytała.

- Poszli po drinki, ja postanowiłem na ciebie poczekać byś nie była sama – odpowiedział po czym ruchem dłoni pokazał by dziewczyna za nim podążała. – chodźmy do nich.

- Jasne! – Tori uśmiechnęła się i już po chwili idąc ramię w ramię z różowowłosym rozglądali się za przyjaciółmi.

Znaleźli ich po jakiś pięciu minutach, wzięli od nich drinki które wcześniej zamówili i zaczeli rozmawiać. Tori jednak nabrała ochoty by iść popływać, więc dopiła swój napój i ogłosiła że idzie do wody. Sue była zajęta rozmową z przystojnym mężczyzną który usiadł koło niej, Darren stwierdził że później wejdzie do wody. Harley natomiast postanowił iść z dziewczyną, co bardzo ją ucieszyło. 

Woda była chłodna ale nie bardzo zimna. Najpierw wszedł Harley, po nim niechętnie weszła Tori która myślała że będzie jednak cieplejsza woda. Jednak nie musiała długo narzekać na niską temperaturę, ponieważ poczuła jak ktoś ochlapuje ją wodą prosto w twarz, a do jej uszu doszedł śmiech Kane'a.

- No i z czego się śmiejesz waleniu?! – zapytała zdenerwowana, trzęsąc się przy okazji z zimna.

- Nie denerwuj się tak Tori! – zawołał między falami śmiechu. – Zaraz będzie ci cieplej!

- Ja ci dam cieplej! – w tym momencie rudowłosa ochlapała różowowłosego tak jak on ją wcześniej.

-To oznacza wojnę! – po chwili była toczona miedzy nimi bitwa na chlapanie, czym denerwowali trochę innych ludzi w basenie.

Jednak mimo tego Tori cały czas się śmiała, co bardzo cieszyło Harley'a. Uważał, że szarooka ma naprawdę piękny głos. Nie tylko to miała piękne, według niego dziewczyna była chodzącym arcydziełem jeśli chodzi o urodę, była idealna w każdym możliwym względzie. Uwielbiał jej szare oczy, rude włosy, jej chudą sylwetkę, jej charakter. 

Tori Vanguard była idealna i nikt nie wmówi mu że jest inaczej.

- Wszystko w porządku? – Tori podpłynęła bliżej do opalonego mężczyzny.

- Tak, nic mi nie jest – uśmiechnął się do niej, co ona odwzajemniła. – posłuchaj mam taki pomysł.

Rudowłosa kiwnęła głową, dając znak że słucha.

- Po jutrze mam zawody, może chciałybyście przyjść z Sue pooglądać? – zapytał na co Tori tylko kiwnęła ochoczo głową.

- Pewnie że przyjdziemy! Będziemy twoim dopingiem. Ale gdzie będą te zawody?

- Na Bells Beach, niedaleko to jest. 

Po tych słowach oboje się zaśmiali. Tori postanowiła usiąść na brzegu by chwilę odpocząć, nieźle się zmęczyła przez zabawy z Harley'em. Mimo zmęczenia, była bardzo szczęśliwa że mogła spędzić trochę czasu z nim sam na sam. Poza tym, uważała że Harley naprawdę w wodzie wygląda niesamowicie, niczym prawdziwy idol z magazynu o surfingu. Kiedy opalony mężczyzna spostrzegł że dziewczyna mu się przygląda, ta natychmiast odwracała wzrok. Trochę go to bawiło.

Podpłynął bliżej brzegu i sam wyszedł by usiąść.

- Szkoda, że nie może być tak do końca życia. – zaczęła Tori, patrząc na wodę.

- Jak? – zapytał zainteresowany Harley nie wiedząc co rudowłosa miała na myśli poprzez swoje słowa.

- Tak jak teraz, właśnie jestem w Australii z moją najlepszą przyjaciółką na wakacjach, spotkałam dzisiaj moich starych kolegów z drużyny i wszyscy bawimy się tu bez żadnych zmartwień.

Harley pokiwał głową, zgadzając się z nią w stu procentach. Jego wzrok spoczął na dziewczynie, podziwiając jej piękno, uważał że czerwony naprawdę jej pasuje. W tym stroju kąpielowym wyglądała niczym modelka. Chciałby jej to powiedzieć, ale wiedział że tylko się zbłaźni. Chciał spędzić z nią jeszcze więcej czasu, ale nie w grupie z Sue i Darren'em, ale sam z nią. Po tym Kane uświadomił sobie jedną ważną sprawę.

- Naprawdę się zakochałem w Victorii Vanguard... – po tym na jego policzki wszedł rumieniec, którego dziewczyna nie zauważyła.

Westchnął głośno, czym zwrócił jej uwagę.

- Harley wydaje mi się że coś cię gryzie.

Uśmiechnął się lekko do siebie i popatrzył w jej oczy.

- Myślałem o zawodach. – wymyślił pierwszą lepszą wymówkę, za którą się skarcił w myślach. – Jutro będę musiał dużo ćwiczyć.

- To zrozumiałe że musisz ćwiczyć, w końcu to na pewno ważne zawody.

Pokiwał lekko głową a Tori zrobiła coś czego sama się nie spodziewała. Wzięła w swoją dłoń tą większą, należącą do Harley'a. Ten spojrzał na nią zaskoczony, ale nie zabrał dłoni tylko mocniej ją zacisnął na tej nalężącej do dziewczyny. Ona chciała tym pokazać że ma u niej pełne wsparcie, on doskonale to wiedział. Siedzieli tak dłuższą chwilę dopóki nie usłyszeli wołania Sue.

Kiedy oboje wstali, Harley objął ramieniem Tori, przyciągając ją do siebie. 

- Dziękuje Tori.

- Ale za co? – rudowłosa nie miała pojęcia o co mogło chodzić różowowłosemu.

- Za to że po prostu jesteś.

Po tych słowach, puścił ją oraz ostatni raz tego dnia się uśmiechnął do niej i ruszył po swoje rzeczy. Tori próbowała uspokoić swoje bijące serce, które biło jak opętane. Przez chwilę mogła poczuć zapach Harley'a, jego ciepłe ramie oraz mogła usłyszeć jego bijące serce. Położyła dłonie na swoich policzkach, były gorące.

Uświadomiła sobie wtedy coś ważnego.

Że zakochała się w Harley'u Kane.

***

Nastał dzień zawodów, tak naprawdę został tylko finał mężczyzn, ponieważ kobiety skończyły wcześniej. Harley razem z dwoma Australijczykami dostał się do trójki finałowej. Widział że oboje mają ogromny talent do surfingu, ale on nie ma zamiaru się poddać. Już samo wejście do finału jest dużym osiągnięciem. 

Siedząc na piasku, nakładał wosk na swoją deskę oraz wysłuchiwał Darren'a który po raz kolejny tego dnia prawił mu kazanie o tym by uważał na siebie podczas surfowania. Brązowowłosy opowiadał mu o niebezpiecznych meduzach oraz rekinach które czyhają w wodzie, jednak Harley tylko machał ręką na jego słowa.

- Jakby coś miałoby mnie zjeść, już by mnie zjadło. – powiedział w pewnym momencie, mając dość gadania swojego przyjaciela.

- Ja się po prostu o ciebie martwię! – zawołał Darren zirytowanym lekkim podejściem jakie miał Harley.

- Wiem, ale już nie raz mierzyłem się z oceanem – stwierdził wstając i biorąc deskę pod pachę. – naprawdę nie musisz się martwić.

Darren tylko westchnął cicho, ale nie zaprzeczył słowom przyjaciela. Po chwili obaj usłyszeli wołanie, odwrócili się w stronę dźwięku. Podbiegły do nich Sue oraz Tori, które zaczęły gratulować różowowłosemu wejścia do finału. Tori była nie mniej przejęta niż Darren, również ostrzegała Harley'a przed wypadkami jakie mogą go spotkać w wodzie.

- Słuchajcie miło się rozmawia ale muszę już iść do wody. – ostatni raz sprawdził czy ma dobrze zamontowanego do deski leasha, którego drugi koniec opina mu kostkę.

Tori chwyciła go za ramię zmuszając by ten się zatrzymał.

- Proszę, uważaj. – szepnęła cicho na co Harley uśmiechnął się ciepło.

- Będę.

Po tym zaczęła się walka o finał.

***

Harley radził sobie naprawdę dobrze, ujeżdżał falę, wykonywał różne manewry które na pewno dodadzą mu jakiś punktów do końcowego wyniku. Jednak czekał tylko by wykonać swój ulubiony manewr, dokładnie mówiąc chciał zrobić Air'a. Kiedy ujrzał idealnie wysoką fale, od razu wiedział że uda mu się wykonać tą technikę. Kiedy udało mu się wstać na deskę zobaczył że serio była to wysoka fala, jednak nie zraził się tym. Air wyszedł mu idealny pod każdym względem, jednak poczuł ogromną fale strachu kiedy spojrzał w dół.

Serce mu stanęło w miejscu. 

Mógł posłuchać Darren'a.

Pod nim, dosłownie kilka centymetrów pod jego będącej jeszcze w powietrzu deski, były szczęki ogromnego rekina. Harley ze strachu stracił równowagę, jego deska wpadła w zęby drapieżnika, a sam mężczyzna wpadł z kawałkiem deski do wody. Kiedy był w wodzie, przeszła go myśl że naprawdę umrze, że na serio zginie w oceanie. Kiedy jednak wynurzył się na powierzchnię, widział tylko drugi kawałek swojej deski oraz ratownika na skuterze wodnym, który pomógł mu dostać się na brzeg. 

Kiedy dostał się na ląd, ratownik pytał go czy nic sobie nie zrobił ani czy zwierzę mu nic nie zrobiło. Różowowłosy odpowiedział przecząco na wszystkie pytania. Oprócz szoku to nic mu się nie stało. Po chwili poczuł jak ktoś go obejmuje od tyłu, odwrócił lekko głowę i zobaczył Tori która przytulała się do jego pleców. Odwrócił się do niej całkowicie i zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, ta rzuciła mu się na szyję.

- Wiesz jak ja się o ciebie bałam idioto?! – zawołała a z jej oczu poleciały łzy. – Bałam się że zginąłeś!

Harley nic nie odpowiedział tylko głaskał dziewczynę po plecach w geście uspokajającym.

- Proszę nie strasz już mnie tak... – pociągnęła nosem po czym spojrzała w jego ciemne oczy.

- Spokojnie wiewióreczko – Harley czule pogłaskał jej policzek, ścierając przy tym łzy. – jestem tutaj i żyje.

- Ale mogłeś umrzeć!

- Nie mógłbym umrzeć, wiesz czemu? – zapytał dalej głaskając jej mokry od łez policzek.

Ta nic nie odpowiedziała ale czekała na odpowiedź.

– Bo mi bardzo na tobie zależy, Victorio Vanguard – przybliżył swoją twarz do jej twarzy. – kocham cię. Nawet nie wiesz jak bardzo.

Tori w tym momencie się mocniej rozpłakała ale nie z smutku, a ze szczęścia. Chłopak w którym się zakochała odwzajemnia jej uczucia, miała ochotę zacząć skakać z radości ale tego nie zrobiła. Zamiast tego złączyła swoje usta z tymi należącymi do mężczyzny. Był to długi pocałunek, przepełniony ich uczuciami względem siebie i oboje nie chcieli go przerywać, ale musieli bo zaczęło im brakować powietrza.

- Harley! – w tym momencie na opalonego mężczyznę rzucił się Darren. – Nie strasz mnie tak! Widzisz? Mówiłem że tu są rekiny! Mówiłem!

- Tak tak mówiłeś. – zaśmiał się różowowłosy czochrając niższemu włosy.

- Nieźle nas przestraszyłeś. – powiedziała Sue która przyszła razem z brązowowłosym. – Ale najważniejsze że żyjesz.

Wyniki były ogłoszone pół godziny po całym zajściu, Harley mimo wypadku zdobył złoty medal co za tym idzie wygrał zawody w kategorii mężczyzn. Tori mimo całego zajścia, była z niego dumna, ponieważ wie ile ten sport dla niego znaczy. Mimo iż jest niebezpieczny, to nie może zabronić mu surfować, ponieważ to jest bardzo ważna część jego życia i będzie go w tym wspierać mimo tego.

- Posłuchaj, skoro już po zawodach to wreszcie mogę cię zapytać. – rzekł po czym wziął dłonie dziewczyny w swoje i uroczystym tonem zapytał.

- Victorio Vanguard, czy uczynisz mnie najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi i zostaniesz moją dziewczyną?

Tori nie zastanawiała się nad odpowiedzią, odpowiedziała twierdząco po czym rzuciła się na szyję Harley'a. Po chwili ponownie ją pocałował, szczęśliwy że ta się zgodziła i że wreszcie są w oficjalnym związku.

- To najlepsze wakacje mojego życia. – przyznała a ciemnooki chwycił ją za dłoń.

- Jeszcze się nie kończą, wiewióreczko.

Tori zaśmiała się głośno. Te wakacje zapadną jej w pamięć do końca życia. Znalazła tutaj, w gorącej Australii miłość. 

Kogoś kto naprawdę ją kocha. 

Znalazła tego jedynego.


////////////////////

Tego One Shota pisałam bardzo długo, ponieważ miałam w ostatnim czasie dość napięty czas i dopiero teraz znalazłam czas by go dokończyć i poprawić.

Mam nadzieje że się wam spodoba, włożyłam w niego dużo serca i pracy.

Pozdrawiam wszystkich i z góry dziękuje za przeczytanie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro