CHAPTER 4
Widziała, jak Lucy nagle się wyprostowała. Ta nieśmiała, cicha emo dziewczynka właśnie przybrała pozycję obronną.
-Uważaj kogo nazywasz przy mnie głupim, plastiku- warknęła ostrzegawczo w stronę skonsternowanej blondynki. Cam zachichotała. Trafiła na psychofankę.
-Nie mówiłam do ciebie, dziwaku. No Camille? Kto taki miał nieprzyjemność się z tobą przelizać?
Zastanawiała się, czy jej powiedzieć, czy może jednak potrzymać ją w niepewności.
-Wciąż nie mogę uwierzyć, że się z nim całowałaś...- dziewczyna pokręciła głową.
-A co, może nie jestem dla niego wystarczająco dobra?- Cam podłapała temat od Lucy, która wciąż nie mogła pogodzić się z faktem, że całowała się z jej idolem.
-Camille, nie obraź się...
-O kim wy do cholery mówicie?!- irytowała się Taylor.
-Sama zobacz- odblokowała telefon i pokazała ex przyjaciółce swoją tapetę.
Ta na początku wydawała się skonsternowana i zaciekawiona, ale po chwili znów przybrała wredny wyraz twarzy.
-Co to za pedał?
Cam uśmiechnęła się widząc jak Lucy przygryza wargę ze złością i zaciska dłonie w pięści.
-Na widok tego „pedała" tysiące lasek mają mokro w gaciach, a setki są gotowe ci wpierdolić za obrażenie go. Uważaj, jestem jedną z nich- wysyczała.
Camille się zaśmiała. Zapowiadało się na ciekawą wymianę zdań pomiędzy opryskliwą typową blondynką, a psychofanką gotową bronić swojego idola.
-To znaczy, że nasza Cami całowała się z kimś popularnym?- dziewczyna skrzywiła się na to zdrobnienie swojego imienia. Stan ją tak nazywał, a Taylor o tym wiedziała i chciała jej dokuczyć.
-Wciąż nie wiem jakim cudem- burknęła dziwaczka.
-Po prostu.
Od czasu, gdy Tay usłyszała, że rozmowa jest o kimś sławnym, wydawała się jakby bardziej zaciekawiona.
-Musiałaś go jakoś zaszantażować. Nie wierzę, żeby taki przystojniak chciał całować kogoś takiego.
-Jeszcze przed chwilą był pedałem- zauważyła Lucy.
-Ostatecznie nie jest taki zły- blondynka machnęła zuchwale włosami i odwróciwszy się plecami do obu dziewczyn, odeszła. Cam też chciała udać się pod swoją klasę, ale koleżanka ją zatrzymała.
-Słuchaj, nie chciałam, żeby to zabrzmiało jakbym coś do ciebie miała. Po prostu ughh... Przez kilka ostatnich lat żyłam nierealną miłością do wokalisty, a tu się nagle okazało, że coś, o czym tak piekielnie marzyłam spotkało ciebie- głos jej się załamał.
-Hej, nie smuć się. Wciąż możesz go spotkać. Mówił, że przyjechali tu na koncert dużo wcześniej, żeby poużywać uroków miasta. Nie idziesz na ten koncert?- zrobiło jej się szkoda dziewczyny. Była naprawdę wielką fanką.
-Jasne, że będę. Co nie zmienia faktu, że to ty się z nim całowałaś.
-Ale to i tak nie miało znaczenia. Tak między nami- ściszyła głos- pocałował mnie tylko dlatego, żebym mogła zrobić zdjęcie i wywoływać zazdrość innych. Jeden krótki całus i pewnie nigdy się więcej nie zobaczymy.
-Jeju, Cam. Nie jesteś fanką, nie zrozumiesz mojego bólu- zaśmiała się gorzko- oddałabym wszystko, żeby go tylko dotknąć, a co dopiero całować...
Cam pokręciła głową.
Dalej szły nie odzywając się do siebie.
Gdy stanęły pod klasą, dziewczyna spostrzegła, że Lucy przygląda się jej nieśmiało, tak jakby chciała o coś zapytać. Odchrząknęła.
-Camille?
-Co jest?- chciała spojrzeć jej w oczy, co było jednak niemożliwe przez grzywkę zasłaniającą jej pół twarzy.
-Chciałabyś iść ze mną na koncert?
Cam zmarszczyła brwi. Czemu miałaby chcieć iść na koncert jakiegoś całkowicie obojętnego jej zespołu z pierwszą lepszą, nielubianą szkolną dziwaczką?
-Po co?
-Kupiłam dwa bilety, ale moja kuzynka ma operację za kilka dni i nie będzie mogła po niej iść ze mną. Szkoda, żeby się zmarnował, a ty mogłabyś zobaczyć jak śpiewa facet, z którym się całowałaś.
-Kiedy to?- spytała niezbyt entuzjastycznie.
-W tę sobotę. Proszę, chodź ze mną- Lucy przeczesała włosy dłonią, odsłaniając oczy. Cam pierwszy raz mogła zobaczyć ich kolor. Niebieski.
-Nie mam planów- mruknęła- za ile ten bilet?
-Oddam ci za darmo, po prostu ze mną chodź.
-Skoro tak ci zależy, czemu nie. Może zrozumiem co takiego widzisz w tym Andym.
-Oj zrozumiesz, o ile nie jesteś ślepa lub głucha- zaśmiała się czarnowłosa. Cam nigdy wcześniej nie słyszała, żeby dziewczyna się śmiała.
-Zapowiada się ciekawy weekend...- mruknęła cicho, po czym dodała głośniej- powinnaś częściej odsłaniać twarz, masz bardzo ładne oczy.
I ku jej zadowoleniu, także po raz pierwszy, na jej twarzy pojawił się rumieniec.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro