XV

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

I tak minęły dwa miesiące, podczas których Megumi i Sukuna pogłębili uczucia do siebie, jakie z każdym dniem przyciągały ich coraz mocniej i mocniej. Brunet już oswoił się ze świadomością, że jest w związku, a jego dotychczasowe życie zmieniło nieco rytm za sprawą chłopaka, który zawrócił mu w głowie.  Nawet to zaakceptował. Jakimś cudem zdołali do tej pory utrzymać tajemnicę, której nikt nie odkrył, a nawet Yuuji węszący już od jakiegoś czasu. Chłopak stale wypytywał o sympatię przyjaciela, próbował zgadywać, ale dzięki temu Fushiguro tylko nauczył się odpowiadać na to wymijająco, a tymczasem rozwijał swoją ciepłą relację z Sukuną. Skoro o nim mowa, ten z kolei miewał problemy z uwagą, przez co szło mu gorzej na boisku, ale równie szybko to wyleczył. Z jednej strony przez własną ambicję, chociaż z drugiej dostawał wieczny ochrzan od trenera, a to już było najgorsze na świecie... Oczywiście ten robił to z troski o zawodnika, ale nie należało to do najprzyjemniejszych...

Yuuji właśnie biegał po całej szkole w poszukiwaniu przyjaciela, kiedy ten aktualnie chował się ze swoim chłopakiem. A konkretnie, dwójka właśnie stała gdzieś na końcu biblioteki, przy ostatnich regałach. Nawet nie robili nic szczególnego, zwyczajnie wymieniali czuły uścik, a dokładniej to Megumi wtulał się w Sukunę, za to ten z oddaniem gładził młodszego w plecy, przy czym opierał podbródek na jego ramieniu. Do tego razem nieco kołysali się, jakby w rytm muzyki, jaką słyszeli tylko oni.

- Idę dzisiaj na imprezę - wymamrotał szatyn.
- Baw się dobrze - odpowiedział ze spokojem brunet.
- Szczerze mówiąc - uśmiechnął się lekko - Miałem nadzieję, że pójdziesz ze mną, Megumi.
- Dobrze wiesz, że nie lubię takich miejsc... - westchnął.
- Bez ciebie tam jest mi pusto i wtedy za dużo piję - zaczął marudzić.
- Zanim byliśmy razem, też dużo piłeś. I jak przychodzę z tobą, tak samo dużo pijesz.
- Megumi no! - zmarszył brwi ze zmartwienia - Wiesz, że to nie o to chodzi... Naprawdę chciałbym, żebyś tam ze mną był...
- Nie - warknął.
- Łamiesz mi tym serce!
- Ciesz się, że tylko serce.
- A co jeszcze możesz mi złamać? - zaśmiał się.
- Oj nie chcesz wiedzieć - rzekł poważnym tonem.
- A chcesz wiedzieć, co ja tobie mogę złamać?
- Niby co?

Wtedy szatyn uniósł zadziornie kąciki ust i objął mocniej chłopaka, a następnie wyszeptał mu coś do ucha, na co ten natychmiast nabrał naburmuszonego wyrazu twarzy i uderzył starszego w ramię.

- No co? - spytał rozbawiony Ryomen - Mógłbym.
- Nie jestem jeszcze gotowy! - zaprotestował.
- No skoro tak... - uśmiechnął się niewinnie, odgarniając z czoła młodszego włosy, po czym złożył tam krótki pocałunek - Więc nie mógłbym.
- Jak będziesz taki dalej, to nie będziesz mógł iść na imprezę.
- Zabronisz mi, szczeniaczku? - spojrzał na niego z ciekawskim uśmiechem.
- Tak.
- A jak się nie posłucham?
- To cię ugryzę.
- Nie wiedziałem, że jesteś taki niegrzeczny, Megumi...
- Sukuna!

Brunet zezłościł się jeszcze bardziej, przez co puścił starszego i zaczął odchodzić, kiedy ten sprawnym ruchem złapał go za nadgarstek i przyciągnął z powrotem do siebie, nie zmieniając swojego zuchwałego wyrazu twarzy:

- No hej, zaczekaj... - zawołał filuternie, tym samym pociągając młodszego na ścianę.

Megumi patrzył na Sukunę z wyrzutem, jakby czegoś oczekiwał od jego zachowania, ale ten wyglądał, jakby nic sobie z tego nie robił, a zamiast tego odwzajemniał spojrzenie wraz ze swoim łobuzerskim uśmiechem. Za chwilę czule musnął dolną wargę młodszego, po czym z taką samą delikatnością rzekł cicho:

- No przepraszam, maleństwo.
- Wypchaj się - burknął, odwracając obrażony wzrok gdzieś w drugą stronę.
- Do tej pory powinieneś już przywyknąć do mojego poczucia humoru... - zaśmiał się.
- Nie rozumiem go.
- Nie rozumiesz z prostego powodu.
- Jakiego?
- Myślę, że to już sam doskonale wiesz.
- Nie myślę o takich brudnych rzeczach jak ty, to dlatego.
- Jedynym, o czym myślę, to ty, szczeniaczku. A ty jesteś pozbawiony jakiegokolwiek brudu, więc moje myśli są czyste jak łza.

Na te słowa Megumi zgubił gdzieś rozsądek, dlatego jego kąciki ust zaczęły automatycznie iść w górę, ale nagle oprzytomniał, a wtedy natychmiast wrócił do swojej naburmuszonej miny.

- No co ty, Megumi? - zawołał zaskoczony Sukuna - Będziesz się tak dąsać cały czas? Przecież w uśmiechu ci znacznie lepiej...
- Przeszkadza ci moje dąsanie się?
- A, owszem - odpowiedział pewnie - Nie chcę, żeby mój chłopak był niezadowolony. Jestem po to, by go przed tym chronić.
- Będziesz grzeczny?
- Zawsze jestem!
- No jasne... - westchnął, przewracając oczami, po czym dodał - Dobra, idź sobie na tę imprezę.
- Kocham cię, Megumi - uśmiechnął się.
- Spadaj.

Po czym brunet po prostu odszedł od starszego. Mimo to Sukuna wiedział, że temu już przeszła złość i wszystko jest w porządku, po prostu brunet był jaki był.
***

Tej zimnowej nocy było wyjątkowo mroźno, ale na szczęście nie spadł jeszcze śnieg. Megumi już od jakiegoś czasu leżał w łóżku po ciepłym, lecz krótkim prysznicu i z przymkniętymi powiekami usypiał, kiedy nagle usłyszał podejrzane, nietypowe stukanie. Od razu zmarszczył brwi, ale jeszcze nie otwierał oczu, uznając, że to wiatr musi wiać mocniej lub jakiś ptak zawadził skrzydłem o szybę, ewentualnie gałąź... Dlatego też cicho westchnął, uznając, że nie będzie specjalnie wstawać, by to sprawdzić. Jednak stukanie nie ustawało, a jemu przez uszy przeszedł ledwie słyszalny, znajomy głos... Wtedy ponownie zmarszczył twarz ze zdziwienia, ale tym razem otworzył oczy i wstał, od razu podchodząc do okna, a wtedy jego zdziwienie się pogłębiło. Zdumiony widokiem czym prędzej otworzył okno, przez które przeszedł jego chłopak we własnej osobie. Brunet szybko zamknął, po czym odwrócił się w stronę Sukuny i patrzył na niego pytająco, a wtedy ten z niewinnym uśmiechem zaczął prawie szeptem:

- Chodź do mnie, misiu... - rozłożył luźno ręce.
- Pojebało cię! - wrzasnął.
- Słuchaj, Megumi, bo jest sprawa... - ciut speszony spojrzał w podłogę, drapiąc się w kark niepewnie, po czym bez uprzedzenia delikatnie objął średnio chętnego na to bruneta. Zaraz zaczął marudzić - Yuuji nie chce mnie wpuścić do domu, bo stwierdził, że się upiłem i za późno wróciłem, dlatego przyszedłem do ciebie...
- Pojebało cię! - znów wrzasnął oburzony.
- Ciszej, ciszej! - zaczął mu przykładać palec do ust - I nie bądź niegrzeczny - rzekł już neutralniej.
- Po co przyszedłeś?
- Przenocujesz mnie? - znów uśmiechnął się niczym aniołek.
- Dzisiaj nie możesz... - spojrzał w bok z wyrzutem, krzyżując ręce na torsie - Mój tata jest w domu... W ogóle jak tu wszedłeś?
- Masz pod oknem kratkę ogrodową - zaśmiał się.
- Ale... - nie mógł tego pojąć - Jak...
- Cóż, jestem sprawny fizycznie...
- I tak po prostu najebany wspiąłeś się tu?
- Nie najebany, tylko lekko podpity - mówiąc to, nie ukrywał swojego głupkowatego uśmiechu.
- Nie możesz tu spać - nagle zmienił temat.
- Będę cicho, obiecuję! - przeciągał błagalnie.
- On może w każdej chwili tu zapukać albo po prostu wejść! - warknął, marszcząc brwi.
- Słyszysz to? - nagle spytał, jakby nic.
- Co? - spojrzał na niego zdziwiony.
- Stary niedźwiedź mocno śpi... - zaczął śpiewać.
- Nie.
- No, Megumi! Proszę cię! Nie mogę wylądować na ulicy! Pozwolisz na to, żebym się przeziębił albo zamarzł na śmierć?

Chłopak patrzył na młodszego błagalnie i z przejęciem, ale ten nie chciał ustąpić, więc odpowiadał zimnym spojrzeniem bez grama empatii, przy czym skrzyżował ręce na klatce piersiowej. Lecz ta wymiana trwała zbyt długo, dlatego ostatecznie brunet westchnął ciężko, uznając:

- Dobra... - wymamrotał przez zęby - Możesz tu spać...
- Dziękuję ci, moja ostatnia nadziejo - z ekscytacją zaczął go tulić i całować po policzkach i w ogóle całej twarzy - Jesteś tak kochany, że nie wiem...
- Ale - zaczął z pozoru surowo, ignorując atak czułości - Zostawiasz na sobie ciuchy.
- Trochę to niewygodne... Czemu?
- Bo jesteś pijany i będziesz próbował się do mnie dobierać, a w ubraniach będzie ci gorzej.
- Jak możesz tak mówić? - spojrzał na niego z wyrzutem - Nie ufasz mi?
- Zawsze to robisz - sam odpowiedział z jakąś pretensją, ale zaraz zmienił ton na kpiący - To nie chodzi o to, czy ci ufam, czy nie... I tak zaraz zasypiasz, ale zanim to zrobisz to odstawiasz jakieś dziwne akcje, a to mnie wkurza.
- Przepraszam, Megumiś! - powiedział delikatniejszym głosem - Już nie będę!
- Ile razy to już słyszałem... - westchnął, przewracając oczami - Nieważne. Ja idę już spać, a ty - spojrzał na niego groźnie - Trzymaj łapy przy sobie.

Po tych słowach puścił Sukunę, po czym po prostu położył się pod cieplutką kołdrą i zamknął oczy, próbując zasnąć. Tymczasem zdezorientowany szatyn chwilę obserwował młodszego, a zaraz postanowił nie tracić czasu i jedyne, co zdjął, to buty, kurtkę oraz bluzę, przez co został w białej koszulce i ciemnych spodniach. W takim stanie też szybko zawędrował prosto pod kołdrę jak wcześniej jego ukochany, którego automatycznie objął od tyłu. Wtedy Megumi warknął niewyraźnie, ale postanowił zignorować chłopaka oraz jego prawdopodobne zachowanie za chwilę, kiedy ten będzie śpiący. Już nauczył się Sukuny na tyle, aby przewidzieć wiele z jego ruchów, a pod wpływem alkoholu szatyn był jeszcze łatwiejszy w pojęciu jego postępowania. Także bruneta nie martwiło to, w jakim stanie jest Ryomen i co przez to może zrobić... On nigdy nie posunął się dalej niż powinien, jakby podświadomie znał granicę, a to także mimo wszystko budowało zaufanie, o jakim wcześniej mówił młodszemu... Dzięki temu Megumi też mógł spać spokojnie, tak czy siak obdarzony ciepłem drugiej osoby. Wprawdzie nigdy wcześniej dwójka nie spała razem, gdy w domu przebywał Toji, ale bladoskóry miał nadzieję, że piłkarz zachowa chociaż resztki godności i nie odwali niczego...

Czas mijał i mijał, a Megumi, jak na złość, nie mógł zasnąć. Wszystko dlatego, że Sukuna wciąż się wiercił lub wzdychał, ale o dziwo, nie przejawiał większego zainteresowania brunetem, jakby serio próbował zasnąć. Niestety jednak w pewnym momencie uruchomił mu się ten humor, którego Fushiguro tak bardzo nie lubił, a raczej po prostu go denerwował.

- Kocham cię, Megumi... - wyszeptał szatyn prawie jęczącym głosem.
- Tak, tak, wiem... Ja ciebie też, ale idź już spać... - westchnął młodszy, powstrzymując atak irytacji.
- Nie mogę zasnąć... - zamarudził.
- Ja przez ciebie teraz też...

I Sukuna właśnie miał moment aż za dużej szczerości, pod wpływem której zaczął mówić brunetowi o swoich uczuciach na tysiąc sposobów i słów. Wciąż powtarzał o jego zaletach, że go kocha, a nawet całował chłopaka w kark i inne miejsca w pobliżu. Do tego nienachalnie trzymał dłoń gdzieś na jego boku, bo drugą podtrzymywał sobie poduszkę.

Megumi jakoś to znosił, próbując czerpać z tego przyjemność, pod wpływem której mógłby zasnąć, ale nagle wyczuł coś, co wywołało w nim wyraźną krępację aż drgnął, a na jego skórze powstała gęsia skórka. Mimo to postanowił zapytać niepewnym tonem:

- Czy to twój...
- Tak - odpowiedział równie speszony Sukuna, przygryzając wargę - Megumi, ja...
- Czemu...
- Przecież wiesz, jak to działa... - zaśmiał się zakłopotany, próbując nieco rozładować napiętą sytuację, chociaż w środku gnił z poczucia kompromitacji.
- Jak wcześniej nad tym panowałeś?
- Stawał mi dopiero, gdy już spałeś... Wtedy uciekałem do łazienki albo odsuwałem się, czekając aż mi przejdzie...
- To... - czuł jak zalewają go gorące rumieńce, a on z bezradności tylko leżał odwrócony tyłem i patrzył gdziekolwiek, byleby nie myśleć o tej rzeczy.
- Megumi, może to już czas... - nagle westchnął Sukuna, stawiając wszystko na jedną kartę.
- Co..? - jego głos był jeszcze delikatniejszy niż wcześniej. Z szoku aż odwrócił się do starszego i patrzył na niego pytająco.
- Wiem, że to dla ciebie strasznie zawstydzające... - przelotnie spojrzał w bok, przejeżdzając dłonią po karku, po czym czule objął dłoń chłopaka w swoje obydwie dosyć ciepłe - ale może to już czas, żebyśmy to zrobili...
- Ale ja... - otworzył szerzej oczy, których z jakiegoś powodu nie potrafił zamknąć ani przenieśc na co innego. Jego serce zaczęło bić tak mocno, że myślał, że zaraz wyskoczy - Sukuna... Ja nigdy nie...
- Wiem, ale kiedyś musisz zacząć, prawda? - uśmiechnął się czule.

Megumi niepewnie pokiwał głową, czując wewnętrzny chaos, chociaż przy Sukunie miał wrażenie bezwzględnego bezpieczeństwa, dlatego nie potrafił tak po prostu mu odpowiedzieć. W jego głowie właśnie pojawiło się wiele wątpliwości, lecz z drugiej strony rosła w nim jakaś energia, która uparcie po nim skakała, przyśpieszając mu tym oddech i podnosząc temperaturę...

Tymczasem Sukuna, widząc bezradność młodszego, objął jego gorący policzek, po czym zaczął go delikatnie całować, a to po to, aby przenieść myśli Fushiguro na coś innego... W końcu piłkarz doskonale rozumiał, co teraz ten musi przechodzić, a każdą chwilę z tego wydarzenia powinien zapamiętać jako miłą, przynajmniej tego chciał Sukuna. Szczególnie, że to właśnie on miał zdjąć niewinność, jaka jeszcze ciążyła nad brunetem...

Megumi delikatnie przyłożył rękę do ciepłej dłomi starszego na swoim rumianym policzku, dzielnie odwzajemniając niewinny pocałunek. Jednak szybko pogłębił ich fizyczną rozmowę, poddając się magicznej energii, która właśnie przepływała przez całe jego ciało. Nie rozumiał tego, ale pocałunek Sukuny teraz smakował inaczej, jakby był jeszcze dokładniejszy niż kiedykolwiek przedtem, a szczególnie, gdy śniadoskóry wsunął mu do ust język. Wtedy ten pieścił go tak zmysłowo, że to budziło nawet iskrę niepokoju w podświadomości Megumiego. Ale to specyficzne uczucie przechodzące po jego poburzonym brzuchu coraz niżej było silniejsze, a wszelkie obawy i lęki przemieniało na podniecenie, jakie szybko ogarniało zmysły bladoskórego. Przy czym doznał zbereźnej ciekawości, pod wpływem której, bez żadnej blokady psychicznej, zachłannie wsunął dłoń prosto pod koszulkę starszego, a przylegając palcami do jego ciepłej skóry, poczuł zawstydzające, zmysłowe onieśmielenie. Za to Sukuna automatycznie spiął mięśnie brzucha, a jego oddech przyśpieszył, ulegając wyższej sile pożądania, z jaką nawet sam Ryomen nie potrafił walczyć. Jeszcze ogarniała go pulsująca, nawet ciut przygniatająca ekscytacja na samą myśl bycia dotykanym w taki sposób przez te niewinne dłonie. Każde otarcie tylko rozlewało po jego ciele kolejne fale gorąca...

Megumi szybko przejmował stan po starszym,  przez co drżał z coraz większego pobudzenia, a to z kolei pchało go w jeszcze większe zainteresowanie ciałem szatyna, w efekcie czego zaczął jeździć dłonią coraz niżej, drażniąc już podbrzusze Sukuny. Wtedy ten aż przygryzł wargę młodszego, ale próbował zachowywać jak największy spokój, chociaż zgrabne palce kochanka już chwilę później zahaczały o pasek od jego spodni. Był gotowy, że ten tam się zatrzyma, odblokowując klamrę, ale nie, szedł jeszcze niżej, aż starszego przeszły dreszcze, gdy poczuł niepewną rękę na swoim kroczu.

Megumi, mimo zawstydzającego debiutu, badawczo błądził po wybrzuszeniu w spodniach chłopaka, chcąc go poznać jeszcze lepiej, ale wcale nie myślał o doznaniach właściciela owej części ciała, a tego wręcz uderzały kolejne impulsy cielesne. Aż nieznacznie poruszał ciałem, tym samym sam ocierał się o dłoń młodszego. To było niesamowite do ostatniego momentu, po czym brunet niespodziewanie przeszedł już obydwiema dłońmi wzdłuż całego torsu starszego, dotykając go z równą intensywnością jak wcześniej robił w innym miejscu.

Nagle Megumi niemal odskoczył od chłopaka, zupełnie kończąc ich jakąkolwiek interakcję. Teraz patrzył na szatyna, jakby właśnie wyszedł spod jakiegoś silnego zaklęcia, a przy tym oddychał zachłannie. Zresztą Sukuna także nie krył zaskoczenia, które i tak już tylko napędzało jego pragnienie przez intensywność odczuwania

- Chwila, chwila..! - wydyszał niespokojnie brunet - Nie możemy tego zrobić, kiedy on tu jest...
- Mówiłem ci przecież - zaśmiał się, kręcąc głową pobłażliwie - na bank już śpi i śni o tym, jaki jesteś niewinny. Nie przyjdzie mu nawet do głowy to - nagle przysunął usta gdzieś do szyi bruneta, w którą zaczął mówić przez podniecenie, na co ten napiął nerwowe mięśnie i poczuł falę gorąca, otwierając szerzej oczy - że jego grzeczny Megumi właśnie pieprzy się ze swoim chłopakiem piętro wyżej.
- Nie mogę, Sukuna... - zmarszczył brwi ze zmartwienia - To... Zawstydzające... On tam mimo wszystko jest...
- Jak możesz myśleć o ojcu, kiedy masz w łóżku napalonego piłkarza, a do tego kapitana drużyny, Megumi? - pokręcił głową, jakby z wyrzutem.

Zaraz podniósł się i szybkim ruchem ściągnął z siebie koszulkę, tym samym odsłaniając przed brunetem swój umięśniony tors. Wtedy ten otworzył oczy jeszcze szerzej w onieśmieleniu i zdezorientowaniu. Niekoniecznie przez niewątpliwą atrakcyjność szatyna, ale przez sam ruch, jaki ten wykonał. On się przed nim obnażał, a robił to z taką łatwością i pewnością, co mogło nawet nieco speszyć młodszego...

Sukuna chwilę spoglądał poważnie i zuchwale w oczy zawstydzonego Fushiguro, po czym rzekł tak ciężkim tonem, jakiego ten jeszcze nie znał. Aż poczuł na ciele ciarki:

- Jestem naprawdę zazdrosny, Megumi...
- Sukuna... - zdążył tylko to powiedzieć swoim delikatnym głosem.
- Mój penis stanął od samego przebywania z tobą, a ty myślisz o swoim ojcu? W czym on jest lepszy ode mnie? Co mam zrobić, żebyś myślał tylko o mnie?
- Myślę tylko o tobie... - mówił szczerze przejęty całą sytuacją - Nie mogę w nocy spać, myśląc o tobie... Czasem robię głupie błędy, bo myślę o tobie... Ciągle myślę o twoich ustach... - nagle poczuł ponowny zryw podniecenia, które tak intensywnie po nim wędrowało.
- O moich ustach? - zawisł nad młodszym, śmiechając się figlarnie. Teraz patrzył mu w oczy władczo, a jednak z jakimś oddaniem, jakie Megumi świetnie odczytywał - Czemu o moich ustach? Co z nimi?
- Lubię je... - odwrócił wzrok, czując jeszcze mocniejsze wypieki na twarzy.
- Patrz na mnie, Megumi - złapał zdecydowanie jego żuchwę - Chcę patrzeć w twoje śliczne oczy.
- Podnieca cię to? - nagle warknął, spoglądając na niego.
- Cholera, jak diabli... - posłał mu swój buntowniczy śmiech, czując kolejne fale pobudzenia - A co ciebie podnieca, mój niewinny chłopczyku tatusia?
- Coś ty powiedział?
- Że jesteś niewinnym chłopczykiem tatusia, szczeniaczku - nie zmienił wyrazu twarzy, za to złapał mocno chłopaka w biodrach, a do tego ponownie zbliżył wargi do jego szyi - Gdybym ja był twoim ojcem, Megumi...

Nie dokończył, ponieważ jego usta już zaczęły nieco odważniej pieścić wrażliwą skórę chłopaka, na co ten odruchowo zastękał oraz odchylił głowę, co dało starszemu duże polę do popisu. Oczywiście szatyn musiał to wykorzystać, dlatego z każdą sekundą zmieniał miejsce pobytu jego ust, przechodząc dalej. Zmysłowo błądził po bladej skórze młodszego, muskając ją delikatnymi, a jednocześnie czułymi ruchami. W pewnym momencie nawet wysunął język, którym od razu wjechał na jeden z wrażliwych punktów mężczyzny, jakim była grdyka. Gdy tylko Sukuna dotknął go tam, wtedy Megumi zadrżał, nieznacznie unosząc tors do przodu, a przy tym wsunął jedną z dłoni we włosy kochanka, za to drugą przylgnął do jego łopatki. To z kolei wywołało w starszym nagły dreszcz podniecenia, przez co tylko pogłębił intensywność swoich pieszczot, na co drugi, marszcząc ciepłą twarz, zaczął przygryzać wargę, aby zatrzymać w ustach głośny oddech i mimowolne stęknięcia.

To okazało się trochę trudniejsze, gdy młodszy poczuł między nogami, że szatyn się o niego ociera, na co automatycznie zacisnął uda na jego biodrach, chociaż za chwilę rozluźnił je, żeby za moment znów napinać nogi. Ale to nie wszystko, wszak piłkarz całym, rozgrzanym ciałem ocierał się o ukochanego, a w tym czasie jego wargi namiętnie pieściły ciepłą żuchwę bruneta.

Megumi nie potrafił już tego powstrzymać, jego ciało płonęło od potrzeby, którą obudził w nim Sukuna. Brunet sam odwzajemniał zmysłowe ruchy, ulegając pragnieniu.

Nagle zastękał szeptem, napinając wszystkie mięśnie, ale sekundę później poczuł ogarniające go rozluźnienie, a nawet rozłożył szerzej nogi, kiedy doznał na swojej męskości ruchu ze strony Sukuny. Ten zdążył przyjąć taką pozycję, żeby młodszy mógł teraz widzieć doskonale, co się dzieje z jego kroczem, a on, jakby odruchowo spojrzał właśnie w tę stronę. Wtedy jego już podnieconą twarz zalała fala nowych wypieków, a on z bezwstydną uwagą obserwował, jak w jego bokserkach coś rośnie. Przez to zupełnie nie zwrócił uwagi na to, jak bardzo cała ta czynność musiała działać na twórcę, a ten aż przygryzał wargę z napalenia. Wciąż nie mógł wyjść z zachwytu, że on i Megumi wreszcie doszli do tego momentu...

Nagle Megumi pociągnął starszego prosto na swoje usta, czemu ten się nie opierał, a zwyczajnie wszedł w gorący pocałunek francuski, tym samym przenosząc obydwie dłonie na biodra młodszego. Tam, kontynuując zaskakująco erotyczny pocałunek, dość zachłannie chwycił bokserki młodszego, które tak samo zsunął, ale to wywołało w Megumim nagłą niepewność. Zaraz po skończeniu pocałunku, spojrzał w oczy starszego z lekkim zaniepokojeniem, ale wtedy ten posłał mu ciepły uśmiech, po czym wyszeptał już do ucha:

- Będzie dobrze, obiecuję.

Brunet pokiwał niepewnie głową, a następnie opuścił powieki oraz rozchylił wargi wraz z doznaniem nowego źródła pobudzenia, kiedy Sukuna chwycił jego już nabrzmiałe, nagie przyrodzenie, a przy tym wznowił pieszczoty na szyi. Wszystko robił tak czule, jakby wcale nie przemawiała przez niego seksualna energia, a czysta miłość, jednak mimo wszystko jego dotyk z jakiegoś powodu pobudzał młodszego, każąc mu napinać mięśnie oraz ściskać palce u rąk i stóp.

Nagle Sukuna podniósł się, po czym złapał mocno koszulkę Megumiego i podniósł ją w górę, a ten nawet nie miał czasu zareagować, bo nim się zorientował, Ryomen już przylgnął wargami do jego torsu. Składał tam zmysłowe pocałunki, zaczynając od góry do dołu, a im bliżej mu było do wrażliwego punktu na ciele Fushiguro, tym sprytniej się uśmiechał. Specjalnie na podbrzuszu został nieco dłużej, czym osłabiał młodszego, ale ten niespodziewanie podparł się na rękach, znużony aktualną pozycją, którą zmienił na bardziej siedzącą. 

Wtedy piłkarz zmysłowo wjechał językiem na górę, specjalnie naciskając na swej drodze na nabrzmiały sutek młodszego, na co ten drgnął, czując chwilowe, nagłe źródło nowego podniecenia, a to zadudniło w nim szerokim echem.

Sukuna zatrzymał się dopiero przy uchu Megumiego, gdzie wyszeptał gorąco z wrednym uśmieszkiem:

- Już nie chcesz leżeć, szczeniaczku?
- Chcę... - brunet wydyszał ze słabością na zmarszczonej z przejęcia twarzy - ciebie...

Ryomen drgnął, a jego serce zabiło innym rytmem, aż go onieśmieliło. Zupełnie nie spodziewał się takich słów z ust tego niewinnego chłopaka, ale fakt, że jednak to powiedział, zupełnie oczarowały szatyna. Dlatego też postanowił nie tracić czasu na zbędną rozmowę, a zamiast tego pocałował bruneta mocno, przytrzymując jego żuchwę drżącą dłonią.

Kiedy się oderwał, zachłannie ściągnął z młodszego koszulkę, a następnie złapał go mocno w pasie, tym samym bez uprzedzenia zbliżył język prosto na sutek chłopaka. Zaraz zaczął go oblizywać w sposób wyjątkowo wulgarny, nie broniąc przy tym dodatkowej pracy ust. Wtedy Megumi ulegle wysunął tors do przodu, ponownie wsuwając dłoń we włosy chłopaka, a sam oddychał wyjątkowo gwałtownie. Pod wpływem mocnych doznań także zgiął kolana i ułożył nogi tak, że te niekiedy dotknęły boków starszego, ale to nawet go nakręcało. A ten nie marnował czasu, bo kiedy zsunął usta niżej, wtedy na jego miejsce weszły palce już w obydwu miejscach. Megumi aż zacisnął wolną dłoń na prześcieradle, a także ciągnął szatyna za włosy, przygryzając wargę i ruszając niespokojnie nogami.

Nagle spiął wszystkie mięśnie, nieznacznie podnosząc podbródek do góry, a przy tym opuścił powieki, gdy poczuł język starszego na swoich strefach intymnych. Sukuna nie miał oporów, dlatego też jego język zwinnie jeździł wszędzie, gdzie tylko mógł, a przy tym mocno naciskał na skórę młodszego. Przy tym dla większej wygody chwycił go w biodrach, na których mocno zacisnął obydwie dłonie.

Za to Megumi wsunął już drugą dłoń we włosy Ryomena, ciągnąc je, a przy tym coraz bardziej odchylał głowę do tyłu, powoli tracąc kontrolę nad głosem. Jego ciało także nie pozostało spokojne i coraz to żywiej podążało za ruchem języka starszego, jakby mu bezwzględnie ulegał.

Po jakimś czasie Sukunę znudziła pozycja, a  reakcja Megumiego na nią dawała mu dużo do zrozumienia. Dlatego też powoli osłabiał pieszczotę, aż skończył, ponownie podnosząc się. Aby nie tracić czasu, chwycił za klamrę od paska, lecz wtedy niespodziewanie poczuł na swoich dłoniach drżące ręce jeszcze przeżywającego poprzednią czynność bruneta. Był zaskoczony, ale mimo wszystko odsunął dłonie, a wtedy młodszy zaczął aktywnie rozpinać wszystko po kolei, czego widok pobudzał, a jednocześnie rozczulał Sukunę.

- Ja powinienem to robić... - przyznał niepewnie brunet, skupiony wzrokiem na spodniach.
- Nic nie powinieneś - odpowiedział starszy, łapiąc mocno szczękę ukochanego, po czym podniósł jego wzrok na siebie. A patrząc mu głęboko w oczy, dodał - Wszystko co robisz, robisz, bo tego chcesz. Nie jesteś zobowiązany do robienia czegokolwiek, będąc moim chłopakiem, Megumi.

Brunet, słuchając tych słów, otwierał szerzej oczy, aż nagle zawstydzony spojrzał w bok:

- Nie chcę... - burknął.
- To bardzo ciekawe, Megumi... - przyznał z tym swoim uśmieszkiem - Bo jeszcze jakiś czas temu mówiłeś, że chcesz mnie... W dodatku nikt inny, tylko ty, właśnie siedzi przede mną rozebrany. I jesteś wyraźnie podniecony. Czy do tej pory wyobrażałeś sobie, że jesteś z kimś innym niż ze mną?
- Jak możesz tak w ogóle myśleć? - spojrzał na niego oburzony.
- Jak możesz - nagle przejechał dłonią po całej długości pleców młodszego, na co ten się wzdrygnął, a jeszcze podskoczył, gdy poczuł, że ta sama dłoń mocno ściska jego pośladek - w takim momencie sprawiać, że tak myślę?
- Dobrze wiesz, że myślę tylko o tobie - odpowiedział, jakby z urazą.
- Więc chcesz mnie?
- Wiesz - szybko wrócił do zdejmowania spodni starszego.
- Powiedz to - znów złapał jego żuchwę.
- Nie! - zmarszczył twarz.
- Nie będę tego robił z kimś, kto mnie nie chce - nagle to on odpowiedział z wyrzutem, chociaż tylko dla podpuchy.

Wtedy Megumi przez krótką chwilę myślał, po czym pośpiesznie zabrał ze swojej twarzy dłoń starszego, a następnie sam objął jego gorącą szyję rękoma, pociągając go ze sobą na łóżko. Za chwilę połączył ich wargi w gorącym pocałunku, czemu Sukuna mimo wszystko uległ, ale jego ręce zamiast na młodszym, wylądowały obok jego boków tak, aby ten poczuł konsekwencję starszego.

Wreszcie Megumi odsunął się od ust szatyna, a wtedy z trudem wyszeptał:

- Chcę cię tak bardzo, że zaraz oszaleję. Nigdy nie myślałem o takich rzeczach, a przez ciebie zacząłem sobie to wyobrażać...
- Co takiego? - uśmiechnął się niewinnie.
- No to...że my...
- Uprawiamy seks?
- Sukuna!
- Dzieli nas od tego bardzo niewiele...
- A do tego nie jest potrzebny.... - zaczął niepewnie.
- Chodzi ci o to? - uśmiechnął się, sięgając do jednej z kieszeni spodni, z której wyjął jakąś niewielką tubkę, jakby kremu na przetestowanie.
- Skąd to masz? - spytał zaskoczony - Przecież...
- A, bo mi kolega dał, gdy byliśmy na imprezie...
- Kolega? - nagle spojrzał na niego podejrzliwie.
- Daj spokój, Megumi... - zaśmiał się - Będziesz teraz zazdrosny?
- Czemu jakiś kolega daje ci takie rzeczy?
- Debil myślał, że jest zabawny... - westchnął ciężko, przypominając sobie całą sytuację - Wyjaśnię ci to, ale potem, przysięgam. Nie chcę niszczyć twojego pierwszego razu jakimiś historiami o moich kolegach... Zresztą teraz powinieneś myśleć tylko o mnie.
- Jesteś tak dobrym strzelcem jak mówisz?
- Megumi... - zaśmiał się, zaskoczony takim nawiązaniem z ust akurat bruneta. Postanowił jednak podjąć tę grę - Dobry strzelec potrzebuje odpowiednich warunków. Chcesz sprawdzić czy ja takie mam?

Fushiguro speszył się, ale postanowił to przezwyciężyć, dlatego też dla odwrócenia uwagi od wstydu, pocałował starszego, a tymczasem szybko przysunął dłonie na jego boki, powoli zsuwając z piłkarskich bioder każdą możliwą odzież, a potem Sukuna jeszcze chwilę poruszał nogami, aby spodnie wraz z jego bielizną zeszły mu z nóg całkowicie.

Teraz brunet przez chwilę błądził dłonią po napiętym brzuchu starszego, aż zaczął jeździć coraz niżej i w końcu poczuł w dłoni coś równie twardego jak mięśnie Sukuny, na co drgnął, a jego policzki zalał gorący rumień podniecenia, które pulsowało gdzieś w jego podbrzuszu. Nagle wyrwał się z pocałunku, natychmiast kierując wzrok w dół, a widząc męskość swojego ukochanego, wyszeptał, jakby z frustracją:

- Włóż go już we mnie, błagam... Chcę cię poczuć, Sukuna...

Śniadoskórego przeszły dreszcze, a jego ciało doznało tak ogromnej fali pożądania, że aż westchnął głęboko, po czym przygryzł wargę. Zaraz chwycił lubrykant drżącymi z podniecenia dłońmi, po czym zaczął go rozlewać na palcach, mając problem ze skupieniem. Wszystko dlatego, że Megumi w jednej chwili napalił go tak mocno, że teraz już myślał tylko o tym, aby spełnić życzenie młodszego. Zresztą sam czuł ogromną potrzebę zrobienia tego, zupełnie nie zważając już na okoliczności. Jeśli Toji jakimś cudem miałby nagle tam wparować, on by czekał do ostatniej chwili ze schowaniem się, a potem kontynuował by jeszcze mocniej.

Nagle poczuł na karku delikatny dotyk młodszego, a ten sygnał odczytał natychmiast. Dlatego też szybko zamknął jego usta swoim językiem, a w tym czasie zaczął już powoli zbliżać do niego palce, na co brunet drgnął, a jednak rozchylił szeroko nogi, jakby z zaufaniem do starszego.

Sukuna stopniowo, najpierw powoli rozprowadzał płyn jednym palcem, który wsuwał coraz głębiej, a w miarę tej czynności dołożył drugi, przy czym powierzchnia pozwalała mu już na nieco płynniejsze ruchy, jakie zdecydowanie pobudzały biodra młodszego. I nie tylko to, ponieważ chłopak także zaczął coś bełkotać podczas pocałunku, a nawet stękać, gdy już stracił język starszego. Po prostu patrzył na ukochanego spod wpół przymkniętych powiek, z rumieńcami na twarzy, ulegając palcom starszego, a przy tym niepewnie obejmował jego szyję swoimi rękoma.

Niespodziewanie Sukuna wyjął palce, a wtedy Megumi w miarę możliwości otworzył szerzej oczy, wiedząc, że już nadszedł ten moment, na który Ryomen czekał od ponad dwóch miesięcy. Starszy zauważył w oczach kochanka nagły lęk, dlatego dla uspokojenia jego duszy najpierw czule musnął go w dolną wargę, po czym wyszeptał w nią z równą miłością:

- Jeśli poczujesz, że cokolwiek ci nie pasuje, natychmiast mi o tym powiedz, dobrze?

Megumiego te słowa zmroziły jeszcze bardziej, dlatego jedynie pokiwał głową, patrząc uważnie w oczy Sukuny. Właśnie dostrzegł w nich tak łagodne miejsce, że sam nie mógł w to uwierzyć... Nigdy wcześniej nie zwracał na to aż takiej uwagi, chociaż już ze sobą byli przez jakiś czas. Chłopak, którego właśnie przed sobą miał, a raczej nad sobą, zupełnie nie pasował do tego łobuza, za jakiego czasem brali go inni. Nie był teraz nawet tym agresywnym napastnikiem, którego każdy szanuje za jego twardy charakter.

Nagle Megumi opuścił powieki do połowy, krzywiąc nieco twarz, a z jego ust wyszło niemożliwe do powstrzymania:

- Ahh!

Chwilę później po domu rozległo się szczekanie psów, na co Megumi otworzył szerzej oczy, czując jak właśnie zapada się pod ziemię. Za to zdezorientowany Sukuna odruchowo spojrzał na drzwi, wcale nie wychodząc z młodszego, a zaraz z powrotem spojrzał na niego i wyszeptał:

- Jakim cudem nigdy nie zauważyłem, że masz psy?
- Bo przychodziłeś akurat, gdy ich nie było...

Dwójka przez chwilę trwała w ciszy i bezruchu, czekając na rozwój wydarzeń, aż po domu echem przeszedł donośny krzyk Toji'ego:

- Zamknąć się! Nie dość, że mnie obudziliście to zaraz Megumiego obudzicie! Nikogo nie ma! Spać!

Po czym psy z jakiekoś powodu przestały szczekać, a pan domu prawdopodobnie wrócił do spania.

Sukuna nieco uniósł kąciki ust w górę, po czym wyszeptał młodszemu do ucha:

- Musisz być trochę ciszej, szczeniaczku - po czym zaczął go pieścić delikatnie za uchem lub w okolicach, a przy okazji uruchomił równie spokojny rytm bioder - Bo twoje pieski jeszcze zaprowadzą pana Fushiguro prosto do pokoju jego syna, a wtedy zobaczy coś, czego wolałby nie widzieć...
- Łatwo ci mówić... - wydyszał niespokojnie, czując przyjemny ruch ze strony starszego.
- Tak się zestresowałeś, że to, że teraz uprawiamy seks, w ogóle cię nie rusza... - zaśmiał się, samemu wchodząc w miły stan.
- Chyba... Faktycznie... - zauważył zaskoczony.
- I dobrze. Ale poczekaj tylko... Zaraz dam ci powód do wstydu... - uniósł kąciki ust zadziornie.
- Już mnie niczym nie zaskoczysz - przyznał pewnie.
- Niczym? - zaśmiał się - Jesteś bardzo naiwny, Megumi... I właśnie dlatego łatwo będzie mi to wykorzystać, maluszku.
- No, spróbuj tylko - burknął, odwracając wzrok.
- Nie wiedziałem, że seks z tobą może być tak ciekawy i to w tak prosty sposób...

Megumi jedynie prychnął, po czym zamknął oczy i postanowił się rozluźnić, czując że właśnie to powoduje u niego aktualny stosunek. Sam oczywiście poruszał nieznacznie ciałem, przez które przepływały jakieś iskry podniecenia, ale nie robiły na chłopaku wrażenia, a wcześniejsze działania Sukuny pobudzały go bardziej. Nie zdawał sobie jednak sprawy z tego, jak delikatny wobec niego teraz ten był ani z tego, co jeszcze go czeka dzisiejszej nocy.

Minęła chwila, a Megumi poczuł, że Sukuna trochę zmienił rytm, jakby przyśpieszył, a co ważniejsze, zwiększył dokładność, co zaczęło trochę uderzać w bruneta, aż zastękał, przenosząc dłonie na ramię i plecy starszego, a przy tym zmuszony był wykazać większą aktywność. Stosunek rozpędził jego podniecenie, które powoli zalewało mu skórę swoim gorącym źródłem. Nawet nieco podniósł powieki oraz rozchylił wargi, nie mogąc już zatrzymać pędzącego oddechu.

- I jak tam wrażenia, naiwny szczeniaczku? - spytał mimo wszystko czule, chociaż sam już dyszał dość znacząco.
- Czego chcesz? - warknął, ulegając przyjemności, która powoli zatruwała mu wszystkie zmysły.
- Jeśli mam być szczery - zaczął załamanym głosem, bo właśnie wykonał jedno mocniejsze pchnięcie, od którego nawet brunet wydał z siebie stęknięcie, jakie ledwo zdążył stłumić, a przy tym zmarszczył brwi, łapiąc mocniej skórę starszego - Chciałbym tego, czego chce większość mężczyzn.
- Czyli czego? - spytał, oddychając szybko.
- Nie mogę ci powiedzieć, bo to zbyt niegrzeczne dla ciebie.
- Gadaj! - zastękał gwałtowniej, ale niezbyt głośno.
- Chciałbym, aby osoba, z którą to robię, często i głośno wydawała z siebie jakieś dźwięki, do których ją doprowadzam...
- No chyba cię pojebało...
- Nie teraz, głuptasie. Kiedy będziemy sami...
- Skąd wiesz, że będzie drugi raz?
- Nie drocz się już ze mną - zaśmiał się przez podniecenie.
- Bo?
- Zrobię tak, że już teraz spełnisz moje marzenie.
- Nie zrobisz tego...

Nagle Sukuna spojrzał młodszemu w twarz, uśmiechając się parszywie, na co ten zmarszczył brwi z oburzeniem. W tym jednym momencie brunet nie mógł postawić na swoim, a właściwie to Sukuna nie chciał mu ulec. Zwykle to robił, widząc rozczulający widok rozgniewanego szczeniaczka, ale teraz wcale nie miał na to ochoty. Szczególnie, że wizja Megumiego bezbronnie wyjękującego, zwłaszcza jego imię, wyglądała wspaniale. Jeszcze ten upór, z jakim brunet dążył do tego, aby było jak on chce, powodował, że Sukuna nie mógł się powstrzymać przed utrudnianiem tego młodszemu, bo tak go wtedy rozbrajał.

Mimo wszystko czas mijał, a Sukuna wciąż nie spełnił swojej groźby, lecz jego wzrok wciąż trzymał młodszego w niepewności i przez to ten stracił czujność, skupiając się na przewyższeniu starszego. Wtedy Sukuna nagle przygryzł wargę, łapiąc mocno biodra młodszego, a następnie rozpędził się, opuszczając powieki.

Brunet gwałtownie odchylił głowę do tyłu, wyginając ciało w łuk, a przy tym wydał z siebie jakiś głośny, lecz stłumiony przez usta odgłos. Teraz, chcąc nie chcąc, ruszył za starszym, czując głęboki rozkwit doznań cielesnych, od czego nie potrafił uciekać. To było zbyt przyjemne i uderzało tak mocno, że powoli tracił racjonalne myślenie. Był już gotowy tłumaczyć się ojcu, bo czuł, że zaraz z jego wnętrza wyskoczy cała symfonia dźwięków jednego głośniejszego od drugiego. Cały drżał, pogrążony w dzikiej rozkoszy...

Nagle poczuł w ustach dobrze znany język swojego chłopaka, ale teraz ruszał się jeszcze namiętniej niż wcześniej. Sukuna mocno naciskał na język ukochanego, czując, że zaraz się wzajemnie zjedzą, tak zachłany prowadzili pocałunek. Do tego wszystkiego ich oddechy tańczyły w powietrzu, walcząc o to, które z nich pędzi szybciej. Obydwaj już na ślepo błądzili po swoich ciałach, szukając jakiegokolwiek oparcia, bo tak mocno ich ciągnęło do końca.

Sukuna wyrwał się z szalonego pocałunku, od razu spoglądając w oczy swojego pięknego chłopaka, jaki właśnie tracił wszelką siłę pod wpływem najgłębszej rozkoszy. Powstrzymując własne jęki, wydyszał cicho:

- Megumi, kocham cię.
- Ja... Ah... Te... Eh... Też cię kocham... Sukuna, ja już nie mogę... Zaraz...
- Wiem - uśmiechnął się z ekscytacją.

Szatyn wykonał jeszcze kilka pchnięć, totalnie gubiąc rytm, aż zastękał gardłowo, napinając mięśnie, po czym ze zmęczeniem opadł na młodszego, który właśnie kończył...

Rozanielony Megumi patrzył w sufit, nie mogąc znaleźć w głowie ani jednej myśli. Nie wiedział nic w tym momencie, a wszelkie pragnienia czy troski zniknęły, jakby nigdy nie istniały... Tymczasem Sukuna, odzyskując nieco sił, szybko podniósł się, wychodząc z młodszego, a potem opadł obok. Widząc ten konkretny wyraz twarzy młodszego, uśmiechnął się:

- Niezła faza, prawda?
- Co? - spojrzał na niego, marszcząc brwi z niezrozumieniem.
- Po zrobieniu tego, czesto jest moment obojętności, kiedy nic cię nie obchodzi ani nie boli... Po prostu totalny spokój.
- No... Może tak...
- Wiesz co, Megumi? - nagle objął go czule od tyłu, a wtedy wyszeptał - Byłeś bardzo dzielny.
- Nie mów do mnie jak do małego dziecka, które właśnie wyszło z wizyty u lekarza...
- Ledwo to zrobił, a już myśli, że jest dorosły... - zaśmiał się.
- Takich rzeczy się nie mówi po czymś takim...
- Megumi... - westchnął, przewracając oczami, po czym dodał - Więc chcesz usłyszeć inną pochwałę, tak?
- Tak.
- No więc - uśmiechnął się wrednie, po czym wyszeptał mu na ucho - Było mi w tobie tak dobrze, że chyba się z tobą ożenię.

Wtedy brunet poczuł ogarniające go zmieszanie, aż przeszły po nim ciarki, ale zaraz to przełknął, zmieniając temat:

- Miałeś mi powiedzieć o tym koledze.
- Znowu myślisz o kimś innym niż ja... - westchnął.
- Sukuna.
- Dobrze, dobrze... Słuchaj, to było tak, że ten kolega utknął i musieliśmy jakoś go wydostać...
- Dobra, nie chcę wiedzieć więcej.
- Megumi, naprawdę tak było!

Niedługo potem dwójka zasnęła, a Megumi oczywiście podczas snu odwrócił się przodem do starszego, aby ten go w siebie wtulił, co on zrobił, chociaż ledwo rozumował przez swój zaspany stan. A nad ranem Sukuna wziął Megumiego jeszcze raz, ale tym razem bez zbędnych dyskusji, chociaż sam stosunek nie należał do zbyt długich.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro