Rozdział 1

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Jestem sułtanką Kösem - córką wspaniałego władcy sułtana Sulejmana i jego pięknej żony sułtanki Rose. To ja, jako najstarsza z rodzeństwa, mam pecha. Nigdy nic mi się nie udaje. Pragnę chronić swoich ukochanych braci, aby nic im się nie stało, ale jeśli wokół masz samych wrogów, jest to prawie niemożliwe.
Najlepiej czuję się przy Mehmecie. Mój najukochańszy brat potrafi rozweselić mnie do łez, gdy jest mi smutno... Ma dopiero jedenaście lat, ale wiem, że w przyszłości będzie wspaniałym mężem i ojcem.
Nasz najmłodszy braciszek to Ahmad, który ma dopiero dziewięć lat. Uwielbia spędzać czas razem z tatą. Patrzy z uwagą na każdą podjętą przez niego decyzję. Jest jeszcze młody, ale wiem, że w przyszłości będzie mieć życie jak w raju.
Mój tata ma również drugą żonę. Jest nią sułtanka Rüja. Ich syn Selim jest wspaniały. Potrafimy spędzać ze sobą wspólny czas, nie tak jak niektórzy - prowadzą ze sobą wojny, intrygi...
Sułtan Sulejman ma również jednego brata, którego nie skazał na śmierć. Książę Mustafa, bo tak mu na imię, stracił swoją mamę sułtankę Beril kilka lat temu. Mama mojego taty, sułtanka Handan, zajęła się nim jak synem. Sułtanka Matka chciała po prostu wprowadzić tutaj rodzinną atmosferę. Po śmierci męża - sułtana Mahmuda - sułtanka załamała się i do tej pory nie potrafi pogodzić się z losem...
Mój dziadek miał również trzecią żonę - sułtankę Asel, która urodziła mu dwie córki: sułtankę Defne i sułtankę Fahriye. Wszystko szło w kierunku dobrej drogi, ale niestety sułtan Mahmud zmarł...

Pewnego dnia poszłam odwiedzić tatę. Usiadłam pomiędzy braćmi. Na przeciwko nas byli rodzice. Uśmiechali się od ucha do ucha. Było widać, że się kochają.
-Nasza mała dwunastolatka-zaczął sułtan Sulejman.-Jesteś naszym skarbem, a wy, nasi ukochani synowie, promykami słońca.
-Oby to nasze szczęście trwało jak najdłużej-powiedziała mama.
-Amen-powiedzieliśmy.
Razem z mamą musieliśmy już wyjść, ale ja chciałam jeszcze zostać u tatusia. Sułtanka Rose pożegnała się z ukochanym i wyszła z synami. Przytuliłam się do taty i szepnęłam:
-Kocham Cię tatusiu...
-Ja też Cię kocham mój skarbie-tata pocałował mnie w czółko.-Obiecuję Ci, że będziesz szczęśliwa.
-Wyjdę za osobę, którą pokocham?
-Tak.
-Jesteś najwspanialszy!-uśmiechnęłam się.
-Idź już do mamusi i braci. Mam kilka spraw do załatwienia.
-Dobrze-wstałam i wyszłam.

Kolejnego dnia obudziłam się bardzo wcześnie. Nie potrafiłam już zasnąć. Wstałam i ubrałam się. Postanowiłam odwiedzić braciszka, aby zjeść razem z nim śniadanie.
-Pani-do mojej komnaty weszła Elif.-Mamy przynieść śniadanie?
-Nie. Chcę zjeść dzisiaj śniadanie z Mehmetem.
Elif i Zeynep uśmiechnęły się do mnie. Wyszłam z komnaty, a za mną poszły moje służące. Podeszłam do drzwi od komnaty mojego braciszka, a strażnicy od razu zablokowali mi drogę.
-Wpuśćcie mnie!-krzyknęłam. Nic nie zrobili.-Wiecie z kim rozmawiacie?! Jestem sułtanką Kösem! Córką waszego władcy sułtana Sulejmana i sułtanki Rose, wnuczką sułtanki Handan!
Oni nadal nic. Zezłoszczona pobiegłam do mamy.
-Mamo, byłam u Mehmeta, a strażnicy nie chcieli mnie wpuścić!-krzyknęłam.-O co chodzi?
-Coreczko, nie wiem jak Ci to powiedzieć-moja mama odwróciła się do mnie. Dopiero wtedy zauważyłam, że płacze.
-Kösem, uspokój się. Nic nie stało się Mehmetowi-starałam się wtedy uspokoić.-Powiedz prawdę! Czy mój braciszek nie żyje?-zapytałam ze łzami w oczach.
-On zachorował na czarną ospę-odpowiedziała sułtanka Rose.
-Co?!-zdziwiłam się.
Nie potrafiłam uwierzyć w słowa mamy. Przecież jeszcze wczoraj tryskał zdrowiem...
Bez zastanowienia wybiegłam z pokoju mamy i poszłam do brata.
-Wpuśćcie mnie!-krzyknęłam.-Mam już dwanaście lat! Wpuśćcie mnie!
Niestety strażnicy nie drgnęli. Postanowiłam, że trochę ich nastraszę. Udałam, że zemdlałam. Jeden z nich, za prośbą mojej służącej, poszedł po medyka. Skorzystałam z tej okazji i wbiegłam do pokoju Mehmeta. Od środka zamknęłam drzwi i położyłam obok nich krzesła i stół.
-Mehmet, braciszku...-szepnęłam rozpłakana.
-Siostrzyczko, Kösem. Wyjdź, zarazisz się ode mnie-szepnął Mehmet.
-Nie wyjdę! Wyzdrowiejesz!-krzyknęłam i bez wahania przytuliłam się do niego.
Po chwili Mehmet zaczął się dusić i strasznie kaszlał. Dotknęłam jego czoła. Miał bardzo wysoką gorączkę.
-Straże wezwijcie medyka!
Odsunęłam krzesła i stół oraz otworzyłam drzwi.
-Siostro, nie poddawaj się! Moja ukochana... Obiecaj mi, że nie będziesz za mną płakać oraz zaopiekujesz się Ahmadem i rodzicami... Nie pozwól nikomu płakać, nie noście po mnie żałoby...-poprosił Mehmet i delikatnie dotknął mojej dłoni.
-Mehmet, co Ty mówisz?
-Jesteś wspaniałą siostrzyczką...-osłabiony Mehmet co chwilę robił głębokie oddechy.-Kocham Cię Kösem.
-Ja też Cię kocham Mehmecie-płakałam. Nie chciałam, żeby mnie opuścił.
-Nie płacz, proszę... Uśmiechnij się dla mnie...
-Bracie...-otarłam łzy i starałam się deliatnie uśmiechnąć.
-O wiele lepiej...-Mehmet spojrzał się na mnie, a po chwili jego oczy zamknęły się.
-Braciszku...-przytuliłam się do Mehmeta.-Mehmet! Mehmet! Nie!-krzyknęłam zapłakana.-Mehmet...-pogłaskałam brata po policzku i pocałowałam go w czółko.
Po chwili przyszedł do nas medyk.
-Co tak długo?!-krzyknęłam.
-Sułtanko-zaczął medyk po zbadaniu mojego braciszka.-On... Książę Mehmet nie żyje...-medyk przykrył go białą chustą.
-Co?! To twoja wina! Ty go nie uratowałeś! Gdybyś przyszedł wcześniej...-powiedziałam i od razu pobiegłam do komnaty mamy.
Niestety po drodze spotkałam sułtankę Rüje.
-Coś się stało?-zapytała się sułtanka Rüja.
Spojrzałam się tylko na nią i pobiegłam dalej.
-Mamo, mamo! Mehmet nie żyje!-krzyknęłam, gdy weszłam do komnaty mamy.
-Co?!-rozpłakana sułtanka Rose usiadła i przytuliła poduszkę.-Mój mały synek. Mój dzielny Mehmet... Moje słoneczko... Kösem, podejdź do mnie-mama spojrzała się na mnie. Usiadłam obok niej, a ona od razu przytuliła mnie.-Moja córeczko...-razem płakałyśmy.-Sulejman. Musimy powiedzieć tacie. Przecież on się załamie.
-Mamusiu, pójdę z Tobą.
Razem poszłyśmy do sułtana Sulejmana.
-Sulejman-rozpłakana sułtanka Rose przytuliła się do ukochanego.
-Kochanie, co się stało?-Sulejman pocałował mamę we włosy. Sułtanka nic nie odpowiedziała. Tata spojrzał się na mnie.-Kösem?
Z moich oczu spłynęły kolejne łzy. Nie potrafiłam nic powiedzieć.
-Moja ukochana Rose, co się stało?-dopytywał się tata.
-Mehmet...-zaczęła mama.-Nasz synek... Sulejmnie, Mehmet nie żyje...
-Jak to!?-zdziwił się Sulejman i przytulił jeszcze mocniej Rose. Z jego oczu spłynęły łzy.
Nie mogłam już dłużej patrzeć na zapłakanych rodziców. Poszłam do Ahmada.
-Braciszku-starałam się delikatnie do niego uśmiechnąć.
-Kösem-Ahmad wstał i od razu się do mnie przytulił.-Jest tak ładnie. Chodźmy po Mehmeta. Pójdziemy razem do ogrodu.
-Ahmad...-zaczęłam, a z moich oczu spłynęły łzy. Musiałam mu powiedzieć prawdę. Ale jak?
-Co się stało siostrzyczko?-zapytał się Ahmad.-Jeśli nie chcesz, bo miałaś inne plany, to pójdę tylko z Mehmetem.
-Ahmad...-ponownie zaczęłam.-Mehmet...
-Co się stało?
-Mehmet nie żyje...
-To nieprawda! Przecież on...-powiedział Ahmad i od razu usiadł. Z jego oczu spłynęły łzy.
-Ahmad...-przytuliłam go.
-Kiedy? Jak?
-Byłam przy nim. Prosił mnie, abyśmy nie płakali za nim oraz nie nosili po nim żałoby! Tak jakby wiedział, co go czeka. To straszne...-powiedziałam. Zapanowała cisza.-Pójdę do siebie-oznajmiłam i wyszłam z komnaty brata. Nie wiem, dlaczego opuściłam go to w tak trudnej sytuacji...
Kiedy weszłam do swojej komnaty popatrzyłam się na łóżko. Zobaczyłam tam Mehmeta, który uśmiechnął się do mnie. Przypomniałam sobie wtedy szczęśliwe wspomnienia z braciszkiem. Najbardziej dogadywałam się z nim, niż z Ahmadem. Teraz tylko on mi został... Mój ukochany młodszy braciszek...
Nie wiem dlaczego, ale zaczęłam podejrzewać Rüję. Ona wraz z jej jedynym synem - Selimem mogli coś zrobić. Czarną ospą można zarazić się tylko kontaktem z osobą chorą na tę chorobę. Może Rüja, rozkazała medykowi na opatrunek nałożyć coś lub ściągnęła opatrunek z ręki chorego i nałożyła na ranę Mehmeta.
-Gdyby tylko wtedy Mehmet nie zranił się... Mogę sobie tylko tak gdybać. Wiem, że muszę być silna dla rodziny, obiecywałam to Mehmetowi, ale nie umiem!-pomyślałam.
Tej nocy nie potrafiłam zasnąć. Cały czas myślałam o Mehmecie...
Kolejnego dnia odbył się pogrzeb księcia Mehmeta. Najpierw była modlitwa, a potem cała nasza rodzina osmańska szła dalej. Ostatni raz dotknęliśmy trumny braciszka i syna, który w wieku jedenastu lat odszedł z tego świata do lepszego...
W pałacu widniały już tylko czarne kolory; wszystko było już czarne po odejściu księcia...

Po pogrzebie sułtanka Rose i sułtan Sulejman wrócili do komnaty, a ja z Ahmadem zostaliśmy przy grobie brata.
-Bracie, obiecuję Ci, że nie spotka Cię to co spotkało naszego braciszka...-delikatnie objęłam Ahmada.-Nie dziwi Ciebie zachowanie Rüji? Jest podejrzliwie wesoła. Oby tylko ona nie straciła wszystkiego... Ci, którzy są tacy jak ona, w innym świecie będą ukarani za czyny na ziemi!
-Może i masz rację-powiedział Ahmad i przytulił się do mnie powstrzymując łzy.-Siostro, ja też Cię ochronię...

______________________________________

Źródło:
http://wszystkoows.blogspot.com/2016/03/niepotrzebne-odwiedziny-hurrem-w-manisie.html?m=1

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro