Rozdział 2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wyszłam z leśniczówki, aby poszukać Luke'a. Nigdzie go nie było.
-Może poszedł w tamto miejsce?-pomyślałam i zauważyłam z daleka Luke'a.-Tutaj jesteś! Luke, dlaczego wyszedłeś? Martwiłam się...
-Przepraszam Miro...-oznajmił Luke.-Mam pomysł... Wyjedźmy gdzieś razem-powiedział nieśmiało Luke.
-Ale gdzie?-zapytałam.-Nie da uciec się od ludzkości, niestety...
-Wiem, ale ja mam nadzieję...-oznajmił Luke.
Ja uśmiechnęłam się do niego mówiąc:
-Ja też mam nadzieję, że zawsze będziemy nalepszymi przyjaciółmi. Ale tu mam szkołę, rodzinę...
-Mogłabyś polecieć ze mną-zaproponował Luke.
-Polecieć?!-zdziwiłam się.
-Później Ci to wytłumaczę-oznajmił Luke.
-Gdyby to było realne bardzo chciałabym, ale nie mogę. Nie potrafiłabym zostawić rodziny...-powiedziałam.-Luke, dlaczego uciekłeś od swojej rodziny?
-Nie uciekłem...-odpowiedział Luke.-Ja, ja nie mam rodziny.
-Luke, przepraszam nie wiedziałam. Wybacz mi-powiedziałam.
-Raczej mam, ale moja mama została porwana, a mój tata nie żyje, ale...- wytłumaczył Luke, ale przerwałam mu mówiąc:
-Musiałeś przybyć do nas? Idź, idź  uratuj mamę! Dasz radę!
-Nie mogę-oznajmił Luke.
-Dlaczego?-zapytałam.
-Nie chcę Ciebie zostawić-odpowiedział Luke. Uśmiechnęłam się do niego delikatnie.-Znam Ciebie od wczoraj, ale wiem, że mogę Ci zaufać. Jesteś inna niż wszyscy. Oczywiście lepsza-dokończył Luke, patrząc mi głęboko w oczy.
-Czuję i uważam tak samo, jak ty-oznajmiłam z delikatnym uśmiechem na twarzy.
-Co robisz za tydzień w poniedziałek?-zapytał się Luke.
-Idę do szkoły, jak każdy-odpowiedziałam.
-Ja nigdy tam nie byłem-oznajmił Luke.
-Jakim cudem?-zdziwiłam się.-Jesteś naprawdę super chłopcem, choć przez cały czas masz w sobie nutę tajemniczości.
-Nie powiedziałem Ci-zmienił temat Luke.-To jest mój mały przyjaciel R2-D2.
-Jest bardzo fajny-pogłaskałam R2-D2 po głowie.
-Co w ogóle robi się w szkole?-przerwał ciszę Luke.
-Uczy się, pisze kartkowki i  sprawdziany. Niekiedy trzeba prowadzić "wojnę" z kolegami i koleżankami z klasy-odpowiedziałam.
-Wojny?-zdziwił się Luke.
-Niektórzy mają jakieś problemy do Ciebie-odpowiedziałam.
-U nas wojny wyglądają inaczej-powiedział Luke.
-Jak?-zapytałam.
-Nie będzie to ciekawe-oznajmił Luke.
-Uwielbiam takie ciekawostki-odpowiedziałam.
-Jasna strona mocy walczy z ciemną stroną mocy na miecze świetlne. To walka na śmierć i życie. Tamci chcą nas doszczętnie zniszczyć, a my się chronimy. Nie chcemy walk, tylko pokój. Na tym nam najbardziej zależy-powiedział Luke.
-Nie bałeś się walk?-zapytałam.
-Nie-odpowiedział Luke.
-Na ilu już byłeś?-dopytywałam.
-Na dwudziestu-odpowiedział Luke.
-Bardzo dużo. Jesteś bardzo odważny...-podsumowałam.-A tak w ogóle, prawie się nie znamy. Ile masz lat?
-Piętnaście-odpowiedział Luke.-Wiem, że kobiet nie pyta się o wiek, ale ile masz lat?
-Czternaście, ale rocznikowo piętnaście-odpowiedziałam.
-Jakie są twoje zainteresowania?-zapytał Luke.
-Uwielbiam podróżować, pisać i czytać książki, a także ineteresuję się kosmosem. Ciekawi mnie czy istnieje życie poza naszą planetą, a jeśli tak to jak wygląda-odpowiedziałam.-A Ty co lubisz robić?
-Uwielbiam latać i walczyć-odpowiedział.
Nagle R2-D2 powiedział coś do Luke'a, ale nie zrozumiałam go. Chłopak spojrzał się na mnie i krzyknął:
-Uciekaj!
-Dlaczego?-zdziwiłam się. Nie wiedziałam co się dzieje.
-Znaleźli mnie-chciał szybko i prosto wytłumaczyć sytuację Luke.
-Kto?!-zdziwiłam się.
-Później ci wytłumaczę! Idźcie się ukryć!-krzyknął Luke.
-Pójdę za drzewo! R2-D2 chodź ze mną-oznajmiłam i udałam się w stronę lasu.
-R2-D2 idźcie szybciej! Uważaj na siebie!-krzyknął Luke.
-Ty też uważaj!-odwróciłam się w jego stronę.
-Niech moc będzie z Tobą-powiedział Luke.
-Z tobą też-odpowiedziałam nie wiedząc nawet po co to zrobiłam.
Po chwili znajdowałam się za drzewem, daleko od miejsca, gdzie przebywał Luke. Po kilku minutach, obok niego stanęli jacyś biało-czarni ludzie. W ręku trzymali pistolet, a obok jednego z nich stanął człowiek ubrany na czarno. Bałam się, że coś stanie się Luke'owi. Po chwili poczułam dziwne uczucie. Wydawało mi się, że chłopak powiedział coś do mnie. Ale jak? Nigdy nie doznałam podobnego uczucia, aż do dnia dzisiejszego.
-R2-D2, ciszej-chciałam uspokoić robota.-Jak myślisz, jeśli Luke, tak jakby to powiedzieć, mówi do mnie, słuchać go?
R2-D2 pokiwał głową, co uznałam za odpowiedź twierdzącą. Powoli popatrzyłam się w stronę Luke'a. Przeraziłam się tym widokiem. Kilka osób chciało w niego strzelić.
-Mów! Wiem, że byłeś z kimś! Mów, albo Cię zabijemy!-usłyszałam krzyk mężczyzny.
-Jedi nigdy nie zdradzają sekretów, tak jak Sithowie, którzy boją się o własne życie. Swoje życie poświęcę za Jedi!-krzyknął Luke.
-Odważny z Ciebie Jedi-powiedział mężczyzna i zbliżył się do Luke'a.
-Luke, nie rób tego...-pomyślałam ze łzami w oczach.
-Na co czekasz?-zapytał się Luke.
-Czekam na odpowiedni moment!-krzyknął mężczyzna.
-Jaki?-zdziwił się Luke.
-Aż szturmowcy znajdą osobę, która była z tobą!-odpowiedział mężczyzna.
-Nigdy jej nie znajdziecie, bo nikt ze mną nie rozmawiał!-krzyknął Luke.
-Kiedy Ty tu przyleciałeś, nagle moc się w kimś narodziła-oznajmił mężczyzna.
-Puszczajcie mnie!-krzyknęłam, gdy biało-czarni schwytali mnie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro